– Gdzie jest gniazdko? – spytal Jon.

– Gniazdko?

– Chcialem wlaczyc… – Jon zsunal recznik, odslaniajac black and deckera.

– Blagam, panie Pinchot…

– Gdzie jest kontakt? Juz nie trzeba, widze go.

Jon przeszedl przez gabinet i wcisnal wtyczke black and deckera do gniazdka w scianie.

– Prosze mi wierzyc, ze kazalbym wykrecic korki, gdybym wiedzial, ze przyjedzie pan z tym urzadzeniem – powiedzial Zutnick.

– Nie ma sprawy – uspokoil go Jon.

– To urzadzenie jest najzupelniej zbyteczne – oswiadczyl Zutnick.

– Mam nadzieje. Przynioslem je na wszelki wypadek.

Weszla Rose z kawa dla mnie. Jon wcisnal przelacznik black and deckera. Tarcza zawirowala z brzekiem. Filizanka w dloni Rose drgnela nerwowo… wystarczajaco, zeby odrobina kawy chlapnela na jej sukienke.

– Ojej! Ale mnie pan przestraszyl!

– Przepraszam – zaczal tlumaczyc sie Jon. – Po prostu chcialem wyprobowac…

– Dla kogo miala byc kawa?

– Dla mnie – powiedzialem. – Dziekuje.

Rose podala mi filizanke. Cholernie potrzebowalem kawy.

Wychodzac rzucila nam przez ramie zatroskane spojrzenie.

– Panowie Friedman i Fischman wyrazaja najglebsze zaniepokojenie panskim obecnym stanem ducha.

– Przestan pan truc, panie Zutnick. Albo zrzekna sie praw do filmu, albo pierwszy kawalek mojego ciala zostanie zlozony tutaj!

Jon puknal koncem black and deckera w sam srodek blatu biurka Zutnicka.

– Alez panie Pinchot, nie musi pan przeciez…

– WLASNIE ZE MUSZE! A PANSKI CZAS SIE KONCZY! ZADAM ZRZECZENIA SIE PRAW DO FILMU! I TO JUZ!

Zutnick odwrocil sie do mnie.

– Jak panu smakuje kawa, panie Chinaski?

Jon wcisnal przelacznik black and deckera i uniosl lewa dlon, prostujac maly palce. Zamachnal sie pila, ktorej ostrze wirowalo wsciekle.

– ZACZYNAM!

– ZGODA! – wrzasnal Zutnick.

Jon zdjal palec z przelacznika.

Zutnick wysunal srodkowa szuflade biurka. Wyjal dwa znormalizowane arkusze tekstu i pchnal w strone Jona. Jon wzial tekst do reki, usiadl i zaczal czytac.

– Panie Zutnick – poprosilem – czy moglbym jeszcze dostac kawy?

Obrzucil mnie nieprzytomnym spojrzeniem. Nacisnal klawisz interkomu.

– Jeszcze jedna kawe, Rose… Czarna…

– Jak black and decker – zazartowalem.

– Panie Chinaski, to nie jest smieszne…

Jon ciagle czytal.

Zjawila sie kawa.

– Dziekuje, Rose…

Jon nadal czytal, a my czekalismy. Black and deckera polozyl sobie na kolanach.

– Nie, to mnie nie zadowala – oswiadczyl w koncu.

– Co?. – zdumial sie Zutnick. – TO PRZECIEZ JEST PELNE ODSTAPIENIE OD WSZELKICH PRAW!

– Punkt „e” musi zostac calkowicie wykreslony. Zawiera zbyt wiele niejasnosci…

– Czy moglbym rzucic okiem? – spytal Zutnick.

– Prosze bardzo.

Jon polozyl papiery na ostrzu black and deckera i podsunal Zutnickowi. Zutnick zdjal je z pily nie bez obrzydzenia. Zaczal studiowac punkt „e”.

– Nie widze tu nic podejrzanego…

– Prosze wykreslic…

– Naprawde zamierza pan odciac sobie ktorys z palcow?

– Owszem. Odetne rowniez ktorys z panskich, jak mi sie spodoba.

– Jak mam to rozumiec? Pan mi grozi?

– Prosze zwrocic uwage na fakt, ze nie mam nic do stracenia. W przeciwienstwie do was.

– Umowa podpisana w takich okolicznosciach moze zostac uniewazniona.

Rzygac mi sie chce, Zutnick, jak pana slucham. Prosze wykreslic punki „e”, bo odetne sobie palec. I TO JUZ!

Jon wcisnal przelacznik. Black and decker ruszyl z warkotem. Jon Pinchot wyprostowal maly palec lewej dloni.

– STOP! – wrzasnal Zutnick.

Jon wylaczyl pile.

– ROSE! Prosze przyjsc do nas… – rzucil Zutnick do interkomu.

– Panowie zycza sobie jeszcze kawy? – spytala Rose wchodzac.

– Dziekujemy, Rose. Chcialbym, zebys jeszcze raz przejrzala i przepisala umowe z pominieciem punktu „e”. Bede czekal.

– . Tak jest, panie Zutnick.

Siedzielismy przez chwile w milczeniu.

– Moze pan juz wyjac z kontaktu to urzadzenie – odezwal sie w koncu Zutnick.

– Jeszcze nie – oswiadczyl Jon. – Jeszcze sprawa nie zostala doprowadzona do konca.

– Naprawde znalazl pan innego producenta?

– Jasne, ze tak…

– Zechce pan zdradzic jego nazwisko?

– Prosze bardzo. Hal Edleman. Friedman wie o tym.

Zutnick zamrugal. Slyszal o Edlemanie. Edleman to byla wielka forsa.

– Czytalem scenariusz. Wydal mi sie dosc… nieskomplikowany.

– Czy czytal pan poza tym cokolwiek z tworczosci pana Chinaskiego? – indagowal Jon.

– Nie, ale corka czytala zbior opowiadan Stek marzen.

– I?

– Uwaza, ze sa wstretne.

Wrocila Rose z przepisana umowa. Podala ja Zutnickowi. Zutnick przejrzal dokument, wstal i podszedl do Jona.

Jon jeszcze raz przeczytal calosc.

– Bardzo dobrze.

Odniosl umowe na biurko, nachylil sie i podpisal. Zutnick zlozyl swoj podpis w imieniu Friedmana i Fischmana i juz bylo po wszystkim. Kazda ze stron zachowala swoja kopie.

Zutnick rozesmial sie z ulga.

– Adwokaci wykonuja swoj zawod w coraz dziwniejszych okolicznosciach.

Jon wyciagnal z gniazdka wtyczke black and deckera. Zutnick podszedl do szafki sciennej i wystawil na biurko butelke i 3 kieliszki. Nalal wszystkim.

– Za nasza umowe, panowie…

– Za nasza umowe… – powtorzyl Jon.

– Za nasza umowe – zawtorowal scenarzysta.

Nie dosc, ze obalilismy po kieliszku brandy, to jeszcze udalo nam sie odzyskac nasz film.

Odprowadzilem Jona do jego samochodu. Cisnal black and deckera na tylne siedzenie i siadl za kierownica.

– Jon? – spytalem z kraweznika. – Powiesz mi cos na serio?

– Jasne.

– Z tym black and deckerem, no wiesz, to zostanie miedzy nami. Naprawde chciales uciac sobie palec?

– Oczywiscie.

– No a potem? Miales zamiar odcinac sobie kolejne palce?

– Pewnie. Jak juz raz zaczniesz, to nie ma konca.

– Odwazny z, ciebie gosc.

– Ee, tam. Tak naprawde to jestem glodny.

– Czy moge cie zaprosic na sniadanie?

– Czemu nie… Znam fajne miejsce… Jedz za mna…

– Dobra.

Вы читаете Hollywood
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату