nam powodow ufa braciom, ktorzy nie wyrozniaja sie niczym szczegolnym. Nie robili podejrzanych interesow, nie ukradli motocykla sasiadowi… Owszem, zamordowali jednego goscia, ale stalo sie to podczas pijackiej burdy.
– Dobrze, Giuseppe, mamy juz dosc podsumowan, moze dodasz cos, czego jeszcze nie wiemy.
– Wydaje mi sie, ze koledzy juz sporo powiedzieli – wtracil sie Antonino. – Musimy znalezc ogniwo, ktore to wszystko laczy. Ktos chce smierci niemego, bo wie, ze moze nas dokads doprowadzic. To znaczy, ze doszlo do infiltracji, ktos dowiedzial sie o operacji pod kryptonimem „Kon trojanski”, w przeciwnym razie juz dawno skonczyliby z niemowa, oni jednak chca go zabic wlasnie teraz.
Na kilka sekund zapadla cisza.
– Kto wiedzial o operacji? – zapytala w koncu Sofia.
– Duzo osob – odrzekl Valoni. – Antonino ma racje, chca go zabic, zeby nie doprowadzil nas do kogos wazniejszego. Trzeba przyznac, ze dosc szybko rozpoznali nasze plany. Minervo, Antonino, chce, zebyscie znalezli wiecej informacji o rodzinie Baherai, to oni stanowia brakujace ogniwo. Musza miec powiazania z kims, kto chce smierci tego czlowieka. Sprawdzcie to wszystko jeszcze raz, nie pomincie zadnego szczegolu. Ja wracam do wiezienia.
– Dlaczego nie porozmawiac z rodzicami i krewnymi braci? – zapytal Pietro.
– Natychmiast wzbudzimy podejrzenia, wyploszymy lisa z nory. Nie mozemy tez wyciagnac niemowy z wiezienia, bo od razu zacznie cos podejrzewac i nie zaprowadzi nas do swojej organizacji. Musimy miec pewnosc, ze przezyje, trzymac go z daleka od tych Baherai – zakonczyl Valoni.
– A kto sie tym zajmie? – dopytywala sie Sofia.
– Pewien boss narkotykowy, niejaki Frasquello. Umowilismy sie, ze komisja penitencjarna zbada jego przypadek, moze uda sie nieco skrocic mu wyrok. Dobrze, do roboty.
Ane Jimenez spotkali w holu. Szla do wyjscia, ciagnac walizke na kolkach.
– Chyba eskortujecie cos cennego, nigdy nie widzialam wszystkich panstwa naraz – zazartowala.
– Wyjezdzasz? – zainteresowala sie Sofia.
– Tak, jade do Londynu, a potem do Francji.
– Sluzbowo?
– Wlasciwie tak, sluzbowo. Zadzwonie do ciebie. Moze bede potrzebowala twoich rad.
Bagazowy poinformowal, ze taksowka juz czeka, Ana pozegnala sie wiec, posylajac im szeroki usmiech.
– Ta dziewczyna zaczyna mi dzialac na nerwy – mruknela Minerva.
– Nigdy za nia nie przepadalas – zauwazyla Sofia.
– Nie, nie zrozum mnie zle, lubie ja, nie podoba mi sie tylko, ze wtraca sie do naszej pracy. Po co jedzie do Londynu, a potem do Francji? Albo wie o czyms, o czym my nie wiemy, albo stara sie udowodnic jedna ze swoich szalonych teorii.
– Jest bardzo inteligentna – odparla Sofia – a jej teorie niekoniecznie sa takie szalone. Schliemanna tez traktowano jak wariata, a jednak odkryl Troje.
– Tylko tego brakowalo, zebys robila za jej adwokata.
W kazdym razie niepokoi mnie ten wyjazd do Londynu. Nie wiem, czego ona szuka, ale na pewno ma to cos wspolnego z calunem turynskim. Zadzwonie do Santiaga.
Straznik przyjal pieniadze. Byla to duza suma, za tak nieskomplikowane zadanie – po prostu nie domknal drzwi dwoch cel. W jednej siedzial niemy wiezien, w drugiej bracia Baherai.
Zwyczajnie zapomnial przekrecic klucz w zamku. Zdarza sie.
W wiezieniu panowala cisza. Uplynely dwie godziny, odkad wiezniowie polozyli sie spac. Korytarze byly slabo oswietlone, straznicy drzemali.
Bracia popchneli drzwi. Byly otwarte. Ich wspolnik dotrzymal slowa. Przywierajac do sciany, skierowali sie na drugi koniec korytarza, gdzie miescila sie cela niemowy. Jesli wszystko pojdzie zgodnie z planem, zanim minie dziesiec minut, wroca do siebie i nikt sie o niczym nie dowie.
Pokonali juz polowe dlugosci korytarza, kiedy mlodszy z braci poczul, ze na jego szyi zaciska sie dlon. Nie zdazyl nawet jeknac. Dostal w glowe i stracil przytomnosc. Starszy odwrocil sie zbyt pozno i na jego nosie wyladowala czyjas piesc. Chcial krzyknac, ale nie mogl, ktos go dusil. Baherai poczul, ze uchodzi z niego zycie.
Bracia ockneli sie na korytarzu. Przestraszony straznik miotal sie i krzyczal. Kiedy przewozono ich do czesci szpitalnej, cieszyli sie, ze zyja, wiedzieli jednak, ze ktos ich zdradzil.
Lekarz zalecil obserwacje. Zostali brutalnie pobici, ich twarze byly krwawa miazga, opuchlizna nie pozwalala otworzyc oczu. Pielegniarka zaaplikowala kazdemu zastrzyk uspokajajacy, zeby mogli zasnac Kiedy Valoni dotarl do gabinetu naczelnika, ten, zmartwiony, opowiedzial mu, co sie stalo. Musi zlozyc raport wladzom miasta i karabinierom.
Valoni uspokoil go i poprosil o widzenie z Frasquellem.
– Wywiazalem sie ze swojego zadania – warknal Frasquello, gdy tylko przekroczyl prog gabinetu.
– A ja z mojego. Co sie stalo?
– Grunt, ze sie udalo. Niemowa zyje, Turcy tez. Nikt za bardzo nie ucierpial.
– Niech pan nie traci czujnosci, moga powtorzyc zamach.
– Kto? Ci dwaj? Nie wierze.
– Oni czy inni, nie wiem. Niech pan uwaza.
– Kiedy porozmawia pan z komisja wiezienna?
– Jak tylko sie to skonczy.
– To znaczy?
– Mam nadzieje, ze to kwestia trzech, czterech dni.
– Zgoda. Lepiej niech pan dotrzyma slowa, panie wladzo, bo jak nie, drogo pan za to zaplaci.
– Niech pan nie bedzie glupi i daruje sobie te pogrozki.
– A pan niech dotrzyma slowa, dobrze radze.
Frasquello wyszedl z gabinetu, trzaskajac drzwiami, odprowadzany zdumionym spojrzeniem naczelnika.
– Alez Marco, uwaza pan, ze komisja zlagodzi mu wyrok?
– Wspolpracowal z nami, powinni wziac to pod uwage. A propos, kiedy dostaniemy buty niemowy? Moj czlowiek nie moze wiecznie siedziec w Turynie, musimy w koncu umiescic ten mikrofon.
– Nie przychodzi mi do glowy zaden pretekst…
– Wiec niech je zabiora do czyszczenia. Powiedzcie mu, ze kiedy skazani wychodza na wolnosc, sluzby staraja sie, by wygladali schludnie. Jesli nie rozumie, co sie do niego mowi… Wszystko jedno. Jesli rozumie, to chyba nietrudno go bedzie przekonac. Nie przychodzi mi do glowy zaden inny pomysl. Dzis w nocy, po zamknieciu cel, mam dostac te buty. I niech je ktos wyczysci.
Addai pracowal w swoim gabinecie. Az podskoczyl na dzwiek telefonu komorkowego. Kiedy sluchal, jego twarz powoli tezala. Rozlaczyl sie, czerwony ze zlosci.
– Guner! Guner! – krzyczal na caly korytarz, choc rzadko podnosil glos.
Sluzacy wyrosl przed nim jak spod ziemi.
– Co sie stalo, pasterzu?
– Natychmiast odszukaj Bakkalbasiego i sprowadz, chocby byl na koncu swiata. Za pol godziny chce tu widziec wszystkich pasterzy.
– Powiedz, co sie stalo?
– Kleska. Idz juz i zrob, o co prosze.
Kiedy zostal sam, przycisnal palce do skroni. Od paru dni dokuczala mu migrena. Zle spal i nie mial apetytu. Nie chcialo mu sie zyc Byl zmeczony, mial dosc bycia Addaiem.
Wiadomosci nie mogly byc gorsze. Wykryto plan braci Baherai Ktos im przeszkodzil. Moze ci Baherai to gaduly i sami wszystko wypaplali, albo niemowa dostal ochrone na kilka dni przed wyjsciem na wolnosc? To na pewno oni, znow oni, albo ten gliniarz wtykajacy nos tam, gdzie me powinien. Zdaje sie, ze ostatnio wcale nie wychodzi z