– Ujme to najprosciej, jak sie da – odparl Ronny. – Wymagamy ekspozycji sutek.
– Ekspozycji sutek?
– Bezwarunkowo.
– Powiedzmy.
Myron przyrzekl oddzwonic w tygodniu. Skonczyli rozmowe. Negocjacje w sprawie ekspozycji sutek? Co za branza!
– Lamar Richardson na linii pierwszej – oznajmila Esperanza, wchodzac bez pukania. Wzrok jej promienial.
– Lamar osobiscie?
Kiwnela glowa.
– Nie jego krewny, menedzer ani ulubiony astrolog?
– Lamar osobiscie – powtorzyla.
Dobra wrozba. Skineli sobie glowami.
– Halo?
– Spotkajmy sie – powiedzial Lamar.
– Oczywiscie.
– Kiedy?
– Podaj termin.
– Kiedy jestes wolny?
– Podaj termin.
– Dzwonie z Detroit.
– Wyjde na najblizszy samolot.
– Tak bez niczego?
– Jasne.
– Moglbys udac, ze jestes bardzo zajety.
– Umowimy sie, Lamar?
– Nie jestes w moim typie.
Lamar zasmial sie.
– Wobec tego pomine faze zalotow. Esperanza i ja chcemy, zebys podpisal z nami kontrakt. Nie pozalujesz. U nas bedziesz mial pierwszenstwo. Zapewnimy ci gre w otwarte karty, bez kantow i przekretow.
Myron poslal wspolniczce usmiech: „Dobry jestem w te klocki, nie?”.
Lamar odparl, ze chetnie spotka sie z nim w tym tygodniu, gdy wpadnie na Manhattan. Ustalili termin. Myron odlozyl sluchawke i wymienil usmiechy z Esperanza.
– Mamy szanse – powiedziala.
– No.
– Jak zagramy?
– Chce mu zaimponowac bystroscia.
– Hm! To ja moze wloze cos kusego.
– Na to licze.
– I do spolki porazimy go uroda i rozumem.
– Dobrze. Tylko ktore z nas porazi go czym?
Kiedy Myron wrocil do Dakoty, Win akurat wychodzil ze skorzana torba sportowa. Terese juz wyjechala.
– Zostawila liscik – rzekl Win, wreczajac mu kartke ze slowami:
Musialam wrocic wczesniej, zadzwonie
Myron przeczytal liscik ponownie. Tresc sie nie zmienila. Zlozyl go i odlozyl.
– Jedziesz do mistrza Kwona? – spytal.
Mistrz Kwon byl ich instruktorem sztuk walki. Win skinal glowa.
– Pytal o ciebie – odparl.
– I co mu powiedziales?
– Ze jestes wyczerpany.
– Dzieki.
Win lekko mu sie uklonil i wzial torbe.
– Moge cos zaproponowac? – spytal.
– Wal.
– Dawno nie byles w dodzangu.
– Wiem.
– Przezyles wielki stres. Musisz znalezc dla niego ujscie. Skupic sie. Odzyskac rownowaga. Odbudowac.
– Chyba nie kazesz, zebym ci wyrwal z reki kamyk?
– Nie dzis. Ale pojedz ze mna.
Myron wzruszyl ramionami.
– Wezme rzeczy – odparl.
Akurat wychodzili, kiedy zadzwonila Esperanza. Powiedzial jej, ze wlasnie wyjezdzaja.
– Dokad? – spytala.
– Do mistrza Kwona.
– Przyjade tam.
– Dlaczego? Co sie stalo?
– Zdobylam informacje na temat Davisa Taylora.
– Jaka?
– Dosc dziwna. Czy Win jedzie z toba?
– Tak.
– Spytaj go, czy wie cos na temat rodziny Raymonda Leksa.
Myron zaniemowil.
– Raymond Lex nie zyje, Esperanzo – rzekl po chwili.
– Powiedzialam: rodziny!
– Ma to zwiazek z Davisem Taylorem?
– Wole ci to wyjasnic osobiscie. Bede tam za godzine.
Esperanza odwiesila sluchawke.
Jeden z portierow zdazyl podstawic jaguara Wina. Samochod czekal na nich na Central Park West. Bogacze! Myron usadowil sie na luksusowym skorzanym fotelu. Win wcisnal gaz. Umial to robic wysmienicie. Gorzej mu szlo z hamowaniem.
– Znasz rodzine Raymonda Leksa? – spytal Myron.
– Byli moimi klientami.
– Zartujesz.
– Pewnie, prawdziwy ze mnie zgrywus, jak Red Buttons.
– Byles zaangazowany w ich spor majatkowy?
– Spor? To tak, jak nazwac zaglade atomowa ogniskiem.
– Trudno podzielic miliardy?
– Pewnie. Ale dlaczego mowimy o klanie Leksow?
– W dodzangu spotkamy sie z Esperanza. Dowiedziala sie czegos o Davisie Taylorze. Ma to jakis zwiazek z Leksami.
Win uniosl brew.
– Intryga sie zageszcza.
– Opowiedz mi o nich.
– Wiekszosc z tego znam z mediow. Raymond Lex napisal kontrowersyjny bestseller