podobalo.
– Idz – powiedziala.
Wysiadl. Bylo to monotonne osiedle z dwupoziomowymi domami jak spod sztancy, na dzialkach o powierzchni trzech czwartych akra. Niektore staly tylem do ulicy, kuchnie mialy z prawej, a nie z lewej strony i elewacje przewaznie z aluminium. Uliczka z daleka cuchnela klasa srednia.
Myron zapukal.
– Jerry?
Chudzielec, ktory otworzyl mu drzwi, zrobil zdezorientowana mine. Z bliska wygladal lepiej, twarz mial nie tyle dziwna, co ponura. W czarnym golfie i z zapalonym papierosem z powodzeniem moglby czytac wiersze w kafejce dla bohemy.
– Pan do kogo?
– Jerry…
– Pomylil pan domy. Nie nazywam sie Jerry.
– A wygladasz jak on.
Przez twarz chudzielca przemknal mroczny cien.
– Pan wybaczy, ale nie mam czasu – powiedzial, chcac zamknac drzwi.
– Na pewno, Jerry?
– Powiedzialem juz, ze…
– Znasz Kathy Culver?
Atak byl tak nieoczekiwany, ze chudeusz zbladl.
– O co… o co chodzi?
– Przeciez wiesz.
– Kim pan jest?
– Myron Bolitar.
– My sie znamy?
– Gdybys byl zapalonym kibicem koszykowki, to… Nie, nie znamy sie. Chcialbym zadac ci kilka pytan.
– Nie mam nic do powiedzenia.
Nadszedl czas, by wylozyc karty na stol. Myron wyjal magazyn.
– Na pewno, Jerry?
Bialka oczu chudego powiekszyly sie dziesiec razy, wyzierajac z jego konskiej twarzy jak porcelanowe spodki.
– Pan mnie z kims pomylil. Zegnam. Zatrzasnal drzwi.
Myron wzruszyl ramionami i wrocil do samochodu.
– I co? – spytala Jessica.
– Potrzasnalem nim. Zobaczymy, co z niego wypadnie.
Lokalny kiosk z gazetami.
Win pamietal czasy, kiedy slowa te budzily nostalgie, wyczarowujac z pamieci sielankowe rockwellowskie obrazki z zycia Ameryki. Czasy bezpowrotnie minione. Dzis kazda ulica, kazdy rog, kazde nudne przedmiescie wygladaly jednakowo. Slodycze, gazety, pocztowki z zyczeniami… i magazyny porno. Kupujace snickersy dzieciaki mogly sie na nie napatrzyc do woli. Pornografia stala sie najwazniejszym towarem w Ameryce. Pornografia najostrzejsza. Taka, przy ktorej
– Przepraszam – zagadnal Win sprzedawce biletow loteryjnych.
– Tak?
– Czy dostane najnowsze numery
Jakas starsza kobieta sapnela z oburzenia i poslala mu lodowate spojrzenie. Win usmiechnal sie do niej.
– Niechaj zgadne – powiedzial. – Dziewczyna Playboya z czerwca tysiac dziewiecset dwadziescia szesc?
Chrzaknela i sie odwrocila.
– Pan sprawdzi tam – odparl sprzedawca. – Pomiedzy komiksami a wideo Disneya.
– Dziekuje.
Win znalazl trzy pisma –
Wyszedl stamtad tuz przed dwunasta. Co za pozyteczny i ksztalcacy ranek! Z szescioma magazynami pod pacha zlapal taksowke do srodmiescia. Kilka z nich przejrzal po drodze.
– Na razie wszystko w porzadku – rzekl na glos. Taksowkarz zerknal w lusterko, zeby mu sie przyjrzec, wzruszyl ramionami i powrocil do sledzenia ulicy.
W swoim gabinecie Win rozlozyl pornosy na wielkim biurku, obejrzal je dokladnie i porownal. Cos takiego! Jego podejrzenia sie sprawdzily. Bylo tak, jak myslal.
Piec minut pozniej schowal pisma do szuflady biurka i polaczyl sie z Esperanza.
– Jak tylko przyjdzie Myron, badz laskawa przyslac go do mnie – poprosil.
9
– Cos ci wyznam – powiedziala Jessica, gdy, zostawiajac za soba opary spalin i moczu, wychodzili z garazu Kinneya na w miare swieze powietrze na ulicy.
Skrecili w Piata Aleje. Kolejka po paszporty siegala za posag Atlasa. Murzyn z dlugimi dredami raz po raz kichal, a grajcarki fruwaly mu wokol glowy jak tuziny wezy. Stojaca za nim kobieta cmokala, niezadowolona. Wielu czekajacych z udreczonymi twarzami patrzylo na katedre Swietego Patryka po drugiej stronie ulicy, jakby blagali o boska interwencje. Japonscy turysci pstrykali zdjecia rzezbie i ogonkowi.
– Slucham – odparl Myron.
Szli. Jessica ze wzrokiem utkwionym przed siebie.
– Nie bylysmy z soba blisko. Wlasciwie rzadko rozmawialysmy.
– Od kiedy? – spytal zaskoczony.
– Od jakis trzech lat.
– Dlaczego?
Potrzasnela glowa, ale na niego nie spojrzala.
– Trudno powiedziec. Zmienila sie, a moze po prostu dorosla i nie umialam sobie z tym poradzic. Oddalilysmy sie od siebie. Kiedy sie spotykalysmy, odnosilam wrazenie, jakby nie mogla wytrzymac ze mna w tym samym pokoju.
– To przykre.
– Tak. Trudno, bywa. Wieczorem w dniu, w ktorym zniknela, zadzwonila do mnie. Pierwszy raz od Bog wie jak dawna.
– Czego chciala?
– Nie wiem. Wlasnie wychodzilam, wiec predko skonczylam rozmowe.
Przez reszte drogi do biura milczeli.
– Natychmiast zajdz do Wina – powiedziala Esperanza, gdy wysiedli z windy.
Wreczyla Myronowi kartke, a na Jessice spojrzala takim wzrokiem, jaki cofniety obronca wbija w utykajacego przeciwnika tuz przed skoszeniem go rowno z tartanem.
– Dzwonili Otto Burke i Larry Hanson? – spytal. Przeszyla go zlym spojrzeniem.
– Nie. Natychmiast zajdz do Wina – powtorzyla.
– Uslyszalem za pierwszym razem. Przekaz mu, ze bede za piec minut.
Weszli do gabinetu. Myron zamknal drzwi i przebiegl wzrokiem kartke. Jessica usiadla przed nim, krzyzujac nogi, tak jak potrafi bardzo niewiele kobiet, ktore najzwyklejszej czynnosci nadaja seksualny podtekst. Myron