Steve odwzajemnil mu sie tym samym. – Slodkich snow – powiedzial Spike.

Prosiak zamknal oczy.

Steve siadl na podlodze, oparl sie plecami o sciane i wbil wzrok w swojego sublokatora.

14

Berrington Jones jechal powoli do domu. Czul jednoczesnie ulge i rozczarowanie. Niczym odchudzajacy sie lakomczuch, ktory walczac z pokusa podchodzi do lodziarni i widzi nagle, ze jest zamknieta, wiedzial, ze los uchronil go przed czyms, czego w zadnym wypadku nie powinien robic.

Z drugiej strony w ogole nie udalo mu sie rozwiazac problemu, ktory stwarzaly badania Jeannie. Moze zamiast zabawiac ja rozmowa wiecej czasu powinien poswiecic na zadanie jej kilku pytan. Zatopiony w rozmyslaniach zaparkowal przed domem i wszedl do srodka.

Wewnatrz panowala cisza: gosposia, Marianne, musiala pojsc do lozka. Berrington zajrzal do gabinetu i sprawdzil automatyczna sekretarke. Nagrala sie jedna wiadomosc:

„Profesorze, tu sierzant Michelle Delaware z Wydzialu Przestepstw Seksualnych. Dziekuje bardzo za pomoc, ktorej nam pan dzisiaj udzielil. – Berrington wzruszyl ramionami. Potwierdzil tylko, ze Lisa pracuje na wydziale psychologii. – Poniewaz jest pan zwierzchnikiem Lisy Hoxton – mowila dalej policjantka – i gwaltu dokonano na uczelni, uznalam, ze powinnam pana zawiadomic, iz dzis wieczorem aresztowalismy mezczyzne, ktorego podejrzewamy o popelnienie tego przestepstwa. Tak sie sklada, ze byl dzisiaj badany w panskim laboratorium. Nazywa sie Steven Logan”.

– Jezu Chryste – jeknal Berrington.

„Ofiara rozpoznala go podczas konfrontacji, sadze wiec, ze badanie DNA potwierdzi jego wine. Prosze przekazac te wiadomosc wszystkim, ktorzy pana zdaniem powinni ja poznac. Dziekuje”.

– Nie! – krzyknal Berrington i usiadl ciezko na krzesle. – Nie – powtorzyl ciszej.

A potem zaczal plakac.

Po chwili, wciaz placzac, wstal z krzesla i zamknal drzwi gabinetu, bojac sie, ze wejdzie do niego gosposia. Nastepnie usiadl z powrotem za biurkiem, schowal glowe w dloniach i przez jakis czas w ogole sie nie poruszal.

Kiedy sie w koncu uspokoil, podniosl sluchawke i wybral numer: ktory znal na pamiec.

– Zeby tylko nie odpowiedzial automat, Boze – powiedzial na glos, sluchajac powtarzajacego sie sygnalu.

– Halo? – rozlegl sie mlody meski glos.

– To ja.

– Czesc, jak sie masz?

– Jestem zalamany.

– Och.

W glosie mlodego mezczyzny zabrzmialo poczucie winy. Jesli Berrington mial jeszcze jakies watpliwosci, pozbyl sie ich w tej chwili.

– Wiesz, w jakiej dzwonie sprawie?

– Nie mam pojecia.

– Nie probuj ze mna tych sztuczek. Mowie o niedzielnym wieczorze.

Mlody mezczyzna westchnal.

– Tak?

– Ty cholerny glupcze. Byles na uniwersytecie. Zobaczyles ja i… – Berrington zdal sobie sprawe, ze nie powinien zbyt wiele mowic przez telefon. – Znowu to zrobiles.

– Przepraszam…

– Przepraszasz!

– Jak sie dowiedziales?

– Z poczatku wcale cie nie podejrzewalem… Myslalem, ze wyjechales z miasta. Ale potem aresztowali kogos, kto wyglada dokladnie jak ty.

– Rany. To znaczy, ze jestem…

– Jestes bezpieczny.

To wspaniale. Sluchaj…

– Co?

– Chyba nic nie powiesz? Policji ani nikomu.

– Nie, nie powiem nikomu – odparl z ciezkim sercem Berrington. – Mozesz na mnie polegac.

WTOREK

15

Miasto Richmond zylo wspomnieniem dawnej swietnosci i Jeannie pomyslala, ze rodzice Dennisa Pinkera doskonale do niego pasuja. Charlotte Pinker, piegowata ruda pieknosc w szeleszczacej sukni z jedwabiu, miala maniery wielkiej wirginskiej damy, chociaz mieszkala w drewnianym domku przy bocznej ulicy. Twierdzila, ze ma piecdziesiat piec lat, ale Jeannie oceniala ja raczej powyzej szescdziesiatki. Jej maz, ktorego tytulowala „majorem”, byl mniej wiecej w tym samym wieku, lecz wygladal i zachowywal sie jak czlowiek, ktory dawno temu przeszedl na emeryture.

– Dziewczeta, macie ochote na koktajl? – zapytal, mrugajac szelmowsko okiem do Jeannie i Lisy.

Jego zona miala wyszukany poludniowy akcent i mowila troche zbyt glosno, tak jakby zwracala sie do licznego audytorium.

– Na litosc boska, majorze, jest dopiero dziesiata rano!

Major wzruszyl ramionami.

– Probuje po prostu rozbawic towarzystwo.

– To nie jest potancowka; te panie przyjechaly przeprowadzic z nami wywiad. Dlatego, ze nasz syn jest morderca.

Jeannie zauwazyla, ze nazwala go „naszym synem”; ale to niewiele znaczylo. Mogli go zaadoptowac. Postanowila, ze ich o to spyta. Gdyby przyznali, ze Dennis nie jest ich naturalnym synem, rozwiazaloby to polowe lamiglowki. Ale musiala zachowac ostroznosc. Pytanie bylo delikatne. Jesli zada je zbyt niespodziewanie, na pewno ja oklamia. Powinna zaczekac na odpowiedni moment.

Nie mogla sie rowniez doczekac, zeby zobaczyc, jak wyglada Dennis. Czy byl sobowtorem Stevena? Przygladala sie bacznie stojacym w salonie fotografiom w tanich ramkach. Wszystkie zrobione byly przed wielu laty. Maly Dennis siedzial w wozeczku, jechal na trojkolowym rowerku, pozowal w stroju do baseballa i sciskal dlon Myszki Mickey w Disneylandzie. Nigdzie nie widziala zdjec, ktore przedstawialyby go jako dojrzalego mlodego czlowieka. Rodzice chcieli go niewatpliwie zapamietac jako niewinnego chlopca, sprzed okresu, gdy oskarzono go o morderstwo. W rezultacie Jeannie nie zdolala sie niczego dowiedziec z fotografii. Jasnowlosy dwunastolatek mogl teraz wygladac tak samo jak Steven Logan, ale mogl rowniez wyrosnac na brzydkiego, ciemnego konusa.

Charlotte i major wypelnili juz wczesniej kilka kwestionariuszy i wywiad nie powinien trwac dluzej niz godzine. Lisa zabrala majora do kuchni, a Jeannie zostala z Charlotte w salonie.

Miala trudnosci ze skupieniem sie na prostych pytaniach. Mysla wracala stale do siedzacego w areszcie Stevena. Nie potrafila uwierzyc, ze dokonal gwaltu. Nie dlatego, ze podwazyloby to jej teorie. Polubila go: sprawial wrazenie bystrego, ujmujacego i milego. Byl rowniez wrazliwy: jego zmieszanie i przygnebienie na wiesc o tym, ze ma brata psychopate, sprawily, ze chciala objac go ramieniem i pocieszyc.

Gdy zapytala Charlotte, czy inni czlonkowie jej rodziny mieli kiedys klopoty z prawem, ta zmierzyla ja

Вы читаете Trzeci Blizniak
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату