– Prosze wiec zaczac.

Sejer myslal, nie przerywajac jedzenia.

– No i? – zapytal Friis.

– Widze tropikalna plaze – powiedzial Sejer. – Lazurowa woda, samotna palma, spienione fale.

– A kto wedruje po plazy?

– Niedzwiedz polarny – przyznal Sejer.

– No wlasnie. Uciekl pan myslami z polnocy Norwegii na skraj swiata, lecz ten cholerny niedzwiedz podazyl za panem az do tropikow. A dlaczego? Dlatego ze wepchnalem go panu do glowy. W taki sam sposob pan wepchnal Goranowi do glowy Poone Bai.

– Jesli ma pan zastrzezenia do moich metod, bedzie pan musial towarzyszyc klientowi podczas przesluchan.

– Mam ich zbyt wielu – odparl Friis.

– W takim razie zaczniemy nagrywac przesluchania na tasmie wideo. Bedzie pan musial zmienic taktyke.

W gabinecie zastal Skarrego, ktory bez slowa wreczyl mu koperte z wycinkiem prasowym.

– Dwudziestodziewiecioletni mezczyzna znaleziony w Oslo z ranami od noza zmarl po przewiezieniu do szpitala… Znalazles to w skrzynce? Bez znaczka?

– Zgadza sie.

Sejer spojrzal na niego uwaznie.

– I co o tym myslisz?

Skarre nerwowo zmierzwil sobie jasne kedziory.

– Ktos poprzecinal mi nozem opony w samochodzie. Ktos wie, gdzie mieszkam, czegos ode mnie chce. Nie rozumiem tego.

– Myslales o Lindzie Carling?

– Owszem, ale przecinanie opon i wysylanie takich wycinkow wydaje mi sie malo kobiece.

– Moze i ona jest malo kobieca.

– Nie mam pojecia, jaka ona jest. Zadzwonilem do jej matki. Bardzo sie o nia martwi. Kompletnie sie zmienila, przestala chodzic do szkoly, ubiera sie inaczej i calkowicie zamknela sie w sobie. A na dodatek garsciami lyka srodki przeciwbolowe. Nawet jej glos sie zmienil.

– Jak to?

– Nie wiem, czy pan pamieta, ale miala piskliwy, wysoki glos, typowy dla nastolatek.

– No i?

– Zmienil sie. Teraz jest znacznie nizszy.

Sejer ponownie spojrzal na wycinek.

– Czy mozesz wyswiadczyc mi przysluge i uwazac na siebie?

Skarre westchnal.

– Ona ma szesnascie lat! W porzadku, bede mial oczy dookola glowy. Te srodki przeciwbolowe nie daja mi spokoju…

– Probuje sie oszolomic.

– Albo cos ja boli. Na przyklad po tym jak ktos ja zaatakowal.

Linda przyszywala cos do bialej bluzki. Siedziala przy lampie, pracujac ze skupieniem i zaangazowaniem, jakich matka nigdy u niej nie widziala. Nie miala tez pojecia, skad corka wziela te bluzke.

– Nowa? Skad mialas na nia pieniadze?

– Kupilam w second handzie za czterdziesci piec koron.

– Do tej pory nigdy nie nosilas bialych bluzek.

– Ta jest na specjalna okazje.

Matka byla zadowolona. Przypuszczala, ze oznacza to, ze chodzi o jakiegos chlopaka… I w pewnym sensie miala racje.

– Dlaczego wymieniasz guziki?

– Bo zlociste wygladaja idiotycznie. Te z szylkretu sa znacznie lepsze.

– Slyszalas wiadomosci?

– Nie.

– Chca postawic Gorana przed sadem, chociaz wycofal sie ze swoich zeznan.

– Aha.

– Proces zacznie sie za trzy miesiace. Trudno mi uwierzyc, ze to zrobil.

– A ja wierze – powiedziala Linda. – Poczatkowo tez nie wierzylam, lecz teraz nie mam zadnych watpliwosci.

Caly czas pracowala igla. Matka stwierdzila z pewnym zaskoczeniem, ze ma piekna corke. Starsza, spokojniejsza. Mimo to cos nie dawalo jej spokoju.

– Juz nie widujesz sie z Karen?

– Nie.

– Szkoda. To mila dziewczyna.

– Rzeczywiscie, ale okropna ignorantka.

– Co przez to rozumiesz? – zdziwila sie matka.

Linda na chwile odlozyla bluzke.

– Dzieciak z niej, i tyle.

Znowu wziela sie do pracy. Obwiazala guzik nitka i zawiazala supel.

– Dziwna sprawa z tym Goranem – zastanawiala sie glosno matka. – Czy moga go skazac wylacznie na podstawie poszlak? Obrona twierdzi, ze nie maja zadnych konkretnych dowodow.

– Jedna poszlaka to na pewno za malo, lecz jesli jest ich duzo, wtedy sprawa nabiera innego charakteru.

Matka spojrzala na nia ze zdumieniem.

– To znaczy?

– Wiekszy ciezar gatunkowy dowodow.

– Na Boga, skad znasz takie okreslenia?

– Z gazet – odparla Linda. – Jezdzi takim samym samochodem jak ten, ktory widzialam. Byl ubrany tak samo jak czlowiek, ktorego widzialam. Teraz nie moze znalezc ani tamtego ubrania, ani butow. Nie potrafi powiedziec, gdzie wtedy byl. Probowal na kilka sposobow zapewnic sobie alibi, ale okazalo sie, ze to wszystko klamstwa. Dzien po morderstwie mial podrapana twarz. W samochodzie wozil cos, co moglo byc narzedziem zbrodni. Na ubraniu ofiary znaleziono slady magnezji pochodzacej przypuszczalnie z silowni, w ktorej tego wieczoru byl Goran. I najwazniejsze: w trakcie przesluchania przyznal sie do popelnienia morderstwa. Czego wiecej mozna chciec?

Matka bezradnie pokrecila glowa.

– Nie wiem. Naprawde nie wiem. – Spojrzala na bluzke. – Kiedy ja zalozysz?

– Jestem z kims umowiona.

– Dzisiaj? Wieczorem?

– Niedlugo.

– To brzmi dosc tajemniczo. – Matka znowu poczula uklucie niepokoju. – Ostatnio dziwnie sie zachowujesz. Przykro mi, ale cie nie rozumiem. Czy wszystko w porzadku?

– Jestem bardzo szczesliwa – odparla wymijajaco.

– A co ze szkola i cala reszta?

– Po prostu musze troche odpoczac.

Pograzona w myslach, podniosla bluzke do swiatla. Oczami wyobrazni widziala ja czerwona i lepka od krwi Jacoba. Zachowa ja na zawsze jako pamiatke swej milosci. Nagle ogarnelo ja rozbawienie. Doskonale zdawala sobie sprawe, jak dluga droga dzieli plany od ich realizacji, niemniej doskonale sie bawila. Dzieki temu czula, ze zyje. Pojedzie autobusem do miasta, zaczai sie na klatce schodowej z nozem ukrytym za plecami. Kiedy Jacob wejdzie z ulicy, blask lampy zalsni na jego zlocistych wlosach. Czy to ty, Lindo? Tak zabrzmia jego ostatnie slowa, kiedy zobaczy ja wylaniajaca sie z mroku.

Вы читаете Utracona
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату