– Wejdzie pan? Moze zrobic kawy?
– Nie, dziekuje, nie mam czasu.
– Siedzi pan na ulicy? – spytala Mylene. – Przed moim domem? Co pan tam robi?
– Szukamy Jacques'a Robbineta.
Mylene wytrzeszczyla oczy.
– Ministra kultury? Co minister kultury robilby w Goussainville?
– Nie mam pojecia, ale przed blokiem stoi jego samochod.
– Wyglada na to, ze pan inspektor nas przechytrzyl. – Robbinet wszedl do saloniku, zapinajac koszule. – Nie ma co, nakryl nas.
Mylene odwrocila sie plecami do Savoya i przeszyla Jaques'a wzrokiem. 'Minister poslal jej swobodny usmiech, podszedl blizej i musnal ustami jej usta.
Inspektor poczul, ze pieka go policzki.
– Panie ministrze, nie wiedzialem… Nie mialem pojecia, ze… Nie chcialem panstwu przeszkadzac…
Robbinet podniosl reke.
– Przeprosiny przyjete, ale dlaczego mnie szukacie?
Z demonstracyjna ulga Savoy pokazal mu zdjecie Bourne'a.
– Szukamy tego czlowieka. To byly agent CIA, grozny morderca. Mamy powody podejrzewac, ze chce pana zabic.
– To straszne, Alain! – zawolala wstrzasnieta Mylene.
Bourne, ktory obserwowal te komedie z mrocznego korytarza, musial przyznac, ze odegrala to nader wiarygodnie.
– Nie znam go – odparl Robbinet. – Nie wiem, dlaczego mialby dybac na moje zycie. Coz, kto zglebi dusze mordercy? – Wzruszyl ramionami, wzial od Mylene marynarke i plaszcz. – Ale tak, oczywiscie, natychmiast wracam do Paryza.
– Pod nasza eskorta – oznajmil stanowczo Savoy. – Pojedzie pan ze mna, a moj kolega poprowadzi panski woz. – Wyciagnal reke. – Pozwoli pan?
– Jak pan sobie zyczy. – Jacques podal mu kluczyki do peugeota. – Jestem w panskich rekach, inspektorze.
Objal Mylene. Savoy dyskretnie sie wycofal, mowiac, ze zaczeka przed drzwiami.
– Zabierz Jasona na parking – szepnal Jacques. – Wez moja dyplomatke i daj mu, wiesz co. – Podal jej szyfr zamka.
Mylene podniosla glowe i mocno pocalowala go w usta.
– Powodzenia, Jacques.
Robbinet oniemial, rozszerzyly mu sie oczy. Potem wyszedl i Mylene zamknela drzwi.
– Jason! – zawolala cicho. – Jacques kupil nam troche czasu, musimy to wykorzystac.
Bourne kiwnal glowa.
– D'accord.
Mylene wziela dyplomatke.
– Chodzmy. Szybko!
Wyjrzala na korytarz i upewniwszy sie, ze nikogo tam nie ma, poprowadzila go schodami na dol, do podziemnego parkingu. Przystanela przed metalowymi drzwiami ze zbrojona drutem szybka.
– Czysto – szepnela. – Chyba czysto, ale musisz uwazac, nigdy nic nie wiadomo.
Otworzyla dyplomatke.
– Masz tu pieniadze, o ktore prosiles, i papiery. Nazywasz sie Pierre Montefort, jestes kurierem i wieziesz scisle tajne dokumenty dla attache wojskowego w Budapeszcie. Musi je otrzymac najpozniej o szostej miejscowego czasu. – Wcisnela mu do reki kluczyki. – Trzymaj. Na przedostatnim miejscu w trzecim rzedzie stoi wojskowy motocykl.
Przez chwile patrzyli sobie w oczy. Bourne otworzyl usta, zeby cos powiedziec, ale uprzedzila go:
– Pamietaj, Jason, zycie jest za krotkie, zeby czegos zalowac.
Pchnal drzwi i sztywno wyprostowany, zolnierskim krokiem wyszedl na szary, betonowy parking z poplamiona smarami podloga. Minal dwa rzedy samochodow, skrecil w prawo i chwile pozniej natknal sie na motocykl, srebrzysty voxan VB- 1 z olbrzymim, prawie litrowym silnikiem V2. Zeby dyplomatka rzucala sie w oczy tym z Quai d'Orsay, przypial ja pasami do bagaznika. Wlozyl kask, schowal czapke do sakwy, wyprowadzil motor, wsiadl, odpalil silnik i wyjechal na deszcz.
Gdy zadzwonil inspektor Savoy, Justine Berard rozmyslala o swoim synu. Ostatnio jedyna metoda kontaktu z Ives'em byly gry wideo, na to przynajmniej wygladalo. Kiedy pierwszy raz wygrala z Ives'em w Grand Theft Auto, spojrzal na nia i naprawde zobaczyl w niej zywa istote, a nie irytujacego potwora, ktory gotowal i pral mu skarpetki. Od tamtego czasu prosil ja, zeby zabrala go na przejazdzke sluzbowym samochodem. Jak dotad skutecznie sie opierala, ale nie bylo cienia watpliwosci, ze niedlugo peknie nie tylko dlatego, ze byla dumna ze swojego opanowania stylu jazdy, ale i dlatego, ze rozpaczliwie chciala, zeby Yves byl dumny z niej.
Wykonujac rozkazy Savoya, ktory powiadomil ja, ze znalazl Robbineta i ze eskortuja go do Paryza, natychmiast puscila machine w ruch: zdjela ludzi ze stanowisk obserwacyjnych i skierowala ich do obstawy, a gdy Savoy wyszedl z ministrem z bloku, dala znak mundurowemu z Police Nationale, zeby poszedl za nimi. Jednoczesnie caly czas obserwowala ulice, na wypadek gdyby nagle sie pojawil oblakany Jason Bourne.
Cieszyla sie. Wiedziala, ze teraz, gdy dzieki sprytowi, przebieglosci i odrobinie szczescia inspektor znalazl Robbineta w betonowym labiryncie, jej notowania pojda ostro w gore, bo wlasnie ona go tu zaprowadzila i to ona bedzie z nim do samego konca, do chwili gdy dostarcza ministra do Paryza, calego i zdrowego.
Savoy i Robbinet przeszli na druga strone ulicy pod czujnym okiem falangi policjantow z gotowymi do strzalu pistoletami maszynowymi. Otworzyla drzwiczki samochodu inspektora i gdy ja mijali, Savoy dal jej kluczyki do ministerialnego peugeota.
Robbinet nachylil sie, zeby wsiasc, i w tej samej chwili uslyszala stlumiony ryk poteznego motocyklowego silnika. Dobiegal z podziemnego parkingu pod blokiem, w ktorym Savoy znalazl Robbineta. Przekrzywila glowe, wytezyla sluch i rozpoznala warkot voxana VB- 1. Voxan VB- 1 – wojskowy motocykl.
Kilka sekund pozniej, widzac wyjezdzajacego z parkingu kuriera, szybko wyjela komorke. Wojskowy kurier w Goussainville? Co on tu robi? Nie zdajac sobie z tego sprawy, ruszyla w strone peugeota. Podala kod autoryzacyjny Quay d'Orsay i poprosila o polaczenie z wojskowymi sluzba- mi lacznosciowymi. Doszla do peugeota, otworzyla drzwiczki i usiadla za kierownica. Ogloszono czerwony alarm, wiec zdobycie interesujacych ja informacji nie trwalo dlugo: w poblizu Goussainville nie bylo w tej chwili zadnego kuriera.
Odpalila silnik, wrzucila bieg. Krzyk zdezorientowanego Savoya utonal w przerazliwym pisku opon, bo wdepnela pedal gazu i juz pedzila za voxanem. Domyslila sie, ze Bourne wytropil Robbineta, doszedl do wniosku, ze lada chwila moze wpasc w pulapke, i postanowil dac noge.
Pilny biuletyn CIA, ktory uwaznie przeczytala, podkreslal, ze Bourne zadziwiajaco szybko potrafi zmieniac tozsamosc i wyglad. Jezeli to on byl kurierem – a na dobra sprawe, czy istniala inna mozliwosc? – jego zatrzymanie albo zlikwidowanie pchneloby jej kariere na zupelnie nowe tory. Oczami wyobrazni widziala juz, jak wstawia sie za nia sam minister, wdzieczny za uratowanie mu zycia, jak proponuje jej stanowisko szefowej ochrony, jak…
Przedtem jednak musiala dopasc tego przebieranca. Na szczescie peugeot ministra bardzo sie roznil od standardowych peugeotow. Podrasowany silnik zareagowal jak zloto, gdy wcisnawszy pedal gazu, skrecila ostro w lewo, na czerwonym swietle smignela przez skrzyzowanie i wyprzedzila z prawej wielka, powolna ciezarowke. Nie zwazala na klaksony. Widziala tylko uciekajacy motocykl i robila wszystko, zeby nie stracic go z oczu.
Bourne poczatkowo nie mogl uwierzyc, ze tak szybko go namierzyli, ale peugeot caly czas siedzial mu na ogonie, musial wiec zalozyc, ze cos poszlo nie tak. Widzial, jak agenci Quai d'Orsay zabieraja Robbineta, wiedzial, ze jeden z nich ma poprowadzic jego woz. Wiedzial tez, ze wojskowy mundur juz mu sie na nic nie przyda – musial zgubic ogon, i to na dobre. Pochylil sie mocniej nad kierownica, kluczyl miedzy pojazdami, zmienil predkosc i wyprzedzal wolniej jadace samochody. Skrecal pod bardzo ostrym katem, chociaz zdawal sobie sprawe, ze w kazdej chwili moze stracic rownowage i upasc. Ponownie zerknal w lusterko. Peugeot wciaz tam byl. Gorzej, wygladalo na to, ze go dogania.
Chociaz voxan nieustannie zmienial pasy ruchu, a jej woz byl mniej zwrotny, powoli zblizala sie do niego. Ministerialny peugeot mial specjalny przelacznik i gdy nim pstryknela, zaczely migac reflektory i tylne swiatla,