trzymal pieknego hinckleya, procz tego jezdzil bez przerwy tam i z powrotem do Bostonu czerwonym ferrari, dopoki nie stracil prawa jazdy za prowadzenie po pijanemu, a samochod nie zostal zabrany na policyjny parking.

Gorman chrzaknal.

– Kupa pieniedzy, brak rozumu… mysle, ze to najlepiej podsumowuje Kennetha Waitea III.

– Zmarnowany czlowiek – zauwazyl Frost.

– Masz dzieci? – spytal Gorman.

Frost potrzasnal glowa.

– Jeszcze nie.

– Czlowiek ma kupe dzieciakow, ktore okazuja sie bezwartosciowe, a na dodatek mysla tylko o jednym: zeby im zostawic pieniadze.

– Co wiesz o Marii Jean? – spytala Rizzoli.

Przypomniala sobie szczatki Krzywiczej Damy na stole w prosektorium. Krzywe piszczele i znieksztalcony mostek… swiadectwo niedozywienia w dziecinstwie.

– Nie byla bogata, prawda?

Gorman potrzasnal glowa.

– Pochodzila z gorniczego miasteczka w Wirginii Zachodniej.

Przybyla tutaj ktoregos lata jako sezonowa kelnerka i wtedy poznala Kennyego. Mysle, ze ozenil sie z nia, bo byla jedyna kobieta, ktora potrafila znosic jego szalenstwa. Ale to nie bylo szczesliwe malzenstwo, zwlaszcza od czasu wypadku.

– Wypadku?

– Pare lat temu Kenny, prowadzac samochod jak zwykle po pijanemu, walnal w drzewo.

Wyszedl z wypadku bez zadrasniecia, po prostu mial szczescie, za to Maria Jean wyladowala na trzy miesiace w szpitalu.

– To wtedy musiala zlamac kosc udowa.

– Co?

– W jej kosci udowej znalezlismy pret chirurgiczny.

Procz tego miala spojone na stale dwa kregi.

Gorman kiwnal glowa.

– Slyszalem, ze okulala. Szkoda, bo to byla piekna kobieta.

Brzydkim nie przeszkadza, ze kuleja, chciala powiedziec Rizzoli, ale ugryzla sie w jezyk.

Podeszla do sciany z wbudowanymi polkami i przyjrzala sie fotografii obojga w kostiumach kapielowych. Byli na plazy, stali w turkusowej wodzie omywajacej im kostki. Kobieta byla eteryczna, o dziecinnych rysach, ciemnobrazowe wlosy siegaly jej do ramion.

Teraz juz martwe, Jane Rizzoli nie umiala powstrzymac sie od refleksji.

Mezczyzna mial jasne wlosy, widac bylo, ze miesnie zaczynaja mu wiotczec i robi sie coraz szerszy w pasie. Pogardliwy usmieszek wyzszosci na twarzy psul wszelkie korzystne cechy jego aparycji.

– Wiec nie byli z soba szczesliwi? – spytala.

– Tak mi powiedziala gospodyni.

Po wypadku Maria Jean bala sie podrozowac. Kenny nie mogl jej wyciagnac dalej niz do Bostonu. On zas jezdzil zawsze w styczniu do Sant Barts, wiec ja zostawial.

– Sama?

Gorman skinal glowa.

– Mily facet, prawda?

Miala gosposie, ktora prowadzila dom. Sprzatala, robila zakupy, bo Maria Jean nie lubila jezdzic samochodem. Miejsce jest odludne, lecz gospodyni zauwazyla, ze Maria Jean czuje sie szczesliwsza, kiedy nie ma Kennyego.

Na moment przerwal.

– Musze przyznac, ze kiedy znalezlismy Kennyego, w pierwszej chwili pomyslalem, ze…

– Ze to zrobila Maria Jean – dokonczyla Rizzoli.

– Pierwsza mysl jest zawsze taka.

Siegnal do kieszeni marynarki po chusteczke i wytarl nia twarz.

– Goraco tu.

– Jest dosc cieplo.

– Zaczalem zle znosic upal.

Mam wyniszczony organizm. Taki jest skutek jedzenia malzy w Meksyku.

Szli przez salon, wsrod widmowych ksztaltow pookrywanych plotnem mebli, obok masywnego, kamiennego kominka. Przy palenisku lezala sterta porzadnie porabanych, drewnianych polan – strawa dla ognia na chlodne noce w Maine.

Gorman zaprowadzil ich do miejsca, gdzie podloga byla gola, a na pomalowanej na bialo scianie nie bylo ozdob.

Rizzoli popatrzyla na swieza warstwe farby i poczula, ze jeza jej sie wlosy na karku.

Spojrzawszy w dol, spostrzegla, ze debowa podloga w tym miejscu zostala przeszlifowana i polakierowana – byla teraz jasniejsza. Ale sladow krwi nie mozna sie tak latwo pozbyc.

Jej chemiczne skladniki wniknely zbyt gleboko w szczeliny i wlokna drewna, zeby sie je dalo calkowicie usunac. Zaciemnienie pokoju i spryskanie luminolem nie pomoze – podloga bedzie juz zawsze plakala krwia.

– Kenny byl oparty o sciane w tym miejscu – powiedzial Gorman, wskazujac na swiezo pomalowana sciane.

– Nogi mial wyciagniete do przodu, rece za plecami.

Przeguby i kostki skrepowane tasma, na szyi pojedyncze ciecie noza typu Rambo.

– Nie mial innych ran? – spytala Rizzoli.

– Tylko te jedna na szyi. Sprawiala wrazenie egzekucji.

– Nie mial sladow po paralizatorze?

Nie odpowiedzial od razu.

– Gospodyni znalazla go dwa dni pozniej.

Byl upal.

Po dwoch dniach skora nie wyglada dobrze… nie mowiac juz o zapachu.

Moglismy przeoczyc slady po paralizatorze.

– Czy probowaliscie zbadac podloge przy uzyciu innego zrodla swiatla?

– Wszedzie bylo mnostwo krwi.

Nie wiem, co wiecej moglibysmy zobaczyc pod ultrafioletem. Ale mamy to wszystko zarejestrowane na tasmie.

Rozejrzawszy sie po salonie, zobaczyl telewizor i magnetowid.

– Obejrzyjcie ja.

Mysle, ze odpowie na wiekszosc waszych pytan.

Rizzoli podeszla do telewizora, wlaczyla go i wsunela kasete do szczeliny w magnetowidzie.

Na ekranie pojawila sie reklama sieci sprzedazy wysylkowej, zachecajaca do kupna cyrkonowego naszyjnika z wisiorkiem za jedyne dziewiecdziesiat dziewiec dolarow i dziewiecdziesiat piec centow. Fasety kamieni polsniewaly na labedziej szyi modelki.

– Te rzeczy zawsze mnie wkurzaja – powiedziala Jane Rizzoli, nie mogac dac

Вы читаете Skalpel
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату