straszliwe miejsce, ten dziedziniec przypomina o tych, ktorych stracilismy, o wszystkich, ktorych stracila ludzkosc w czasie holokaustu. – Mial zaskakujaco delikatne i zwinne palce, gdy badal Bourne'a. – Ale tamte czasy nie byly az tak ponure. Zanim zjawil sie Eichmann, kilku ksiezy pomoglo rabinom ocalic dwadziescia siedem zwojow Tory z arki w synagodze. Ksieza zabrali je i zakopali na chrzescijanskim cmentarzu. Bezpiecznie doczekaly tam konca wojny. – Usmiechnal sie smutno. – Jaki z tego wniosek? Swiatlo mozna znalezc nawet w najwiekszej ciemnosci, wspolczucie – w najbardziej nie oczekiwanych miejscach, a pan ma dwa pekniete zebra.
Podniosl sie.
– Chodzcie ze mna. W domu mam wszystko, czego trzeba, by pana poskladac. Za jakis tydzien bol ustapi i wroci pan do zdrowia. – Pogrozil mu palcem. – Ale musi mi pan obiecac, ze teraz bedzie odpoczywac. Zadnych forsownych cwiczen. Najlepiej byloby, gdyby w ogole pan nie cwiczyl.
– Tego nie moge panu obiecac, doktorze.
Doktor Ambrus westchnal.
– Czemu mnie to nie dziwi? – podsumowal, zerkajac na Annake.
Bourne wstal.
– Prawde powiedziawszy, obawiam sie, ze bede musial robic wszystko, co pan mi odradza. W zwiazku z tym musze pana poprosic, by zrobil pan, co tylko mozliwe, zeby ochronic uszkodzone zebra.
– Moze przydalaby sie panu zbroja? – Doktor zasmial sie z wlasnego zartu, ale szybko przestalo mu byc wesolo, gdy ujrzal wyraz twarzy Bourne'a. – Dobry Boze, czlowieku… z czym pan sie chce zmierzyc?
– Gdybym tylko mogl panu powiedziec – odrzekl Bourne ponuro.
Doktor Ambrus, choc troche zaklopotany, potrafil dotrzymac slowa. Zabral ich do swego domu na wzgorzach Budy, gdzie mial maly gabinet lekarski. Za oknem piely sie roze, jednak donice na geranium staly puste – bylo jeszcze za chlodno. Gabinet mial kremowe sciany, a szafki ozdobiono oprawionymi w ramki zdjeciami zony i dwoch synow doktora.
Lekarz posadzil Bourne'a na stole, a sam, mruczac cos pod nosem, zaczal metodycznie przeszukiwac szafki, wyjmujac z nich rozne przedmioty. Wrocil do pacjenta, kazal mu rozebrac sie do pasa i skierowal na niego swiatlo lampy. Wreszcie zabral sie do pracy. Ciasno owinal zebra Bourne'a trzema roznymi warstwami opatrunku – z bawelny, spandeksu i podobnego do gumy materialu, ktore wedle jego slow zawieral kewlar.
– Lepiej sie nie da – zawyrokowal, gdy skonczyl.
– Nie moge oddychac – westchnal Bourne.
– Dobrze. To znaczy, ze udalo nam sie zminimalizowac bol. – Potrzasnal mala brazowa buteleczka z plastiku. – Dalbym panu srodki przeciwbolowe, ale komus takiemu jak pan raczej sie nie przydadza. Spowolnilyby zmysly i refleks… i nastepnym razem zobaczylbym pana w kostnicy.
Bourne usmiechnal sie, slyszac ten zart.
– Zrobie wszystko, zeby oszczedzic panu tego widoku. – Siegnal do kieszeni. – Ile jestesmy winni?
Doktor Ambrus uniosl dlonie.
– Alez prosze…!
– Jak mam ci dziekowac, Istvanie? – zatroskala sie Annaka.
– Moc cie znowu ogladac, moja droga, to wystarczajaca zaplata. – Doktor Ambrus ujal jej twarz w dlonie i ucalowal ja w oba policzki. – Obiecaj mi, ze w najblizszym czasie wpadniesz na obiad. Bela teskni za toba, przyjdz, moja droga. Przyjdz. Zrobi dla ciebie ten gulasz, ktory tak lubilas jako dziecko.
– Obiecuje, Istvanie. Juz wkrotce.
Zadowolony z obietnicy doktor Ambrus pozwolil im odejsc.
Rozdzial 23
Trzeba cos zrobic z Randym Driverem – powiedzial Lindros. Dyrektor CIA skonczyl podpisywac plik papierow, dolozyl go do innych dokumentow i dopiero wtedy podniosl wzrok.
– Podobno zdrowo cie opieprzyl.
– Nie rozumiem. To dla pana zabawne, szefie?
– Wybacz mi, Martin – powiedzial Stary ze zlosliwym usmieszkiem, ktorego nie probowal ukryc. – Tak malo mam ostatnio rozrywek.
Sloneczny refleks przez cale popoludnie odbijajacy sie od trzech zolnierzy wojny o niepodleglosc z pomnika za oknem zniknal, sprawiajac, ze brazowe postaci otulone cieniem wygladaly na zmeczone.
– Chce, zeby sie tym zajeto. Chce dostepu…
Twarz Starego pociemniala.
– 'Chce, chce…' Ile ty masz lat, trzy?
– Powierzyl mi pan kierowanie sledztwem w sprawie zabojstw Conklina i Panova. Wypelniam tylko panskie polecenia.
– Sledztwem? – Oczy dyrektora rozblysly gniewem. – Nie ma zadnego sledztwa. Powiedzialem ci wyraznie, Martin, ze to ma sie skonczyc. Wykrwawiamy sie na smierc przez te suke. Rana musi przyschnac, zeby o tym zapomniec. Ostatnie, czego bym chcial, to zebys sie rozbijal po obwodnicy waszyngtonskiej jak slon w skladzie porcelany. – Gestem dloni ucial protesty zastepcy. – Powies Harrisa, i zrob to tak glosno i otwarcie, by doradczyni do spraw bezpieczenstwa miala pewnosc, ze wiemy, co robimy.
– Skoro pan tak mowi, szefie… Ale, z calym szacunkiem, to bylby najgorszy blad, jaki moglibysmy w tej chwili popelnic. – Rzucil na biurko dyrektora, ktory patrzyl na niego z otwartymi ustami, komputerowy wydruk przeslany przez Harrisa.
– Co to? – zapytal Stary. Zawsze zadal streszczenia, zanim cokolwiek przeczytal.
– To fragment komputerowego dossier gangu Rosjan dostarczajacych nielegalna bron. Pistolet uzyty do zabicia Conklina i Panova tez tam jest. Byl falszywie zarejestrowany na Webba. To dowodzi, ze Webb zostal wrobiony i nie zabil dwoch swoich najlepszych przyjaciol.
Dyrektor zaczal czytac wydruk. Zmarszczyl grube siwe brwi.
– To niczego nie dowodzi, Martinie.
– Z calym szacunkiem, szefie, ale nie rozumiem, jak moze pan nie dostrzegac faktow lezacych przed panem czarno na bialym.
Stary westchnal, odsunal od siebie wydruk i oparl sie w fotelu.
– Dobrze cie wyszkolilem, ale teraz widze, ze wiele jeszcze musisz sie nauczyc. – Wskazal wydruk na biurku. – To mowi mi jedynie, ze za bron, ktorej Jason Bourne uzyl, by zabic Aleksa i Mo Panova, zaplacono przekazem z Budapesztu. Bourne ma nie wiem ile kont w zagranicznych bankach, glownie w Zurychu i Genewie, wiec czemu niby nie mialby miec
jakiegos w Budapeszcie? – Chrzaknal. – To sprytny trik, jeden z wielu, ktorych Alex go nauczyl.
Lindros niemal zachwial sie z rozczarowania.
– Wiec nie sadzi pan…
– Chcesz, zebym zaniosl ten tak zwany dowod tej suce? – Dyrektor potrzasnal glowa. – Wepchnelaby mi go z powrotem do gardla.
Pierwsze, co przyszlo Staremu do glowy, to, ze Bourne wlamal sie w Budapeszcie do amerykanskiej rzadowej bazy danych, bo przeciez z tego Wlasnie powodu on sam uruchomil Kevina McColla. Nie musi mowic o tym Martinowi; tylko by sie zdenerwowal. Nie, pomyslal z zawzietoscia dyrektor, pieniadze na narzedzie zbrodni pochodzily z Budapesztu, i tam wlasnie uciekl Bourne. Kolejny dowod jego winy.
Lindros przerwal te rozmyslania.
– Wiec nie wyraza pan zgody, by wrocic do Drivera…
– Martin, dochodzi wpol do osmej i burczy mi juz w brzuchu. – Dyrektor podniosl sie. – Zeby ci pokazac, ze nie mam zalu, zapraszam cie na kolacje.
Occidental Grill byl rzadowa restauracja, w ktorej dyrektor mial wlasny stolik. Czekanie w kolejkach bylo dla cywili i funkcjonariuszy niskiej rangi, nie dla niego. Tutaj jego wladza wynurzala sie ze swiata cieni, by objawic sie calemu Waszyngtonowi. Niewielu w tym miescie mialo taka pozycje. Po ciezkim dniu nie bylo nic lepszego niz z niej skorzystac.
Zostawili woz parkingowemu i wspieli sie po dlugich granitowych schodach prowadzacych do restauracji.