Wlosy na jej kwadratowej glowie sterczaly jak promienie Statuy Wolnosci na fatalnym haju, ubranie opinalo ja jak oslona baleron, na twarzy miala wiecej szminki niz obsada musicalu
– I jak, wszystko w porzadku? – zagadnal.
– Och, panie Bolitar!
Wielka Cyndi szykowala sie chyba, by znow go uscisnac, lecz cos ja powstrzymalo, moze smiertelne przerazenie w jego oczach. Podniosla walize, ktora w jej wielkiej jak klapa wlazu lapie przypominala adapter Bambino. Byla tak ogromna, tak olbrzymia, ze wszystko wokol niej wygladalo jak dekoracja z kiepskiego filmu o potworach, a ona kroczyla przez miniaturowe Tokio, obalajac linie wysokiego napiecia i oganiajac sie od buczacych mysliwcow.
W drzwiach swojego pokoju stanela Esperanza. Splotla rece i oparla sie o framuge. Z lsniacymi czarnymi lokami opadajacymi na czolo i tryskajaca zdrowiem smagla oliwkowa cera wciaz, mimo niedawnych ciezkich przejsc, wygladala przepieknie – jak Cyganka w fantazyjnej wiejskiej bluzce. Jednakze wokol jej oczu dostrzegl nowe zmarszczki, a w idealnej dotad postawie lekkie przygarbienie. Po jej uwolnieniu chcial, zeby odpoczela, ale wiedzial, ze sie na to nie zgodzi. Esperanza Diaz kochala agencje RepSport MB. I chciala ja ocalic.
– Co sie dzieje? – spytal.
– Wszystko jest w liscie – odparla Wielka Cyndi.
– Jakim liscie?
– Och, panie Bolitar! – zawolala znowu.
– Slucham.
Nie odpowiedziala. Z twarza ukryta w dloniach zanurkowala do windy niczym do wigwamu, drzwi sie zasunely i zniknela. Myron odczekal chwile.
– Jak mam to rozumiec? – spytal.
– Wziela urlop – odparla Esperanza.
– Dlaczego?
– Wielka Cyndi nie jest glupia, Myron.
– A czy ja cos mowie?
– Widzi, co sie dzieje.
– To przejsciowe klopoty. Odkujemy sie.
– Wtedy Wielka Cyndi wroci. Tymczasem zaproponowano jej dobra prace.
– W Skurze-i-Choci?
Wielka Cyndi pracowala wieczorami jako bramkarka w barze sado-maso Skura-i-Choc, pod wezwaniem: „Ran tych, ktorych kochasz”. Czasem – tak przynajmniej slyszal – brala udzial w spektaklach. W jakiej roli, nie mial pojecia ani tez odwagi, zeby ja spytac. Bylo to jeszcze jedno otchlanne tabu, ktore omijal z daleka.
– Nie. Wraca do WDW.
Gwoli wyjasnienia niewprowadzonym w wolna amerykanke, WDW to skrot od Wspaniale Damy Wrestlingu.
– Wielka Cyndi wraca na ring?
Esperanza skinela glowa.
– Na turnieje oldbojek.
– Co takiego?
– WDW chca rozszerzyc oferte. Zbadaly rynek, zobaczyly, jakie zyski przynosza turnieje golfowe oldbojek i…
Esperanza wzruszyla ramionami.
– Turnieje oldbojek wrestlingu?
– Raczej weteranek. Wielka Cyndi ma dopiero trzydziesci osiem lat. Sciagaja mnostwo dawnych ulubienic publicznosci: Krolowa Kadafi, Ziute Zimna Wojne, Babke Brezniewa, Glorie Garowniczke, Czarna Wdowe…
– Czarnej Wdowy nie pamietam.
– Jest sprzed naszych czasow. A nawet sprzed czasow naszych rodzicow. Pewnie ma po siedemdziesiatce.
Myron powstrzymal sie od zrobienia miny.
– I ludzie beda placic za ogladanie siedemdziesiecioletniej zapasniczki?
– Nikogo nie wolno dyskryminowac z powodu wieku.
– Slusznie, przepraszam.
Myron przetarl oczy.
– Przy konkurencji ze strony Jerry’ego Springera i Ricki Lake zawodowe zapasniczki walcza o przetrwanie. Musza cos zrobic.
– I rozwiazaniem sa walki weteranek?
– Licza na sentyment dawnych fanow.
– Ze przyjda kibicowac zawodniczkom z mlodych lat?
– A ty nie poszedles dwa lata temu na koncert Steely’ego Dana?
– To co innego.
Esperanza wzruszyla ramionami.
– I one, i ta kapela najlepsze lata maja za soba. Zeruja na twojej nostalgii, a nie na tym, co widzisz i slyszysz.
Miala racje. Cokolwiek straszna, ale jednak.
– A co z toba? – spytal.
– Co ze mna?
– Nie pragna powrotu Malej Pocahontas?
– Owszem.
– Kusilo cie?
– Co? Powrot na ring?
– Tak.
– Pewnie. Kiedy studiowalam prawo, caly czas w pocie czola cwiczylam, zeby znow wbic ksztaltny tylek w zamszowe bikini i obsciskiwac starzejace sie nimfy przed rozentuzjazmowana tluszcza z przyczep samochodowych. – Urwala. – To mimo wszystko troche lepsze niz byc agentka sportowa.
– Ha, ha!
Myron podszedl do biurka Wielkiej Cyndi. Lezala tam koperta z jego nazwiskiem, wypisanym pomaranczowa odblaskowa kredka.
– Napisala to kredka? – spytal.
– Cieniem do powiek.
– Aha.
– Powiesz mi, co sie stalo?
– Nic.
– Chrzanisz. Masz taka mine, jakbys przed chwila uslyszal o rozpadzie Wham.
– Nie zaczynaj. Czasem, pozno w nocy, wciaz nachodza mnie zmory z przeszlosci.
Esperanza przygladala mu sie kilka chwil dluzej.
– W zwiazku z twoja miloscia ze studiow?
– Poniekad.
– Chryste Panie!
– O co chodzi?
– Jakby ci to powiedziec, zeby cie nie urazic? Jezeli chodzi o kobiety, to jestes ciemny jak tabaka w rogu. Dowodem A i B w sprawie sa Jessica i Emily.
– Nawet jej nie znasz.
– Wystarczy mi to, co wiem. Myslalam, ze nie chcesz z nia rozmawiac.
– Nie chcialem. Dopadla mnie u rodzicow.
– Po prostu tam przyjechala?
– Tak.
– Czego chciala?