twojego opisu. Randy Wolf twierdzil, ze zostal wrobiony.

Myron zmarszczyl brwi.

– I wasi ludzie kupili te bajeczke?

– Nie. Jednak dowody mielismy slabe. O zasadnosci rewizji mozna by dyskutowac. Narkotykow bylo niewiele, a Randy Wolf wygladal na dobrego chlopca. Nie byl notowany i nie sprawial trudnosci wychowawczych.

– I nie chcieliscie narobic mu klopotow – podsunal Myron.

– Oczywiscie.

– Powiedz mi, Lance. Gdyby byl czarnym z Newark przylapanym na handlowaniu w liceum w Livingston, postapilibyscie tak samo?

– Nie zaczynaj mi tu gdybac. To od poczatku byla bardzo watpliwa sprawa, a na drugi dzien Harry Davis powiedzial nam, ze nie bedzie zeznawal. Tak po prostu. Wycofal sie. Sprawa zamknieta. Nie mielismy wyboru.

– O rany, jak wygodnie – rzekl Myron. – Powiedz mi, czy szkolna druzyna miala dobry sezon?

– Nie mielismy zadnych dowodow. Dzieciak ma przed soba przyszlosc. Idzie do Dartmouth.

– Wciaz o tym slysze – powiedzial Myron. – Jednak zaczynam sie zastanawiac, czy dojdzie.

Przerwal im glosny krzyk.

– Bolitar!

Myron odwrocil sie. Dominick Rochester stal na koncu korytarza. Byl skuty. Twarz mial zaczerwieniona. Towarzyszyli mu dwaj policjanci. Myron ruszyl ku nim. Lance Banner po truchtal za nim i ostrzegl go cicho:

– Myron…?

– Nic mu nie zrobie, Lance. Chce tylko z nim porozmawiac.

Zatrzymal sie dwa kroki przed nim. W czarnych oczach Dominicka Rochestera palil sie gniewny blysk.

– Gdzie jest moja corka?

– Jestes z siebie dumny, Dominick?

– Ty – rzekl Rochester. – Ty cos wiesz o mojej corce.

– Tak powiedziala ci zona?

– Nie. – Usmiechnal sie. Byl to jeden z najbardziej przerazajacych widokow, jakie Myron widzial w swoim zyciu. – Nawet wprost przeciwnie.

– O czym ty mowisz?

Dominick nachylil sie do niego i szepnal:

– Obojetnie, co jej robilem, obojetnie, jak bardzo cierpiala, moja najdrozsza zona nie chciala mowic. Widzisz, wlasnie dlatego jestem pewien, ze ty cos wiesz. Nie dlatego, ze tak powiedziala, ale poniewaz nie chciala nic mowic, chociaz polamalem jej kosci.

Myron siedzial w swoim samochodzie, gdy zadzwonila Erin Wilder.

– Wiem, gdzie jest Randy Wolf.

– Gdzie?

– W domu Sama Harlowa jest prywatka dla absolwentow.

– Urzadzili sobie prywatke? Przyjaciele Aimee nie przejmuja sie jej zaginieciem?

– Wszyscy mysla, ze uciekla z domu – odparla Erin. – Niektorzy widzieli ja czatujaca w sieci, wiec teraz sa tego pewni.

– Chwile, jesli sa na prywatce, to jak mogli widziec ja w sieci?

– Maja palmtopy. Moga laczyc sie z Internetem przez komorki.

Technika, pomyslal. Zbliza ludzi, pozwalajac im byc samotnikami. Erin podala mu adres. Myron znal te okolice. Rozlaczyl sie i ruszyl. Jazda nie trwala dlugo.

Przed domem Harlowa stalo sporo zaparkowanych samochodow. Ktos rozstawil wielki namiot na tylach domu. To bylo prawdziwe przyjecie dla zaproszonych, nie spotkanie grupki chlopakow popijajacych piwo. Myron zostawil samochod na ulicy i wszedl na podworze.

Wsrod mlodziezy zauwazyl kilkoro rodzicow – zapewne w roli przyzwoitek. To utrudni mu zadanie. Jednak nie mial czasu sie tym martwic. Moze policja wziela sie do roboty, ale nie palila sie do ogarniecia calego obrazu. A Myron juz zaczynal go widziec. Powoli formowal sie przed jego oczami. I Myron wiedzial, ze Randy Wolf jest jedna z kluczowych postaci.

Bawiacy sie byli zrecznie rozdzieleni. Rodzice zostali na zabudowanej werandzie. Myron widzial ich w przycmionym swietle. Smiali sie i pili piwo. Mezczyzni nosili szorty i mokasyny i palili cygara. Kobiety preferowaly jaskrawe spodniczki Lilly Pulitzer i klapki.

Absolwenci zgromadzili sie na koncu namiotu, jak najdalej od doroslych. Na parkiecie nie bylo nikogo. Didzej puszczal piosenke Killersow, cos o dziewczynie wygladajacej jak chlopak. Myron podszedl prosto do Randy’ego i polozyl dlon na jego ramieniu.

Randy strzasnal ja.

– Zostaw mnie.

– Musimy porozmawiac.

– Moj ojciec powiedzial…

– Dobrze wiem, co powiedzial twoj ojciec. Malo mnie to obchodzi.

Randy’ego Wolfa otaczalo szesciu innych chlopakow. Niektorzy byli rosli. Rozgrywajacy i jego koledzy z ataku, domyslil sie Myron.

– Ten swinski ryj cie denerwuje, Farm?

Chlopak, ktory to powiedzial, byl olbrzymi. Wyszczerzyl sie do Myrona. Mial nastroszone blond wlosy, ale przede wszystkim rzucalo sie w oczy, bo nie mozna bylo tego nie zauwazyc, ze nie nosil koszuli. Przyszedl na przyjecie. Byly tu dziewczyny, wyzerka, muzyka i tance, a nawet rodzice. A ten facet nie mial na sobie koszuli.

Randy nic nie powiedzial.

Polgoly mial wydete bicepsy oplecione wytatuowanym drutem kolczastym. Te tatuaze swiadczyly, ze Myron ma do czynienia z polglowkiem. Chlopak moglby w zasadzie dodac do nich napis POLGLOWEK. Facet mial cielsko jak hipopotam. Piers tak gladka, jakby ktos potraktowal ja szlifierka. Prezyl muskuly. Marszczyl niskie czolko. Przekrwione oczy zdradzaly, ze przynajmniej czesc piwa znalazla droge do zwojow tego, co zastepowalo mu mozg. Nosil spodnie z nogawkami siegajacymi do polowy lydek, moze rybaczki, chociaz Myron nie mial pojecia, czy chlopcy nosza je czy nie.

– Na co sie gapisz, swinski ryju?

– Absolutnie – i mowie to najzupelniej szczerze – na nic – odparl Myron.

Malolatom zaparlo dech. Jeden z nich wykrztusil:

– Czlowieku, ten stary chyba chce dostac lomot, czy jak!

– Daj mu popalic, Crush! – powiedzial drugi. Polgoly, czyli Crush, przybral swoj najgrozniejszy wyraz twarzy.

– Farm nie bedzie z toba gadal, kapujesz, swinski ryju? Jego kolesie rozesmiali sie.

– Swinski ryju – powtorzyl Myron. – Powtorzone przez ciebie po raz trzeci jest jeszcze smieszniejsze. – Zrobil krok ku niemu. Crush nie cofnal sie. – To nie twoj interes.

– Ja mowie, ze moj.

Myron odczekal chwile. Potem powiedzial:

– Chyba chciales powiedziec: „ja mowie, ze moj, swinski ryju”?

Znow jeki w tlumie. Jeden z chlopakow powiedzial:

– Hej, niech pan lepiej sie stad zmyje. Nikt tak nie gada z Crushem.

Myron spojrzal na Randy’ego.

– Musimy porozmawiac, zanim sprawy wymkna sie spod kontroli.

Crush usmiechnal sie, naprezyl muskuly, zrobil krok naprzod.

– Juz sie wymknely.

Myron nie chcial go bic, nie w obecnosci rodzicow. To spowodowaloby zbyt wiele problemow.

– Nie chce klopotow – powiedzial Myron.

– Juz je masz, swinski ryju.

Kilku chlopcow powitalo te slowa glosnym „uuu”. Crush zalozyl potezne lapska na piersi. Glupota. Myron musial zakonczyc to szybko, zanim rodzice zorientuja sie, ze cos sie dzieje. Jednak kumple Crusha patrzyli. Crush

Вы читаете Obiecaj mi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату