– Nic. Ale czegos sie bali.

– Ciekawe.

Myron skinal glowa.

Win lyknal herbaty, dystyngowanie unoszac maly palec. Ach, ten maly paluszek, czegoz on nie widzial, w czym nie uczestniczyl? Siedzieli w reprezentacyjnej jadalni i pili herbate ze srebrnego kompletu. Na wiktorianskim mahoniowym stole z nogami w ksztalcie lwich lap staly tez srebrny dzbanek z mlekiem oraz, jakzeby inaczej, pudelka z chrupkami Cap’n Crunch i nowymi platkami Oreo.

– W tym stanie rzeczy szkoda czasu na snucie teorii. Podzwonie. Sprawdze, czy czegos sie dowiem.

– Dzieki.

– Niemniej wciaz nie widze zwiazku miedzy Stanem Gibbsem a naszym dawca szpiku.

– To jedynie daleki domysl.

– Gorzej. Dziennikarz wymysla historie o seryjnym porywaczu, a my co? Podejrzewamy, ze dawca jest zmyslona postac?

– Stan Gibbs twierdzi, ze to prawdziwa historia.

– Tak mowi?

– Tak.

Win potarl podbrodek.

– Wyjasnij mi wiec, czemu sie nie bronil?

– Nie mam pojecia.

– Pewnie dlatego, ze jest winien. Ludzie sa nade wszystko samolubami. Bronia siebie. Tak im kaze instynkt samozachowawczy. Nie chca byc meczennikami. Chodzi im tylko o jedno: ocalenie skory.

– Przyjmijmy, ze twoj optymistyczny poglad na natura ludzka jest sluszny. Czy Gibbs sklamalby, zeby sie uratowac?

– Oczywiscie.

– To dlaczego, nawet jesli popelnil plagiat, nie siegnal w obronie wlasnej po calkiem sensowny argument, ze to porywacz zaczerpnal pomysl z powiesci?

Win skinal glowa.

– Podoba mi sie twoje rozumowanie – powiedzial.

– Moj cynizm.

Zadzwonil domofon. Win nacisnal guzik. Portier zaanonsowal Esperanze. Minute pozniej weszla do jadalni, zajela krzeslo, nasypala sobie do miski platkow i zalala mlekiem.

– Dlaczego zawsze kazde platki nazywaja „skladnikiem kompletnego sniadania”? – spytala. – O co tu chodzi?

Nie odpowiedzieli.

Nabrawszy lyzke platkow, spojrzala na Wina i wskazala glowa Myrona.

– Nie cierpie, kiedy ma racje – powiedziala.

– Zly znak – przyznal Win.

– Mialem racje? – spytal Myron.

– Sprawdzilam, czy Dennis Lex chodzil do szkoly. Dotarlam do wszystkich instytucji oswiatowych, z ktorymi zwiazani byli jego brat, siostra i rodzice. Do uczelni, liceum, gimnazjum, a nawet podstawowki. Nic. Najmniejszego sladu Dennisa Leksa.

– Ale…

– Przedszkole!

– Zartujesz.

– Nie.

– Znalazlas jego przedszkole?

– Jestem nie tylko swietna laska.

– Nie dla mnie, kochanie – rzekl Win.

– Mily jestes.

Win leciutko skinal jej glowa.

– Dotarlam do panny Peggy Joyce. Nadal uczy w przedszkolu Shady Wells w East Hampton, prowadzonym wedlug metody Montessori.

– I pamieta Dennisa Leksa? Po trzydziestu latach?

– Najwyrazniej. – Esperanza zjadla kolejna lyzke platkow i podsunela Myronowi kartke. – Oto adres. Umowilam cie na dzis rano. Tylko nie szalej na drodze.

22

Zadzwonil telefon w samochodzie.

– Ten staruch to cholerny szachraj! – oznajmil Greg Downing.

– Jak to?

– Stary zgred lze jak pies.

– Mowisz o Nathanie Mostonim?

– A jakiego starucha sledzilem?!

Myron przylozyl sluchawke do drugiego ucha.

– Dlaczego myslisz, ze klamie? – spytal.

– Na podstawie wielu rzeczy.

– Na przyklad?

– Chocby takiej, ze podobno nie dzwonil do niego osrodek szpiku. Dla ciebie to brzmi logicznie?

Myron pomyslal o Karen Singh, o jej oddaniu dla malych pacjentow i o tym, jaka jest stawka.

– Nie – przyznal. – Ale powiedzielismy juz, ze moze w glowie ma metlik.

– Watpie.

– Dlaczego?

– Przede wszystkim Nathan Mostoni duzo wychodzi. Czasem zachowuje sie jak wariat, ale w innych przypadkach calkiem racjonalnie. Robi zakupy. Rozmawia z ludzmi. Ubiera sie normalnie.

– To o niczym nie swiadczy – rzekl Myron.

– Nie? Godzine temu wyszedl. Podszedlem pod dom, do tylnego okna, i wystukalem numer dawcy, ktory zdobyles.

– I co?

– W srodku zadzwonil telefon.

Myron zamilkl.

– Co powinnismy zrobic? – spytal Greg.

– Nie jestem pewien. Czy w domu byl ktos poza nim?

– Nie. Nikogo. Ale to nie wszystko. Mostoni wyglada mlodziej. Nie wiem, jak to inaczej okreslic. Dziwna sprawa. No, a ty, robisz jakies postepy?

– Bo ja wiem.

– Co za odpowiedz!

– Innej nie mam.

– Co zrobimy z Mostonim?

– Esperanza zbada jego przeszlosc. A tymczasem obserwuj go dalej.

– Czas ucieka, Myron.

– Wiem. Bede w kontakcie.

Myron rozlaczyl sie i zapalil radio. Chaka Khan spiewala, ze nikt nie kocha lepiej od niej. Jezeli sluchasz tej piosenki i nie przytupujesz, to cos jest u ciebie nie tak z poczuciem rytmu. Pomknal na wschod szokujaco luzna dzis autostrada Long Island Expressway. Zwykle bylo tu jak na parkingu, ktory przesuwa sie co pare minut.

Wedlug powszechnych zapewnien w Hampton, szpanerskiej miejscowosci wakacyjnej na Long Island, do ktorej manhattanczycy uciekaja z metropolii, by poobcowac z innymi manhattanczykami, najfajniej jest poza

Вы читаете Najczarniejszy strach
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату