Ksiezyc wyszedl zaraz po kolacji, a babcia pokazala mi swoj nowy samochod i polozyla sie spac. Piec po dziewiatej zadzwonil Morelli.

· Przepraszam, ze nie oddzwonilem wczesniej – powiedzial. – Mialem jeden z tych przyjemnych dni. A co u ciebie?

· Mam pryszcz.

· Chyba cie nie przebije.

· Znasz kobiete, ktora nazywa sie Cynthia Lotte? Ludzie mowia, ze byla przyjaciolka Homera Ramosa.

· O ile wiem, Homer zmienial dziewczyny jak rekawiczki.

· Poznales jego ojca?

· Rozmawialem z nim kilka razy.

· Co o nim sadzisz?

· Typowy dobry grecki przemytnik broni ze starej gwardii. Nie widzialem go ostatnio. – Tu nastapila chwila ciszy. – Babcia Mazurowa wciaz u ciebie mieszka?

· Mhm.

Morelli westchnal gleboko.

· Mama pyta, czy chcialbys przyjsc jutro na kolacje. Robi pieczen wieprzowa.

· Jasne – powiedzial Morelli. – Bedziesz tam, prawda?

· Ja, babcia i pies.

· O nie! – zajeczal Morelli.

Odlozylam sluchawke, wzielam Boba na spacer wokol bloku, dalam Reksowi winogrono i chwile ogladalam telewizje. Zasnelam mniej wiecej w polowie meczu hokejowego i obudzilam sie w drugiej czesci programu o seryjnych mordercach i medycynie sadowej. Kiedy program sie skonczyl, sprawdzilam trzy razy zamki w drzwiach wejsciowych i wlaczylam wykrywacz ruchu w klamce. Jezeli ktos otworzylby drzwi, alarm sie odezwie. Oczywiscie mialam nadzieje, ze to sie nie zdarzy, poniewaz po programie o seryjnych mordercach bylam troche przestraszona. Komandos gapiacy sie na moj pryszcz nie stanowil powodu do niepokoju w porownaniu z kims, kto obcialby mi jezyk i zabral go do domu, powiekszajac swoja kolekcje zamrozonych jezykow. Na wszelki wypadek poszlam do kuchni i schowalam wszystkie noze. Nie ma sensu ulatwiac sprawy jakiemus szalencowi, ktory zakradnie sie i poderznie mi gardlo moim wlasnym nozem do stekow. Nastepnie wyjelam rewolwer z miski z herbatnikami i wetknelam go pod poduszke na kanapie na wszelki wypadek, zebym w razie czego mogla szybko po niego siegnac.

Zgasilam swiatlo i wpelzlam pod koldre na moim tymczasowym poslaniu. W sypialni chrapala babcia. W kuchni warczala zamrazarka, ktora wlasnie weszla w faze roz-mrazania. Slychac bylo przytlumiony dzwiek trzaskania drzwiami na parkingu. Typowe odglosy, powiedzialam sobie. Tylko dlaczego serce glucho lomotalo mi w piersiach? Poniewaz obejrzalam ten glupi program o seryjnych zabojcach, wlasnie dlatego.

W porzadku, zapomnij o programie. Spij. Pomysl o czyms innym.

Zamknelam oczy. I pomyslalam o Alexandrze Ramo-sie, ktory zapewne nie byl o wiele lepszy od tych oblakanych mordercow, przyprawiajacych mnie o palpitacje serca. O co chodzi z tym Ramosem? Czlowiek, ktory kontroluje przeplyw nielegalnej broni na calym swiecie, musi jechac okazja z kims obcym, zeby kupic sobie papierosy. Plotki glosza, ze Ramos jest chory, ale kiedy z nim rozmawialam, nie wygladal mi na kogos, kto cierpi na Alzhei-mera albo popadl w obled. Byc moze byl nieco agresywny. Nie grzeszyl tez cierpliwoscia. Mysle, ze chwilami jego zachowanie mogloby sie wydawac dziwaczne, ale bylismy w Jersey i – wedlug mnie – z Ramosem bylo wszystko w porzadku.

Do tego stopnia stracilam glowe, ze ledwo moglam z nim rozmawiac. Teraz, kiedy od naszego spotkania uplynelo troche czasu, mialam do niego milion pytan. Nie tylko chcialam z nim dluzej porozmawiac, ale odczuwalam niezdrowa ciekawosc, zeby zajrzec do wnetrza jego domu. Kiedy bylam dzieckiem, rodzice zabrali mnie do Waszyngtonu, zebym zobaczyla Bialy Dom. Stalismy godzine w kolejce, a potem poszlismy za przewodnikiem do pokoi udostepnionych do zwiedzania. Wiekszosc byla oszustwem. Kogo obchodzi Rzadowa Jadalnia? Chcialam zobaczyc kuchnie. Chcialam zobaczyc lazienke prezydenta. A teraz chcialam zobaczyc dywan w pokoju goscinnym Alexandra Ramosa. Chcialam pomyszkowac w pokojach Hannibala i zajrzec do lodowki. Chce przez to powiedziec, ze skoro wszyscy byli na okladce „Newsweeka”, to chyba musza byc intrygujacy, prawda?

To wszystko sprawilo, ze zaczelam myslec o Hanniba-lu, ktory bynajmniej nie byl intrygujacy. I o Cynthii Lot-te, ktora rowniez nie wygladala na intrygujaca. A naga Cynthia Lotte z Homerem Ramosem? Tez nic interesujacego. Zaraz, a Cynthia Lotte z Batmanem? Juz lepiej. Sekunde, a Hannibal Ramos z Batmanem? Obrzydliwe. Pobieglam do lazienki umyc zeby. Nie sadze, zebym miala szczegolne uprzedzenia do homoseksualistow, ale z Batmanem to juz bylo za wiele.

Kiedy wyszlam z lazienki, uslyszalam, ze ktos gmera w moich drzwiach wejsciowych, skrobiac przy zamku. Drzwi sie otworzyly i wlaczyl sie alarm. Zatrzymal je lancuch, a kiedy weszlam do przedpokoju, w szparze miedzy drzwiami i framuga zobaczylam Ksiezyca, ktory zagladal do srodka.

· Czesc, facetka – powiedzial, kiedy wylaczylam alarm. – Jak leci?

· Skad sie tutaj wziales?

· Zapomnialem dac twojej babci zapasowe kluczyki. Mialem je w kieszeni. Wiec je przynioslem. – Wcisnal mi kluczyki do reki. – Ludzie, masz odjazdowy alarm. Znam kogos, kto ma alarm z melodia tej piosenki z filmu Bonanza. Pamietasz Bonanze? Rany, to byl niezly kawalek.

· Jak otworzyles te drzwi?

· Dlutem. Nie chcialem zawracac ci glowy w srodku nocy.

· To bardzo uprzejmie z twojej strony.

· Ksiezyc zawsze stara sie byc uprzejmy. – Przekazal mi znak pokoju i swobodnym krokiem ruszyl wzdluz korytarza.

Zamknelam drzwi i wlaczylam alarm z powrotem. Babcia nadal chrapala w mojej sypialni, a Bob nawet nie ruszyl sie ze swojego miejsca kolo kanapy. Jesli pojawilby sie tutaj seryjny morderca, bylabym zdana na wlasne sily.

Zajrzalam do Reksa i wytlumaczylam mu, co sie stalo z alarmem.

· Nie ma sie czym martwic – powiedzialam. – Wiem, ze jest glosny, ale przynajmniej sie obudziles i biegasz.

Rex usilowal utrzymac rownowage na swoim malym drewienku dla chomikow, przednie lapki dyndaly mu z przodu, wasy ruszaly sie, cienkie jak pergamin uszka drgaly, a slepia o czarnych zrenicach byly szeroko otwarte. Wrzucilam mu kawaleczek krakersa do miseczki, szybko podbiegl, wciagnal go do swojej torebki policzkowej i zniknal w puszce po zupie. Rex wiedzial, jak przetrwac kryzys.

Wrocilam do lozka i naciagnelam koldre pod sama szyje. Koniec z mysleniem o Batmanie, powiedzialam sobie. Nie ma zadnego zagladania pod jego sliski gumowy skafander. Zadnych seryjnych zabojcow. No i zadnych mysli o Joem Morellim, poniewaz mogloby mnie skusic, zeby do niego zadzwonic i blagac go, zeby sie ze mna ozenil… Czy cos w tym rodzaju.

To o czym mam myslec? Moze o chrapaniu babci? Bylo wystarczajaco glosne, zeby dostac wady sluchu na reszte zycia. Polozylabym sobie poduszke na glowe, ale wtedy moglabym nie uslyszec alarmu i seryjny zabojca wszedlby do srodka i odcialby mi jezyk. Cholera, kolejny raz mysle o seryjnym mordercy!

Znowu uslyszalam jakis odglos przy drzwiach. Sprobowalam dojrzec w ciemnosciach, ktora godzina. Musialo byc kolo pierwszej. Drzwi sie otworzyly i uslyszalam alarm. Coz, bez cienia watpliwosci byl to Komandos. Poprawilam reka wlosy i sprawdzilam, czy plaster jest na miejscu. Mialam na sobie flanelowe bokserki, bialy podkoszulek i w ostatniej chwili wpadlam w panike, ze przez trykot bedzie widac sutki. Niech to kule bija! Powinnam byla pomyslec o tym wczesniej. Pobieglam do przedpokoju, zeby wylaczyc alarm, ale zanim doszlam do drzwi, w szparze miedzy drzwiami i framuga zobaczylam pare nozyc. Nozyce przeciely lancuch i drzwi otworzyly sie na osciez.

· Hej – powitalam Komandosa. – Kantujesz!

Ale to nie Komandos wszedl przez otwarte drzwi. To byl Morris Munson. Wyrwal alarm z klamki i wbil w niego nozyce. Alarm wydal ostatni pisk i ucichl. Babcia nadal chrapala. Bob wciaz lezal rozwalony kolo kanapy. A Rex stal z natezona uwaga, odgrywajac role niedzwiedzia grizzly.

· Niespodzianka – powiedzial Munson, zamykajac drzwi i wchodzac do przedpokoju.

Вы читаете Wytropic Milion
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату