Francji, choc nalezy sie spodziewac, ze lada moment przybedzie posel z Damietty, ktory przyniesie zle nowiny. Zamiast czekac na wezwanie kanclerza, wybierzemy sie zaraz do palacu. Musze oznajmic cesarzowi, ze jego najdostojniejszy wuj zostal jencem Saracenow. Pojdziecie ze mna, lecz nie mowcie nikomu, co zamierzam mu powiedziec.

Rycerze podazyli za swym zwierzchnikiem, z trudem dotrzymujac mu kroku. Dotarli do dziedzinca, gdzie stajenni czekali z osiodlanymi wierzchowcami. Orszak zamykali trzej sluzacy na koniach i trzy objuczone sakwami muly.

Gdy dojezdzali do palacu w Blachernos, slonce juz zachodzilo. Sluzba palacowa nie wierzyla wlasnym oczom: przyjechal sam przeor komandorii z Konstantynopola. Musza go sprowadzac wazne powody, albowiem tak swietny rycerz nie przybywalby z wizyta po zachodzie slonca.

Kanclerz pograzony byl w lekturze, gdy jeden ze sluzacych wsunal sie do komnaty, by doniesc mu o przybyciu de Saint-Remy’ego i jego swity.

Niepokoj ogarnal Pascala de Molesmes. Tak podziwiany przez niego Andre de Saint-Remy nie stawialby sie na dworze, nie poprosiwszy przedtem o audiencje u cesarza. Chyba ze wydarzylo sie cos powaznego.

Nie ociagajac sie, wyszedl mu na spotkanie.

– Moj przyjacielu, nie spodziewalismy sie…

– Musze natychmiast widziec sie z cesarzem – odparl szorstko de Saint-Remy.

– Powiedz, prosze, co sie stalo?

Templariusz zawahal sie.

– Przynosze wiesci dla cesarza – powiedzial po chwili. – Musze porozmawiac z nim bez swiadkow.

De Molesmes pojal, ze niczego wiecej sie nie dowie od tego dumnego templariusza. Moglby co prawda oswiadczyc, ze Baldwin nikogo nie przyjmuje, zanim on, jego kanclerz, sam nie oceni, czy sprawa jest naprawde pilna. Byl jednak swiadom, ze w ten sposob niczego sie nie dowie, a jesli oczekiwanie sie przeciagnie, de Saint- Remy odjedzie, nie podzieliwszy sie z nikim nowinami.

– Zaczekajcie tu. Powiem cesarzowi o waszym przybyciu.

Templariusze skracali sobie czas oczekiwania cicha modlitwa. Po jakims czasie do komnaty wszedl hrabia Dijon, ktory mial umowione spotkanie z kanclerzem.

– Panowie…

Templariusze zdawali sie go nie dostrzegac. Hrabia zmieszal sie nieco, poniewaz nie spodziewal sie spotkac tu takich gosci.

Po polgodzinie pojawil sie kanclerz. Skrzywil sie na widok hrabiego Dijon, choc spotkanie z wyslannikiem krola Francji bylo dla niego niezmiernie wazne.

– Cesarz przyjmie Wasza Wysokosc w prywatnej komnacie. Ty zas, hrabio, musisz zaczekac, bowiem cesarz moze mnie wezwac w kazdej chwili.

Baldwin siedzial w komnacie sasiadujacej z sala tronowa.

Nie potrafil ukryc zaniepokojenia ta nieoczekiwana wizyta.

Przeczuwal, ze templariusze przynosza zle wiesci.

– Mowcie, kawalerowie, coz to za pilna sprawa, ze nie moze zaczekac do umowionej audiencji?

– Panie, musisz wiedziec, ze twoj wuj, Ludwik, krol Francji jest w niewoli w

Al-Mansurze – oznajmil de Saint-Remy. – W tej chwili negocjowane sa warunki jego uwolnienia. Sytuacja jest powazna. Uznalem, ze powinienes o tym wiedziec.

Cesarz pobladl. Przez pare sekund nie mogl wydusic slowa.

Czul, jak serce lomocze mu w piersi, a dolna warga drzy jak wtedy, gdy bedac dzieckiem, musial najwiekszym wysilkiem woli powstrzymywac lzy, gdyz inaczej ojciec ukaralby go za okazanie slabosci.

Templariusz widzial, co dzieje sie z Baldwinem, mowil wiec dalej, by dac mu czas na dojscie do siebie.

– Wiem, jak bardzo wasza wysokosc kocha swego wuja. Zapewniam, robimy wszystko, co w naszej mocy, by go uwolnic.

– Kiedy sie dowiedzieliscie? Kto wam powiedzial? – belkotal Baldwin.

De Saint Remy nie odpowiedzial na te pytania, oswiadczyl tylko:

– Panie, doskonale znane mi sa klopoty imperium, przybywam, by oferowac ci pomoc.

– Pomoc? W czym ty moglbys mi pomoc?

– Zamierzasz sprzedac mandylion krolowi Ludwikowi. Krol przyslal hrabiego Dijon, by negocjowal cene. Wiem, ze swiety calun jest juz w twoich rekach i ze kiedy dojdziecie do porozumienia, krol zabierze go do Francji, by podarowac go pani Blance. Genuenscy bankierzy chca, bys splacil dlugi, ambasador Wenecji zas napisal do ciebie, wielmozny panie, ze niedlugo bedzie gotow kupic resztki cesarstwa, i to po niezbyt wygorowanej cenie. Jesli nie splacisz choc czesci dlugow, ani sie obejrzysz, a zostaniesz cesarzem bez cesarstwa.

Tak brutalne slowa jeszcze bardziej przygnebily Baldwina, ktory nerwowo wylamywal palce pod szerokimi rekawami purpurowej szaty. Nigdy nie czul sie tak osamotniony jak teraz. Szukal wzrokiem kanclerza, lecz templariusze uprzedzili tamtego, ze chca porozmawiac z cesarzem bez swiadkow.

– Co radzicie mi uczynic, rycerze? – zapytal Baldwin.

– Zakon gotow jest kupic mandylion. Juz dzis mozesz dostac dosc zlota, by posplacac najpilniejsze zobowiazania. Genua i Wenecja dadza ci spokoj. Chyba ze znow cesarstwo popadnie w dlugi. Jedyny warunek, jaki stawiamy, to milczenie. Musisz przysiac na swoj honor, ze nikomu, nawet swemu zaufanemu kanclerzowi nie zdradzisz, ze sprzedales plotno templariuszom. Nikt nigdy nie moze sie o tym dowiedziec.

– Dlaczego zadacie dochowania tajemnicy?

– Wiesz przeciez, ze zawsze dzialamy dyskretnie. Jesli nikt nie bedzie wiedzial, gdzie znajduje sie mandylion, chrzescijanie unikna swarow i podzialow. Ufamy ci, twemu rycerskiemu i cesarskiemu slowu, ale w dokumencie sprzedazy zostanie napisane, ze jesli zdradzisz warunki umowy, zaciagniesz dlug wobec zakonu. Zazadamy tez natychmiastowego oddania zlota, ktore jestes nam winny.

Cesarz z trudem oddychal.

– Skad mam wiedziec, czy Ludwik naprawde dostal sie do niewoli?

– Wiesz przeciez, ze jestesmy mezami honoru, nie zastawiamy pulapek ani nie uciekamy sie do podstepow.

– Kiedy mialbym odebrac zloto?

– Natychmiast.

Andre de Saint-Remy doskonale zdawal sobie sprawe, jak wielka pokuse stanowi dla Baldwina ta propozycja. Wystarczy jedno slowo, by skonczyly sie jego najgorsze koszmary, jeszcze tego ranka moglby wezwac Wenecjanina i Genuenczyka, by oznajmic im, ze jest gotow splacic dlugi.

– Nikt na dworze nie uwierzy, ze pieniadze spadly nam z nieba.

– Powiesz im prawde, ze dostales wsparcie od templariuszy. Nie musisz zdradzac, za co. Pomysla, ze to kolejna pozyczka.

– A jesli sie nie zgodze?

– Uszanujemy twoja wole, panie.

Zapadla cisza. Baldwin zastanawial sie, czy podjal wlasciwa decyzje. De Saint-Remy milczal, pewny odpowiedzi cesarza, bo doskonale znal ludzka nature. Baldwin wbil wzrok w templariusza i powiedzial bardzo cicho:

– Zgoda.

Bartolome dos Capelos podal przeorowi dokument, ten zas wreczyl go cesarzowi.

– To nasza umowa. Przeczytaj i podpisz, a nasi sludzy zloza zloto tam, gdzie wskazesz.

– Wiec wiedzieliscie, ze ustapie? – zapytal Baldwin lamiacym sie glosem.

Saint-Remy milczal, nie odrywajac wzroku od cesarza. Ten zas wzial gesie pioro, nakreslil swoj podpis i przystawil cesarska pieczec.

– Zaraz przyniose mandylion.

Wyszedl, jakby przeniknal przez arras, gdyz nawet wytezajac wzrok, trudno bylo zauwazyc ukryte drzwi. Po chwili wrocil i podal im starannie zlozone plotno. Templariusze odwineli fragment tkaniny, by upewnic sie, czy to prawdziwy mandylion.

Na znak przeora Roger Parker, rycerz ze Szkocji oraz Portugalczyk dos Capelos, opuscili cesarska komnate i szybkim krokiem skierowali sie do wyjscia z palacu, gdzie czekali ich sludzy.

Pascal de Molesmes, siedzacy w przedsionku, widzial, jak templariusze i ich sludzy wchodza i wychodza,

Вы читаете Bractwo Swietego Calunu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату