kipial zyciem.

– Co sadzisz o czlowieku, ktory to zrobil? Duzo o tym myslalem, a ty?

Goran pokrecil glowa.

– Ani troche.

– Nie masz zadnej opinii o tym, jaki to moze byc czlowiek?

– Zadnej.

– Ale chyba zgodzisz sie, ze dzialal w szale?

– Nie mam pojecia. To wasz problem, zeby go znalezc.

– Mam wrazenie, ze lezy to rowniez w twoim interesie – odparl inspektor z powazna twarza, przeszywajac go nieruchomym spojrzeniem.

Przesunal dlonia po siwych wlosach, powoli zdjal marynarke, starannie powiesil ja na krzesle, a nastepnie rozpial mankiety i zaczal powoli podwijac rekawy. Goran patrzyl na niego z niedowierzaniem. Myslal teraz tylko o lozku, kocu i poduszce czekajacych na niego w celi.

– Kiedys, dawno temu, w sobotni wieczor patrolowalem ulice tego miasta – odezwal sie Sejer. – Bylo nas dwoch. Przed King's Arms wybuchla bojka. Bili sie dwaj mlodzi ludzie w twoim wieku. Wysiadlem z samochodu, podszedlem i polozylem jednemu z nich reke na ramieniu. Odwrocil sie gwaltownie, spojrzal mi w oczy, a potem, bez zadnego ostrzezenia, wbil mi noz w udo. Do dzisiaj mam po tym blizne.

Goran udawal, ze nie slucha, jednak byla to nieprawda. Kazde slowo, kazda historia odrywajaca go od sytuacji, w jakiej sie znalazl, miala dla niego ogromne znaczenie. Dawala chwile wytchnienia.

– Tylko tyle chcialem powiedziec. Widzisz wiele razy na filmach, jak ludzie walcza na noze, czytasz o tym w gazetach, a potem nagle stoisz z nozem wbitym w udo i czujesz potworny bol. Nie moglem wydobyc z siebie glosu, wszystko wokol mnie zniklo, ucichly wszystkie dzwieki. Teraz moge sie z tego smiac – ot, zwykla rana, po ktorej zostala ledwo widoczna blizna – lecz wtedy nic poza tym dla mnie nie istnialo.

Goran nie mial pojecia, do czego zmierza Sejer, ale z jakiegos powodu zaczal sie niepokoic.

– Czules kiedys naprawde wielki bol? – zapytal inspektor, pochylajac sie nad chlopakiem.

Jego twarz znalazla sie zaledwie kilka centymetrow od twarzy aresztanta. Goran cofnal sie nieco.

– Chyba nie. Moze kiedy cwiczylem.

– Podczas cwiczen czasem przekraczasz granice bolu?

– Oczywiscie. Inaczej nie robilbym postepow.

– A co chcesz osiagnac?

Goran przyjrzal sie uwaznie Sejerowi. Byl wysoki, niezbyt umiesniony, ale prawdopodobnie silny. Z jego nieruchomych oczu trudno bylo cokolwiek wyczytac. Zalezy mu tylko na tym, zebym przyznal sie do winy, pomyslal. Mam oddychac. Policzyc do trzech. Bylem wtedy z Lillian.

– Zmierzymy sie na reke? – zapytal nieoczekiwanie.

– Czemu nie.

Usiedli. Goran szybko sie przygotowal. Sejer uswiadomil sobie, ze bedzie musial go dotknac, chwycic za reke, i zawahal sie.

– Boi sie pan? – zapytal z przekasem chlopak.

Sejer pokrecil glowa. Reka Gorana byla ciepla i spocona. Chlopak policzyl glosno do trzech i naparl ze wszystkich sil. Policjant nie atakowal, skoncentrowal sie na tym, by wytrzymac nacisk, i udalo mu sie. Chwile potem napor Gorana oslabl i inspektor powoli przechylil jego reke, dociskajac ja do stolu.

– Za duzo treningu statycznego, a za malo wytrzymalosciowego. Wez to pod uwage w przyszlosci.

Goran masowal obolale ramie. Czul sie paskudnie.

– Poona wazyla zaledwie czterdziesci piec kilogramow – ciagnal Sejer. – Czyli nie byla zbyt silna. Dorosly mezczyzna nie ma sie czym chwalic.

Chlopak zacisnal usta.

– I zapewne sie nie chwali. Bez trudu potrafie go sobie wyobrazic – mowil inspektor, patrzac Goranowi w oczy. – Mysli wciaz o tym, probuje to jakos przetrawic, wyrzucic z pamieci.

Chlopakowi zakrecilo sie w glowie.

– Lubisz indyjska kuchnie? – zapytal Sejer bez sladu szyderstwa w glosie. – Nie odpowiadasz. Probowales kiedys?

– Raz. – Zawahal sie. – Nie smakowalo mi. Bylo zbyt pikantne.

– Rzeczywiscie. – Inspektor skinal glowa. – Czlowiek zionie potem jak smok.

Goran sie usmiechnal. Trudno bylo nadazyc za Sejerem. Odruchowo zerknal na zegar. Juz nie byl tak wyprostowany.

– Jesli bede musial uspic Kollberga, to bedzie najgorszy dzien w moim zyciu. Naprawde najgorszy. Zaczekam jeszcze dwa, trzy dni i potem zobaczymy.

Goranowi zrobilo sie niedobrze. Otarl pot z czola.

– Zle sie czuje – powiedzial.

Rozdzial 21

W glebi serca Linda zdawala sobie sprawe, ze Jacob znajduje sie poza jej zasiegiem. Ta swiadomosc dokuczala jak ciern w stopie; bolala przy kazdym kroku. Nie przeszkadzalo jej to jednak zywic glebokiego przekonania, ze ukochany nalezy do niej. Przeciez przyszedl do jej domu, stanal w progu ze zlocistymi, rozswietlonymi blaskiem lampy na ganku kedziorami i spojrzal na nia tymi swoimi blekitnymi oczami. Jego wzrok przeszyl ja jak strzala i juz na wieki pozostal z nia, wiazac ich na zawsze. Miala prawo zagarnac go i nosic w sercu. Nie potrafilaby wyobrazic go sobie z inna dziewczyna. Cos takiego po prostu nie miescilo sie jej w glowie. Dopiero teraz byla w stanie zrozumiec ludzi, ktorzy zabijali z milosci. Poczula sie madra i doswiadczona. Wyobrazala sobie, jak wbija Jacobowi noz w piers, a on osuwa sie bezwladnie na ziemie lub pada w jej ramiona. Bylaby przy nim, slyszalaby jego ostatnie slowa, a potem, do konca zycia, odwiedzalaby jego grob. Rozmawialaby z nim, mowila wszystko, na co mialaby ochote, a on nie moglby od niej uciec.

Wstala z lozka i sie ubrala. Matka pojechala do Szwajcarii po ladunek czekolady. Wziela dwie tabletki srodka przeciwbolowego, popila je woda, zalozyla kurtke i sprawdzila rozklad jazdy. Wyszla na szose. Autobus byl prawie pusty: tylko ona i jakis starszy mezczyzna. W kieszeni miala noz z karbowanym ostrzem. Kiedy matka kroila nim marchew, plasterki mialy delikatny wzor na powierzchni. Skulila sie na siedzeniu z dlonia zacisnieta na rekojesci noza. Szkola, praca, maz i dzieci przestaly miec dla niej jakiekolwiek znaczenie, podobnie jak perspektywa wlasnego salonu fryzjerskiego wypelnionego zapachem lakieru do wlosow i szamponu. Chodzilo o jej spokoj wewnetrzny, a ten mogl jej dac tylko Jacob. Niewazne, zywy czy martwy. Musiala wreszcie znalezc spokoj!

Godzine pozniej Skarre jechal powoli Nedre Storgate. Jacob byl myslami daleko, nie zwracal wiec uwagi na to, co sie dzieje na ulicy. Zaparkowal przy krawezniku, zaciagnal hamulec i siedzial pograzony gleboko w myslach. Nagle jego telefon zagral kilka poczatkowych taktow Piatej symfonii Beethovena. Dzwonil Sejer. Po rozmowie zamyslil sie jeszcze glebiej. Sejer zadal mu zaskakujace pytanie, a uczynil to w ow staroswiecki, niesmialy sposob, jak zawsze, kiedy chodzilo o kobiety. Wyobraz sobie, ze znasz kobiete i czesto ja odwiedzasz, ale laczy was cos innego niz milosc.

Seks, zasugerowal Jacob.

Otoz to. Ona ma meza, wiec utrzymujecie wasz zwiazek w tajemnicy. Odwiedzasz ja, kiedy jest sama w domu. Wyobraz sobie taka wizyte.

Z przyjemnoscia, odparl Skarre z usmiechem.

Doskonale orientujesz sie w rozkladzie domu, bo czesto tam bywasz. Idziesz prosto do jej sypialni, ktora tez znasz juz na pamiec, lacznie z meblami i wzorem na tapecie. Kochacie sie.

No pewnie, zgodzil sie Jacob.

Potem wychodzisz i jedziesz do domu. Moje pytanie brzmi nastepujaco: czy zapamietalbys, jaka posciel miala w lozku? Zastanow sie dobrze, zanim odpowiesz.

Jacob nadal sie zastanawial. Przypomnial sobie wieczor, kiedy wrocil z Hilde z seansu Oczu

Вы читаете Utracona
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату