szafka. Jeden z nich byl nieco wyzszy od drugiego i obaj usmiechali sie. Zamiast prezentacji mezczyzni tylko skineli sobie glowami, a potem lekarz zwrocil sie do podsekretarza stanu.

– Na podstawie dostarczonych mi przez pana opisow – opis panskiej osoby nie byl mi oczywiscie potrzebny – powiedzialbym, ze maja odpowiednie wymiary, nie sadzi pan?

– Mniej wiecej – zgodzil sie McAllister, podczas gdy obaj z Jasonem zaczeli sciagac swoje biale kombinezony. – Ubrania sa troche za duze. Ale jezeli przebiegna dostatecznie szybko i pochyla glowy, wszystko bedzie w porzadku. Niech pan im powie, zeby zostawili pokwitowania i kombinezony pilotowi. On ma sie za nas podpisac, kiedy przyleci do Hongkongu. – Bourne i analityk przebrali sie w ciemne, wymiete spodnie i luzne kurtki. Potem wreczyli mlodym lekarzom swoje kombinezony i czapki. McAllister niepokoil sie. – Prosze im powiedziec, zeby sie pospieszyli. Odlot planowany jest za niecale dwie minuty.

Doktor powiedzial cos po portugalsku, a nastepnie zwrocil sie do podsekretarza stanu. – Pilot nie moze przeciez odleciec bez nich, sir.

– Wszystko zostalo zgrane w czasie i obliczone co do minuty – warknal analityk glosem, w ktorym wyczuwalo sie strach. – Nie nalezy wzbudzac niepotrzebnego zainteresowania. Wszystko ma byc jak w zegarku. Szybciej!

Stazysci byli gotowi; czapki nasuneli nisko na oczy, a pokwitowania na pojemniki z krwia wsadzili do kieszeni. Doktor udzielil Amerykanom ostatnich wskazowek wreczajac im jednoczesnie dwie pomaranczowe przepustki szpitalne.

– Wyjdziemy stad razem; drzwi zamykaja sie samoczynnie. Zaraz potem odprowadze naszych mlodych lekarzy, dziekujac im glosno i wylewnie, gdy bedziemy przechodzic wzdluz szpaleru policjantow, dopoki nie znajda sie w helikopterze. Panowie tymczasem pojdziecie w prawo, a pozniej skrecicie w lewo do frontowego hallu i do wyjscia. Mam nadzieje, gleboka nadzieje, ze nasz przyjacielski uklad, choc niewatpliwie przyjemny, mozna od tej chwili uznac za zakonczony.

– Po co te swistki? – zapytal McAllister wskazujac na trzymana w reku przepustke.

– Prawdopodobnie na nic. Ale w razie gdyby panowie zostali zatrzymani, wyjasnia wasza obecnosc i nie beda kwestionowane.

– Dlaczego? Co w nich jest? – Nie bylo takiego faktu, takiej informacji, ktora analityk moglby pozostawic bez wyjasnienia.

– To calkiem proste – powiedzial lekarz patrzac spokojnie na McAllistera. – Przedstawiaja one panow jako ubogich uchodzcow, bez jakichkolwiek srodkow, ktorych ja wspanialomyslnie lecze w mojej klinice, nie pobierajac zadnej oplaty. Na rzezaczke – dla scislosci. Oczywiscie znajduja sie tu typowe dane osobowe – wzrost, przyblizona waga, kolor wlosow i oczu, obywatelstwo. Panskie dane sa bardziej kompletne, poniewaz niestety nie spotkalem wczesniej panskiego przyjaciela. Naturalnie w moich aktach znajduja sie duplikaty, tak ze nikt nie bedzie mial watpliwosci, ze to pan.

– Co takiego?

– Sadze, ze gdy juz znajdziecie sie na ulicy, moj stary dlug zostanie umorzony. Zgadza sie pan ze mna?

– Rzezaczka?

– Musimy sie pospieszyc, sir. Wszystko jak w zegarku. – Doktor otworzyl drzwi, przepuscil czterech mezczyzn, po czym wraz z dwoma Portugalczykami skierowal sie w lewo w strone bocznego wyjscia i helikoptera sanitarnego.

– Chodzmy – szepnal Bourne, biorac McAllistera za ramie i skrecajac w prawo.

– Czy slyszales, co mowil ten czlowiek?

– Nazwales go zlodziejem.

– Bo nim byl. Jest.

– Kiedy oskarzenie o zlodziejstwo pada z ust zlodzieja, nie nalezy tego brac doslownie.

– A coz to znaczy?

– To proste – ciagnal Jason Bourne patrzac z pogarda na idacego obok analityka. – Ma na ciebie trzy haczyki: zmowa, korupcja… i rzezaczka.

– O, moj Boze.

Stali na obrzezach tlumu oblegajacego wysokie ogrodzenie i patrzyli, jak helikopter odrywa sie z hukiem od betonowej plyty i wzbija w nocne niebo. Kolejno zgaszono wszystkie reflektory i po chwili parking oswietlaly juz tylko slabe latarnie. Wiekszosc policjantow wsiadla do furgonetki; pozostali przechadzali sie obojetnie lub zapalali papierosy, jak gdyby obwieszczajac fakt, ze podniecenie minelo. Ludzie zaczeli sie rozchodzic, rzucajac pytania adresowane do kazdego i do nikogo zarazem. Kto to byl? Ktos bardzo wazny, no nie? Co sie wydarzylo, jak myslisz? Sadzisz, ze kiedys sie dowiemy? Kogo to obchodzi? Mielismy rozrywke, a teraz sie napijmy, dobrze? Spojrz na te kobiete. Kurwa pierwszej klasy, przyznasz, co? To moja bliska krewna, ty becwale!

Podniecenie minelo.

– Chodzmy – odezwal sie Jason. – Musimy isc.

– Wiesz co, Webb, masz dwa rozkazy, ktore powtarzasz z denerwujaca czestotliwoscia. „Ruszaj” i „chodzmy”.

– One skutkuja. – Obaj mezczyzni przeszli na druga strone Do Amaral.

– Zdaje sobie sprawe, ze musimy dzialac szybko, ale nie powiedziales, dokad idziemy.

– Wiem o tym – odparl Bourne.

– Mysle, ze juz czas, abys to zrobil. – Szli dalej. Bourne nadawal tempo. – Nazwales mnie kurwa – ciagnal podsekretarz.

– Bo jestes kurwa.

– Poniewaz zgodzilem sie zrobic to, co uwazalem za sluszne, to, co trzeba bylo zrobic?

– Poniewaz oni cie wykorzystali; chlopcy, ktorzy maja wladze. Wykorzystali, a teraz pozbeda sie ciebie bez zastanowienia. Marzyly ci sie w przyszlosci limuzyny i konferencje na wysokim szczeblu i nie mogles sie temu oprzec. Byles sklonny poswiecic moje zycie nie szukajac zadnego innego rozwiazania – za to ci w koncu placa. Byles sklonny narazic zycie mojej zony, poniewaz pokusa byla zbyt duza. Obiady w Komitecie Czterdziestu, moze nawet czlonkostwo, spokojne, poufne spotkania w Owalnym Gabinecie razem ze slawnym ambasadorem Havillandem. Dla mnie to znaczy byc kurwa. Tylko ze, powtarzam, oni sie ciebie pozbeda bez chwili wahania.

Milczenie. Az do nastepnej przecznicy.

– Myslisz, ze o tym nie wiem, Bourne?

– O czym?

– Ze sie mnie pozbeda.

Jason ponownie spojrzal z pogarda na idacego obok bezdusznego biurokrate. – Wiesz o tym?

– Oczywiscie. Nie naleze do ich przymierza, bo oni wcale mnie tam nie chca. Mam pewne kompetencje oraz glowe na karku. Brakuje mi jednak tego niezwyklego, tak typowego dla nich, talentu do udawania. Nie umiem robic dobrego wrazenia. Zamarlbym chyba przed kamera telewizyjna – chociaz stale ogladam idiotow, ktorzy uprawiaja te gre i ciagle popelniaja te same bezsensowne bledy. Jak widzisz, znam swoje ograniczenia. Poniewaz nie potrafie robic tego, co oni robia z taka wprawa, musze robic to, co jest najkorzystniejsze dla nich i dla kraju. Musze za nich myslec.

– Za Havillanda? Przyjechales do nas do Maine i uprowadziles mi zone! I nie znalazles zadnego innego rozwiazania w swoim peczniejacym od pomyslow mozgu?

– Zadnego, ktore moglbym zaproponowac. Zadnego, ktore tak jak strategia Havillanda uwzglednialoby cala zlozonosc sytuacji. Do Shenga mozna bylo dotrzec tylko poprzez zabojce, ktory wydawal sie nieuchwytny. To, ze ty mogles go pojmac i doprowadzic do nas, znacznie upraszczalo cala sprawe – dzieki temu moglismy szybciej dobrac sie do Shenga.

– Mieliscie do mnie cholerne zaufanie, o wiele wieksze niz ja sam mam do siebie.

– Mielismy zaufanie do Jasona Bourne'a, do Kaina – czlowieka z „Meduzy” zwanego Delta. Miales bardzo silny motyw: odzyskac zone, ktora bardzo kochasz. Nie byloby tez najmniejszych powiazan z naszym rzadem…

– Od poczatku przeczuwalismy jakis ukartowany scenariusz! – wybuchnal Bourne. – Ja przeczuwalem i Conklin tez.

– Przeczucie to jeszcze nie pewnosc – zaprotestowal analityk, gdy przemierzali szybko ciemna brukowana uliczke. – Nie wiedziales nic konkretnego, nic, co moglbys ujawnic, nie bylo zadnego posrednika, ktory wskazywalby na udzial Waszyngtonu. Byles opetany mysla o odnalezieniu zabojcy, ktory podszywal sie pod ciebie, bo chciales, zeby rozwscieczony taipan oddal ci zone – rozwscieczony, poniewaz jego wlasna zona zostala

Вы читаете Krucjata Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату