prawdopodobnie zamordowana przez owego zabojce, ktory nazywal siebie Jasonem Bourne'em. Poczatkowo wydawalo mi sie to szalenstwem, lecz pozniej dostrzeglem w tym chytra logike. Havilland mial racje. Jezeli byl na swiecie chociaz jeden czlowiek, ktory mogl schwytac zabojce i w ten sposob unieszkodliwic Shenga, to byles nim ty. Nie mogles miec jednak zadnych powiazan z Waszyngtonem. Dlatego tez trzeba bylo toba umiejetnie manewrowac, poslugujac sie jakims doskonalym klamstwem. W przeciwnym razie moglbys zareagowac w bardziej normalny sposob. Moglbys udac sie na policje lub do kogos z rzadu, do ludzi, ktorych znales w przeszlosci – tej przeszlosci, ktora mogles pamietac, co bylo rowniez dla nas bardzo korzystne.
– Rzeczywiscie poszedlem do ludzi, ktorych znalem wczesniej.
– I dowiedziales sie jedynie, ze im bardziej grozisz ujawnieniem roznych rzeczy, tym chetniej rzad kaze cie poddac ponownej kuracji. W koncu wywodzisz sie z „Meduzy” i cierpiales na amnezje, a nawet schizofrenie.
– Conklin udal sie do innych…
– I powiedziano mu na poczatku akurat tyle, abysmy mogli sie zorientowac, co on wie i co udalo mu sie wydedukowac. Sadze, ze kiedys byl jednym z najlepszych ludzi, jakich mielismy.
– Byl. I nadal jest.
– Uznal, ze jestes nie do uratowania.
– To przeszlosc. W tamtych warunkach pewnie postapilbym tak samo. Nauczyl sie w Waszyngtonie o wiele wiecej niz ja.
– Dal sobie wmowic cos, co dokladnie pokrywalo sie z tym, czego oczekiwal. Bylo to zreszta jedno z najbardziej genialnych pociagniec Havillanda, wykazal przy tym znakomity refleks. Pamietaj, ze Aleksander Conklin jest wypalonym, zgorzknialym czlowiekiem. Nie kocha swiata, w ktorym spedzil swoje dojrzale zycie, nie kocha tez ludzi, z ktorymi przyszlo mu pracowac. Powiedziano mu, ze cala ta operacja moze wymknac sie spod kontroli, ze scenariusz moga przechwycic wrogie elementy. – McAllister zamilkl, kiedy wyszli z alejki, skrecili za rogiem i znalezli sie wsrod tlumow wypelniajacych ulice Makau. Wszedzie wokol migotaly kolorowe swiatla. – To bylo klamstwo do kwadratu, rozumiesz? – ciagnal analityk. – Conklin byl przekonany, ze do sprawy wmieszal sie ktos inny, ze ty i twoja zona znajdziecie sie w beznadziejnej sytuacji, jezeli nie bedziesz dzialal zgodnie z nowym scenariuszem przygotowanym przez te wrogie elementy.
– To wlasnie mi powiedzial – rzekl Jason marszczac brwi na wspomnienie poczekalni lotniska Dullesa i lez, ktore naplynely mu wtedy do oczu. – Kazal mi dzialac zgodnie ze scenariuszem.
– Nie mial wyboru. – Nagle McAllister chwycil Bourne'a za ramie i wskazal glowa znajdujacy sie przed nimi z prawej strony ciemny uliczny stragan. – Musimy porozmawiac.
– Przeciez rozmawiamy – powiedzial ostro czlowiek z „Meduzy”. – Wiem, dokad idziemy i nie mozemy tracic czasu.
– Nie, nie wolno ci sie spieszyc – rzekl analityk. Powiedzial to z taka desperacja, ze Bourne zatrzymal sie, spojrzal na niego, a nastepnie poszedl za nim w strone stojacego w niszy straganu. – Zanim cokolwiek zrobisz, musisz zrozumiec.
– Co mam zrozumiec? Klamstwa?
– Nie, prawde.
– Ty nie wiesz, co to prawda – rzekl Jason.
– Wiem, moze nawet lepiej od ciebie. Jak powiedziales, na tym polega moja praca. Gdyby nie twoja zona, plan dzialania Havillanda okazalby sie trafny. Ale ona uciekla. Wymknela sie. Ona spowodowala, ze ten plan sie rozlecial.
– Zdaje sobie z tego sprawe.
– A zatem zdajesz sobie rowniez sprawe z tego, ze jesli nawet Sheng nie domysla sie, kim ona jest, to w kazdym razie wie o niej i docenia jej znaczenie w calej tej sprawie.
– Jakos o tym nie pomyslalem.
– No to pomysl teraz. Przenikneli do grupy operacyjnej Lina Wenzu, podczas gdy on i caly Hongkong starali sie ja znalezc. Zabito Catherine Staples, poniewaz byla zwiazana z twoja zona, i uznano, ze dzieki tej tajemniczej kobiecie dowiedziala sie zbyt duzo albo tez byla bliska odkrycia prawdy, co moglo okazac sie zgubne. Sheng niewatpliwie dazy do wyeliminowania wszystkich przeciwnikow, nawet tych potencjalnych. Przekonales sie w Pekinie, ze to fanatyk przewrazliwiony na punkcie zagrozenia – wrog czai sie w kazdym ciemnym zakamarku.
– Co proponujesz? – zapytal Bourne niecierpliwie.
– Sheng jest rowniez inteligentny, a jego ludzie sa na terenie calej kolonii.
– A wiec?
– Gdy historia ukaze sie w porannych gazetach i w telewizji, Sheng wyciagnie odpowiednie wnioski i kaze wziac dom na Yictoria Peak oraz MI 6 pod scisla obserwacje, nawet gdyby musial przetrzymywac jako zakladnikow mieszkancow ktorejs z sasiednich posiadlosci i przeniknac ponownie do brytyjskiego wywiadu.
– Niech to cholera, do czego zmierzasz?
– Znajdzie Havillanda, a pozniej twoja zone.
– I?
– Zalozmy, ze ci sie nie uda? Zalozmy, ze cie zabija? Sheng nie spocznie, poki nie dowie sie wszystkiego, czego mozna sie dowiedziec. Kluczowa postacia jest z pewnoscia kobieta, ktora towarzyszy Havil-landowi, wysoka kobieta, ktorej wszyscy szukali. Ona musi cos wiedziec, poniewaz tkwi w samym srodku tej tajemnicy i ma powiazania z ambasadorem. Jezeli cos ci sie stanie, Havilland bedzie zmuszony ja wypuscic, a Sheng juz dopilnuje, aby ja odnaleziono – na Kai Tak lub w Honolulu, w Los Angeles czy w Nowym Jorku. Uwierz mi, Webb, on nie spocznie, poki jej nie dopadnie. Musi sie dowiedziec, co przeciwko niemu szykowano, a ona stanowi klucz. Nikt inny.
– No i co proponujesz?
– Wszystko moze sie powtorzyc, ale skutki moga okazac sie tragiczne.
– Scenariusz? – zapytal Jason, a przed oczyma znowu stanely mu krwawe obrazy z doliny w rezerwacie ptakow.
– Tak – powiedzial stanowczo analityk. – Tylko ze tym razem nie bedzie to juz element strategii, ktora miala na celu ciebie zwerbowac. Twoja zona zostanie naprawde porwana, Sheng tego dopilnuje.
– Nie dopilnuje, bo bedzie martwy!
– Prawdopodobnie. Jednakze istnieje powazne ryzyko niepowodzenia. Sheng moze przezyc.
– Usilujesz cos powiedziec, ale tego nie mowisz.
– W porzadku. Powiem teraz. Jako zabojca mozesz dotrzec do Shenga, jestes tym, ktory nas do niego doprowadzi. Ja jednak bede tym, ktory go wywabi.
– Ty?
– Z tego wlasnie powodu polecilem ambasadzie uzyc mojego nazwiska w oswiadczeniu dla prasy. Widzisz, Sheng mnie zna, a ja uwaznie sluchalem, kiedy ty przedstawiales Havillandowi swoja teorie „konspirator przeciwko konspiratorowi”. On jej nie zaakceptowal, prawde mowiac, ja tez nie. Sheng nie zgodzilby sie na spotkanie z nie znana mu osoba, ale z pewnoscia zgodzi sie spotkac z kims, kogo zna.
– Dlaczego z toba?
– Po czesci prawda, po czesci klamstwo – odparl analityk powtarzajac slowa Bourne'a.
– Dziekuje za tak uwazne wysluchanie. A teraz mi to wyjasnij.
– Najpierw prawda, Bourne lub Webb, czy jak tam chcesz, by cie nazywac. Sheng wie zarowno o moich zaslugach dla rzadu, jak i o tym, ze nie przynosza mi one zadnych wymiernych korzysci. Jestem inteligentnym, ale niewidocznym i nieznanym urzednikiem, wiecznie pomijanym, poniewaz brak mi tych cech, ktore pozwolilyby mi dojsc do wysokich godnosci czy intratnych posad w sektorze prywatnym. W pewnym sensie jestem podobny do Aleksandra Conklina i choc nie mam tak jak on ciagot do alkoholu, to czuje sie prawie tak samo rozgoryczony. Bylem rownie dobry jak Sheng i on o tym wiedzial, ale jemu udalo sie czegos dokonac, a mnie nie.
– Wzruszajaca spowiedz – wtracil znowu zniecierpliwiony Ja-son. – Ale dlaczego mialby sie z toba spotkac? Jak zdolasz go wywabic i wystawic na strzal, panie analityku? Mam nadzieje, ze wiesz, co to oznacza?
– Chce mu wyrwac kawalek jego Hongkongu. Omal mnie nie zabito zeszlej nocy. To bylo ostateczne upokorzenie i teraz, po tych wszystkich latach, chce wreszcie czegos dla siebie, dla swojej rodziny. To jest to klamstwo.
– Mowisz niezrozumiale. Nie moge za toba nadazyc.
– Bo nie sluchasz miedzy wierszami. Za to mi placa, pamietasz?… Jestem skonczony. Nadszedl kres mojej zawodowej kariery. Przyslano mnie tutaj, zebym zbadal i przeanalizowal pogloski docierajace z Tajwanu. Pogloski