– Mow dalej – odparlem. Nie zamierzalem niczego ujawniac.
– McGuane jest niebezpieczniejszy od twojego kumpla Asselty glownie dlatego, ze ma wiecej sprytu. WSPZ uwaza go za jednego z najwiekszych gangsterow na Wschodnim Wybrzezu.
– WSPZ?
– Wydzial do spraw Przestepczosci Zorganizowanej wyjasnil. – McGuane juz w mlodym wieku odkryl swoje powolanie. Jesli mowa o przetrwaniu, to ten facet jest prawdziwym mistrzem. Nie bede szczegolowo omawial obecnej sytuacji swiata przestepczego – rosyjskich gangow, triady, mafii chinskiej czy wloskiej. McGuane zawsze o dwa kroki wyprzedzal konkurentow. Zostal szefem, majac dwadziescia trzy lata. Zajmuje sie wszystkimi tradycyjnymi przestepstwami handlem narkotykami, prostytucja, lichwa – ale specjalizuje sie w lapowkach i wymuszeniach, a swoj narkotykowy biznes prowadzi w spokojniejszych dzielnicach, daleko od centrum.
Przypomnialem sobie, co powiedziala Tanya: ze Sheile umieszczono w college'u Haverton.
– McGuane zabil mojego szwagra i jego partnera, niejakiego Curtisa Anglera. Twoj brat byl w to zamieszany. Aresztowalismy go pod mniej powaznymi zarzutami.
– Kiedy?
– Szesc miesiecy przed smiercia Julie Miller.
– Dlaczego nigdy o tym nie slyszalem?
– Poniewaz Ken ci nie powiedzial, a takze dlatego, ze nie zalezalo nam na twoim bracie. Chcielismy McGuane'a, wiec ubilismy interes.
– Interes?
– Dalismy Kenowi immunitet w zamian za wspolprace.
– Chcieliscie, zeby zeznawal przeciwko McGuane'owi?
– Nie tylko. McGuane byl ostrozny. Mielismy za malo dowodow, zeby przyskrzynic go pod zarzutem wspoludzialu w morderstwie. Potrzebowalismy informatora. Dlatego zalozylismy mu podsluch i odeslalismy.
– Chcesz powiedziec, ze Ken dla was pracowal? W oczach Pistillo pojawil sie grozny blysk.
– Nie gloryfikuj go – warknal. – Twoj brat nie byl funkcjonariuszem wymiaru sprawiedliwosci. Byl smieciem, ktory chcial ocalic wlasna skore.
Kiwnalem glowa, ponownie przypominajac sobie, ze to wszystko moglo byc lgarstwem.
– Mow dalej – zachecilem.
Wyciagnal reke i wzial ciasteczko. Przezul je powoli i popil mrozona herbata.
– Nie wiemy, co dokladnie sie stalo. Moge tylko podac nasza robocza wersje.
– W porzadku.
– Musisz zrozumiec, ze McGuane to bezlitosny sukinsyn.
– Zabic to dla niego rownie trudne jak decyzja, czy pojechac przez Lincoln, czy Holland
Tunnel. Kwestia wygody, nic wiecej. Jest pozbawiony uczuc. Teraz zrozumialem, do czego to wszystko prowadzi.
– Zatem gdyby McGuane odkryl, ze Ken jest informatorem…
– Byloby po nim – dokonczyl za mnie. – Twoj brat wiedzial, co mu grozi. Pilnowalismy go, ale pewnej nocy zwial.
– Poniewaz McGuane sie dowiedzial?
– Owszem, tak sadzimy. Pojawil sie w waszym domu. Nie wiemy po co. Podejrzewamy, ze uznal go za bezpieczna kryjowke glownie dlatego, ze McGuane nigdy by nie podejrzewal, ze narazi rodzine na niebezpieczenstwo.
– Co bylo potem?
– Do tej pory chyba juz zgadles, ze Asselta rowniez pracowal dla McGuane'a.
– Skoro tak twierdzisz.
– Asselta mial sporo do stracenia. Wspomniales Laure Emerson, inna mieszkanke akademika, ktora zostala zamordowana. Twoj brat powiedzial, ze zabil ja Asselta. Zostala uduszona. Wedlug zeznan Kena, Laura Emerson odkryla, ze w Haverton handluje sie narkotykami, i zamierzala to zglosic wladzom.
Skrzywilem sie.
– I dlatego ja zabili?
– Taak, dlatego. A czego sie spodziewales, ze kupia jej loda? To potwory, Will. Wbij to sobie do zakutego lba.
Przypomnialem sobie, jak McGuane przychodzil do nas i gral w Monopol. Zawsze wygrywal. Byl cichy i spostrzegawczy. Zdaje sie, ze byl przewodniczacym klasy. Podziwialem go. Duch byl niewatpliwie psychopata. Mozna bylo spodziewac sie po nim wszystkiego. Ale McGuane?
– Wyweszyli, gdzie ukrywa sie twoj brat. Moze Duch pojechal za Julie do Livingston, nie wiemy. Tak czy inaczej, dopadl twojego brata w domu Millerow. Podejrzewamy, ze usilowal zabic ich oboje. Mowiles, ze widziales tam kogos tamtej nocy. Wierzymy ci. Ponadto uwazamy, ze mezczyzna, ktorego widziales, byl Asselta. Jego odciski palcow znaleziono na miejscu zbrodni. Ken zostal ranny – co wyjasnia slady krwi – ale zdolal uciec. Duch zostal z cialem Julie Miller. Jakie rozwiazanie sie nasuwalo? Upozorowac, ze to robota Kena. Czy byl lepszy sposob, zeby go zdyskredytowac i zmusic do ucieczki?
Zamilkl i zaczal pogryzac kolejne ciastko. Zdawalem sobie sprawe, ze mogl klamac, lecz jego opowiesc brzmiala dosc szczerze. Usilowalem ochlonac, przetrawic to wszystko. Nie odrywalem od niego oczu, podczas gdy on wpatrywal sie w ciastko. Teraz ja z trudem powstrzymywalem wscieklosc.
– Zatem przez caly ten czas… – urwalem i sprobowalem jeszcze raz -…przez caly ten czas wiedzieliscie, ze Ken nie zabil Julie.
– Nie, wcale nie.
– Przeciez dopiero co powiedziales…
– To teoria, Will. Tylko teoria. Rownie dobrze mogl ja zabic.
– Chyba w to nie wierzysz.
– Nie mow mi, w co wierze.
– Z jakiego powodu Ken mialby zabijac Julie?
– Twoj brat byl zly.
– To zaden motyw. – Potrzasnalem glowa. – Jesli wiedzieliscie, ze Ken zapewne jej nie zabil, to dlaczego twierdziliscie, ze to zrobil?
Wolal nie odpowiadac. Wlasciwie nie musial. Odpowiedz byla oczywista. Zerknalem na zdjecia na lodowce. One tyle wyjasnialy.
– Poniewaz za wszelka cene chciales znow zlapac Kena sam sobie odpowiedzialem na to pytanie. – Tylko Ken mogl wydac McGuane'a. Gdyby ukrywal sie koronny swiadek, nikogo by to nie obchodzilo. Nie byloby artykulow w prasie ani ogolnokrajowych poszukiwan. Gdyby jednak Ken zamordowal mloda kobiete w piwnicy jej rodzinnego domu, media musialyby rzucic sie na ten temat. A ty uwazales, ze taka popularnosc utrudni mu ucieczke.
Przygladal sie swoim dloniom.
– Mam racje, prawda?
Pistillo powoli podniosl glowe.
– Twoj brat zawarl z nami umowe – rzekl zimno. Zlamal ja, uciekajac.
– To usprawiedliwia klamstwo?
– Usprawiedliwia wykorzystanie wszystkich mozliwych srodkow, zeby go schwytac. Trzeslem sie ze zlosci.
– I niech szlag trafi jego rodzine?
– Nie obwiniaj mnie o to.
– Czy wiesz, co nam zrobiles?
– Wiesz co, Will? Guzik mnie to obchodzi. Myslisz, ze cierpieliscie? Spojrz w oczy mojej siostry. Popatrz na jej synow.
– To nie daje ci prawa… Uderzyl dlonia w stol.
– Nie mow mi, co jest dobre, a co zle. Moja siostra byla niewinna ofiara.
– Tak jak moja matka.
– Nie! – Rabnal w stol, tym razem piescia, a potem wycelowal we mnie palec. – To ogromna roznica, i wyjasnijmy to sobie. Vic byl policjantem i zostal zamordowany. Nie mial wyboru. Nie mogl zapobiec cierpieniom swojej rodziny. Natomiast twoj brat uciekl. To byla jego decyzja. Jesli w ten sposob skrzywdzil rodzine, to jego