srodka, spoza lub z samego serca cieplo. Potem troche smutku sciskajacego za gardlo. Potem zaraz radosc. Taka dzika, ze az chce sie plakac. Nastepnie rodzaj nienaturalnego natchnienia. Potem delikatne, trwajace wzruszenie. A nad wszystkim dominuje pragnienie dotkniecia. Dotknac jej. Tylko na chwile i najlepiej ustami. Tak! To na pewno to.
To czulosc.
Wybral numer telefonu w jej biurze. Spoznil sie. Juz jej tam nie bylo. Podszedl do okna. Usmiechnal sie. Jak ona to powiedziala? «Ty sie, Serce, tak nie wywyzszaj»... A moze nie, moze to bylo «Ty sie, Rozum, tak nie wywyzszaj». Przy jej sercu i jej rozumie to i tak przeciez bylo «egal».
@4
ONA: To, co nastapilo po tej nocy, bylo jak drugi tom ksiazki, ktora po pierwszym tomie i tak chcialo sie natychmiast zaczac czytac po raz drugi. Czasami przecierala oczy ze zdumienia. Jego e-maile staly sie pelne czulosci i autentycznej troski o nia. Byl delikatny, wyrozumialy, cierpliwy, ciekawy, spontaniczny, spokojny i czasami az neurotycznie wrazliwy.
Poza tym byl sexy. Uwazala od bardzo dawna, ze nie ma nic, absolutnie nic bardziej sexy w mezczyznie niz jego umiejetnosc sluchania. Potrafil jej sluchac – to znaczy potrafil czytac cale ekrany jej tekstow, gdy otwierali Chat – z fascynacja malego chlopca. Czytajac, przerywal jej czasami w polowie zdania, zadajac pytania wydobywajace z jej pamieci szczegoly, ktore, wydawalo sie, dawno zapomniala, albo ktorych nigdy przedtem nie znala. Poza tym – zawstydzal ja tym troche – pamietal wszystko, co mu opowiadala, lepiej niz ona sama. Czasami wydawalo sie jej, ze on ma to gdzies zanotowane w grubym brulionie, ktory w tajemnicy przed nia otwiera i cytuje jej wlasne slowa.
Najbardziej sexy w nim calym byla bez najmniejszych watpliwosci jego glowa. Zawsze byla najbardziej zainteresowana glowami mezczyzn. Pamieta, jak jeszcze na studiach w ktoras noc andrzejkowa zrobily sobie z kolezankami w akademiku liste mezczyzn, z ktorymi najchetniej poszlyby do lozka. Taki zart po kilku piwach. Na jej liscie na pierwszych czterech miejscach byli Dostojewski, Freud, Einstein i Bach. Zaden z nich przy najlepszej woli, nawet po czterech butelkach wina, nie przypominal Redforda (zajmowal na jej liscie dopiero osme miejsce), a mimo to wywolywal w niej, poprzez swoj geniusz, prawdziwie seksualne fantazje. Gdyby miala zrobic te liste dzisiaj? No wlasnie! Kto bylby dzisiaj na tej liscie? Dostojewskiego wymienilaby, tymczasowo, na Wojaczka, Freud i Einstein zostaliby na pewno, Bacha zastapilaby Santana. A Jakub? Jakub jest po prostu nieustannie sexy i jest na zupelnie innej liscie. A jakie bylo pytanie? Z kim poszlabym najchetniej do lozka? To teraz niewazne. Teraz do lozka chodzi z mezczyzna, ktory nigdy nie byl na tamtej liscie. I na tej tez nie jest. Tak jakos sie zlozylo. Zreszta, nie znala go jeszcze wtedy, gdy ukladala te pierwsza liste. To bylo tak dawno. Wtedy zdarzalo sie jej, w najglebszej tajemnicy oczywiscie, myslec, ze najchetniej i tak poszlaby do lozka z Janis Joplin. Taka biografia. Tak. To bylo przerazajaco dawno.
Probowala zebrac wiedze o nim w jedno slowo, ktorym mozna by go najtrafniej scharakteryzowac. Z pewnym zdumieniem stwierdzila, ze najbardziej odpowiednia bylaby «kobiecosc». Tak. Jakub byl bardzo kobiecy. Napisala mu to kiedys, cieszac sie z gory na jego reakcje. Zakladala, ze zaprotestuje i bedzie przekonywal ja, argumentujac, ze nie ma racji. Uwielbiala, gdy protestowal. Wlasnie gdy protestowal i argumentowal, dowia dywala sie o nim i o tym, co mysli, najwiecej. Staral sie za wszelka cene przekonac ja do swoich racji, ale zawsze robil to tak, aby jej nie zranic.
Czasami z przekory opracowywala z premedytacja interesujace ja «rozbieznosci pogladow», konfrontowala go z nimi, czytala z zachwytem, co ma na ten temat do powiedzenia, aby na koncu, gdy juz dowiedziala sie tego, czego chciala, powiedziec mu, ze i tak sie z nim od poczatku do konca zgadza.
Jestes najbardziej kobiecym mezczyzna, jakiego znam – napisala prowokacyjnie ktoregos dnia, gdy otworzyli Chat. Natychmiast, jak gdyby mial te odpowiedz juz dawno przygotowana, odpisal:
Zawsze zastanawialem sie, czy dostrzegasz kobieca strone mojej osobowosci. Ja jej nie tlumie, jak robi to wiekszosc mezczyzn. Ja jej w sobie poszukuje. Mam szczescie robic to wlasnie z Toba. Nawet nie wiesz, jak bardzo pomagasz mi zyc zgodnie z kobieca strona mojej psyche. Juz dawno chcialem Ci za to podziekowac.
I za chwile dodal, aby nie miala watpliwosci, ze kobieca strona psyche nie obejmuje w zadnym wypadku calej jego psyche:
Pomaga mi to nieporownywalnie lepiej zrozumiec, co czujesz, jak czujesz oraz kiedy i gdzie czujesz. Taka wiedza dla prawdziwego mezczyzny jest jak przewodnik do duszy kobiety, l do ciala, tym bardziej. A propos. Wiesz, ze dzisiaj jeszcze nie opowiedzialas mi nic o swoim ciele? A rozmawiamy juz od ponad trzech minut.
Czy moze byc cos slodszego niz kobiecy prawdziwy mezczyzna, ktory sam przypomina ci, ze jeszcze dzisiaj nie powiedzial ci, jak bardzo atrakcyjna jestes dla niego?
Jedyne, co ja niepokoilo, to to, ze jak dotad nigdy nie nazwal tego, co trwa od kilku miesiecy miedzy nimi. Nie miala zadnych watpliwosci, jak wazna jest dla niego. Czula to na kazdym kroku. Kazdego dnia rano czekal na nia e-mail od niego. W poniedzialek czekaly zawsze trzy. Z piatku, z soboty i z niedzieli. Od «nocy z Natalia» nie zdarzylo sie, aby bylo inaczej. Nigdy. Mimo jego nieustannych podrozy, e-mail na «rozpoczecie n-tego dnia z Toba» – jak on to nazywal – byl regularny jak wschod slonca lub niemiecki pociag. Liczyl kazdy dzien. «N» bylo kazdego dnia o jeden wieksze. Od bardzo dawna nie byla dla nikogo tak wazna. Ktoregos dnia, w poludnie, byla tuz przed okresem, jadla lunch przy biurku, miala van Morrisona w sluchawkach walkmana i poplakala sie, myslac o tym. Tak po prostu zaczely plynac jej lzy. Taka niekontrolowana egzaltacja w trakcie PMS-u.
To bylo cudowne: zaczynac dzien od tych listow. W poniedzialki byly zawsze czulsze od tych z pozostalych dni. Tesknil za nia w weekendy. Czula to. Z kazdym weekendem wyrazniej. To, jak ja nazywal, co i w jaki sposob opisywal, co chcial wiedziec, zdradzalo te tesknote. Poza tym o czulosci pisal lub mowil najczesciej w poniedzialki. Nieraz tak niezwykle, ze az zapieralo jej dech w piersiach, gdy to czytala. Jak wtedy w poniedzialek po weekendzie w Berlinie, gdy bral udzial w jakims szkoleniu:
Nawet nie wiesz, jak bardzo sie ciesze, ze znam Ciebie, l ze moge Ci o tym powiedziec.
Nawet nie wiesz...
Albo wtedy z Uniwersytetu Amur w Belgii, gdy specjalnie pojechal na kilka godzin do Brukseli, aby z dworcowej kawiarni internetowej wyslac jej e-mail konczacy sie fragmentem, ktory czytala tamtego poniedzialku kilkanascie razy:
Bo ja lubie do Ciebie pisac. Z roznych powodow. Miedzy innymi dlatego, ze chce, zebys wiedziala, ze mysle o Tobie. To dosc egoistyczna pobudka, ale nie mam zamiaru jej sie wypierac. A mysle duzo i czesto. Wlasciwie mysli o Tobie towarzysza mi w kazdej sytuacji, l nie masz pojecia, jak bardzo jest mi z tym dobrze. A przy okazji wymyslam rozne rzeczy. Z ktorymi tez przewaznie jest mi dobrze. Bo bardzo wysoko cenie fakt, ze zaistnialas w moim zyciu. Ostatnio zreszta trudno uzywac stow takich jak «cenie». Ostatnio czasami wydaje mi sie, ze slowa sa za mate. Dlatego dziekuje Ci. Dziekuje Ci z cala powaga i nieuchronnym lekkim wzruszeniem za to, ze jestes, l ze ja moge byc.
A takze wtedy, gdy wzruszyl ja, piszac w niedziele w nocy ze swojego biura w Monachium:
Wczoraj pojechalem rowerem do lasu. Wiesz, o czym zawsze marzylem, gdy wydawalo mi sie, ze jestem zakochany? Marzylem o tym, aby przy pocalunku poczuc smak jagod, ktore przedtem dla NIEJ zebralem w lesie. Czy Ty tez lubisz las?
A jagody?
Tak, poniedzialki z nim to troche tak, jak walentynki co tydzien.
I chociaz w poniedzialki jego e-maile byly takze pelne pytan, nigdy – ostatnio sprawdzila to dokladnie – nie pytal, co robila w trakcie weekendu. Wiedziala, dlaczego. Dla niego jej maz byl jak PESEL w dowodzie osobistym. Ktos go przydzielil i po prostu czasami trzeba go gdzies podawac. A poza tym jest wazny tylko przez