naszym zamku. Musimy zaczekac na wiesci z Francji i postanowienia soboru – nie pozostana one bez wplywu na losy zgromadzenia.

Jakub de Molay zaleca, bym natychmiast poslal naszego czlowieka do Paryza. Musi jechac w przebraniu, nie wolno mu sie zblizac do zadnej z naszych siedzib ani starac o spotkanie z zadnym z braci, ma miec oczy i uszy szeroko otwarte, a kiedy dowie sie, jaki los czeka templariuszy, ma natychmiast zawrocic do domu. Wtedy przyjdzie czas, by zdecydowac, czy calun pozostanie w Castro Marim, czy tez lepiej przeniesc go gdzie indziej, w bezpieczniejsze miejsce. Poszukam rycerza, ktory najlepiej wywiaze sie z zadania.

* *

Miasto Troyes zostalo daleko w tyle. Juz niewiele godzin dzielilo Gotfryda de Charneya i jego sluge od wlosci Lirey.

Odkad wyruszyl, nie opuszczalo go wrazenie, ze jest sledzony.

Plotno wlozyl do starej zniszczonej sakwy podroznej.

Chlopi zbierali narzedzia z pol, gdyz dzien mial sie ku koncowi. Templariusz czul, ze wzruszenie sciska mu gardlo, gdy ujrzal kraj dziecinstwa. Nie mogl sie doczekac, kiedy ujrzy Paula, swego starszego brata.

Paul powital go serdecznie, zapewniajac, ze moze sie czuc jak u siebie w domu. Ojciec, teraz blizszy grobu niz zycia, zawsze szanowal zakon i kiedy tylko mogl, wspieral templariuszy.

Rodzina byla dumna, ze az dwaj czlonkowie rodu, Francois i Gotfryd, wstapili w szeregi zakonu.

Przez kilka dni Gotfryd cieszyl sie spokojem i towarzystwem bliskich. Z radoscia bawil sie z bratankiem, ktory mial na imie tak samo jak on i ktory pewnego dnia zostanie dziedzicem rodowych wlosci. Byl to dzielny i rozgarniety chlopiec. Biegal wszedzie za swym wujem, nie odstepujac go na krok.

– Jak urosne, zostane templariuszem – mowil. – Prosze cie, wuju, naucz mnie walczyc. Chce sie bic jak prawdziwy rycerz.

W takich chwilach Gotfryd czul ucisk w zoladku, wiedzial bowiem, ze przed zakonem nie ma juz przyszlosci. Ten brzdac nie dowie sie, co to za zaszczyt byc templariuszem.

W dzien rozstania maly Gotfryd z placzem zegnal wuja. Nie rozumial, dlaczego ten nie chce zabrac go ze soba do Ziemi Swietej. Biedny chlopiec nie wiedzial, ze wuj stoi w obliczu wojny z wrogiem, ktory za nic ma szlachetna walke i rycerski honor. Wrog ten jednak to nie zaden innowierca, lecz Filip, krol Francji.

***

Wielki mistrz modlil sie w swej komnacie, gdy sluzacy powiadomil go o przybyciu de Charneya. Przezegnal sie szybko i wybiegl mu na spotkanie.

Jakub de Molay podzielil sie z przyjacielem nowinami. Krol oskarza templariuszy o poganstwo i sodomie, juz wkrotce wszystkich uwiezi, musza wiec byc przygotowani na najgorsze: tortury i obelgi, a potem smierc w meczarniach. Zarzuca sie im, ze czcza szatana i skladaja ofiary bozkowi zwanemu Bafomet. Istnieje bowiem figura, przed ktora modla sie templariusze jak swiat dlugi i szeroki, a ktorej tajemnica przeniknela przez mury zakonu. Moze w jakims kraju niewierny sluzacy, przekupiony paroma talarami, podzielil sie z wrogiem opowiesciami o zakonnym zyciu i o tym, ze rycerze zwykli zamykac sie w kaplicy, gdzie nikt obcy nie ma wstepu, a gdzie na scianie wisi obraz przedstawiajacy dziwna postac.

Twierdza w Villeneuve du Temple przestala byc miejscem swietym i nie do zdobycia. Zolnierze krola skonfiskowali wszystko, co znalezli. Filip byl wsciekly, ze nie znalazl nawet sladu skarbu templariuszy. Nie wie, ze juz wiele miesiecy temu Jakub de Molay rozdzielil zloto miedzy domy zakonne, ze wiekszosc skarbu znajduje sie w Szkocji, dokad kazal wywiezc rowniez tajne dokumenty zakonu. W Villeneuve nie zostalo prawie nic, i to jeszcze bardziej podsycilo wzburzenie krola.

Wyslannik krola przybyl do fortecy, domagajac sie widzenia z wielkim mistrzem. Jakub de Molay przyjal go spokojny i opanowany.

– Przybywam w imieniu krola.

– Domyslam sie, dlatego was przyjmuje.

Wielki mistrz nie usiadl i nie zaproponowal tego ksieciu Szampanii. Ten, zaklopotany, poslal mu gniewne spojrzenie.

Godnosc, jaka emanowala z postawy wielkiego mistrza, oniesmielala go.

– Jego wysokosc chce wam zaproponowac uklad: daruje wam zycie w zamian za plotno, w ktore bylo owiniete cialo Jezusa. Krol jest przekonany, ze relikwia znajduje sie w rekach templariuszy, tak utrzymywal swiety krol Ludwik. W archiwum krolewskim sa na to dokumenty, relacje naszego ambasadora w Konstantynopolu i listy krola Baldwina do jego wuja, krola Francji. Sa tez zapiski naszych szpiegow na dworze cesarza.

Wiemy, ze calun Chrystusa jest w zakonie. Ukrywacie go.

Jakub de Molay wysluchal w milczeniu przemowy ksiecia Szampanii. W duchu dziekowal Bogu, iz podszepnal mu, by ratowal calun, ktory teraz bezpiecznie spoczywa w Castro Marim, pilnowany przez zacnego Jose Sa Beiro.

– Wielmozny ksiaze – odpowiedzial sucho mistrz – zapewniam cie, ze nie mam relikwii, o ktorej mowisz, mozesz byc jednak pewny, ze nawet gdybym ja mial, nie zgodzilbym sie na nic jej wymienic. Krol nie powinien sadzic, ze wszyscy ludzie kieruja sie takimi jak on pobudkami.

– Panie de Molay, krol wykazuje sie wspanialomyslnoscia, darujac ci zycie – wycedzil ksiaze. – Zwlaszcza ze masz cos, co nalezy do Korony, do Francji i calego chrzescijanskiego swiata.

– Dlaczego ta relikwia mialaby nalezec do krola Filipa?

Ksiaze Szampanii z trudem nad soba panowal.

– Wiesz rownie dobrze jak ja, ze swiety krol Ludwik wyslal znaczne ilosci zlota swemu siostrzencowi, cesarzowi Baldwinowi, ten zas sprzedal mu inne relikwie. Nie musze tez dodawac, ze hrabia Dijon przebywal na dworze Baldwina, pertraktujac w sprawie sprzedazy mandylionu, i ze cesarz zgodzil sie na te transakcje.

– Nie jest moja sprawa handel ani uklady miedzy krolami.

Moje zycie nalezy do Boga. Powiedz krolowi, ze nie mam relikwii, a nawet gdybym ja mial, na nic bym jej nie zamienil.

Nigdy bym sie czyms takim nie zhanbil.

***

Wkrotce po tej rozmowie Jakub de Molay, Gotfryd de Charney i reszta templariuszy, ktorzy jeszcze pozostawali w Villeneuve du Temple, zostala pojmana i zamknieta w palacowych kazamatach.

Filip, krol Francji, zwany Filipem Pieknym, rozkazal katom, by bez litosci torturowali rycerzy, zwlaszcza wielkiego mistrza, az wydusza z niego, gdzie ukrywa swieta relikwie z wyobrazeniem Chrystusa.

Jeki bolu odbijaly sie echem od grubych murow wiezienia.

Templariusze stracili rachube czasu, niektorzy przyznali sie do zbrodni, ktorych nie popelnili, z nadzieja, ze kat przestanie rozciagac im konczyny, przypalac stopy zelazem i zdzierac z nich skore. Na nic jednak nie zdaly sie te wyznania, kaci nadal pastwili sie nad nimi bez litosci.

Co pare dni do podziemi schodzil mezczyzna z oslonieta twarza i stojac w kacie, przypatrywal sie z luboscia cierpieniom rycerzy. Byl to krol Filip, chory z chciwosci i okrucienstwa.

Znajdowal przyjemnosc w patrzeniu na ludzka meke.

Pewnego popoludnia czlowiek z zaslonieta twarza rozkazal, by przyprowadzono przed jego oblicze Jakuba de Molay.

Wielki mistrz ledwie widzial, lecz domyslil sie, czyja twarz kryje sie pod chusta. Stal wyprostowany, a nawet usmiechnal sie lekko, gdy krol zaczal nalegac, by zdradzil, gdzie przechowuje relikwie.

Wreszcie Filip zrozumial, ze tortury na nic sie nie zdadza.

Ten czlowiek umrze, a niczego nie powie. Trzeba wiec publicznie napietnowac tych heretykow i oglosic, ze zakon templariuszy przestal istniec.

Osiemnastego marca roku panskiego tysiac trzysta czternastego zostal podpisany wyrok smierci na wielkiego

Вы читаете Bractwo Swietego Calunu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату