dokumentu tozsamosci.

– Jest pan gdzies w okolicy?

– LuAnn, do tego wspanialego Rikersville przyjechalem tylko na spotkanie z toba. Nie zabawilem tam ani chwili dluzej. – Urwal, a kiedy znowu sie odezwal, LuAnn wyczula w jego glosie niezadowolenie. – No to mamy problem.

– A ile kosztuje bilet na pociag?

– Okolo tysiaca pieciuset dolarow.

LuAnn przypomniala sobie nagle fure pieniedzy Duane’a. Zjechala znowu na pobocze, odlozyla telefon na siedzenie obok i szybko przeszukala wnetrze samochodu. Brazowa torba, ktora wyciagnela spod fotela kierowcy, nie zawiodla jej oczekiwan. Bylo w niej tyle forsy, ze starczyloby chyba na kupno calego pociagu. Siegnela po sluchawke.

– Mojej kolezance z pracy maz zostawil w spadku troche pieniedzy. Moge ja poprosic o pozyczke. Na pewno nie odmowi – powiedziala. – W kasie kolejowej nie zazadaja chyba ode mnie dowodu tozsamosci? – dorzucila.

– Pieniadz jest krolem, LuAnn. Amtrak na pewno przyjmie cie na poklad z otwartymi ramionami. Tylko nie podawaj prawdziwego nazwiska. Wymysl sobie jakies proste, ale niezbyt dziwnie brzmiace. Teraz idz do kolektury, zawrzyj zaklad i natychmiast do mnie oddzwon. Wiesz, jak dojechac do Atlanty?

– To duze miasto, tak przynajmniej slyszalam. Jakos tam trafie.

– I zaslon czyms twarz. Nikt nie moze cie rozpoznac.

– Rozumiem, panie Jackson.

– Jestes juz blisko, LuAnn. Moje gratulacje.

– Nie mam jakos nastroju do swietowania.

– Nie martw sie, na to bedziesz miala reszte zycia.

LuAnn odwiesila sluchawke i rozejrzala sie. Samochod mial przyciemniane szyby, nie sadzila wiec, zeby ktos ja w nim rozpoznal, ale to moglo sie zmienic. Musiala sie go jak najszybciej pozbyc. Tylko gdzie. Lepiej, zeby nie widziano, jak z niego wysiada. Trudno byloby nie zapamietac wysokiej kobiety z plastrem na policzku, wyjmujacej nosidelko z dzieckiem z samochodu o przyciemnionych szybach i z wyczyniajaca nieprzyzwoite rzeczy chromowana figurka na masce. W koncu wymyslila sposob. Moze troche niebezpieczny, ale w tej chwili innego wyboru nie miala. Zawrocila i pojechala w przeciwnym kierunku. Po dwudziestu minutach, rozgladajac sie czujnie, sunela juz powoli gruntowa droga, zblizajac sie do celu. W koncu dostrzegla przyczepe. Nie bylo przy niej zadnych pojazdow, nic sie tam nie ruszalo. Podjezdzajac do przyczepy, przypomniala sobie rece tamtego mezczyzny na swojej szyi, noz przysuwajacy sie do gardla, i przeszedl ja zimny dreszcz.

– Jak zobaczysz, ze facet wychodzi z przyczepy – powiedziala do siebie na glos – to przejedziesz mu po tylku i dasz noge.

Opuscila szybe od strony pasazera i nastawila ucha. Cisza. Wyjela z torby Lisy pieluszke i metodycznie wytarla nia wszystkie powierzchnie samochodu, ktorych dotykala. Ogladala kilka odcinkow Najbardziej poszukiwanych ludzi w Ameryce. Najchetniej weszlaby jeszcze do przyczepy i wytarla telefon, ale na to nie starczylo jej juz odwagi. Zreszta mieszkala tu od blisko dwoch lat, to naturalne, ze jej odciski byly na wszystkim. Upchnawszy pod wysciolke nosidelka Lisy tyle pieniedzy z brazowej torby, ile sie dalo, wysiadla z samochodu. Poprawila na sobie porwana bluzke. Bezszelestnie zamknela drzwiczki wozu i z nosidelkiem w zdrowym reku ruszyla szybko gruntowa droga tam, skad nadjechala.

Oddalajaca sie pospiesznie LuAnn obserwowala z przyczepy, chlonac kazdy szczegol, para ciemnych oczu. Kiedy w pewnej chwili dziewczyna nagle sie obejrzala, mezczyzna cofnal sie szybko w glab mrocznego wnetrza. LuAnn go nie znala, ale wolal pozostac niezauwazony. Czarna skorzana kurtke mial zapieta do polowy na zamek blyskawiczny, z wewnetrznej kieszeni wystawala kolba pistoletu kalibru 9 mm. Omijajac skrzetnie kaluze krwi, przeszedl nad dwoma lezacymi na podlodze mezczyznami. Lepszego momentu na wizyte tutaj nie mogl sobie wybrac. Gdzie dwoch sie bije, tam trzeci korzysta. Pozbieral torebki z narkotykiem ze stolika i z podlogi i wrzucil je do plastikowej torby, ktora wyciagnal z kieszeni kurtki. Po chwili namyslu odlozyl polowe lupu tam, skad go wzial. Zachlannosc nie poplaca. Jesli organizacja, dla ktorej pracowaly te chlopaki, dostanie cynk, ze policja nie znalazla w przyczepie zadnych narkotykow, moze zaczac szukac tego, kto je sobie przywlaszczyl. Jesli bedzie brakowalo tylko czesci towaru, prawdopodobnie dojda do wniosku, ze to gliniarze mieli lepkie paluszki.

Zlustrowal jeszcze raz wzrokiem pobojowisko i zauwazyl strzep materialu na podlodze. Twarz mu sie rozjasnila. Byl to kawalek damskiej bluzki. Wepchnal go do kieszeni. Miala teraz wobec niego dlug wdziecznosci. Spojrzal na potrzaskany telefon, na mezczyzn na podlodze, na noz i wgiecia w scianie. Pewnie weszla tu nie w pore – wydedukowal. Grubas zalatwil malego, a ona zalatwila jakos grubasa. Pokrecil z podziwem glowa, patrzac na zwaliste cielsko mezczyzny.

Grubas, jakby czujac na sobie czyjs wzrok, poruszyl sie niemrawo. Nie czekajac, az tluscioch calkiem dojdzie do siebie, mezczyzna schylil sie, podniosl przez szmate noz z podlogi i wbil go kilkakrotnie w bok lezacego. Umierajacy wyprezyl sie i wpil palcami w wytarta wykladzine, czepiajac sie rozpaczliwie ostatnich sekund zycia. Po chwili jednak jego cialo przeszedl gwaltowny dreszcz, miesnie rozluznily sie powoli, palce wyprostowaly i rozczapierzyly, dlonie przywarly do podlogi. Glowa przekrecila sie na bok. Na zabojce spojrzalo jedno martwe, nabiegle krwia oko.

Mezczyzna przeszedl do Duane’a, przekrecil go bezceremonialnie na plecy i sprawdzil, czy oddycha. By miec pewnosc, ze Duane Harvey podazy w zaswiaty w slad za grubasem, zadal mu kilka dobrze wymierzonych pchniec w klatke piersiowa. Odrzucil noz.

Pare sekund pozniej znikal juz miedzy drzewami na tylach przyczepy. Wracal do samochodu, ktory zostawil na rzadko uczeszczanej sciezce biegnacej przez gesty las. Sciezka byla kreta i usiana wykrotami, ale dotrze nia do glownej szosy z wystarczajacym wyprzedzeniem, by podjac swoje wlasciwe zadanie: ruszyc za LuAnn Tyler. Kiedy wsiadal do wozu, zadzwonil telefon. Odebral.

– Twoja misja sie konczy – powiedzial Jackson. – Polowanie zostaje oficjalnie odwolane. Reszte honorarium otrzymasz tymi samymi kanalami co zawsze. Dziekuje ci za uslugi. Gdyby w przyszlosci znow sie cos takiego trafilo, bede o tobie pamietal.

Anthony Romanello scisnal mocno sluchawke. Zastanawial sie, czy powiedziec Jacksonowi o dwoch trupach w przyczepie, ale w koncu postanowil zachowac to dla siebie. Byc moze natknal sie na cos naprawde interesujacego.

– Widzialem mala, jak przedzierala sie pieszo przez las – oznajmil Romanello. – Ale nie wygladala mi na taka, co ma srodki, zeby zajsc daleko.

Jackson zachichotal.

– Pieniadze beda chyba jej najmniejszym zmartwieniem – skomentowal i rozlaczyl sie.

Romanello odwiesil telefon i rozwazal przez chwile sytuacje. Zostal formalnie odwolany. Jego zadanie dobieglo konca, mogl po prostu wrocic do domu i czekac tam na reszte wynagrodzenia. Ale cos mu tutaj smierdzialo. Wszystko w tej robocie bylo jakies pokopane. Najpierw zleceniodawca wysyla go w te glusze z poleceniem zalatwienia jakiejs malomiasteczkowej pieknosci. A teraz dzwoni, zeby tego nie robic. I te czeste aluzje do pieniedzy. Dolary zawsze byly obiektem zainteresowania Romanella. Podjal decyzje i wrzucil bieg. Bedzie sledzil LuAnn Tyler.

ROZDZIAL DZIEWIATY

LuAnn weszla do toalety na stacji benzynowej i ogarnela sie najlepiej, jak umiala. Rane na policzku przemyla woda i zakleila plastrem opatrunkowym, ktory wyciagnela z torebki na pieluszki Lisy. Nastepnie dala malej butelke z mlekiem i weszla do pobliskiego sklepu, gdzie kupila masc i gaze oraz wypelnila kupon loterii. Przy typowaniu dziesieciu numerow wykorzystala miedzy innymi daty urodzin swoich i Lisy.

Вы читаете Wygrana
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату