nie zetknela sie z takim sztormem. Trzymala sie kurczowo krawedzi koi, podczas gdy potezna maszyna walczyla z szalejacym wiatrem. Od smierci meza musiala samotnie stawic czolo wielu przeciwnosciom, teraz wiec takze nakazala sobie spokoj i opanowanie, lecz mimo to w jej wyobrazni co chwila pojawial sie obraz odpadajacych skrzydel lub nieruchomiejacych nagle smigiel. Ogarnelo ja przerazenie. Zamknela oczy i mocno zacisnela zeby na rogu poduszki. Nagle poczula, ze maszyna zaczela spadac. Oczekiwala, ze lada chwila pilot wyrowna lot, ale spadek trwal nadal. Z ust Nancy wydobyl sie jek przerazenia. Zaraz potem poczula, jak samolot zaczyna pomalu piac sie w gore.

Na jej ramieniu spoczela dlon Mervyna.

– To tylko sztorm – powiedzial ze swoim brytyjskim akcentem. – Widzialem juz gorsze. Nie ma sie czego bac.

Odszukala w ciemnosci jego reke i scisnela ja mocno. Mervyn usiadl na krawedzi jej koi i delikatnie glaskal ja po wlosach. Nadal bardzo sie bala, ale dotyk jego dloni sprawil, ze poczula sie troche razniej.

Nie miala pojecia, jak dlugo to trwalo. Wreszcie sztorm troche oslabl. Nancy odzyskala panowanie nad soba i puscila reke Mervyna.

Nie bardzo wiedziala, co powiedziec, ale on na szczescie wstal i wyszedl z kabiny. Nancy wlaczyla swiatlo, po czym wstala z lozka, zarzucila na czarna koronkowa koszule blekitny peniuar i podeszla do toaletki, czujac, jak uginaja sie pod nia drzace nogi. Usiadla, a nastepnie zaczela sie czesac – do tej pory zawsze bardzo ja to uspokajalo. Byla zazenowana tym, ze trzymala Mervyna za reke; na chwile zapomniala o zachowywaniu pozorow, gdyz ogromnie potrzebowala otuchy, teraz jednak czula sie z tego powodu bardzo niezrecznie. Byla mu wdzieczna za to, ze zostawil ja na kilka minut sama, by mogla wziac sie w garsc.

Wrocil z butelka brandy i dwoma kieliszkami. Napelnil oba i podal jeden z nich Nancy. Trzymajac kieliszek w prawej rece lewa chwycila sie krawedzi toaletki, gdyz samolot w dalszym ciagu troche podskakiwal.

Czulaby sie znacznie gorzej, gdyby nie zabawny stroj Mervyna. Wygladal przekomicznie w zgrzebnej koszuli w brazowe pasy i doskonale o tym wiedzial, lecz mimo to poruszal sie tak dostojnie, jakby byl w swoim najlepszym dwurzedowym garniturze, co czynilo go jeszcze zabawniejszym. Najwyrazniej nalezal do ludzi, ktorzy nie obawiali sie smiesznosci. Bardzo jej sie to podobalo.

Pociagnela lyk brandy. Cieplo, ktore rozlalo sie po jej przelyku i zoladku, sprawilo, ze natychmiast poczula sie lepiej, wiec wypila jeszcze troche.

– Bylem swiadkiem dziwnego zdarzenia – powiedzial Mervyn. – Kiedy wchodzilem do lazienki, wypadl z niej jakis ledwo zywy z przerazenia pasazer. W srodku ujrzalem rozbite okno i inzyniera pokladowego stojacego z niezbyt pewna mina. Uraczyl mnie bajeczka o tym, jakoby szybe wybil niesiony wiatrem kamien lub bryla lodu, ale moim zdaniem ci dwaj najzwyczajniej w swiecie pobili sie i rozbili okno.

Nancy ucieszyla sie, ze zaczal rozmowe na neutralny temat, dzieki czemu nie musieli siedziec w milczeniu i myslec o tym, jak przed chwila trzymali sie za rece.

– Jak wyglada ten inzynier? – zapytala.

– Dosc przystojny gosc, blondyn, mniej wiecej mojego wzrostu.

– Juz wiem. A ten drugi?

– Nie wiem, jak sie nazywa. Chyba biznesmen, w bladoszarym garniturze. Leci sam.

Mervyn wstal i dolal brandy.

Peniuar Nancy siegal tylko troche ponizej kolan; z nagimi lydkami i bosymi stopami czula sie troche obnazona, ale po raz kolejny przypomniala sobie, ze przeciez Mervyn sciga zone, ktora kocha i uwielbia, i nie interesuja go zadne inne kobiety. Rzeczywiscie, chyba nie zainteresowalby sie nia nawet wtedy, gdyby byla zupelnie naga. Podajac jej reke zachowal sie po prostu jak wspolczujaca, przyjazna ludzka istota. Co prawda jakis cyniczny glos szepnal jej do ucha, ze trzymanie sie za rece z cudzym mezem rzadko mialo cos wspolnego z przyjaznia, a prawie nigdy ze wspolczuciem, lecz zignorowala go.

– Czy twoja zona nadal ma do ciebie zal? – zapytala, aby przerwac milczenie.

– Jest wsciekla jak kotka – odparl Mervyn.

Nancy usmiechnela sie, przypomniawszy sobie scene, jaka ujrzala w apartamencie, kiedy wrocila z lazienki: Mervyn, jego zona i jej przyjaciel, wszyscy wrzeszczacy na siebie i nie zwracajacy najmniejszej uwagi na to, co sie dzieje dokola nich. Diana i Mark natychmiast uspokoili sie i wyszli, by dokonczyc klotni w innym miejscu, Nancy zas powstrzymala sie od jakichkolwiek komentarzy, gdyz nie chciala, by Mervyn odniosl wrazenie, iz bawi ja sytuacja, w jakiej sie znalazl. Teraz jednak nie miala zadnych oporow przed zadawaniem mu osobistych pytan; okolicznosci sprawily, ze stali sie sobie blizsi, niz mogla sie tego spodziewac.

– Wroci do ciebie?

– Nie mam pojecia – przyznal. – Ten facet, z ktorym jest… Wyglada na mieczaka, ale moze wlasnie tego jej trzeba.

Nancy skinela glowa. Trudno bylo wyobrazic sobie dwoch bardziej rozniacych sie ludzi niz Mervyn i Mark. Mervyn byl wysoki i dostojny, wyniosly w sposobie bycia i mial szorstkie maniery, Mark natomiast sprawial wrazenie czlowieka o znacznie bardziej rozchwianej psychice, na jego okraglej twarzy zas bez przerwy goscil wyraz lekkiego rozbawienia.

– Ja nie lubie mezczyzn w tym typie, ale przypuszczam, ze na swoj sposob moze byc atrakcyjny.

Gdyby Mervyn byl moim mezem, nigdy w zyciu nie zamienilabym go na Marka – pomyslala. – Coz, rzecz gustu.

– Chyba tak. Poczatkowo myslalem, ze Diana chce mi tylko zrobic na zlosc, ale teraz, kiedy go zobaczylem, nie jestem tego taki pewien. – Mervyn zamyslil sie na chwile, po czym zmienil temat. – A co z toba? Uda ci sie pokonac brata?

– Wydaje mi sie, ze odkrylam jego czuly punkt – odparla z ponura satysfakcja, myslac o Dannym Rileyu. – Na razie jeszcze pracuje nad tym.

Usmiechnal sie.

– Kiedy widze cie z takim wyrazem twarzy, nie chcialbym miec cie za przeciwnika.

– Robie to glownie dla mego ojca. Bardzo go kochalam, a firma jest wlasciwie jedyna rzecza, jaka mi po nim zostala. To jakby jego pomnik, ale bardzo szczegolny, bo nosi wyrazne slady jego osobowosci.

– Jaki on byl?

– Nalezal do tych ludzi, ktorych nigdy sie nie zapomina. Byl wysoki, mial czarne wlosy i donosny glos. Emanowala z niego sila. Znal wszystkich robotnikow, wiedzial, ktory ma chora zone i jak sprawuja sie w szkole ich dzieci. Najzdolniejszym fundowal stypendia, dzieki czemu teraz wielu sposrod nich jest prawnikami lub ksiegowymi. Wiedzial, jak zdobywac lojalnosc ludzi. Pod tym wzgledem byl ojcowski i staroswiecki, ale jednoczesnie mial niesamowity zmysl do robienia interesow. W srodku Wielkiego Kryzysu, kiedy w calej Nowej Anglii zamykano jedna fabryke za druga, my zwiekszalismy zatrudnienie, poniewaz nasze obroty rosly bez chwili przerwy! Jako pierwszy producent w branzy obuwniczej zrozumial, jak wazna role pelni reklama, i doskonale z niej korzystal. Interesowala go psychologia, potrafil takze spojrzec na kazdy problem z nowej, nietypowej strony. Bardzo mi go brakuje. Prawie tak bardzo, jak meza. – Nagle ogarnela ja ogromna zlosc. – Nie pozwole, zeby moj lekkomyslny brat roztrwonil dorobek jego zycia! – Jednak zlosc natychmiast ustapila miejsca niepokojowi, kiedy przypomniala sobie o dreczacych ja problemach. – Staram sie wywrzec nacisk na jednego z udzialowcow, ale nie wiem, czy mi sie uda, bo…

Nie dokonczyla zdania, gdyz samolot wpadl w ogromna turbulencje i wierzgnal niczym dziki kon. Nancy wypuscila kieliszek i obiema rekami chwycila sie krawedzi toaletki. Mervyn mial mniej szczescia, gdyz przewrocil sie i potoczyl po podlodze, przewracajac stolik do kawy.

Clipper wyrownal lot.

– Nic ci sie nie stalo? – zapytala Nancy, podajac reke Mervynowi. W nastepnej chwili samolot ponownie zatoczyl sie, ona zas stracila rownowage, spadla z taboretu i wyladowala na lezacym na podlodze mezczyznie.

Mervyn zaczal sie smiac.

Jego smiech okazal sie zarazliwy. Nancy zapomniala o przezyciach ostatnich dwudziestu czterech godzin – o zdradzie brata, katastrofie, ktorej cudem unikneli podczas lotu maszyna Mervyna, niezrecznej sytuacji w apartamencie dla nowozencow, okropnej klotni podczas kolacji i strachu przed sztormem. Uswiadomila sobie, ze istotnie jest cos nieodparcie zabawnego w tym, ze niemal naga siedzi wraz z nieznajomym mezczyzna na podlodze w wyczyniajacym przedziwne harce samolocie, i sama takze wybuchnela smiechem.

Nastepny podskok maszyny rzucil ich na siebie. Wciaz smiejac sie spojrzeli sobie w oczy…

Вы читаете Noc Nad Oceanem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату