– Tak, pod warunkiem ze mam je na nosie.
Sejer staral sie nie stracic cierpliwosci.
– Byloby lepiej, gdyby od razu nas pan o tym poinformowal.
Gunwald otarl czolo.
– Tylko zeby nikt sie nie dowiedzial, ze wam powiedzialem… – wyszeptal.
– Tego nie moge obiecac. Rozumiem panskie obawy, lecz bez wzgledu na to, czy to sie panu podoba, czy nie, jest pan teraz waznym swiadkiem.
– Tutaj nie lubia takich, co za duzo widza. Wezcie na przyklad te biedna Linde Carling. Nikt z nia nie rozmawia.
– Jesli Goran albo Einar maja jednak z tym cos wspolnego, to czy nie sadzi pan, ze ludzie beda zadowoleni, iz dostali to, na co zasluzyli?
– Pewnie tak. Ja bym na pewno byl.
Sejer nabral powietrza w pluca i wypuscil je powoli.
– To naturalne, ze staramy sie myslec jak najlepiej o ludziach, ktorych znamy, ale to nie zawsze mozliwe.
Gunwald skinal glowa.
– Aresztujecie go?
– Bedzie musial nam wszystko wyjasnic.
– Jomann dostanie zawalu. Codziennie kupuje gazete u Einara.
Skarre uwaznie przyjrzal sie Gunwaldowi.
– Ile ma pan lat? – zapytal lagodnie.
– Szescdziesiat piec.
– Wybiera sie pan na emeryture?
– Moze. Jednak co bede wtedy robil? – Wskazal na tlustego psa w kacie. – Jestesmy tylko we dwoch.
– Czas jakos minie – odparl Sejer. – Bardzo dobrze, ze w koncu pan nam o tym powiedzial. Choc rzeczywiscie troche pozno. – Uklonil sie uprzejmie. – Jeszcze sie zobaczymy.
Gunwald odprowadzil ich wzrokiem. Uslyszal odglos uruchamianego silnika, a kiedy samochod odjechal w kierunku kawiarni, powoli podszedl do psa.
– Moze rzeczywiscie pora odpoczac – powiedzial, glaszczac ciemny leb. – Moglibysmy codziennie sie wysypiac i chodzic czesciej na spacery. Moze schudlbys troche.
Przez chwile patrzyl w okno, wyobrazajac sobie twarz Einara w chwili, kiedy ten pozna niemila nowine. Potem podszedl do drzwi i zamknal je na zamek. Bylo bardzo cicho. Poszlo latwiej, niz przypuszczal.
– Chodz – powiedzial do psa. – Pora do domu.
– Einar Emil Sunde?
Einar mocniej scisnal w dloniach scierke do naczyn.
– Tak?
Dwie kobiety, ktore wczesniej zamowily kawe, przygladaly sie im otwarcie. Musial oprzec sie o lade. Lillian odeszla, zabierajac polowe mebli. Zmienila sie akustyka pomieszczenia. A teraz ci policjanci. Co ludzie powiedza? Na jego pociaglej twarzy lek walczyl o lepsze z gniewem.
– Prosze zamknac lokal, pojedzie pan z nami. Musimy porozmawiac.
– Niby o czym? – zapytal, ale glos go zawiodl i zabrzmialo to jak zalosne pisniecie.
Jechali w milczeniu. Az pocil sie na wspomnienie upokorzenia, jakim byla koniecznosc wyproszenia dwoch kobiet.
– Przejde od razu do rzeczy – powiedzial Sejer. Siedzieli juz w jego gabinecie. – Poznym wieczorem pierwszego wrzesnia widziano pana nad jeziorem Norevann, na cyplu. Mial pan ze soba walizke. Wrzucil ja pan do jeziora, a nastepnie odjechal swoim samochodem. Udalo nam sie ja odszukac. Nalezala do Poony Bai, ktora dwudziestego sierpnia zostala zamordowana w Hvitemoen.
Einar opuscil glowe.
– Wiemy rowniez, Sunde, ze wczesniej trzymales walizke w swojej kawiarni. Pytanie brzmi nastepujaco: w jaki sposob walizka stanowiaca wlasnosc Poony Bai dostala sie w twoje rece?
Einar zmienil sie nie do poznania. W ciagu zaledwie paru minut przeszedl przerazajaca metamorfoze. Zostal odsloniety, pozbawiony godnosci. Nie byl to przyjemny widok.
– Wszystko wyjasnie – powiedzial cicho.
– Mam nadzieje.
– Tamtego wieczoru do kawiarni przyszla kobieta. Juz wam zreszta o tym mowilem.
Zakaslal.
– Tak?
– Chce, zebyscie wiedzieli, ze to prawda. Powinienem byl od razu wam to powiedziec. Moje przestepstwo polega tylko na tym, ze tego nie zrobilem.
– Czekam – ponaglil go Sejer.
– Zamowila herbate i usiadla w kacie, przy szafie grajacej. Nie widzialem jej dokladnie, a poza tym bylem zajety, ale slyszalem, jak kilka razy zakaslala. Bylismy w kawiarni tylko we dwoje.
Sejer skinal glowa.
– Nagle uslyszalem dzwiek odsuwanego krzesla i kroki, a zaraz potem trzasniecie drzwiami. Wlasnie oproznialem zmywarke, wiec minelo troche czasu, zanim poszedlem do stolika po filizanke. – Mial rozbiegane spojrzenie. – I wtedy zobaczylem walizke.
– Zostawila ja?
– Tak. I wyszla. Gapilem sie na walizke, myslac, ze to troche dziwne zapomniec o czyms tak duzym. Kobieta byla bardzo zdenerwowana, wiec przyszlo mi do glowy, ze moze wyszla tylko na chwile zaczerpnac swiezego powietrza i ze zaraz wroci. Nie wrocila, wiec wstawilem walizke na zaplecze, i tam zostala. A co, mialem zabrac ja do domu? Sadzilem, ze po nia wroci. Stala tam caly nastepny dzien, ale zajmowala mnostwo miejsca, wiec przenioslem ja do starej spizarni.
– Prosze mowic dalej.
– O morderstwie dowiedzialem sie nastepnego dnia z radia, lecz nie uslyszalem wszystkiego dokladnie. Miedzy innymi tego, ze zamordowana kobieta pochodzila z zagranicy. Minelo sporo czasu, zanim ktos mi powiedzial, ze ofiara mogla byc jakas Pakistanka albo Turczynka, a ja domyslilem sie, ze to chyba ona. Walizka caly czas stala na zapleczu. Uswiadomilem sobie powage sytuacji: przeciez ta kobieta przyszla do mojej kawiarni i bylismy tam zupelnie sami… Zaczalem sie mocno niepokoic. Oczywiscie, nie mialem stuprocentowej pewnosci, ze to ona, ale nie wrocila po walizke, wiec nic dziwnego, ze sie niepokoilem. Z uplywem czasu robilo sie coraz gorzej, az wreszcie dowiedzialem sie, ze byla zona Jomanna i przyleciala do niego z Indii. A ja wciaz mialem jej rzeczy! Pomyslalem sobie, ze i tak zlapiecie zabojce, z walizka czy bez niej, i ze nie bedzie miala znaczenia dla sledztwa, wiec postanowilem sie jej pozbyc. Kto mnie widzial, do cholery? – wybuchnal.
Sejer musial przyznac, ze historia, ktora wlasnie uslyszal, byla irytujaco prawdopodobna. Dlugo wpatrywal sie w zaczerwieniona twarz Sundego.
– Ktos, kto pragnie zachowac anonimowosc.
– Musial mnie dobrze znac! Nie rozumiem… Bylo ciemno, a ja nie widzialem zywego ducha!
Sejer pochylil sie do przodu.
– Sunde, mam nadzieje, ze zdajesz sobie sprawe z powagi sytuacji. Jesli to, co mowisz, jest prawda, to znaczy, ze zatailes bardzo wazne dowody w sprawie o zabojstwo.
– Oczywiscie ze to prawda!
– Dla nas nie jest to takie oczywiste.
– No to pieknie, kurwa! Teraz juz wiecie, dlaczego od razu nie zadzwonilem. Bo wiedzialem, ze to sie wlasnie tak skonczy! Czepiacie sie wszystkiego, tak jak przewidywalem!
Odwrocil sie tylem do Sejera.
– Czy w ciagu dnia albo wieczorem dwudziestego sierpnia kontaktowales sie z Goranem Seterem?
– Nie spotykamy sie. Jestem dwa razy starszy od niego.
–
Einar wiedzial, ze to aluzja do Lillian.