jak zjawa.
Pobieglam na ulice i nasluchiwalam odglosu krokow. Zamiast nich uslyszalam odglos silnika, dobiegajacy gdzies z bliska. Czarne suv przecielo skrzyzowanie i po cichu odjechalo. Obawialam sie, ze trace rozum i ze sa to halucynacje wywolane brakiem snu. Wrocilam do samochodu niezle wystraszona i pojechalam do domu.
Kiedy polozylam torebke na ladzie w kuchni, babcia nadal chrapala jak wilk. Przywitalam sie z Keksem i poczlapalam do lozka. Nawet nie zdjelam butow. Po prostu rzucilam sie na kanape i naciagnelam na siebie koldre.
Kiedy znowu otworzylam oczy, przy stoliku-lawie siedzieli Ksiezyc i Dougie, ktorzy gapili sie na mnie.
· Rety! – krzyknelam. – O co chodzi?
· Czesc, facetka – powiedzial Ksiezyc. – Mam nadzieje, ze cie nie przestraszylismy ani nic takiego.
· Co wy tu robicie?! – wrzasnelam.
· Koles, zwany kiedys Dilerem, potrzebuje z kims pogadac. No coz, cos sie dzieje. Wiesz, jestes biznesmenem, ktoremu sie wiedzie, a potem nagle – dup – wypruwaja cie ze wszystkiego. Ludzie, to nie jest w porzadku.
Dougie pokiwal glowa.
· Nie jest w porzadku – przytaknal.
· Pomyslelismy sobie, ze moze masz pomysl na prace – wyjasnil Ksiezyc. – Poniewaz ty masz taka swietna posade. Ty i Dougster jestescie jak… firma facet i facetka.
· To nie znaczy, ze nie otrzymalem zadnych propozycji – dodal Dougie.
· Tak jest – powiedzial Ksiezyc. – Dougstera bardzo chca zatrudnic w branzy farmaceutycznej. Potrzebuja tam mlodych przedsiebiorczych mezczyzn.
· Chodzi ci o czarny rynek?
· Tez – powiedzial Ksiezyc.
Jakby Dougie nie mial dosc problemow. Handel kradzionymi samochodami to jedno. A handel prochami to calkiem inna bajka.
· Narkotyki to nie jest najlepszy pomysl – oswiadczylam. – Moze miec skutki uboczne na cale zycie. Dougie znowu kiwnal glowa.
· Tak wlasnie pomyslalem. Teraz, kiedy Homer wypadl z gry, sprawy moga sie pogorszyc.
· Cholernie szkoda tego Homera – powiedzial Ksiezyc. – To byl porzadny czlowiek. Biznesmen.
· Homer? – upewnilam sie.
· Homer Ramos. Homer i ja bylismy jak to – wyjasnil Ksiezyc, przyciskajac jeden palec do drugiego. – Bylismy ze soba zwiazani, facetka.
· Chcesz przez to powiedziec, ze Homer Ramos byl zamieszany w narkotyki?
· No jasne – odparl Ksiezyc. – Kazdy jest.
· Jak poznales Homera Ramosa?
· Wlasciwie nie znalem go w sensie fizycznym. To mialo raczej charakter wzajemnej wiezi kosmicznej. On byl kims w rodzaju wielkiego guru od narkotykow, a ja, wiesz, raczej konsumentem. To naprawde straszny kanal, ze dal sobie przestrzelic glowe. Akurat wtedy, kiedy dostal ten drogi dywan.
· Dywan?
· W zeszlym tygodniu bylem w „Art’s”, zastanawiajac sie nad kupnem dywanu. Wiesz, jak to jest. Najpierw myslisz, ze wszystkie dywany sa absolutnie wspaniale, a potem, im dluzej na nie patrzysz, tym bardziej wydaja ci sie do siebie podobne. Ale zanim to zauwazysz, jestes jakby zahipnotyzowany tymi dywanami, no nie? A potem bierzesz gleboki oddech, kladziesz sie na podlodze i masz dreszcze, nie? Kiedy tak sobie lezalem za tymi dywanami, uslyszalem, jak wchodzi Homer. Poszedl do drugiego pomieszczenia, zabral dywan i wyszedl. A ten gosc od dywanow, wiesz, wlasciciel, powiedzial Homerowi, zedywan jest wart milion dolarow i Homer musi na niego naprawde uwazac. Niezle, co?
Dywan za milion dolarow! Arturo Stolle dal Homerowi dywan wart milion dolarow tuz przed tym, jak Ramosa zamordowano.
A teraz Stolle szuka Komandosa, ostatniego czlowieka, ktory widzial Ramosa zywego… Nie liczac goscia, ktory go zabil. I Stolle mysli, ze Komandos ma cos, co nalezy do niego. Czy Stolle’owi chodzi o dywan? Trudno w to uwierzyc. To musi byc jakis piekielny dywan.
· Jestem prawie pewien, ze to nie byly halucynacje -oswiadczyl Ksiezyc.
· To bylyby naprawde dziwne halucynacje – powiedzialam.
· Ale nie takie dziwne, jak wtedy, kiedy myslalem, ze zamienilem sie w gigantyczna kule gumy do zucia. Cos przerazajacego, facetka. Mialem tylko male rece i nogi, a cala reszta byla z gumy do zucia. Nie mialem nawet twarzy. Caly bylem jakis przezuty, wiesz. -Ksiezyc bezwiednie sie wzdrygnal. – To byla zla faza, facetka.
Drzwi wejsciowe otworzyly sie i wszedl Morelli. Popatrzyl na Ksiezyca i Dougiego, a potem spojrzal na zegarek i zmarszczyl brwi.
· Czesc, koles – powital go Ksiezyc. – Kope lat. Jak leci, facet?
· Nie narzekam – odparl Morelli.
Dougie, ktory nie byl nawet w polowie tak zadzumiony jak Ksiezyc, na widok Morellego zerwal sie na rowne nogi i niechcacy nadepnal na Boba. Bob niespodziewanie za-skowyczal, zatopil Wy w nodze Dougiego i odgryzl mu kawalek spodni.
Babcia Mazurowa otworzyla drzwi swego pokoju i wyjrzala.
· Co tu sie dzieje? – zapytala. – Czy cos przegapilam?
Dougster nerwowo przestepowal z nogi na noge, gotow dac dyla w strone drzwi przy najblizszej okazji. Nie czul sie komfortowo w obecnosci zastepcy szeryfa. Brakowalo mu wielu talentow, potrzebnych do tego, zeby byc dobrym przestepca.
Morelli podniosl rece do gory na znak rezygnacji.
· Poddaje sie.
Zatrzymalam go. Cmoknal mnie w usta i zamierzal odejsc.
· Hej, poczekaj – powiedzialam. – Musze z toba pogadac. – Spojrzalam na Ksiezyca. – Sam na sam.
· Jasne – zrozumial Ksiezyc. – Nie ma sprawy. Doceniamy madre rady na temat narkotykow. Bedziemy musieli poszukac innego zatrudnienia dla Dougstera.
· Wracam do lozka – oznajmila babcia, kiedy Ksiezyc i Dougie wyszli. – Nie zapowiada sie nic interesujacego. Wolalam noc, kiedy lezalas na podlodze z tym lowca nagrod.
Morelli spojrzal na mnie takim samym wzrokiem, jakim Desi spoglada na Lucy, kiedy ta zrobi cos niewyobrazalnie glupiego.
· To dluga historia – powiedzialam.
· Nie watpie.
· Na pewno nie chcesz teraz wysluchiwac calej tej nudnej opowiesci.
· Wyglada na to, ze moze byc calkiem zabawna. Czy jest o tym, jak przecieto twoj lancuch u drzwi?
· Nie, to zrobil Morris Munson.
· Pracowita noc.
Westchnelam i rzucilam sie na kanape. Morelli usiadl naprzeciw mnie w fotelu.
· Slucham.
· Wiesz cos na temat dywanow?
· Wiem, ze leza na podlodze.
Opowiedzialam mu historie o dywanie za milion dolarow.
· Moze to nie dywan byl wart milion dolarow – zasugerowal Morelli. – Moze cos bylo w tym dywanie.
· Na przyklad?
Morelli spojrzal na mnie znaczaco.
Zaczelam gjosno myslec.
· Co jest na tyle male, zeby sie zmiescic w dywanie? Narkotyki?
· Widzialem fragment kasety wideo z pozaru w biurze Ramosa – powiedzial Morelli. – Homer Ramos mial ze soba sportowa torbe, kiedy przechodzil obok ukrytej kamery tej nocy, gdy szedl na spotkanie z Komandosem. A Komandos niosl te torbe, kiedy stamtad wychodzil. Mowi sie, ze Arturo Stolle stracil kupe pieniedzy i chce pogadac na ten temat z Komandosem. Co o tym sadzisz?
· Mysle, ze moze Stolle dal Ramosowi narkotyki. Ramos przekazal narkotyki dalej, zeby je podzielono i rozprowadzono, i zostal z torba pieniedzy, ktorych czesc albo calosc nalezala do Stolle’a. Potem cos zaszlo miedzy