— Tak, generalnie tam. — 1 zrobil nieokreslony gest reka. Nagle wyobrazil sobie, co powie Natasza, gdy zobaczy dziure nad drzwiami pawilonu.
Natasza znowu wrocila do radiostacji, Matti cichutko zamknal za soba drzwi. Crawler mknal z maksymalna predkoscia, zrecznie skaczac z wydmy na wydme, za nim az po same gwiazdy wzbijal sie gesty tuman pylu. Od tego zoltoczerwonego tla bardzo efektownie odcinala sie potezna figura Pienkowa, wyprostowanego, z karabinem opartym o bok. Crawler prowadzil oczywiscie Siergiej. Skierowal maszyne prosto na Mattiego i ostro wyhamowal piec metrow przed nim. Chmura pylu szczelnie otulila plac obserwacyjny.
— Centaury — powiedzial Matti, przecierajac okulary. — Leb konia na ludzkim ciele.
— A co? — spytal Siergiej, zeskakujac. Za nim niespiesznie zszedl Pienkow.
— Uciekla — powiedzial.
— A mnie sie zdaje, ze ja trafiles — odrzekl Siergiej. Pienkow z wazna mina skinal glowa.
— Mnie tez sie tak zdaje.
Matti zblizywszy sie do niego, mocno chwycil za rekaw futrzanej kurtki.
— Dobra, chodzmy — powiedzial.
— Dokad? — spytal Pienkow, stawiajac opor.
— Chodzmy, chodzmy, strzelcu — powtorzyl Matti. — Pokaza ci, gdzie trafiles na pewno.
Podeszli do pawilonu i zatrzymali sie przed drzwiami.
— A niech to — stwierdzil Pienkow. Siergiej bez slowa rzucil sie do srodka.
— Nataszka widziala? — spytal szybko Pienkow.
— Jeszcze nie — poinformowal Matti. Pienkow w zadumie obmacywal krawedz dziury.
— Ciezko bedzie — westchnal.
— Tak, ciezko znalezc na Syrcie zapasowy pawilon — skomentowal zlosliwie Matti.
Miesiac temu Pienkow, strzelajac w nocy do pijawek, przestrzelil klatke meteorologiczna. Wtedy pojechali do Syrtu i gdzies zdobyl zapasowa. Przedziurawiona klatke schowal w garazu.
— Chyba wszystko w porzadku! — krzyknal Siergiej z pawilonu.
— Jest otwor wylotowy? — spytal Pienkow. — Jest…
Rozleglo sie ciche brzeczenie, dach pawilonu rozsunal sie i zsunal z powrotem.
— Tym razem chyba sie nam upieklo — oznajmil Siergiej, wychodzac z pawilonu.
— A mnie zlamalo trojnog — powiedzial Matti. — Klatke tak pokaleczylo, ze znowu trzeba bedzie skads wytrzasnac nowa.
Pienkow rzucil okiem na klatke, po czym znowu zaczal sie wpatrywac w ziejaca dziure. Siergiej stal obok niego i tez na nia patrzyl.
— Klatke wyprostuje — odezwal sie posepnie Pienkow — ale co zrym…
— Natasza idzie — ostrzegl polglosem Matti.
Pienkow zrobil ruch, jakby chcial sie gdzies ukryc, ale tylko sie skulil. Siergiej dodal szybko:
— Tutaj jest niewielka dziurka, Nataszka, ale to glupstwo, jeszcze dzisiaj ja zalatamy, a w srodku wszystko cale…
Natasza podeszla do nich, spojrzala na dziure.
— Swinie jestescie, chlopaki — powiedziala cicho.
Teraz juz wszyscy trzej zapragneli sie gdzies schowac, nawet Matti, ktory niczemu nie byl winien i wybiegl na placyk, gdy bylo juz po wszystkim. Natasza weszla do pawilonu i zapalila swiatlo. Przez otwarte drzwi bylo widac, jak zdejmuje pokrowce z automatow blyskowych. Pienkow westchnal przeciagle ze smutkiem. Siergiej szepnal:
— Pojda wstawic crawler.
Nikt mu nie odpowiedzial. Wsiadl do crawlera i wlaczyl silnik. Matti w milczeniu podszedl do swojej kamery i, zgiety wpol, powlokl ja do domu. Teraz przed pawilonem widac bylo tylko posepna, potezna postac Pienkowa.
Matti wciagnal kamere do warsztatu, zdjal maske tlenowa, kaptur i dlugo rozpinal obszerna futrzana kurtke. Nastepnie, nie zdejmujac untow — wysokich futrzanych butow, siadl na stole obok kamery. Przez okno widzial, jak bardzo powoli, ostrozniutko wjezdza do garazu crawler.
Natasza wyszla z pawilonu, szczelnie zamykajac za soba drzwi. Potem ruszyla przez placyk, zatrzymujac sie przy przyrzadach. Pienkow wlokl sie za nia, gleboko wzdychajac. Chmury pylu juz opadly, malutkie czerwone slonce wisialo nad czarnymi, jakby obgryzionymi ruinami Starej Bazy, porosnietymi kolczastym marsjanskim saksaulem. Matti popatrzyl na niskie slonce, na szybko ciemniejace niebo, przypomnial sobie, ze dzisiaj on ma dyzur, i udal sie do kuchni.
— Nasza Nataszka dzisiaj bardzo powazna — powiedzial przy kolacji Siergiej, spogladajac na Natasze.
— A niech was — odezwala sie Natasza. Jadla, nie patrzac na nikogo, zla i przygnebiona.
— Gniewa sie nasza Nataszka — rzekl Siergiej.
Pienkow wydal z siebie glebokie, zalosne westchnienie. Matti pokrecil glowa.
— Nie lubi nas dzisiaj Nataszka — dodal Siergiej czule.
— No bo naprawde, jak z wami wytrzymac — nie wytrzymala Natasza. — Przeciez ustalilismy, ze nie bedziemy strzelac na placu. Przeciez to nie strzelnica. Tam sa przyrzady… Gdybyscie dzisiaj rozbili automaty blyskowe, co bysmy zrobili? Skad wzielibysmy nowe?
Pienkow obrzucil ja spojrzeniem wiernego psa.
— Cos ty, Nataszka? — zdumial sie Siergiej. — Jak mozna trafic w automat?
— Strzelamy tylko do zarowek — warknal Matti.
— Przedziurawiliscie pawilon — powiedziala Natasza.
— Nataszka! — wykrzyknal Siergiej. — Przyniesiemy ci inny pawilon! Pienkow skoczy na Syrt i przyniesie. Silny z niego chlop, da rade!
— A niech was — powtorzyla Natasza. Juz sie nie gniewala. Pienkow ozywil sie.
— Gdzie do niej strzelac, j ak nie na placu? — zaczal, ale gdy Matti pod stolem nadepnal mu na stope, zamilkl.
— Wolodia, jaki z ciebie niezgraba-powiedziala Natasza. — Ogromny potwor wielkosci szafy, a ty od miesiaca nie mozesz w niego trafic.
— Sam sie dziwie — przyznal szczerze Pienkow i mocno podrapal sie w kark. — Moze celownik jest utracony?
— Zgieta lufa — rzucil jadowicie Matti.
— Wszystko jedno, chlopaki, teraz juz koniec tej zabawy — rzekla Natasza. Wszyscy popatrzyli na nia. — Rozmawialam z Syrtem. Dzisiaj pijawki napadly na grupe Azizbekowa, na geologow, na nas i na dzialke nowej budowy. Wszystko w srodku dnia.
— Wszystko na zachod i na polnoc od Syrtu — zauwazyl Siergiej.
— Rzeczywiscie — przyznala Natasza. — Nawet o tym nie pomyslalam. W kazdym razie, postanowiono przeprowadzic oblawe.
— I dobrze — powiedzial Pienkow. — Nareszcie.
— Jutro rano odbedzie sie narada, wzywaja wszystkich naczelnikow grup. Ja pojade, a ty zostaniesz za starszego, Sierioza. I jeszcze jedno. Dzisiaj nie bedziemy prowadzic obserwacji. Kierownictwo polecilo odwolac wszystkie nocne prace.
Pienkow przestal jesc i ze smutkiem popatrzyl na Natasze. Matti rzekl:
— Mnie wszystko jedno i tak na razie nie mam kamery. Ale Pienkowowi licho wezmie program, jesli przepusci kilka nocy.
— Wiem — odparla Natasza. — Wszystkim poleci program.
— A moze ja bym tak po cichutku? — spytal Pienkow. — Nikt nie zauwazy.
— Nie chce nawet o tym slyszec — pokrecila glowa Natasza.
— A moze… — zaczal Pienkow. Matti znowu nadepnal mu na stope.
Slusznie, nie ma co jezyka strzepic. I tak wszyscy beda prowadzic obserwacje — pomyslal Pienkow.
— Jaki mamy dzisiaj dzien? — spytal Siergiej. Mial na mysli dzien dekady.
— Osmy — odrzekl Matti. Natasza poczerwieniala i zaczela patrzec w oczy wszystkim po kolei.
— Cos Rybkina dlugo nie ma — zauwazyl Siergiej, nalewajac sobie kawy.
— Rzeczywiscie — powiedzial znaczaco Pienkow.