kroplami potu na czole, zgarbionego na niewygodnym krzesle. Siedzial juz tak dlugo, ze zaczal sie chwiac na boki. Bolaly go plecy, co chwila spogladal na zegar. Przed nim siedzial opryskliwy policjant prowadzacy przesluchanie; to od niego zalezalo, jak dlugo to jeszcze potrwa. Choc bez trudu mogli sobie wyobrazic ten obraz, to jednak nie mial on nic wspolnego z rzeczywistoscia.
W tym samym czasie Goran zatopil zeby w swiezutkiej pizzy pepperoni. Ugryzl kawalek i zgarnal palcami cienkie nitki sera.
– Przyzwyczailes sie do Ulli tak bardzo, ze kiedy powiedziala, ze z toba zrywa, nie wziales tego powaznie? – zapytal Sejer.
– Aha – odparl Goran, przezuwajac ze smakiem.
Pizza byla bardzo dobra. Zamowil ja z dodatkowymi przyprawami.
– Nie przejales sie tym?
Przelknal, popil cola, przesunal dlonia po zmierzwionych wlosach.
– Nie.
– Ulla twierdzi, ze bardzo sie zdenerwowales. To dziwne, jak roznie interpretujemy reakcje innych… Nie byles nawet smutny?
– Smutny? – zdziwil sie Goran.
– Powiedz mi o czyms, co by cie zasmucilo.
Goran zastanawial sie, przezuwajac kolejny kes.
– Nic nie przychodzi ci do glowy?
– Ja nigdy nie jestem smutny.
– Ale chyba nie zawsze jestes szczesliwy?
– Pewnie, ze nie.
– A wiec?
Goran otarl usta.
– Jak nie czuje sie szczesliwy, to oczywiscie jestem wsciekly.
– Rozumiem. Chyba nie czules sie szczesliwy, kiedy Ulla powiedziala, ze z toba zrywa?
Dlugie milczenie.
– Wiem, do czego pan zmierza.
– Mozemy wiec uznac, ze byles wtedy wsciekly?
– Mozemy.
Kolejna chwila milczenia.
– Zadzwoniles do Lillian i zapytales, czy mozesz przyjechac?
– Tak. Zgodzila sie.
– Ona jednak twierdzi, ze nie dotarles do jej domu. Cos sie stalo?
– Nie! Bylem z Lillian.
Wzial swieza serwetke i ponownie wytarl usta.
– Potrzebowales pociechy?
Goran parsknal pogardliwie.
– Nigdy nie potrzebuje pociechy!
– Czego wiec potrzebowales?
– Na litosc boska, czlowieku! Rusz glowa!
– Kobiecego towarzystwa?
Goran swidrowal go wzrokiem. Pochylil sie nad stolem i usmiechnal tak szeroko, ze Sejer az zmarszczyl brwi.
– Czy powiedzialem cos zabawnego? Jestes taki bystry, ze nie nadazam za toba.
Chlopak gladko przelknal kolejny komplement.
– „Czy potrzebowales kobiecego towarzystwa, Goran?' – zapytal, przedrzezniajac Sejera. – Na litosc boska, kiedy pan dorastal? Podczas pierwszej wojny swiatowej?
– Jestem troche staromodny – odparl Sejer z usmiechem. – Zdemaskowales mnie. Powiesz mi, czego potrzebowales?
– Spuscic sie – powiedzial Goran krotko i ponownie wbil zeby w pizze.
– Udalo sie?
– Juz panu powiedzialem.
– Wcale nie. Zadzwoniles do Lillian, a ona powiedziala, ze mozesz przyjechac. Przeanalizujmy to krok po kroku. Co dokladnie powiedziala?
– He?
– Pamietasz, jakich dokladnie slow uzyla?
– Powiedziala, ze w porzadku.
– Tylko „w porzadku'?
– Tak.
– Czy jadac do niej, zauwazyles kobiete o egzotycznej urodzie, idaca poboczem?
– Nikogo nie widzialem.
– Miala ze soba walizke?
– Nie widzialem zadnej walizki.
– Jakiego byla koloru?
– Nie wiem. Nikogo nie widzialem.
– A moze miala tylko czerwona torebke w ksztalcie truskawki? Pamietasz?
– Nie – odparl Goran z wahaniem. Juz nie byl taki pewny siebie.
– Wylecialo ci to z pamieci?
– Nie mam o czym pamietac.
Odlozyl pizze.
– A moze celowo wyrzuciles to z pamieci?
– Na pewno zapamietalbym cos takiego.
– Czyli co?
Cisza.
– Moze byles gdzies daleko, kiedy to sie stalo. Moze tylko twoje cialo bylo tam, na miejscu?
– Bylem z Lillian. W akcji. Pamietam nawet posciel, zielona w lilie wodne. Powiem panu cos – dodal przyciszonym glosem. – Starsze kobiety sa znacznie lepsze od mlodych. Bardziej sie otwieraja. Calkiem doslownie. Mlodsze sa bardziej zamkniete.
Zsunal buty i kopnal je pod sciane. Sejer notowal w milczeniu. Zapadal zmierzch, blask lamp przybieral coraz bardziej zolty odcien, w pokoju zrobilo sie milo i przytulnie. Goran byl zmeczony, ale wcale nie tym, co sie dzialo wokol niego. Jasno myslal, kontrolowal sytuacje, liczyl do trzech. Ale nie mogl cwiczyc. Bezczynnosc coraz bardziej dawala mu sie we znaki. Trudno mu bylo z tym walczyc.
– Kollberg lezy w salonie, nie moze sie poruszac – powiedzial Sejer i westchnal ciezko. Odlozyl dlugopis. – Nie wiem, czy odzyska sily. Jesli nie, bede musial go uspic. – Czekal na jakas reakcje, ale Goran milczal. – Nie – powiedzial, jakby czytajac w jego myslach. – Tak tylko o tym mowie. Czasem chcialbym byc gdzies indziej, choc mi tu dobrze, w pracy, z toba. A gdzie ty przebywasz myslami?
– Tutaj – odparl chlopak, po czym opuscil wzrok na swoje rece.
Sejer wlozyl do ust gume i podsunal paczke Goranowi.
– Czytales, co pisali o tej sprawie w gazetach?
– Tak.
– I co sobie myslales?
Goran wciagnal powietrze.
– Nic szczegolnego. To znaczy zle sie stalo, oczywiscie, ale bardziej interesowaly mnie wiadomosci sportowe.
Sejer ukryl twarz w dloniach, jakby byl bardzo zmeczony. W rzeczywistosci zachowal czujnosc, lecz ta mala maskarada mogla zasugerowac aresztowanemu, ze zbliza sie koniec przesluchania. Spedzili we dwoch juz szesc godzin. Spoza pokoju nie dochodzil zaden odglos. Mozna by pomyslec, ze budynek opustoszal, choc naprawde
