odurzajacy, ktory moze zlamac serce. Zapragnal przytulic ja. Poczul prawie niepohamowana chec, by przycisnac ja do siebie i poczuc na twarzy jej wlosy. Nie potrafil sobie przypomniec, kiedy ostatnio zywil takie pragnienie wobec innej kobiety niz Jessica.

– Niech pan mi opowie o sobie – zaproponowala znienacka Linda.

Zaskoczony zmiana tematu, lekko pokrecil glowa.

– To nudne.

– Watpie – odparla niemal figlarnie. – Prosze. Odpoczne od swoich trosk.

Znow pokrecil glowa.

– Niewiele brakowalo, a zostalby pan zawodowym koszykarzem. Slyszalam o panskiej kontuzji kolana. O panskich studiach prawniczych na Harvardzie. I o tym, ze kilka miesiecy temu probowal pan wrocic do sportu. Uzupelni pan to, czego nie wiem?

– Niewiele jest do uzupelnienia.

– Nie sadze. Ciotka Cissy nie polecila nam pana dlatego, ze dobrze pan gral w koszykowke.

– Pracowalem troche dla rzadu.

– Z Winem?

– Tak.

– Co pan robil?

Myron jeszcze raz pokrecil glowa.

– Scisle tajne?

– Mozna tak powiedziec.

– Chodzi pan z Jessica Cever?

– Tak.

– Lubie jej ksiazki.

Skinal glowa.

– Kocha ja pan?

– Bardzo.

– Wiec czego pan pragnie?

– Czego pragne?

– Od zycia. O czym pan marzy?

Usmiechnal sie.

– Zartuje pani, prawda?

– Przechodze do sedna. Czego pan pragnie, Myron? Prosze zaspokoic moja ciekawosc.

Spojrzala na niego z prawdziwym zainteresowaniem. Poczul, ze sie czerwieni.

– Chce sie ozenic z Jessica – odparl. – Zamieszkac na przedmiesciach. Wychowac dzieci.

Usiadla wygodniej, jakby usatysfakcjonowala ja ta odpowiedz.

– Naprawde?

– Tak.

– Jak panscy rodzice?

– Tak.

Usmiechnela sie.

– To mile.

– Proste – odparl.

– Nie wszyscy jestesmy stworzeni do prostego zycia, nawet jezeli go pragniemy. Skinal glowa.

– Gleboka mysl. Choc nie bardzo rozumiem jej sens.

– Ja rowniez. – Zasmiala sie niskim, gardlowym smiechem, milym jego uchu. – Niech pan mi powie, gdzie pan poznal Wina.

– W college’u. Na pierwszym roku.

– Po raz ostatni widzialam go, gdy mial osiem lat. – Linda Coldren lyknela wody mineralnej. – Ja mialam wtedy pietnascie i od roku, choc trudno w to uwierzyc, chodzilam z Jackiem. Przy okazji, Win uwielbial Jacka. Wie pan o tym?

– Nie.

– Naprawde. Wszedzie snul sie za nim jak cien. Jack byl wtedy wyjatkowym palantem. Wyzywal sie na innych. Byl strasznie zlosliwy. Czasem wrecz okrutny.

– Ale pani sie w nim zakochala?

– Mialam pietnascie lat – odparla, jakby to wyjasnialo wszystko.

I moze wyjasnialo.

– Jaki byl Win jako dziecko?

Od kolejnego usmiechu poglebily sie jej zmarszczki wokol ust i oczu.

– Probuje pan go rozgryzc? – spytala.

– Po prostu jestem ciekaw.

Ukluty prawda jej slow, raptem zapragnal cofnac to pytanie, lecz bylo za pozno.

– Win w dziecinstwie nie byl szczesliwy. Jakos zawsze… – urwala, szukajac wlasciwego slowa – trzymal sie z boku. Nie potrafie wyrazic tego inaczej. Nie byl narwany, ekscentryczny ani agresywny, nic z tych rzeczy. Jednak cos z nim bylo nie tak. Juz jako dziecko chodzil wlasnymi drogami.

Myron skinal glowa. Wiedzial, co miala na mysli.

– Ciotka Cissy jest taka sama.

– Matka Wina?

Linda skinela glowa.

– Jesli chce, potrafi byc lodowata. Nawet w stosunku do Wina. Zachowuje sie, jakby nie istnial.

– Ale chyba rozmawia o nim. Przynajmniej z pani ojcem.

Potrzasnela glowa.

– Kiedy zaproponowala ojcu, zeby skontaktowal sie z Winem, wymienila imie syna po raz pierwszy od lat.

Myron nic nie powiedzial. W powietrzu znow zawislo oczywiste pytanie: co zaszlo pomiedzy Winem i matka? Ale go nie zadal. Ta rozmowa zaszla i tak za daleko. Wypytywanie sie byloby niewybaczalna zdrada. Gdyby Win chcial mu sie z tego zwierzyc, zrobilby to.

Rozmawiali, nie zdajac sobie sprawy z uplywajacego czasu. Glownie o Chadzie, o tym, jakim jest synem. Jack nadal trzymal sie dobrze i prowadzil osmioma punktami. Z gigantyczna przewaga. Gdyby ja stracil, przegralby sromotniej niz dwadziescia trzy lata temu.

Namiot zaczal pustoszec, a oni gadali w najlepsze. Zauroczony intymnoscia rozmowy, Myron skonstatowal, ze uroda Lindy zapiera mu dech. Na moment zamknal oczy. Nie dzialo sie nic takiego. Jezeli nawet czul do niej jakis pociag, to dlatego, ze mial przed soba typowa dziewice w potrzebie, a wiec byl to klasyczny przypadek, niewykraczajacy poza ramy politycznej (nie wspominajac o jaskiniowej) poprawnosci.

Tlum juz sie rozszedl. Od dluzszego czasu nikt sie nie pojawil. W pewnej chwili do namiotu zajrzal Win. Na ich widok uniosl brew i wycofal sie.

Myron sprawdzil godzine.

– Musze isc – powiedzial. – Mam spotkanie.

– Z kim?

– Z Tadem Crispinem.

– Tu, w Merion?

– Tak.

– Dlugo to potrwa?

– Nie.

Linda zaczela bawic sie pierscionkiem, przypatrujac sie mu, jakby go szacowala.

– Pozwolisz, ze zaczekam? – spytala. – Zjemy razem kolacje.

Zdjela okulary. Oczy miala zapuchniete, lecz spojrzenie stanowcze i skupione.

– Dobrze.

W domu klubowym spotkal sie z Esperanza. Zrobila znaczaca mine.

– O co chodzi? – zagadnal.

Вы читаете Blekitna krew
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату