– Dalby sie pan zaprosic na dwa?

– Dwa… – Herman urwal.

Oczy, ktore rozblysly mu na ulamek sekundy, szybko zgasly, jakby zlakl sie, ze z niego kpia. – Jak to? Win wskazal na zdjecie na scianie po lewej.

– To klub golfowy w Merion – rzekl i wskazal sciane w glebi. – A to w Pine Valley.

– I co?

– Z pewnoscia pan o nich slyszal.

– Slyszalem?! To dwa najslynniejsze pola golfowe na Wschodnim Wybrzezu, dwa z najlepszych na swiecie. Niech pan wymieni jakis dolek. Prosze, jakikolwiek, na ktoryms z nich.

– Dolek szosty w Merion.

Twarz Hermana rozjasnila sie jak twarzyczka dziecka na widok prezentow pod choinka.

– Jeden z najbardziej niedocenionych dolkow na swiecie. Z uwagi na zakrzywiony tor nalezy zaczac od lekkiego podkrecenia pilki. Orientujemy sie na srodkowy dol z piachem, scinamy do srodka, nie za blisko granicy toru po prawej. A na koniec sredniodlugim „zelazem” celujemy w lagodnie wzniesiona laczke, uwazajac na piachy z prawej i lewej.

Win usmiechnal sie.

– Imponujace – pochwalil.

– Nie powie mi pan, panie Lockwood, ze gral pan w Merion i Pin Valley! W glosie Hermana zabrzmialo cos znacznie wiecej niz podziw.

– Jestem czlonkiem obydwu klubow.

Herman gwaltownie wciagnal powietrze. Myron na wpol oczekiwal, ze sie przezegna.

– Czlonkiem obydwu?! – spytal z niedowierzaniem Ache.

– W Merion daje przeciwnikom trzypunktowe fory, a w Pine Valley pieciopunktowe. Zapraszam pana na weekend do obu klubow. Sprobujemy zaliczyc siedemdziesiat dwa dolki dziennie, po trzydziesci szesc na kazdym z pol. Zaczniemy o piatej rano. Chyba ze to dla pana za wczesnie.

Herman potrzasnal glowa. Czyzby ze lzami w oczach?

– Za wczesnie? Skadze – zapewnil.

– Nastepny weekend panu odpowiada?

Herman Ache podniosl sluchawke.

– Wypusccie dziewczyne – polecil. – Wyrok odwolany. Ten, kto tknie Myrona Bolitara, juz nie zyje.

31

Win i Myron wrocili do biura. Myron, choc bolesnie poobijany, kosci mial cale. Nie watpil, ze wytrzyma. Juz taki byl. Bardzo dzielny.

– Alez ty wygladasz! – powitala go Esperanza.

– Przywiazujesz za duza wage do pozorow. – Rzucil jej zdjecie Adama Culvera. – Sprawdz, czy twoja Llucy go rozpozna.

– Jawohl, Kommandant!

Zasalutowala. Jej ulubionym serialem byl Hogan ‘s Heroes. Myron wprawdzie za nim nie przepadal, ale chetnie zobaczylby mlodego zarozumialego dupka z telewizji, jak wykrzykuje: „Hej, mam pomysl na sitcom! Rozgrywa sie w hitlerowskim obozie jenieckim w Niemczech. Beczka smiechu!”.

– Byly telefony?

– Z milion. Glownie z mediow, z prosba o komentarz w sprawie kontraktu Christiana. – Usmiechnela sie. – Dobra robota.

– Dzieki.

– Czy ten Otto Burke… – przytknela olowek do ust – jest kawalerem?

Myron spojrzal na nia przerazony.

– A dlaczego pytasz?

– Milusi. Mdlosci powrocily.

– Chcesz podwyzki? Powiedz, ze tak.

Esperanza usmiechnela sie z udana niesmialoscia, ale nie odpowiedziala. Ruszyl do gabinetu.

– Chwileczke – powstrzymala go. – Kilka minut temu byl dziwny telefon.

– Od kogo?

– Od jakiejs Madelaine. O namietnym glosie. Nie podala nazwiska.

Dziekanowa. Hm.

– Zostawila numer? Esperanza podala mu kartke.

– Prezerwatywa twoja sojuszniczka, pamietaj! – powiedziala.

– Dzieki, mamo.

– Skoro juz przy tym jestesmy, twoja mama dzwonila dwa razy, ojciec raz. Martwia sie o ciebie.

Myron wszedl do gabinetu, swojego malego sanktuarium. Lubil w nim przebywac. Poniewaz wiekszosc negocjacji i waznych spotkan odbywal w tradycyjnie udekorowanej salce; konferencyjnej, gabinet mogl urzadzic, jak chcial. Z lewej mial oczywiscie widok na Manhattan, a na scianie za soba oprawione w ramki plakaty do broadwayowskich musicali: Skrzypka na dachu, The Pajama Game, How to Succeed in Business Without Really Trying, Czlowieka z La Manchy, Nedznikow, La Cage aux Folles, Chorus Line, West Side Story, Upiora w operze.

Na kolejnej scianie wisialy fotosy: Humphreya Bogartal i Ingrid Bergman z Casablanki, Woody’ego Allena i Diane Keaton z Annie Hal, Katherine Hepburn i Spencera Tracy’ego z Zebra Adama, Groucha, Chica i Harpa z Nocy w operze, Adama Westa i Burta Warda z Batmana, telewizyjnego, j prawdziwego Batmana, w ktorym Burgess Meredith gral Pingwina, a Cesar Romero Dzokera. Batmana ze zlotego wieku: telewizji.

Na ostatniej scianie wisieli jego klienci. Za kilka dni do tej paczki mial dolaczyc Christian Steele w granatowym stroju Tytanow.

Myron zadzwonil do Madelaine Gordon i uslyszal jej jedwabisty glos. Nagrany na sekretarke. Na jego dzwiek znow zaschlo mu w gardle. Nie zostawil wiadomosci. Spojrzal na zegar w ksztalcie wielkiego zegarka na reke, z godlem Boston Celtics posrodku tarczy.

Bylo wpol do czwartej.

Dosc czasu, zeby odwiedzic kampus. Madelaine nie byla wazna, ale bardzo chcial sie zobaczyc z dziekanem. Bez uprzedzenia.

– Na jakis czas wyjezdzam – oznajmil przy biurku Esperanzy. – Bede dostepny w samochodzie.

– Utykasz? – spytala.

– Troche. Oberwalem od goryli Ache’a.

– Aha. Do zobaczenia.

– Boli jak diabli, ale wytrzymam.

– Uhm.

– Tylko nie rob sceny.

– Serce mi peka.

– Sprobuj zlapac Chaza Landreaux. Powiedz, ze musimy pogadac.

– Dobrze.

Wyszedl. W garazu wsiadl do samochodu. Win mial hopla na punkcie samochodow. Uwielbial swojego zielonego wyscigowego jaguara. Myron jezdzil granatowym fordem taurusem. Nie byl samochodziarzem. Wystarczalo mu, ze samochod dowiezie go z punktu A do B. Auto nie bylo dla niego symbolem statusu spolecznego. Ani drugim domem. Ani dzieckiem.

Nie jechal daleko. Obral trase przez tunel Lincolna. Minal oslawiony motel York. Dluga reklame:

11.99$ ZA GODZINE

95 $ ZA TYDZIEN

Вы читаете Bez Skrupulow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×