– Mowie wam, Jack Klugman nosi polperuczke – zapewnil Myron.
– Oscar Madison w zyciu nie zalozylby tupeciku – oswiadczyl Win. – Felix, owszem. Ale Oscar? Wykluczone.
– To peruczka.
– Myli ci sie z poprzednim odcinkiem – powiedziala Esperanza. – Tym z Howardem Cosellem.
– Wlasnie! – Win strzelil palcami. – Howard Cosell nosil tupecik.
Myron z irytacja wbil wzrok w sufit.
– Ja nie mowie o Howardzie Cosellu – zaprotestowal. – Odrozniam Cosella od Klugmana. Powtarzam: Jack Klugman wystepuje w tupeciku.
– Widzisz tu brzeg tupetu? – spytal Win, wskazujac ekran. – Bo ja nie widze zadnego brzegu, zadnej linii podzialu, zadnego odbarwienia. A zwykle zauwazam.
– Ja tez nie widze – wtracila Esperanza, mruzac oczy.
– Dwa glosy przeciw jednemu – rzekl Win.
– Dobrze. Nie wierzcie.
– W Quincym mial swoje wlosy – dodala Esperanza.
– Nie mial.
– Dwa glosy przeciw jednemu – powtorzyl Win. – Wiekszosc wygrywa.
– Dobrze – powtorzyl Myron. – Plawcie sie w niewiedzy. Na ekranie Felix dyrygowal orkiestra Felix Unger i Sophisticatos. Grali szybki numer, w ktorym powtarzaly sie slowa „zatacza sie w kolo”. Wpadal w ucho.
– Skad masz pewnosc, ze to tupecik? – spytala Esperanza.
– Strefa mroku – odparl Myron.
– Slucham?
– Strefa mroku. Jack Klugman wystapil w co najmniej dwoch jej odcinkach.
– A tak – przyznal Win. – Nie podpowiadaj, sprawdzmy, czy pamietam. – Postukal palcem wskazujacym w warge. – W tym z malym chlopcem Pipem. Ktorego gral…
Znal odpowiedz. Kazde spotkanie z przyjaciolmi zamienialo sie w teleturniej z niepotrzebnych informacji. – Bill Mumy – zglosila sie Esperanza.
Win skinal glowa.
– Ktorego najslynniejsza rola byla…?
– Rola Willa Robinsona w Zagubionych w kosmosie.
– Pamietasz Judy Robinson? – Win westchnal. – To dopiero Ziemianka!
– Tylko co z jej ciuchami? Welurowe sweterki z Kmartu w podrozy kosmicznej? Kto to wymyslil?
– Musimy tez pamietac o zywiolowym doktorze Zacherym Smisie, pierwszym homoseksualiscie w historii seriali telewizyjnych – dodal Win.
– Tchorzliwym, wciaz knujacym intrygancie – przypomniala Esperanza, krecac glowa. – Na dwadziescia lat powstrzymal rozwoj ruchu mniejszosci seksualnych.
Win wzial nastepny kawalek pizzy. Na bialym pudelku z czerwono-zielonym liternictwem widnial klasyczny korpulentny kucharz podkrecajacy palcem cienkie wasy. Napis na pudelku – szczera prawda! – glosil:
Pizze i snaki, to nasze przysmaki.
Najlepsze skladniki.
Najlepsze wyniki.
Ech, poeci.
– Nie pamietam drugiego wystepu pana Klugmana w Strefie mroku – wyznal Win.
– Odcinek z bilardzista – podpowiedzial Myron. – W ktorym wystapil rowniez Jonathan Winters.
– A tak. – Win z powaga skinal glowa. – Zgadza sie. Kreujacy ducha Winters gra w bilard z postacia, w ktora wcielil sie Klugman. O prawo do przechwalek lub cos podobnego.
– Prawidlowa odpowiedz.
– Ale co te dwa odcinki Strefy mroku maja wspolnego z wlosami Jacka Klugmana?
– Masz je na tasmie?
– Sadze, ze tak – odparl Win po chwili. – Nagralem ostatni maraton Strefy mroku. Ktorys z tych odcinkow na pewno tam jest.
– Odszukajmy go – zaproponowal Myron. Przeszukanie ogromnej kolekcji tasm wideo i znalezienie odcinka z Billem Mumy zajelo im prawie dwadziescia minut. Win wlozyl kasete do magnetowidu i wrocil na kanape. Obejrzeli epizod w milczeniu.
– A niech mnie! – powiedziala Esperanza kilkanascie minut pozniej.
Czarno-bialy Jack Klugman powtarzal imie zmarlego synka, a jego udreczone okrzyki „Pip! Pip! Pip!” scigaly mglista zjawe z przeszlosci. Wzruszajaca scena, ale nie o to chodzilo. Najwazniejsze bylo bowiem to, ze choc ow odcinek nakrecono dziesiec lat przed Dziwna para, linia wlosow Jacka Klugmana znajdowala sie w zdecydowanym odwrocie.
Win pokrecil glowa.
– Dobry jestes – przyznal cicho. – Swietny. – Spojrzal na Myrona. – Doprawdy mnie zawstydzasz.
– Nie martw sie. Na swoj sposob jestes wyjatkowy. Bylo to najpowazniejsze zdanie w ich rozmowie.
Smiali sie. Zartowali. Kpili z siebie. Nikt slowem nawet nie wspomnial o porwaniu, Coldrenach, interesach, pieniadzach, pozyskaniu Tada Crispina ani odcietym palcu szesnastoletniego chlopca.
Pierwszy zasnal Win. Po nim Esperanza. Myron probowal dodzwonic sie do Jessiki, ale nie podniosla sluchawki. Zadna niespodzianka. Czesto zle spala. Twierdzila, ze spacery ja inspiruja. Wysluchal jej glosu z tasmy i nagle cos w nim drgnelo. Doczekal do pikniecia i zostawil wiadomosc.
– Kocham cie – rzekl. – Zawsze bede cie kochal. Wylaczyl komorke, wczolgal sie na kanape i podciagnal pod brode przykrycie.
Rozdzial 21
Nazajutrz rano po przyjezdzie do Klubu Golfowego Merion zadal sobie pytanie, czy Linda Coldren powiedziala mezowi o odcietym palcu syna. Powiedziala. Na trzecim dolku Jack zdazyl stracic trzy punkty z przewagi. Byl blady jak duszek Casper, oczy mial puste jak motel Batesow w Psychozie Hitchcocka, a ramiona zgarbione, jakby dzwigal worki z mokrym torfem.
Win zmarszczyl brwi.
– Pewnie sie przejal tym palcem – orzekl.
Znawca duszy.
– Gra na uczuciach zaczyna procentowac – stwierdzil Myron.
– Nie przypuszczalem, ze Jacka az tak to zalamie.
– Win, porywacz odcial jego synowi palec. Takie cos moze zdekoncentrowac.
– Zapewne – odparl bez przekonania Win, odwrocil sie i ruszyl w gore toru. – Czy Crispin pokazal ci swoj kontrakt z Zoomem?
– Tak.
– No i?
– Ograbiono go.
Win skinal glowa.
– Nie, nie mozesz nic zrobic.
– Moge, i to wiele. Nazywa sie to renegocjacja kontraktu.
– Crispin go podpisal.
– I co z tego?
– Tylko mi nie mow, ze chcesz, aby sie z niego wycofal.
– Tego nie powiedzialem. Jestem zdania, ze kontrakt nalezy renegocjowac.
– Renegocjowac – powtorzyl Win takim tonem, jakby slowo to mialo cierpki posmak. – Dlaczego sportowiec, ktory nie uzyskuje dobrych wynikow, nigdy nie renegocjuje umowy? Znasz sportowca, ktory po katastrofalnym sezonie obnizyl wysokosc kontraktu?