mogloby nam sie jeszcze udac, staruszko?” „Sprobujmy”, odparla.

Sprobowali. Spodobalo im sie to i lan zakotwiczyl sie w zyciu Staples. Bez zadnych zobowiazan. Lubili sie i na tym koniec.

To wlasnie lan Ballantyne zaprzeczyl przed chwila wszystkiemu, co podsekretarz stanu Edward McAllister naopowiadal Marie Webb i jej mezowi w Maine. Nie bylo w Hongkongu zadnego taipana o nazwisku Yao Ming. Niezawodni (czytaj: bardzo dobrze platni) informatorzy w Makau zapewnili Ballantyne'a, ze w hotelu Lisboa nie doszlo do zadnego podwojnego morderstwa, ktorego ofiarami byliby zona taipana i handlarz narkotykow. Nic podobnego nie wydarzylo sie tu od czasu wycofania sie japonskich okupantow w roku 1945. Zanotowano co prawda liczne przypadki zasztyletowania oraz ran postrzalowych w kasynie, a takze kilka wypadkow smiertelnych spowodowanych przedawkowaniem narkotykow w pokojach hotelowych, ale nie bylo incydentu, ktory odpowiadalby opisowi przekazanemu przez informatora pani Staples.

– To wszystko siec misternie utkanych klamstw, Cathy – stwierdzil lan. – Nie mam tylko pojecia, w jakim celu.

– Moje zrodlo jest godne zaufania, staruszku. Czym to dla ciebie pachnie?

– Zjelczalym tluszczem, moja droga. Ktos podejmuje wielkie ryzyko, by osiagnac jakis wazny cel. Dziala oczywiscie w ukryciu – mozna w tym miescie kupic wszystko, wlacznie z milczeniem – ale cala ta cholerna historia jest czysta fikcja. Chcesz mi wyjawic cos wiecej?

– A gdybym ci wyjawila, ze cala ta sprawa ma zwiazek z Waszyngtonem, a nie ze Zjednoczonym Krolestwem.

– Nie moge sie z toba zgodzic. Sprawa zaszla zbyt daleko, zeby Londyn mogl nie maczac w tym palcow.

– To nie ma sensu!

– Z twojego punktu widzenia, Cathy. Nie znasz ich. Moge ci powiedziec tylko tyle: ten maniak, Bourne, wszystkim nam zalazl gleboko za skore. Jedna z jego ofiar jest czlowiek, o ktorym nikt nie powie ci ani slowa. Nie dowiesz sie o tym nawet ode mnie, dziewczyno.

– Powiesz mi, jesli dostarcze ci wiecej informacji?

– Prawdopodobnie nie, ale probuj.

Staples siedziala przy biurku zastanawiajac sie nad kazdym slowem, ktore uslyszala.

Jedna z jego ofiar jest czlowiek, o ktorym nikt nie powie ci ani slowa.

Co mial na mysli Ballantyne? Co sie dzieje? I dlaczego kanadyjska ekonomistka znalazla sie nagle w samym srodku burzy?

Tak czy owak, na razie jej nic nie grozilo.

Ambasador Havilland wpadl z dyplomatka w dloni do gabinetu na Yictoria Peak. McAllister podniosl sie z krzesla, gotow ustapic miejsca swemu zwierzchnikowi.

– Zostan tam, gdzie jestes, Edwardzie. Jakie wiadomosci?

– Obawiam sie, ze nic nowego.

– Chryste, nie chce tego slyszec!

– Przykro mi.

– Gdzie jest ten opozniony w rozwoju skurwysyn, ktory do tego dopuscil?

Z kanapy stojacej przy przeciwleglej scianie wstal nie zauwazony przez Havillanda major Lin Wenzu. McAllister zbladl.

– To ja jestem tym opoznionym w rozwoju skurwysynem, Kitajcem, ktory do tego dopuscil, panie ambasadorze.

– Nie zamierzam pana bynajmniej przepraszac – odparl ostrym tonem Havilland odwracajac sie. – To wasze glowy probujemy ocalic, nie nasze. My damy sobie jakos rade. Wy nie.

– Nie mam przyjemnosci pana rozumiec.

– To nie jego wina – zaprotestowal podsekretarz stanu.

– Wiec moze twoja?! – wrzasnal ambasador. – Moze to ty byles za nia odpowiedzialny?

– Jestem tutaj odpowiedzialny za wszystko.

– To bardzo po chrzescijansku z panskiej strony, panie McAllister, ale nie sluchamy teraz ewangelii w szkolce niedzielnej.

– To ja bylem odpowiedzialny – wtracil sie Lin. – Podjalem sie tego zadania i nawalilem. Ta kobieta nas po prostu przechytrzyla.

– Pan jest Lin z Wydzialu Specjalnego?

– Tak, panie ambasadorze.

– Slyszalem o panu wiele dobrego.

– To, co sie wydarzylo, z pewnoscia to uniewaznia.

– Powiedziano mi, ze udalo jej sie rowniez nabrac bardzo sprytnego doktora.

– Udalo jej sie – potwierdzil McAllister. – Jednego z najlepszych specjalistow w kolonii.

– Anglika – dodal Lin.

– Ta uwaga nie byla potrzebna, majorze. Podobnie jak okreslenie siebie slowem „Kitajec”. Nie jestem rasista. Swiat o tym nie wie, ale szkoda czasu na wyjasnianie takich bzdur. – Havilland podszedl do biurka, postawil na nim dyplomatke, otworzyl ja i wyjal ze srodka gruba brazowa koperte z czarna obwodka. – Prosiles o akta Treadstone. Oto one. Nie potrzebuje mowic, ze nie moga znalezc sie poza tym pokojem i ze kiedy ich nie nie czytasz, powinny lezec zamkniete w sejfie.

– Chce sie z nimi zapoznac najszybciej, jak to mozliwe.

– Myslisz, ze cos tu znajdziesz?

– Nie wiem, gdzie moglbym jeszcze szukac. Nawiasem mowiac, przenioslem sie do gabinetu na dole. Jest tam sejf.

– Nie krepuj sie, mozesz tu wstepowac – oswiadczyl dyplomata. – Jak dalece wprowadziles w sprawe majora?

– Trzymalem sie scisle instrukcji. – McAllister popatrzyl na Lina Wenzu. – Czesto sie skarzyl, ze powinien miec wiecej informacji.

– W mojej obecnej sytuacji nie bardzo wypada mi sie skarzyc, Edwardzie. Londyn byl stanowczy, panie ambasadorze. Naturalnie godze sie na takie warunki.

– Nie chce, zeby sie pan na cokolwiek,,godzil”, majorze. Chce pana przerazic i to tak, jak jeszcze nikt pana w zyciu nie przerazil. Zostawimy teraz pana McAllistera, zeby sobie poczytal, a sami wybierzemy sie na mala przechadzke. Kiedy mnie tutaj przywieziono, widzialem duzy przyjemny ogrod. Przejdzie sie pan ze mna?

– To bedzie dla mnie zaszczyt, sir.

– To watpliwe, niemniej konieczne. Musi pan to do konca zrozumiec. Musi pan odnalezc te kobiete!

Marie stala w oknie w mieszkaniu Catherine Staples i spogladala w dol. Na ulicach jak zawsze bylo tloczno i ogarnialo ja przepotezne pragnienie, aby wyjsc na zewnatrz i przechadzac sie anonimowo w tym tlumie, krazyc wokol Asian House w nadziei, ze znajdzie Dawida. Bedzie przynajmniej w ruchu, bedzie obserwowac, nasluchiwac i miec nadzieje – a nie dumac w ciszy, prawie odchodzac od zmyslow. Ale nie mogla wyjsc; dala slowo Catherine. Obiecala, ze tu zostanie, nikogo nie wpusci, i sluchawke podniesie jedynie wowczas, gdy wlasciwy telefon poprzedza dwa dzwonki. Beda oznaczac, ze telefonuje Staples.

Droga Catherine, sprytna Catherine – przerazona Catherine. Probowala ukryc swoj strach, ale mozna bylo poznac, ze sie boi po jej testujacych pytaniach zadawanych zbyt szybko i zbyt natarczywie, po zdumieniu, z jakim przyjmowala odpowiedzi, po urywanym oddechu i uciekajacym w bok spojrzeniu, ktoremu najwyrazniej towarzyszyla gonitwa mysli. Marie nie znala ich tresci, ale zdawala sobie sprawe, jak rozlegla jest wiedza Staples o mrocznych sprawach Dalekiego Wschodu. Rozumiala tez, ze kiedy tak dobrze zorientowana osoba stara sie ukryc swoje obawy zwiazane z tym, co uslyszala, cala historia kryje w sobie wiecej, niz wiedza o niej ci, ktorzy ja opowiadaja.

Telefon. Dwa dzwonki. Cisza. Potem trzeci. Marie podbiegla do stolika przy tapczanie i podniosla sluchawke przy trzecim dzwonku.

– Slucham?

– Marie, kiedy ten klamca, McAllister, rozmawial z toba i twoim mezem, wspomnial, o ile dobrze pamietam, o kabarecie w Tsimshatsui. Mam racje?

– Tak, wspomnial o tym. Powiedzial, ze uzi… to taki pistolet…

– Wiem, co to jest, moja droga. Tej samej broni uzyto podobno, zeby zabic zone taipana i jej kochanka w

Вы читаете Krucjata Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату