Zaprowadzila go do salonu.

Stal przez dluzszy czas, nie odzywajac sie, patrzac na cialo Alexandra Ghenta posrodku kaluzy krwi. Koszule mial wypuszczona ze spodni, oddychal ze swoim charakterystycznym, adenoidalnym poswistem. Zauwazyla, ze Crowe i Sleeper patrza na nich i ze Crowe przewraca oczami.

Ogarnal ja nagly gniew na Korsaka za to, ze przybyl w takim stanie. Zadzwonila do niego, gdyz byl detektywem, ktory pierwszy znalazl sie na miejscu zbrodni w domu Veagerow, wiec chciala uslyszec jego opinie w sprawie kolejnej zbrodni.

Tymczasem zamiast pozytku, miala na karku pijanego gline, ktorego obecnosc uwlaczala jej godnosci.

– Wyglada na sprawke naszego chlopaka – powiedzial Korsak.

Crowe prychnal pogardliwie.

– Gowno wiesz, Sherlocku.

Korsak spojrzal nan przekrwionymi oczami.

– Ho, ho! Widac mamy do czynienia z geniuszem! Od razu wszystko wie.

– Nie trzeba geniusza, zeby wiedziec, co tu mamy.

– A co, twoim zdaniem, mamy?

– Powtorke z rozrywki.

Nocne wlamanie do domu. Malzenstwo zaskoczone w sypialni. Zona uprowadzona, meza potraktowano ciosem laski.

– W takim razie gdzie jest filizanka?

– Korsak mimo zmaconej jasnosci umyslu trafil precyzyjnie w szczegol, ktory niepokoil Rizzoli.

– Nie bylo zadnej filizanki – odparl Crowe.

Korsak spojrzal na kolana ofiary.

– Zrobil tak jak poprzednio: posadzil go na podlodze i oparl o sciane, zeby obejrzal widowisko. Z jednym wyjatkiem… nie przygotowal systemu alarmowego. Brakuje tu filizanki. Jesli chcial zgwalcic zone, to co mialo go ostrzec przed atakiem meza?

– Ghent jest szczuply.

Nie dalby rady napastnikowi, poza tym byl zwiazany. Jak moglby wstac i obronic zone?

– Powiedzialem tylko, ze w tym szczegole wystapila roznica.

Crowe wzruszyl ramionami i odwrocil sie.

– Widocznie zmienil scenariusz.

– Geniusz chlopak! Wszystko dla ciebie jest jasne, prawda?

Crowe odwrocil sie ponownie.

Utkwil w Korsaku wzrok, jego oczy palily jak wiazki lasera, ale slowa byly zaadresowane do Rizzoli: – Detektywie, czy jest jakies uzasadnienie, zeby ten czlowiek przebywal w miejscu, w ktorym my prowadzimy dochodzenie?

Rizzoli zlapala Korsaka za ramie. Bylo ciastowate i wilgotne; poczula kwasny odor potu.

– Nie bylismy jeszcze w sypialni. Chodzmy tam!

– Oczywiscie – zakpil Crowe.

– Spieszno wam do sypialni.

Korsak wyszarpnal ramie z uscisku Rizzoli i zrobil chwiejny krok w strone Crowea.

– Zaczalem scigac tego morderce grubo przed toba, dupku… -…sprawdzajac kazdy pieprzony slad.

– Korsak, chodz! – przerwala mu Rizzoli.

To mnie sie powinno bylo zawiadomic w pierwszym rzedzie, bo go znam… czuje jego zapach.

– Ja tez czuje czyjs zapach. Sadzisz, ze to jest zapach mordercy? – zapytal Crowe.

– Chodzmy – powiedziala Rizzoli, obawiajac sie, ze lada moment nie zapanuje nad sytuacja. Bala sie awantury, ktora mogla sie wywiazac w kazdej chwili. Byla wsciekla na obu z powodu ich bezsensownej zadziornosci.

Napiecie rozladowal Barry Frost.

Rizzoli zazwyczaj rzucala sie na przeciwnika, natomiast Frost stosowal taktyke pokojowa. Kiedys jej sie zwierzyl, jakim przeklenstwem jest byc srednim dzieckiem w rodzinie: takie dziecko obrywa ciegi z obu stron.

Zamiast probowac uspokoic Korsaka, Frost zwrocil sie do Rizzoli: – Zobaczcie, co znalezlismy w sypialni. Cos, co laczy ze soba obie sprawy.

– Wyszedlszy z salonu, skierowal sie w strone innego korytarza.

Jego zdecydowany wymarsz jednoznacznie dawal do zrozumienia: Jesli chcecie obejrzec miejsce akcji, chodzcie za mna. Po chwili wahania Korsak ruszyl sie z miejsca.

Pierwsza rzecza, ktora im sie rzucila w oczy w sypialni, byly sklebione przescieradla i odrzucone koldry. Na dywanie widoczne byly dwie wygladzone sciezki.

– Zostali wywleczeni z lozka – stwierdzil Frost.

– Tak jak Veagerowie.

Alexander Ghent byl szczuplejszy i nie tak umiesniony jak doktor Veager. Morderca mial mniej klopotu z zaciagnieciem go korytarzem i posadzeniem przy scianie, a jeszcze mniej przy odciagnieciu mu glowy do tylu i obnazeniu gardla.

– Zobaczcie, co lezy na komodzie – skierowal ich uwage Frost.

Bylo to jasnoniebieskie body, rozmiar cztery, starannie zlozone i ubabrane we krwi. Stroj, ktory mloda kobieta wklada na siebie, zeby zafascynowac kochanka, podniecic meza.

Karenna Ghent z pewnoscia nie przewidywala sceny gwaltu, w ktorej jej negliz posluzy jako miekkie podparcie.

Obok lezaly dwie koperty z biletami linii lotniczej Delta.

Zajrzawszy do kopert, Rizzoli wyjela z nich plan trasy koncertowej, zaaranzowanej przez impresaria Ghentow.

– Jutro odlatywali – powiedziala.

– Nastepnym przystankiem bylo Memphis.

– Mieli pecha – rzekl Korsak.

– Nie dotarli do Gracelandu.

Wsiedli z Korsakiem do jej samochodu zaparkowanego przed domem. Otworzyla okna, a on zapalil papierosa. Zaciagnal sie gleboko i zatrzymal dym w plucach, a kiedy trucizna spelnila juz swoje magiczne zadanie, wydmuchal go z westchnieniem ulgi. Byl teraz spokojniejszy, bardziej skoncentrowany niz trzy godziny temu, kiedy przyjechal. Kopniak nikotynowy wyostrzyl mu umysl, a moze zdazyl z niego wyparowac alkohol.

– Masz jakies watpliwosci, czy to jest nasz chlopak?

– Nie.

– Crimescope nie ujawnil ani sladu spermy.

– Moze tym razem byl skrupulatniejszy.

– Albo jej nie zgwalcil – powiedzial Korsak.

– Dlatego nie potrzebowal filizanki.

Odwrocila twarz w strone okna, wachlujac reka, zeby rozproszyc gryzacy dym.

– Morderstwa nie zawsze maja taki sam scenariusz – stwierdzila.

– Ofiary reaguja roznie.

W scenie bierze udzial dwoch aktorow. Kazdy z nich ma wplyw na rezultat

Вы читаете Skalpel
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату