Nie rozmawiali jedynie ojej mezu i jego kobietach. Tych dwoch tematow nie udalo sie wprowadzic w zaden sposob do ich rozmow. To, ze nie pojawial sie watek jej meza, bylo jak niepisany uklad miedzy nimi. Odkad zauwazyla, ze on ignoruje calkowicie informacje, w ktorych ona uzywa liczby mnogiej, opisujac swoje zycie, postanowila przejsc na liczbe pojedyncza. Na poczatku nie rozumiala jego postawy. Pozniej, gdy juz stali sie sobie niezbedni i ta przyjazn, bez nazywania jej po imieniu, przeistaczala sie powoli w cos pelnego czulosci i intymnosci, zrozumiala, ze tak bylo o wiele lepiej. Dla niej takze.
Temat jego kobiet poruszala wprost lub przemycala w pytaniach lub prowokacjach do komentarzy. Bardzo czesto po prostu ignorowal takie pytania. Czasami jednak reagowal, odpowiadajac:
Kiedys opowiem Ci o tym. Dokladnie. Teraz jeszcze nie. Wybacz.
Wiedziala tylko, ze jest sam i jedyna kobieta, z ktora dyskutuje o milosci i «Eroice» Beethovena, jest ona. To ja uspokoilo, ale nie na dlugo. Niezaspokojona ciekawosc jego przeszlosci trwala w niej nieustannie.
Byl taki delikatny. W zagadkowy sposob wyczuwal, prawie nieomylnie, jej nastroje. Nigdy nie probowal jej rozbawic dowcipem, gdy podejrzewal, ze jej smutek nie jest akurat odwrotnoscia smiechu. Kiedys ni stad, ni zowad zapytal:
Czy zawsze masz bolesne okresy?
Skad wiedzial, ze miala i ze bolalo ja strasznie?! W takie dni nie prowadzil z nia zadnych dyskusji, doskonale wiedzac, ze kobiety moga byc wtedy nieprzewidywalne. Raczej jej cos opowiadal, nie pytajac o zdanie. Cos na zasadzie: «a teraz usiadz wygodnie w fotelu, odprez sie, sluchaj i nic nie mow». Wlasnie jednego z takich dni zapytala go:
Jakubku, tutaj masowo opowiada sie, pisze, a ostatnio nawet spiewa o genach. Kazdy czuje sie zobowiazany miec jakies zdanie na ten temat. Wiem, ze w Ameryce dekoduje sie caly genom. To jest obowiazkowy temat nie tylko rozmow, ale takze fascynacji. Poprawnie, a nawet
Spodziewajac sie dluzszej rozmowy, otworzyla Chat.
ON: Dlaczego chcesz to wiedziec akurat dzisiaj?
ONA: Glownie dlatego, ze dawno juz mi nic ladnego nie opowiedziales, a wiesz, jak bardzo lubie Ciebie czytac, gdy opowiadasz. A poza tym na weekend zaprosilam do siebie kilka osob. Wsrod nich jest facet, ktorego nie znosze, a ktorego toleruje jedynie dlatego, ze jest jako maz najwiekszym bledem zyciowym mojej dobrej kolezanki. Facet przeczyta cos w encyklopedii i wymadrza sie przez caly wieczor. Juz dawno chcialam mu dac nauczke. Zapytam go glosno przy stole, jak w praktyce dekoduje sie genom. Jestem pewna, ze on tego jeszcze nie przeczytal w encyklopedii, i ja go wtedy przy wszystkich «zdepcze» madroscia. Zreszta Twoja wlasna. Mam nadzieje, ze po tym wieczorze bedzie do mnie wysylal tylko swoja zone, a sam sie juz wiecej nie pokaze.
ON: Swietny powod. Zachwycasz mnie swoimi pomyslami. Z tym genomem to jest raczej prosta sprawa.
ONA: Chwileczke. Usiadlam teraz wygodnie w fotelu. Mniej mnie boli, gdy trzymam dlonie na brzuchu. A teraz opowiadaj, Jakubku!
ON: Za chwilke, dobrze? Powiedz mi tylko cos o Twoim brzuchu. Jaki jest? Plaski, wypukly, opalony czy zupelnie bialy?
ONA: To chyba od tego dnia i od tych pytan do ich rozmow na stale weszla cielesnosc. Takie pytania byly – jak sie jej wydawalo – testem, jak daleko moze sie posunac, pytajac ojej cialo.
Juz dawno mogles posunac sie znacznie dalej – pomyslala, czytajac troche rozczulona te pytania.
Potem jej cialo bylo czestym tematem w ich rozmowach. Pytal delikatnie, ale systematycznie o wszystko. Najbardziej fascynowaly go jej oczy, usta, jej dlonie i cale rece. Ktoregos dnia napisal:
Bylem wczoraj w perfumerii i widzialem, jak kobiety z upodobaniem spryskiwaly sobie wewnetrzna strone nadgarstkow, testujac nowe perfumy. Przypatrujac sie im, poczulem, ze bardzo chcialbym pocalowac Twoje nadgarstki.
I zaraz potem zadal to pytanie. Pierwszy raz odwazyl sie na cos takiego. Jak dotychczas skrupulatnie przemilczal jakikolwiek temat, ktory mogl spowodowac, ze musialaby opowiedziec cokolwiek o innym mezczyznie w jej zyciu. Czy to z przeszlosci, czy z terazniejszosci. Wtedy jednak zapytal:
Czy ktos caluje Twoje nadgarstki?
Zrobilo sie jej wtedy smutno. Dotknela palcami ekranu monitora. Poczula, ze musi.
Nikt nigdy nie calowal i nie caluje moich nadgarstkow. Od zadnej strony. Nikt oprocz Ciebie dotychczas nie interesowal sie nawet przez sekunde moimi nadgarstkami – odpisala dodajac: – Kiedy sie spotkamy, pocalujesz je, prawda?
Nie odpowiedzial jej wtedy.
ON: Nie doczekam sie chyba Twojej odpowiedzi. Opowiesz mi wiec o Twoim brzuszku innym razem.
A teraz wracajmy do genomu. Odkad sa komputery, sekwencjonowanie ludzkiego DNA, ktore jest w calosci w jadrze kazdej komorki, stalo sie bardziej zadaniem informatykow niz genetykow. Zaczne od nich, bo tak naprawde to oni robia cala prace. Genetycy i biolodzy tylko wpadli na pomysl, jak im dostarczac danych do przetwarzania. A danych jest bardzo, bardzo duzo. Zaraz powiem Ci, jak duzo.
Jak wiesz, genom to nic innego, tylko calkowita sekwencja okolo 3,5 miliarda prostych organicznych zasad, ktore rozciagaja sie jak szczeble drabiny miedzy dwiema nicmi z fosforu i cukru. Te cienkie nanometrowe nitki skrecaja sie w te slynna podwojna spirale, o ktorej kazdy ma ostatnio cos do powiedzenia.
Zasady tworza w wyniku wiazan chemicznych pary i wszystkie one stanowia szczeble drabiny laczace obie nitki. Kazda z zasad ma swoja nazwe: guanina, cytozyna, adenina i tymina. Bardziej zna sie jednak ich inicjaly G, C, A, T. Dekodowanie genomu to nic innego tylko ustalenie kolejnosci par AT oraz CG w tej drabinie. Nic innego. Znalezc kolejnosc okolo 3,5 miliarda par liter AT lub CG. Czy to duzo? Gdyby kazda litera A, T, G lub C miala tylko jeden milimetr, to po zlozeniu calego kodu w ludzkim genomie w jedno zdanie byloby ono dluzsze niz caly modry Dunaj. A to przeciez najdluzsza rzeka Europy. Zeby takie zdanie przeczytac, potrzeba ponad stu lat. To chyba sporo, prawda?
Aby przetworzyc tyle danych, trzeba miec duzo komputerow i dobre programy. Jedna z glownych firm dekodujacych genom juz dawno ma w swoim laboratorium w Rockville znacznie wiecej mocy obliczeniowej niz caly Pentagon. Na szczescie nikomu to nie przeszkadza. Bez tego jednak nie mozna nawet myslec o dekodowaniu DNA. Ilosc informacji generowana przez przecietnej wielkosci laboratorium genetyczne jest 20 tysiecy razy wieksza niz to, co genialny i wyjatkowo plodny tworczo Bach zawarl we wszystkim, co skomponowal