«To widac».

«Wybacz moje pytanie, nie musisz na nie odpowiadac. Ale jak to sie stalo, ze twoja ciocia przybyla tu z Rumunii i zdolala zajsc tak wysoko w hierarchii wladzy?»

«Byl to czysty przypadek, a moze przeznaczenie. – Helen w zamysleniu upila lyk kawy. – Pochodzila z bardzo ubogiej rodziny. Mieszkala w Transylwanii, w niewielkiej wiosce, ktora dzisiaj juz nie istnieje. Moi dziadkowie mieli dziewiecioro dzieci. Eva byla trzecia. Kiedy skonczyla szesc lat, wyslali ja do pracy, gdyz nie mieli pieniedzy, aby wyzywic tak liczna rodzine. Pracowala w villa bogatych Wegrow, do ktorych nalezaly tereny rozciagajace sie wokol wioski. Zylo tam wielu wegierskich wlascicieli ziemskich, dopoki nie zaskoczyl ich traktat pokojowy z Trianon».

«To on wlasnie odmienil granice po pierwszej wojnie swiatowej» stwierdzilem, kiwajac glowa.

«Na piatke. Tak zatem Eva pracowala od najmlodszych lat. Twierdzi, ze jej panstwo byli dla niej bardzo mili. Dawali jej wolne niedziele, tak ze mogla spotykac sie z rodzina. Kiedy skonczyla siedemnascie lat, rodzina, u ktorej pracowala, postanowila wrocic do Budapesztu. Zabrali ja ze soba. Tam spotkala mlodego czlowieka, dziennikarza i rewolucjoniste, Janosa Orbana. Zakochali sie w sobie i pobrali, dzieki czemu jej maz uniknal powolania do sluzby wojskowej podczas tej wojny. Helen ciezko westchnela. – Tylu mlodych Wegrow poleglo w Europie podczas pierwszej wojny swiatowej. Pochowani sa w masowych grobach w Polsce, w Rosji… Tak czy owak, Orban zrobil po zakonczeniu wojny wielka kariere polityczna w rzadzie koalicyjnym, gdzie zajmowal wysokie stanowisko. Zginal w wypadku samochodowym. Eva wychowywala synow i kontynuowala kariere polityczna meza. Jest kobieta zdumiewajaca. Nigdy nie zdolalam dowiedziec sie, jakie naprawde ma przekonania polityczne. Czasami odnosze wrazenie, ze do polityki odnosi sie z wielkim dystansem, traktujac japo prostu jak prace. Moj wuj byl zarliwym stronnikiem doktryny leninowskiej, wielbicielem Stalina, nim jeszcze wiesci o jego okrucienstwach dotarly do naszego kraju. Nie mowie, ze moja ciotka byla taka sama, niemniej zrobila oszalamiajaca kariere. Jej synowie cieszyli sie w tym kraju wszelkimi przywilejami. Jak juz ci mowilam, dzieki swemu stanowisku mogla pomoc mnie».

Z najwyzsza uwaga sluchalem jej zwierzen.

«Dzieki niej ty wraz z matka znalazlyscie sie tutaj?»

Helen ponownie ciezko westchnela.

«Moja matka jest o dwanascie lat mlodsza od Evy. Ciotka ja wlasnie najbardziej lubila sposrod calego rodzenstwa. Miala zaledwie piec lat, kiedy Eva wyjechala do Budapesztu. Pozniej matka, jako dziewietnastoletnia panna, zaszla w ciaze. Bala sie reakcji rodzicow i innych mieszkancow wioski… chyba rozumiesz, ze w tak tradycyjnej kulturze grozilo jej wykluczenie ze spolecznosci i smierc z glodu. Napisala wiec do Evy z prosba o pomoc. Ciotka i wujek zalatwili jej podroz do Budapesztu. Janos czekal na nia na pilnie strzezonej granicy, skad zabral ja do miasta. Od ciotki wiem, iz wreczyl urzednikom na granicy bajonska lapowke. Po traktacie z Trianon na Wegrzech nienawidzono mieszkancow Transylwanii. Matka mowila mi, ze po prostu czcila mego wujka – nie tylko dlatego, iz wybawil ja z dramatycznej sytuacji, ale tez za to, ze traktowal ja jak rodowita Wegierke. Kiedy zginal, jej rozpacz nie miala granic. Bo to on sprowadzil ja bezpiecznie do Wegier i podarowal nowe zycie».

«I tu sie urodzilas?» – powiedzialem cicho.

«Tu sie urodzilam. W szpitalu w Budapeszcie. Ciotka i wuj wychowali mnie i zapewnili wyksztalcenie. W Budapeszcie mieszkalismy az do czasu ukonczenia liceum. W czasie wojny Eva zabrala nas na wies, gdzie udalo sie jej jakos nas wyzywic. Moja matka tez skonczyla szkole i nauczyla sie wegierskiego. Nigdy jednak nie chciala nauczyc mnie rumunskiego, choc czesto, przez sen, przemawiala w tym jezyku. – Helen obrzucila mnie ponurym spojrzeniem i wykrzywila usta w paskudnym grymasie. – Sam widzisz, do czego doprowadzil nas twoj ukochany Rossi. Gdyby nie ciotka i wujek, moja matka umarlaby w porastajacych wioske lasach, a jej zwloki pozarlyby wilki. Ja i mnie»…

«Ja tez jestem im za to wdzieczny» – powiedzialem i aby ukryc zmieszanie, siegnalem po metalowy imbryk z kawa.

Helen przez dluga chwile milczala, po czym wyciagnela z torebki konspekty referatu.

«Wracajmy lepiej do twego wykladu» – powiedziala'.

«Sloneczny, chlodny poranek zapowiadal sie bardzo groznie. Szlismy w kierunku uniwersytetu, a ja myslalem tylko o jednym, o straszliwej chwili, kiedy bede musial rozpoczac wyklad. Tylko raz w zyciu wyglaszalem referat. Bylo to rok wczesniej, gdy wraz z Rossim zabralem glos na zorganizowanej przez niego konferencji na temat holenderskiego kolonializmu. Kazdy z nas napisal polowe tekstu. Moja czesc, trwajaca dwadziescia minut, stanowila zalosna probe przedstawienia zarysu przyszlej pracy doktorskiej, nad ktora wlasnie pracowalem. Rossi wyglosil blyskotliwy, wszechstronny wyklad o dziedzictwie kulturalnym Niderlandow, o potedze holenderskiej marynarki i samej naturze kolonializmu. Mimo ze zdawalem sobie sprawe z wlasnej nieadekwatnosci, fakt, iz Rossi zaprosil mnie do wspolpracy, bardzo lechtal moja proznosc. Poza tym bardzo podtrzymywalo mnie na duchu jego serdeczne wsparcie, gdy znajdowalem sie na podium, i przyjacielskie klepniecie w plecy, kiedy przekazywalem mu glos. Dzisiaj mialem byc jednak zdany na wlasne sily. Perspektywa przedstawiala sie ponuro, jesli nie przerazajaco, i tylko pamiec o Rossim sprawila, ze nie rozkleilem sie do konca.

Wokol nas rozciagal sie elegancki Peszt. Dopiero teraz, w pelnym swietle dnia, zobaczylem, ze jest w budowie – a wlasciwie przebudowie – po zniszczeniach wojennych. W wielu budynkach wciaz brakowalo czesci scian i okien na wyzszych pietrach. Z niektorych domow zostaly tylko fundamenty, a na zachowanych murach widnialy slady po kulach. Chcialbym dluzej pospacerowac po Peszcie, ale wczesniej ustalilismy, ze caly dzien spedzimy przykladnie na sali konferencyjnej, by jeszcze bardziej uwierzytelnic nasza obecnosc.

«A pozniej, juz po zakonczeniu obrad, udamy sie do biblioteki uniwersyteckiej «- oswiadczyla zamyslona Helen.

Kiedy dotarlismy do rozleglego budynku z posagami, Helen nieoczekiwanie przystanela.

«Czy moge miec do ciebie prosbe?»

«Jasne. O co chodzi?»

«Nie wspominaj Jozsefowi Gezie o naszych podrozach ani o tym, ze kogos szukamy».

«Skad w ogole przyszedl ci taki pomysl do glowy?» – zapytalem z oburzeniem.

«Po prostu chce cie ostrzec. On potrafi byc bardzo czarujacy» – powiedziala, unoszac w pojednawczym gescie dlon.

«Nie ma sprawy» – odparlem i popchnalem wielkie, barokowe drzwi.

W auli na pierwszym pietrze siedzieli juz zaproszeni goscie, wielu z nich widzialem poprzedniego dnia. Rozmawiali ze soba z ozywieniem lub studiowali jakies materialy.

«Wielki Boze – mruknela Helen. – Wydzial antropologii stawil sie niemal w komplecie».

Po chwili otoczyl ja tlumek ludzi. Wymieniala z nimi uwagi i zdawkowe pozdrowienia. Usmiechala sie promiennie do swych dawnych kolegow, zapewne przyjaciol, z ktorymi przez lata pracowala na uczelni. Ogarnelo mnie poczucie samotnosci i zagubienia. Helen zdawala sie wskazywac z daleka w moja strone, jakby mnie przedstawiala, ale zmieszany szum glosow w niezrozumialej dla mnie mowie stawial miedzy nami prawie namacalny, trudny do przebicia mur.

W tej samej chwili ktos klepnal mnie po ramieniu i ujrzalem przed soba krzepka postac Gezy. Z pelnym ciepla usmiechem uscisnal mi serdecznie dlon.

«I jak podoba sie panu nasze miasto? – zapytal. – Czy przypadlo panu do gustu?»

«Jest fantastyczne» – odparlem z rownym entuzjazmem. Wciaz mialem w pamieci ostrzezenie Helen, ale temu czlowiekowi naprawde trudno bylo sie oprzec.

«Bardzo sie ciesze. Po poludniu wyglosi pan wyklad?»

Odkaszlnalem.

«Zgadza sie. A pan? Czy pan tez zabierze dzisiaj glos?»

«0 nie, tylko nie to. Obecnie pracuje nad pewnym tematem, ktory pochlonal mnie bez reszty. Ale nie jestem jeszcze gotow, by zaprezentowac go szerszej publicznosci».

«A jakiz to temat?» – zapytalem zaintrygowany.

W tej samej chwili jednak na podium pojawil sie profesor Sandor o siwej pompadour i poprosil zgromadzonych o cisze. Naukowcy umilkli i rozsiedli sie w fotelach niczym kury na grzedzie. Zajalem miejsce w ostatnim rzedzie obok Helen. Popatrzylem na zegarek. Byla dopiero dziewiata trzydziesci, wiec troche sie rozluznilem. Jozsef Geza usiadl w pierwszym rzedzie. Widzialem zarys jego glowy i ramion. Rozejrzalem sie wokol siebie. Dostrzeglem kilka znajomych twarzy z poprzedniego dnia. Wszyscy zebrani

Вы читаете Historyk
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату