niebezpieczenstwo zderzenia ze statkami albo co bylo duzo bardziej prawdopodobne, z gorami lodowymi. Walka z silnym wiatrem pociagala za soba zwiekszone zuzycie paliwa; czasem zapowiedzi byly tak niekorzystne, ze z obliczen wynikalo, iz Clipper nie bedzie w stanie zabrac takiego zapasu, ktory wystarczy na bezpieczne pokonanie trzech tysiecy kilometrow dzielacych Irlandie od Nowej Fundlandii. W takiej sytuacji przekladano lot o dzien lub dwa, pasazerow zas przewozono do hotelu, gdzie czekali na poprawe pogody.

Gdyby jednak cos takiego zdarzylo sie dzisiaj, co stanie sie z Carol-Ann?

Eddie przejrzal pobieznie prognoze pogody. Wiatr byl dosc silny, a na srodkowym Atlantyku szalal sztorm. Samolot mial pelne obciazenie. Trzeba bedzie przeprowadzic dokladne obliczenia, zanim zdecyduja sie wyruszyc w droge. Jego niepokoj wzrosl jeszcze bardziej; chyba oszalalby, tkwiac bezczynnie w Irlandii, podczas gdy po drugiej stronie oceanu bandyci mieli w rekach jego zone. Czy dadza jej jesc? Czy bedzie miala gdzie sie przespac? Czy bylo jej cieplo, gdziekolwiek ja trzymali?

Podszedl do wiszacej na scianie mapy Atlantyku i odnalazl miejsce, ktorego wspolrzedne podal mu Luther. Lokalizacje wybrano znakomicie – blisko granicy z Kanada, dwa lub trzy kilometry od brzegu, mniej wiecej posrodku ciesniny miedzy stalym ladem, i duza wyspa, w zatoce Fundy. Kazdy, kto wiedzial troche o lodziach latajacych, uznalby, ze to wymarzone miejsce do wodowania. W rzeczywistosci wcale nie bylo idealne, ale powierzchnia wody bedzie tam z pewnoscia spokojniejsza niz na otwartym morzu i Clipper powinien wyladowac bez wiekszego ryzyka. Eddie poczul cos w rodzaju ulgi; przynajmniej ta czesc planu miala szanse realizacji. Uswiadomil sobie z niesmakiem, ze on jest chyba najbardziej zainteresowany tym, by tak sie stalo.

Wciaz jeszcze nie mial pojecia, w jaki sposob sklonic kapitana do ladowania. Moglby zasygnalizowac awarie silnika, ale Clipper zostal tak zaprojektowany, ze mogl leciec nawet z trzema dzialajacymi silnikami, a poza tym byl jeszcze jego zastepca, Mickey Finn, ktory szybko odkrylby oszustwo. Eddie wytezal umysl ze wszystkich sil, lecz zaden rozsadny pomysl nie chcial mu przyjsc do glowy.

Spiskujac przeciwko kapitanowi Bakerowi i reszcie zalogi czul sie jak najgorszy dran. Zdradzal ludzi, ktorzy ufali mu bez zastrzezen.

Nie mial jednak wyboru. Nagle zdal sobie sprawe z jeszcze wiekszego niebezpieczenstwa: Tom Luther wcale nie musial dotrzymac obietnicy! Wlasciwie, dlaczego mialby ja spelnic? Przeciez byl gangsterem. Moze zdarzyc sie i tak, ze Eddie sprowadzi samolot we wskazane miejsce, a mimo to nie dostanie z powrotem Carol-Ann.

Do pokoju wszedl nawigator z najswiezsza prognoza pogody i obrzucil inzyniera pokladowego dziwnym spojrzeniem. Eddie dopiero teraz zdal sobie sprawe, iz od chwili, kiedy zjawil sie w pomieszczeniu, nikt nie odezwal sie do niego ani slowem. Wszyscy omijali go na palcach. Czyzby zauwazyli, jak bardzo jest zaabsorbowany swoimi myslami? Musial znowu zaczac zachowywac sie normalnie.

– Tylko nie zgub sie tym razem, Jack – powiedzial, powtarzajac stary dowcip. Byl marnym aktorem i w jego wlasnych uszach zabrzmialo to malo przekonujaco, ale pozostali parskneli smiechem i atmosfera nieco sie rozluznila.

– Sztorm przybiera na sile – poinformowal ich kapitan Baker, zerknawszy na prognoze pogody.

Jack skinal glowa.

– Pewnie to bedzie cos takiego, co Eddie nazywa „bujaczem”.

Czesto zartowali sobie z jego slownictwa charakterystycznego dla Nowej Anglii.

– Albo dmuchawa – dodal, wykrzywiajac twarz w imitacji usmiechu.

– Sprobuje go ominac – powiedzial Baker.

Wspolnie z drugim pilotem zajal sie wytyczaniem trasy lotu do Botwood w Nowej Fundlandii, zahaczajacej tylko o sam skraj sztormu i unikajacej najsilniejszego przeciwnego wiatru. Kiedy skonczyli, Eddie zasiadl przy mapie z prognoza pogody w reku i zaglebil sie w swoich obliczeniach.

Dla kazdego odcinka trasy dysponowal danymi dotyczacymi sily wiatru na wysokosci trzystu, tysiaca dwustu, dwoch tysiecy siedmiuset i trzech tysiecy szesciuset metrow. Znajac predkosc wiatru i wzgledna szybkosc samolotu mogl obliczyc rzeczywista predkosc maszyny, to zas z kolei pozwalalo mu przewidziec, ile czasu beda potrzebowali na pokonanie kolejnych etapow. Po sprawdzeniu w specjalnych tabelach, uwzgledniajacych zmieniajaca sie mase samolotu, uzyska ostateczny rezultat w postaci wykresu przewidywanego zuzycia paliwa, nie zapominajac, rzecz jasna, o dodaniu koniecznego marginesu bezpieczenstwa.

Doprowadziwszy obliczenia do konca stwierdzil, skonsternowany, ze ilosc paliwa, jakiej przy tych warunkach atmosferycznych potrzebowal Clipper, by dotrzec do Nowej Fundlandii, przekraczala pojemnosc jego zbiornikow.

Przez chwile po prostu siedzial bez ruchu.

Roznica byla minimalna, zaledwie kilka galonow. A gdzies tam, po drugiej stronie oceanu, czekala na niego Carol-Ann.

Powinien teraz powiedziec kapitanowi Bakerowi, ze start musi zostac odlozony do chwili, kiedy pogoda ulegnie poprawie, chyba ze zdecydowaliby sie na przelot przez srodek sztormu.

Ale roznica byla tak niewielka…

Czy mogl sobie pozwolic na klamstwo?

Przeciez uwzglednil w obliczeniach spory margines bezpieczenstwa. W ostatecznosci, gdyby sytuacja stala sie naprawde grozna, kapitan mogl przeleciec przez sztorm, zamiast omijac go szerokim lukiem.

Na sama mysl o tym, ze ma oszukac dowodce, Eddiemu robilo sie niedobrze. Zawsze towarzyszyla mu swiadomosc, ze od niego zalezy zycie pasazerow, i byl dumny ze swojej dokladnosci.

Z drugiej strony, jego decyzja nie byla nieodwolalna. Podczas lotu bedzie bez przerwy porownywal rzeczywiste zuzycie paliwa z wykresem; gdyby okazalo sie, ze spalili wiecej, niz przewidywal, po prostu zawroca z drogi.

Jezeli oszustwo wyjdzie na jaw, jego kariera zawodowa dobiegnie konca. Jakiez to jednak mialo znaczenie, biorac pod uwage, ze stawka w tej grze bylo zycie zony i nie narodzonego dziecka?

Ponownie przeprowadzil obliczenia, tym razem jednak sprawdzajac dane w tabelach celowo popelnil dwa bledy, odczytujac zuzycie paliwa z niewlasciwej rubryki, dzieki czemu koncowy rezultat zmiescil sie w dopuszczalnych granicach.

Mimo to nadal sie wahal. Nawet w tak dramatycznych okolicznosciach trudno mu bylo zdecydowac sie na klamstwo.

Wreszcie zniecierpliwiony kapitan Baker podniosl sie z miejsca, zajrzal Eddiemu przez ramie i zapytal:

– Wiec jak, Ed? Lecimy czy zostajemy?

Eddie, unikajac wzroku dowodcy, pokazal mu rezultat sfalszowanych obliczen, po czym nerwowo odchrzaknal i powiedzial najbardziej pewnym glosem, na jaki bylo go w tej chwili stac:

– Ledwo, ledwo, kapitanie… ale lecimy.

CZESC TRZECIA. Z FOYNES NAD SRODKOWY ATLANTYK

ROZDZIAL 11

Diana Lovesey z ulga zeszla na nabrzeze przystani w Foynes. Byla smutna, ale spokojna. Podjela juz decyzje: nie wsiadzie z powrotem do Clippera, nie poleci do Ameryki i nie wyjdzie za maz za Marka Aldera.

Ugiely sie pod nia kolana; przez chwile obawiala sie, ze upadnie, ale nieprzyjemne doznanie szybko minelo i Diana skierowala sie w strone budynku odpraw celnych.

Wsunela reke pod ramie Marka. Powie mu, jak tylko znajda sie na osobnosci. Z pewnoscia bardzo go to zaboli, gdyz ogromnie ja kochal, ale teraz bylo juz za pozno, zeby o tym myslec.

Samolot opuscili wszyscy pasazerowie z wyjatkiem dziwnej pary siedzacej obok Diany – przystojnego Franka Gordona i lysego Ollisa Fielda. Lulu Bell ani na chwile nie przestala mlec jezykiem, lecz Diana zupelnie ja ignorowala. Wcale nie czula do niej zalu. To prawda, ze Lulu byla natretna i arogancka, ale przynajmniej pozwolila Dianie ujrzec sytuacje taka, jaka byla naprawde.

Kiedy przeszli przez odprawe celna i opuscili przystan, znalezli sie na zachodnim skraju wsi zbudowanej

Вы читаете Noc Nad Oceanem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату