W chwile pozniej do lazienki wszedl jeden z pasazerow.

Deakin rozpoznal w nim czlowieka, ktory wsiadl dopiero w Foynes. Nazywal sie Mervyn Lovesey, byl dosc wysoki i mial na sobie zabawna koszule nocna w szerokie pasy. Wygladal na czterdziesci pare lat i sprawial wrazenie bardzo rzeczowego goscia.

– Co tu sie stalo, u licha? – zapytal, ujrzawszy rozmiary zniszczen.

– Wyleciala szyba – odparl niezbyt pewnie Eddie.

Lovesey obrzucil go ironicznym spojrzeniem.

– Sam zdazylem to zauwazyc.

– Podczas sztormu czasem zdarzaja sie takie rzeczy – ciagnal Eddie. – Silny wiatr niesie czasem brylki lodu, a nawet kamienie.

– Pilotuje samolot od dziesieciu lat i nigdy nie slyszalem o czyms takim!

Oczywiscie mial racje. Pekniecia szyb, ktore jednak czasem sie zdarzaly, mialy miejsce zawsze w porcie, nigdy podczas lotu. Z mysla o takich wlasnie przypadkach na pokladzie samolotu znajdowalo sie kilka aluminiowych przeslon, ktore instalowalo sie za pomoca srubokretu. Eddie otworzyl szafke, wyciagnal jedna i pokazal Loveseyowi.

– Jestesmy na to przygotowani – powiedzial.

To chyba przekonalo dociekliwego pasazera.

– I bardzo dobrze – mruknal Lovesey, po czym zniknal w kabinie.

Eddie doszedl do wniosku, ze bedzie najlepiej, jesli ograniczy zamieszanie do minimum i sam dokona naprawy. W ciagu kilku minut udalo mu sie wyjac rame okna, usunac resztki oderwanych zaluzji, wstawic przeslone i zamontowac z powrotem rame.

– Znakomita robota – stwierdzil Mervyn Lovesey wychodzac z toalety. Co prawda nie wydawal sie w stu procentach usatysfakcjonowany otrzymanym wyjasnieniem, ale nie wygladalo na to, zeby mial zamiar dluzej dociekac prawdy.

Po wyjsciu z lazienki Eddie natknal sie w kuchni na Davy'ego przygotowujacego koktajl mleczny.

– W toalecie wyleciala szyba – poinformowal go.

– Zaraz sie tym zajme, tylko zaniose ksieznej mleko.

– Juz wstawilem przeslone.

– Dzieki, Eddie.

– Ale musisz jeszcze zamiesc podloge.

– Jasne.

Eddie chetnie sam by to zrobil, bo to on przeciez narobil balaganu, ale bal sie, ze zbytnia gorliwoscia sciagnie na siebie podejrzenia. Odwrocil sie wiec i z nieczystym sumieniem wyszedl z kuchni.

Jednak udalo mu sie cos osiagnac: smiertelnie wystraszyl Luthera. Wiedzial, ze teraz tamten uczyni wszystko, by Carol-Ann znalazla sie w miejscu wodowania samolotu. W kazdym razie taka mial nadzieje.

Jego mysli natychmiast zaprzatnal inny problem: ilosc paliwa, jaka pozostala w zbiornikach maszyny. Choc jeszcze nie nadeszla pora zmiany wachty, wspial sie na poklad nawigacyjny, by porozmawiac z Mickeyem Finnem.

– Wykres zuzycia paliwa zupelnie oszalal! – poinformowal go Mickey podekscytowanym tonem.

Ale czy uda nam sie dotrzec do celu? – pomyslal Eddie.

– Pokaz – zazadal, zachowujac pozorny spokoj.

– Spojrz! Przez pierwsza godzine mojej wachty zuzycie bylo nienaturalnie wysokie, a potem ni stad, ni zowad wrocilo do normy.

– Podczas mojej zmiany tez nic sie nie zgadzalo – odparl Eddie okazujac umiarkowane zainteresowanie, podczas gdy w glebi duszy czul obezwladniajacy strach. – Zdaje sie, ze to przez ten cholerny sztorm. – A potem zadal dreczace go pytanie: – Starczy nam paliwa, zeby doleciec do domu?

– Tak – odparl Mickey.

Eddie odetchnal z ulga. – Dzieki Bogu! Przynajmniej jedno zmartwienie mial z glowy.

– Ale nie zostanie nam ani kropla rezerwy – dodal Mickey. – Mam nadzieje, ze nie zawiedzie zaden silnik.

Eddie nie byl w stanie zaprzatac sobie glowy tak malo realnymi obawami. Musial stawic czolo znacznie powazniejszym klopotom.

– Jaka jest prognoza pogody? Moze przelecielismy juz przez sztorm?

Mickey potrzasnal glowa.

– Nic z tego – odparl ponuro. – Bedzie jeszcze gorzej.

ROZDZIAL 19

Nancy Lenehan czula sie troche nieswojo lezac w lozku w pomieszczeniu, ktore dzielila z zupelnie obcym mezczyzna.

Zgodnie z zapewnieniami Mervyna Loveseya apartament dla nowozencow, mimo swojej nazwy, byl wyposazony w dwa oddzielne lozka, jednak z powodu sztormu nie udalo sie zablokowac drzwi w pozycji otwartej. Mimo wysilkow Mervyna zatrzaskiwaly sie bez przerwy, tak ze w koncu oboje uznali, ze lepiej zostawic je w spokoju, niz robic z ich powodu tyle zamieszania.

Nie kladla sie tak dlugo, jak to bylo mozliwe. Poczatkowo miala nawet zamiar przesiedziec cala noc w saloniku, ale upodobnil sie on nieprzyjemnie do meskiego pubu wypelnionego papierosowym dymem, zapachem whisky i stlumionymi przeklenstwami graczy. Nie czula sie tam dobrze, wiec w koncu musiala polozyc sie spac.

Zgasili swiatlo i weszli do swoich koi. Nancy lezala z zamknietymi oczami, ale wcale nie odczuwala sennosci. Lampka koniaku, ktora zamowil dla niej Harry Vandenpost, nic nie pomogla; byla tak przytomna, jakby byla juz dziewiata rano.

Wiedziala, ze Mervyn takze nie spi. Slyszala kazdy jego ruch, kiedy przewracal sie z boku na bok w koi nad nia. W przeciwienstwie do innych lozek te dwa nie byly zasloniete kotara, jedyna wiec oslone stanowila dla Nancy ciemnosc.

Rozmyslala o Margaret Oxenford – mlodej, naiwnej dziewczynie, przepelnionej niepewnoscia i idealizmem. Jednak pod miekka powloka wyczuwala determinacje i pod tym wzgledem w pelni identyfikowala sie z dziewczyna. Ona takze w swoim czasie prowadzila ciagle wojny z rodzicami, a juz na pewno z matka, ktora zyczyla sobie, by jej corka wyszla za maz za chlopca ze starej bostonskiej rodziny, podczas gdy Nancy w wieku szesnastu lat zakochala sie w Seanie Lenehanie, studencie medycyny, ktorego ojciec – o zgrozo! – byl brygadzista w fabryce jej ojca. Matka walczyla z nia przez wiele miesiecy, skwapliwie powtarzajac wszystkie plotki o Seanie, obgadujac jego rodzicow, symulujac choroby i kladac sie do lozka tylko po to, by ze zdwojona energia zarzucac corce egoizm i niewdziecznosc. Nancy bardzo cierpiala, ale nie ugiela sie pod presja, az wreszcie poslubila Seana i kochala go z calego serca az do dnia jego smierci.

Margaret mogla jednak nie miec jej sily charakteru. Moze postapilam zbyt brutalnie radzac jej, by po prostu uciekla z domu – pomyslala Nancy. – Ale wygladala na osobe, ktorej ktos musi powiedziec, zeby przestala sie mazac i wreszcie zdala sobie sprawe z tego, ze jest dorosla. W jej wieku mialam juz dwoje dzieci!

Ofiarowala jej rade oraz praktyczna pomoc. Miala nadzieje, ze uda jej sie dotrzymac slowa i dac Margaret prace.

Wszystko zalezalo od Danny'ego Rileya, starego rozpustnika, ktory mial spelnic role jezyczka u wagi w jej sporze z bratem. Nancy zaczela od poczatku roztrzasac cala sprawe: Czy Mac, jej prawnik, zdolal skontaktowac sie z Dannym? Jesli tak, to czy Danny uwierzyl w historie o dochodzeniu, ktore moglo wyciagnac na swiatlo dzienne jego dawne grzeszki? Czy podejrzewal, ze to bajeczka majaca na celu przyparcie go do muru? A moze drzal z przerazenia? Przewracala sie z boku na bok, podczas gdy przez jej glowe przemykaly pytania, na ktore nie mogla jeszcze znac odpowiedzi. Miala nadzieje, ze na najblizszym postoju uda jej sie porozmawiac z Makiem przez telefon. Moze wtedy zniknie dreczaca ja niepewnosc.

Samolot kolysal sie i podskakiwal, co jeszcze bardziej zwiekszalo jej obawy, a po godzinie lub dwoch gwaltowne poruszenia przybraly nawet na sile. Nancy nigdy do tej pory nie bala sie lecac samolotem, ale tez nigdy

Вы читаете Noc Nad Oceanem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату