– Co?
– Zanim ucieklas, korzystalas z bankomatu…
– Korzystalam z wielu bankomatow – powiedziala. – Potrzebowalam pieniedzy, zeby zwiac.
– A co, Rufus nie moze cie utrzymac?
– Idz do diabla, czlowieku – rzekl Rufus.
– To byly moje pieniadze – powiedziala Katie.
– W ktorym jestes miesiacu?
– To nie panski interes. To wszystko nie panski interes.
– Ostatni bankomat, z ktorego korzystalas, to ten Citi-banku przy Piecdziesiatej Drugiej Ulicy.
– Co z tego?
Przy kazdej odpowiedzi Katie sprawiala wrazenie mlodszej i bardziej nabzdyczonej.
– Ostatnim, z ktorego Aimee Biel korzystala przed swoim zniknieciem, byl ten sam bankomat Citi-banku przy Piecdziesiatej Drugiej Ulicy.
Teraz Katie wygladala na szczerze zdziwiona. Nie udawala. Nic nie wiedziala. Powoli obrocila glowe i spojrzala na Rufusa. Zmruzyl oczy.
– Hej – powiedzial. – Nie patrz tak na mnie.
– Rufus, czy ty…?
– Czyja co?
Rufus rzucil papierosa na podloge i zerwal sie na rowne nogi. Podniosl reke, jakby chcial ja spoliczkowac. Myron wsunal sie miedzy nich. Rufus znieruchomial, usmiechnal sie i podniosl rece w udawanym gescie poddania.
– W porzadku, mala.
– O czym ona mowila? – spytal Myron.
– O niczym waznym. – Rufus spojrzal na nia. – Przepraszam, mala. Wiesz, ze nigdy bym cie nie uderzyl, no nie?
Katie nic nie powiedziala. Myron probowal cos wyczytac z jej twarzy. Nie kulila sie, ale bylo w niej cos, co widzial u jej matki.
Myron pochylil sie i spojrzal jej w oczy.
– Czy chcesz, zebym cie stad zabral? – zapytal.
– Co? – Katie podniosla glowe. – Nie, oczywiscie, ze nie. My sie kochamy.
Myron znow przyjrzal sie jej, szukajac oznak strachu. Nie znalazl.
– Bedziemy mieli dziecko – dodala.
– Dlaczego popatrzylas tak na Rufusa, kiedy wspomnialem o bankomacie?
– To bylo glupie. Nie ma o czym mowic.
– Mimo to powiedz.
– Pomyslalam… mylilam sie.
– Co pomyslalas?
Rufus znow polozyl nogi na stoliku, zakladajac jedna na druga.
– W porzadku, mala. Powiedz mu.
Katie Rochester spuscila oczy.
– To byla po prostu taka reakcja, wie pan.
– Reakcja na co?
– Rufus byl ze mna. To wszystko. To byl jego pomysl, zeby skorzystac z tego bankomatu. Uwazal, ze poniewaz znajduje sie w centrum i w ogole, nie naprowadzi na nasz slad, a szczegolnie tutaj.
Rufus uniosl brew, dumny ze swojej pomyslowosci.
– Jednak widzi pan, dla Rufusa pracuje wiele dziewczyn. Jesli maja pieniadze, to pewnie idzie z nimi do bankomatu i kaze im je podjac. Prowadzi jeden z klubow w tym budynku. Nazywa sie „Ledwie Legalne”. Dla mezczyzn szukajacych dziewczyn, ktore…
– Mysle, ze juz sie domyslam. Mow dalej.
– Legalne – rzekl Rufus, podnoszac palec. – Nazywa sie „Ledwie Legalne”. Kluczowe slowo to „legalne”. Wszystkie dziewczeta sa pelnoletnie.
– Jestem pewien, ze wszystkie sasiadki zazdroszcza twojej matce, Rufusie. – Myron znow odwrocil sie do Katie. – Zatem pomyslalas…
– Nic nie pomyslalam. Jak juz mowilam, powiedzialam to bez zastanowienia.
Rufus zdjal nogi ze stolika i usiadl prosto.
– Pomyslala, ze moze ta Aimee byla jedna z moich dziewczat. Nie byla. Niech pan slucha, taki wciskam kit. Ludzie mysla, ze te dziewczyny uciekly ze swoich domow na wsi lub na przedmiesciach i przyjechaly do wielkiego miasta, zeby zostac, sam nie wiem, aktorkami lub tancerkami, a kiedy im sie nie udalo, zaczely sie puszczac. Sprzedaje takie zludzenia. Chce, zeby faceci mysleli, ze dostaja corke farmera, jesli to ich kreci. Jednak w rzeczywistosci to cpunki z ulicy. Te, ktore maja wiecej szczescia, kreca filmy. – Wskazal na plakat. – Brzydsze pracuja w pokojach. Proste.
– Zatem nie werbujesz ich w liceach?
Rufus rozesmial sie.
– Chcialbym. Interesuje pana, gdzie je werbuje?
Myron czekal.
– Na spotkaniach Anonimowych Alkoholikow. Albo w osrodkach rehabilitacyjnych. Te miejsca sa jak sale przesluchan, rozumie pan, co mowie? Siedze w kacie, popijam lurowata kawe i slucham. Potem rozmawiam z nimi na przerwach, daje im wizytowke i czekam, az sie stocza. A one zawsze to robia. Wtedy czekam tu, gotowy je przyjac.
Myron spojrzal na Katie.
– Rany, on jest niesamowity.
– Nie wie pan, jaki jest naprawde – powiedziala.
– Taak, bez watpienia cudowny. – Myrona znow swedzialy rece, ale powstrzymal sie. – W taki sposob sie poznaliscie?
Rufus pokrecil glowa.
– To nie bylo tak.
– Kochamy sie – dodala Katie. – Robil interesy z moim tata. Kiedys przyszedl do nas, a kiedy sie poznalismy…
Usmiechnela sie. Wygladala przy tym slicznie i mlodo, na szczesliwa i glupia.
– Milosc od pierwszego spojrzenia – rzekl Rufus.
Myron tylko na niego spojrzal.
– A co – rzekl Rufus – mysli pan, ze to niemozliwe?
– Nie, Rufusie, wydajesz sie idealnym kandydatem.
Rufus pokrecil glowa.
– To tutaj to tylko praca, i tyle. Katie i dziecko to moje zycie. Rozumie pan?
Myron nie odpowiedzial. Siegnal do kieszeni i wyjal zdjecie Aimee Biel.
– Spojrz na nie, Rufusie. Chlopak popatrzyl.
– Czy ona tu jest?
– Facet, przysiegam na moje nienarodzone dziecko, ze nigdy nie widzialem tej panienki i nie wiem, gdzie ona jest.
– Jesli klamiesz…
– Dosc grozb, dobrze? Na co mi tu zaginiona dziewczyna? Szuka jej policja. Szukaja jej rodzice. Mysli pan, ze potrzebny mi taki klopot?
– Jedna zaginiona dziewczyne tu masz – przypomnial Myron. – Jej ojciec poruszy niebo i ziemie, zeby ja znalezc. A policja tez sie tym interesuje.
– To co innego – powiedzial Rufus i dodal blagalnym tonem: – Kocham ja. Dla Katie skoczylbym w ogien. Nie rozumie pan? Natomiast tamta dziewczyna… ona nie bylaby tego warta. Gdybym ja tu mial, wydalbym ja. Niepotrzebne mi tego rodzaju problemy.
Mialo to smutny, zalosny sens.