Powiedz mi tylko jedno. Dlaczego chcesz to wszystko wiedziec?

ON: Bo... takze tesknilem za Toba.

ONA: Opowiem Ci wszystko. Mamy duzo czasu, prawda?

Juz od pierwszego dnia rozmowy z nim byly jak przezycia, ktore sie zapamietywalo. Nie potrafila tego wytlumaczyc, ale nie uwazala, ze co­kolwiek, co zdarza sie miedzy nimi, zdarza sie zbyt szybko. Wczoraj o tej porze jeszcze go nie znala. Dzisiaj opowie mu za chwile, na kto­rym boku zasypia. Gdyby zapytal, czy zasypia nago na tym boku, to tez odpowiedzialaby mu bez wahania, ze nago. Czy to ten Internet, czy to ten jej brak przezyc, czy to po prostu on indukuje w niej taka szcze­rosc? A moze ona chce wreszcie opowiedziec komus o sobie i wie­dziec, ze ten ktos ma czas i chce jej wysluchac?

ON: Nagle chcial wiedziec o niej wszystko. To przeciez nieistotne, ze jej nie widzi. Ona mu sama opowie to, co moglby zobaczyc. Opowie wlasnymi slowami. I to bedzie dokladnie takie, jakie ona chcialaby, ze­by on dostrzegl. I on w to uwierzy i taka bedzie zabieral – w myslach – do domu i w swoja wyobraznie. Bo w Internecie najwazniejsze sa slo­wa i wyobraznia.

Kazda rozmowa i spotkanie z nia w Internecie mialy atmosfere i na­stroj randki. Byly na swoj sposob uroczyste, oczekiwane i nigdy nie by­lo wiadomo, jak sie zakoncza. Poza tym to «Jakub, tesknilam za Toba», ktorym witala go kazdego ranka, nieustannie go poruszalo.

Witala go tak prawie kazdego dnia. Tylko w soboty i niedziele nie. I dlatego w poniedzialek to «Jakub, tesknilam za Toba» bylo jak po­twierdzenie, ze wszystko nadal trwa. Dlatego tez od 30 stycznia ponie­dzialek stal sie jego ulubionym dniem tygodnia.

Miedzy poniedzialkami i piatkami rozmawiali o wszystkim. O Bo­gu, o pieniadzach, o pogodzie w Warszawie, o najlepszych kremach na mieszana cere, o Internecie, o genach i chromosomach, o kolorze jej wlosow, barwie jego glosu, o nieporonnych metodach zapobiegania ciazy, o muzyce, o upadku filozofii, o matematyce, o zapachu jej perfum wieczorem i rano. O wszystkim. Praktycznie kazdy temat stawal sie z nia pasjonujacy. Kazdy zdradzal cos o niej.

Zaszokowal ja wiadomoscia, ze nie ma samochodu, i ze gdy tylko zima sie skonczy, z radoscia wroci do swojego skutera. Nie zapomni jej humorystycznego komentarza.

Ty nie masz samochodu?! Tam w Niemczech?! – pisala zdziwiona.

– To co Ty robisz w weekendy? Przeciez Niemcy w weekendy zajmuja sie glownie myciem samochodow. Slyszalam, ze w Niemczech jedynie chorzy psychicznie, studenci i komunisci nie myja samochodow w soboty.

Potem napisala, ze gdyby jednak kupowal cos do mycia na soboty, to niech kupi koniecznie terenowy off-road, najlepiej od Mitsubishi, taki z prze­lozeniem Iow-range i mozliwoscia przejscia silnika w tryb sekwencyjny.

Ale Ty to wszystko pewnie dobrze wiesz – dodala na koncu.

Oczywiscie, ze nie wiedzial! Zreszta, nigdy nie chcialby wiedziec. To mial wiedziec sprzedawca w Mitsubishi. Ale fakt, ze ona wiedziala takie rzec/y, wydal mu sie... sexy. To bylo poznym popoludniem, gdy mu doradzila to przelozenie Iow-range. Nie mogl po lunchu przestac pic tego nowego swietnego merlota z Chile, ktory odkryl ostatnio. Wy­obrazil sobie, ze sa w terenie, bardzo, bardzo off-road i maja mozliwosc przejscia w tryb sekwencyjny...

Oczywiscie, ze nie wiem – odpowiedzial – ale zapamietam: tryb sekwen­cyjny.

I dodal, zalujac natychmiast:

Jaki kolor ma dzisiaj Twoja bielizna?

To bylo chyba zbyt wprost. Znali sie wtedy dopiero dwa miesiace. Nie odpowiedziala. Zapytala tylko:

A jaki kolor powinna miec bielizna, ktora zdjalbys najchetniej?

Gdyby zapytala na przyklad «A jaki kolor lubisz najbardziej», nie mialoby to takiego dzialania.

Zielony. We wszystkich odcieniach – odpowiedzial wtedy.

Zielony. Zapamietam. A teraz musze juz isc, Jakubku. Nie pracuj zbyt duzo tego weekendu.

Zniknela, nie czekajac na odpowiedz, zostawiajac po sobie tylko wiadomosc od systemu ICQ:

User went offline.

Jak on nienawidzil tej wiadomosci! Szczegolnie w piatki poznym popoludniem. Robilo sie nagle tak pusto w jego biurze. Czul cos, co stanowilo chyba mieszanine rozgoryczenia, pretensji do niej, rozczaro­wania i samotnosci. Wszystko naraz.

Wiedzial dobrze, ze to trzeba po prostu przeczekac. Poza tym nie mial wyboru. Nie nalezala do niego. I dlatego w piatek mial zawsze w biurze lub w lodowce w kuchni wiecej wina. Gdy wychodzila z ICQ i szla do swojego realnego swiata tam w Warszawie, on wypijal kieli­szek duszkiem i nalewal zaraz drugi.

Zaczal to robic juz na poczatku marca. W polowie kwietnia zauwazyl, ze weekend to takie dwa dni, w ktore znowu nie wypada isc do pracy. Od konca kwietnia tesknil za nia naprawde. Zdarzalo sie, ze wsiadal w sobote wieczorem na skuter i jechal przez cale Monachium do biura, aby spraw­dzic, czy nie napisala. Moze zapomniala czegos i musiala przyjsc to zabrac ze swojego biura, a ze komputer tam stal, to po prostu napisala – myslal.

Ale tak sie nie zdarzalo. Nie. Ona nie zapominala niczego. W jego skrzynce pocztowej nie bylo e-maili od niej w soboty wieczorem. Byl za kazdym razem troche rozczarowany, ale nigdy jej tego nie powie­dzial. Poza tym potem przychodzil poniedzialek. Kawa smakowala tak cudownie. Wlaczal komputer. Mala zolta karteczka obiecywala koniec czekania. Klikal i czytal to jej «Jakubku, tesknilam za Toba» i obietni­ca sie spelniala. Na calych piec dlugich dni. Do piatku.

Zeby tylko nie zapomnial kupic wiecej wina w piatek rano, gdy be­dzie jechal do pracy.

ONA: Odkad zaczela spotykac go na ICQ, jej biuro bylo jak miejsce sekretnych schadzek. Wszystko nagle zaczelo sie jej tutaj podobac. Komputer, dotad szary, za duzy i za glosny, kwiaty na parapetach, kto­re zapominala podlewac, jej przestarzale biurko, a nawet nowy zapach perfum sekretarki, ktorej chudosc nie byla juz jak wyrzut sumienia, gdy jadlo sie przy niej chocby jogurt. Nagle przestala byc dla niej kobieta ze zdjecia ilustrujacego reportaz o glodujacej Erytrei. Mogla teraz zjesc przy niej torbe krowek i nie pomyslec przy tym o jednej jedynej kalorii! Obojetne stalo sie nagle to, ze jej maz wzial znowu kilkanascie pro­ jektow na nastepnych kilka miesiecy i ze z pewnoscia nie pojada ani do Zakopanego, ani nigdzie indziej przed koncem wrzesnia. Mniej wiecej od konca marca najwazniejsze dla niej bylo przeczytac e-mail od niego rano, zrobic jak najwiecej z tego minimum, ktorego od niej wymagano, do przerwy obiadowej i spotkac sie z nim na ICQ zaraz potem. Idealnie bylo rozmawiac z nim na ICQ do wyjscia. Rzadko to sie im udawalo, bo oboje musieli pracowac. Ale czasami owszem. Zawsze jednak przed jej wyjsciem z biura – on, jesli przebywal w Monachium i nie podrozowal, nigdy nie wychodzil przed nia – spotykali sie w Sieci, aby sie pozegnac.

Rozmawiali prawie o wszystkim. Codziennie o wszystkim nieco­dziennym. Z kazdym slowem, z kazdym zdaniem stawal sie jej blizszy. Nie mogla sobie przypomniec, co robila caly czas w tym biurze, zanim go sobie znalazla.

Вы читаете S@motnosc w sieci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату