– Moge obejrzec panski identyfikator?

Siegnal do marynarki i wyjal odznake.

Kiedy ja ogladala, czula na sobie jego wzrok.

Nie podobalo jej sie milczace, taksujace spojrzenie mezczyzny; miala wrazenie, ze moze podwazac jej kompetencje.

– Agent Gabriel Dean – powiedziala, oddajac mu odznake.

– Tak, prosze pani.

– Czy wolno mi spytac, co tu robi FBI?

– Nie wiedzialem, ze jestesmy po dwoch stronach barykady.

– Czy widac to po mnie?

– Z pani zachowania wnioskuje, ze nie powinno mnie tu byc.

– FBI zwykle sie nie miesza do spraw kryminalnych. Jestem ciekawa, co pana tu sprowadza.

– Policja w Newton poprosila nas o pomoc w sprawie Veagerow.

Odpowiedz byla niepelna, zmuszala ja do dodatkowych pytan.

Rizzoli wiedziala, w co gra Dean.

Nieudostepnianie informacji bylo przejawem arogancji.

– Sadze, ze udzielacie rutynowo pomocy w wielu wypadkach – stwierdzila.

– Zgadza sie.

– Przy kazdym zabojstwie?

– Za kazdym razem, kiedy nas sie prosi.

– Czy w tym obecnym jest cos szczegolnego?

Patrzyl na nia z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

– Pani zdaniem nic na to nie wskazuje?

Czula wzbierajaca zlosc.

– To cialo zostalo znalezione zaledwie przed paroma godzinami. Czy zawsze tak natychmiast reagujecie na prosby?

Na ustach Deana zaigral drobny usmieszek.

– Nie jestesmy tak calkowicie odizolowani od przebiegu wydarzen, pani detektyw. Bedziemy wdzieczni za informowanie nas o postepach sledztwa, o wynikach sekcji zwlok, o znalezionych sladach. Interesuja nas zeznania swiadkow…

– To sie laczy z mnostwem papierkowej roboty.

– Wiem.

– Mimo to domagacie sie tego wszystkiego?

– Tak.

– Jest jakis szczegolny powod?

– Czy morderstwo polaczone z uprowadzeniem nie powinno nas zainteresowac? Chcemy znac przebieg sledztwa.

Nie zwazajac na jego imponujaca posture, podeszla don o krok.

– Moze jeszcze zaczniecie nam dyktowac, co mamy robic? – powiedziala wojowniczo.

– Sprawa pozostaje w pani rekach. Ja bede tylko asystowal.

– Jesli nawet uznam to za niepotrzebne?

Jego wzrok powedrowal ku dwom pomocnikom, ktorzy wyszli z lasu, dzwigajac nosze ze szczatkami, a teraz ladowali je do furgonetki lekarza sadowego.

– Czy rzeczywiscie to jest takie istotne, kto zajmuje sie sprawa? – zapytal cicho.

– Czyz nie najwazniejsze jest zlapac sprawce?

Patrzyli za odjezdzajacym vanem, wiozacym juz wystarczajaco zbezczeszczone zwloki ku nastepnemu sprofanowaniu pod jaskrawymi reflektorami prosektorium.

Odpowiedz Gabriela Deana przypomniala jej z naganna wyrazistoscia, jak nieistotne sa sprawy kompetencji, kiedy chodzi o wymierzenie sprawiedliwosci.

Gail Veager nie obchodzilo to, kto zyska chwale za zlapanie mordercy. Zadala tylko sprawiedliwosci, niezaleznie od tego, kto mialby ja wymierzyc. Jane Rizzoli byla jej to winna.

Pamietala jednak o frustracji, ktora czesto ja nekala, gdy owoce ciezkiej pracy przypisywali sobie koledzy. Niejednokrotnie mezczyzni bezczelnie przejmowali kierowanie sledztwami, ktore ona z wysilkiem budowala od zera.

Postanowila nie dopuscic, by to sie powtorzylo.

– Doceniam propozycje pomocy ze strony biura – oznajmila – ale w tej chwili panujemy nad wszystkim. Dam znac, gdybym czegos od pana potrzebowala.

Po tych slowach odwrocila sie i odeszla.

– Nie jestem pewien, czy pani rozumie sytuacje – odparl.

– Gramy w tej samej druzynie.

– Nie przypominam sobie, zebym prosila o pomoc FBI.

– To zostalo uzgodnione w porozumieniu z pani szefem, porucznikiem Marquetteem.

Zechce pani zapytac go osobiscie?

– Wyciagnal w jej strone telefon komorkowy.

– Dziekuje, mam wlasny telefon.

– Wobec tego prosze do niego zadzwonic. Nie marnujmy czasu na wojny terytorialne.

Zadziwialo ja, z jaka latwoscia osiagal zamierzony cel i jak dokladnie ona sama go ocenila.

Byl czlowiekiem, ktory nie potrafil spokojnie przygladac sie z boku.

Wyjela telefon i zaczela wybierac numer.

Nim jednak Marquette odpowiedzial, uslyszala wolanie funkcjonariusza Douda.

– Detektyw Sleeper do pani – rzucil, wreczajac jej radiotelefon.

Przycisnela guzik nadawania.

– Rizzoli.

Wsrod trzaskow zaklocen elektrostatycznych uslyszala glos Sleepera.

– Mysle, ze powinnas tu wrocic.

– Znalezliscie cos?

– Hmm… lepiej zobacz sama.

O piecdziesiat jardow dalej na polnoc znalezlismy druga.

– Znalezlismy druga?

Oddala walkie-talkie Doudowi i popedzila do lasu.

Byla tak przejeta, ze nie od razu sie zorientowala, iz Gabriel Dean pobiegl za nia. Dopiero uslyszawszy trzask lamanej galazki, obejrzala sie i zobaczyla go tuz za soba. Twarz mial ponura i zawzieta.

Nie miala czasu, zeby sie z nim klocic, wiec zignorowala go i pobiegla dalej.

Ujrzala mezczyzn stojacych kolem ze zwieszonymi glowami, w grobowym milczeniu, pod jednym z drzew.

Sleeper odwrocil sie do niej.

– Po zakonczeniu przeszukiwania terenu wykrywaczem metali technik wracal w kierunku pola golfowego. Nagle w drodze odezwal sie sygnal.

Dolaczywszy do grupki mezczyzn, kucnela na ziemi, zeby obejrzec to, co znalezli.

Вы читаете Skalpel
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату