doszedl do tysiaca, ale przypuszczal, ze ostatecznie bedzie ich trzykrotnie wiecej – moze nawet pieciokrotnie.
Przed opuszczeniem umarlego miasta kazal kierowcom wzniecic pozar. Plomienie szybko wspiely sie pod niebo.
Ogien zniszczy slady wydarzen dzisiejszego ranka. Nikt nie moze sie o nich dowiedziec, przynajmniej dopoki nie zakoncza misji w Reykjaviku.
Zostalo tylko czterdziesci osiem godzin, myslal uradowany Spalko. Juz nic nas nie powstrzyma.
Teraz swiat nalezy do mnie.
Czesc 3
Rozdzial 21
To moze byc krwotok wewnetrzny – oznajmila Annaka, spogladajac znowu na paskudna opuchlizne na boku Bourne'a. – Musimy cie zabrac do szpitala.
– Chyba zartujesz – mruknal. Rzeczywiscie, bol sie nasilil; gdy oddychal, czul, jakby wgnieciono mu kilka zeber, ale o wizycie w szpitalu nie bylo mowy, przeciez byl poszukiwany.
– No dobrze – zgodzila s e. – Jedziemy do lekarza. – Uniosla reke, nim zdazyl zaprotestowac. – To przyjaciel rodziny, bardzo dyskretny. Ojciec czesto korzystal z jego porad.
Bourne potrzasnal glowa.
– Mozesz pojsc do apteki, ale to wszystko.
Bojac sie, ze zmieni zdanie, Annaka chwycila plaszcz i torebke i obiecala szybko wrocic.
Wlasciwie ucieszyl sie, ze nie ma jej przez chwile. Chcial zostac sam na sam ze swymi myslami, skulil sie na sofie i przykryl koldra. Mial zamet w glowie. Byl przekonany, ze kluczem do wszystkiego jest doktor Schiffer. Musi go znalezc, zeby dotrzec do osoby, ktora zlecila zabicie Aleksa i Mo, i ktora go wrobila. Problem w tym, ze nie zostalo mu wiele czasu. Schiffer zaginal juz jakis czas temu, Molnar nie zyl od dwoch dni. Jesli, jak sie obawial, podczas przesluchania ujawnil miejsce, w ktorym przebywa Schiffer, nalezalo zalozyc, ze doktor jest juz w rekach wroga. A to znaczylo, ze ten wrog ma juz w rekach wynalazek Schiffera – jakis rodzaj broni biologicznej c nazwie kodowej NX 20 na wzmianke o ktorej tak gwaltownie zareagowal Leonard Fine, kontakt Conklina.
Ale kim jest ten wrog? Jedyna osoba, o ktorej slyszal, to Stiepan Spalko, szanowany powszechnie filantrop. Wedlug Chana to wlasnie Spalko zlecil zabojstwo Aleksa i Mo, i wrobil w nie Bourne'a. Chan mogl jednak klamac. W koncu chcial dorwac Spalke z sobie tylko wiadomych powodow.
Chan!
Sama mysl o nim sprawila, ze w sercu Bourne'a wezbraly niechciane emocje. Z trudem skoncentrowal swoj gniew na amerykanskim rzadzie. Oklamali go, uczestniczyli w zmowie, ktorej celem bylo ukryc przed nim prawde. Dlaczego? Co chcieli ukryc? Czy uwazali, ze Joshua mogl przezyc? A jesli tak, to dlaczego nie chcieli, zeby Bourne sie o tym dowiedzial? Co zamierzali? Objal glowe rekami. Cos dziwnego dzialo sie z jego oczami – rzeczy, ktore w jednej chwili wydawaly sie bliskie, w nastepnej sie oddalaly. Pomyslal, ze traci rozum. Z nieartykulowanym krzykiem zrzucil z siebie koldre, zerwal sie z sofy i nie baczac na uklucia bolu w boku, skoczyl do kurtki, pod ktora ukryl ceramiczny pistolet. Wzial go do reki. W odroznieniu od stalowej broni pistolet byl lekki jak piorko. Trzymajac za kolbe, zgial palec na spuscie. Wpatrywal sie w niego przez dluzsza chwile, jakby chcial sila woli przywolac wojskowych oficjeli, odpowiedzialnych za ukrycie przed nim faktu, ze nigdy nie odnaleziono ciala Joshui, za to zdecydowano, ze najprosciej bedzie oglosic, iz zostal zabity, choc nie wiedzieli tego na pewno.
Bol narastal, kazdy oddech wywolywal potworny spazm. Musial wrocic na sofe i przykryc koldra. Znowu w ciszy mieszkania, nieproszona, pojawila sie mysl: a jesli Chan mowil prawde, jesli jest Joshua? I niezmiennie przerazajaca odpowiedz: jesli tak, to jego syn jest zabojca, brutalnym morderca bez wyrzutow sumienia, bez poczucia winy, bez jakichkolwiek ludzkich uczuc.
Jason Bourne opuscil glowe z rozpacza, jakiej nie zaznal jeszcze nigdy od czasu, gdy stworzyl go Alex Conklin.
Kiedy Kevinowi McCollowi przekazano rozkaz wyeliminowania Bourne'a, lezal wlasnie na Ilonie, mlodej Wegierce, atletycznej, dobrze zbudowanej i pozbawionej zahamowan. Potrafila wyprawiac niesamowite rzeczy z nogami i robila je wlasnie w chwili, gdy zadzwonil telefon.
Tak sie zlozylo, ze znajdowali sie w tureckiej lazni Kiralya na Fo utca. Byla sobota – dzien dla kobiet – wiec Ilona musiala przemycic go do srodka. To jednak tylko podniecilo go jeszcze bardziej. Jak kazdy w jego sytuacji, szybko przywykl do zycia ponad prawem – a nawet do bycia prawem.
Z pomrukiem niezadowolenia wydostal sie z jej objec i siegnal po komorke. Nie bylo mowy, by nie odebrac telefonu – kiedy dzwonil, oznaczalo to zlecenie. Bez slowa wysluchal, co ma do powiedzenia dyrektor CIA. Musial ruszac. Zlecenie bylo pilne, a cel w zasiegu reki.
Tesknie spogladajac na blyszczace od potu cialo Ilony skapane w delikatnym swietle odbitym od mozaikowych kafelkow, zaczal sie ubierac. Byl postawnym mezczyzna o plaskiej, niewzruszonej twarzy. Jego obsesja byla silownia, i to bylo widac. Muskuly graly przy kazdym ruchu.
– Jeszcze nie skonczylam- zaprotestowala Ilona, pozerajac go spoj
rzeniem ogromnych ciemnych oczu.
– Ani ja – stwierdzil McColl, wychodzac.
Na pasach startowych portu lotniczego Nelsona w Nairobi staly dwa odrzutowce. Oba nalezaly do Stiepana Spalki. Na obu widnialo logo Humanistas Ltd. Pierwszym Spalko przylecial z Budapesztu, drugi przywiozl ludzi z zespolu Humanistas, ktorzy teraz przesiedli sie do odrzutowca szefa, wracajacego do Budapesztu. Ich samolot mial zabrac Arsienowa i Zine do Islandii, gdzie spotkaja sie z reszta terrorystow przybylych z Czeczenii przez Helsinki.
Spalko patrzyl na Arsienowa, Zina stala krok z tylu, za czeczenskim przywodca, co Arsienow mogl brac za objaw szacunku, i pozerala Szejka wzrokiem.
– Dotrzymales obietnicy, Szejku – powiedzial Arsienow. – Ta bron na
pewno przyniesie nam zwyciestwo w Reykjaviku.
– Wkrotce otrzymacie wszystko, co sie wam nalezy – przytaknal Spalko.
– Nasza wdziecznosc nie ma granic.
– Nie doceniasz wlasnych zaslug, Hasanie. – Spalko otworzyl skorzana aktowke. – Tu sa wasze paszporty, identyfikatory, mapy, diagramy, najnowsze zdjecia… wszystko, czego potrzebujecie. – Wreczyl Arsienowi zawartosc teczki. – Spotkanie z lodzia jutro o trzeciej. – Zmierzyl go wzrokiem. – Niech Allah doda wam sily i odwagi. Niech kieruje wasza zbrojna piescia.
Kiedy Arsienow sie odwrocil, zajety cennym ladunkiem, odezwala sie Zina.
– Oby nasze nastepne spotkanie bylo poczatkiem wielkiej przyszlosci, Szejku.
Spalko usmiechnal sie.
– Przeszlosc umrze – stwierdzil, a jego oczy mowily znacznie wiecej – aby ustapic miejsca wspanialej przyszlosci.
Zina zasmiala sie cicho i podazyla za Arsienowem wchodzacym po trapie na poklad samolotu.
Spalko patrzyl, jak zamykaja sie za nimi drzwi, po czym ruszyl do swojego odrzutowca. Wyciagnal komorke, wybral numer, a kiedy uslyszal znajomy glos, rzucil bez wstepow:
– Bourne'owi za dobrze idzie. Nie moge sobie pozwolic, zeby Chan zabil go na oczach swiadkow… tak, wiem, jesli w ogole ma zamiar to zrobic. Chan to intrygujacy osobnik, zagadka, ktorej nigdy nie rozwiklalem, ale teraz, gdy stal sie nieprzewidywalny, musze zalozyc, ze postepuje wedlug wlasnego planu. Jesli Bourne umrze, Chan przepadnie jak kamien w wode i nawet ja go nie odszukam. Nic nie moze zaklocic tego, co stanie sie za dwa dni. Czy wyrazam sie jasno? Dobrze. Teraz sluchaj. Jest tylko jeden sposob, zeby zneutralizowac ich obu.
Lut szczescia sprawil, ze mieszkanie Annaki Vadas znajdowalo sie zaledwie cztery przecznice na polnoc od lazni. Co wiecej, McColl otrzymal nie tylko jej dane, ale i zdjecie w postaci pliku JPG, ktory pobral na telefon. Bez trudu ja rozpoznal, kiedy wyszla z domu przy Fo utca 106/108. Zachwycila go jej uroda i pewny krok, patrzyl, jak