...Zwiduje mi sie swiat, gdzie panie moje sa wytrzebione do cna. Smutny jest i szary, i bezplodny; jednakze swiat, gdzie panie moje rozmnozyly sie bez miary, straszliwszy jest po stokroc... i nie ma przyszlosci, kamien nie stoi na kamieniu, a miota sie w nieskonczonym miesiwie z wody i suszy, ani jeden palac nie ustoi, pozbawiony trwalej podstawy... Obowiazku, dlugu... lancuchow, pozbawiajacych nas woli - ale dajacych nam sile zyc...
Krasnopiory ptak, zwany takze snieznym, prosi o okruchy pod oknem. Kaze sluzce nakarmic go - w ostatnich dniach sluzba zrobila sie jakas skapa...
W tym miejscu urywal sie diariusz. Najprawdopodobniej, Wielki Inkwizytor Atrik Ol w zyciu juz nie napisal ani litery wiecej - chyba ze podpisal sie pod jakims ostatnim rozkazem; krotki komentarz informowal tylko, ze „w wyniku bezposredniego kontaktu z hipotetyczna krolowa, ktory stal sie przyczyna smierci tej ostatniej, inkwizytor Atrik Ol zostal pozbawiony mocy i czesciowo oslepiony, przez co tluszcza zgromadzonych w miescie wiedzm posiadla nad nim nieograniczona wladze. Na rycinie nieznanego malarza, bedacego zapewne swiadkiem wydarzen, upamietniona zostala chwila smierci Atrika Ola - wiedzmy zasmolily go w beczce, oblozyly sloma i podpalily...”
Iwga mrugnela. Poniosla oczy na ekran.
Na twarzy komentatora zamarlo lekliwe wspolczucie, jakby wszedl do pokoju ciezko chorego i nieznajomego czlowieka. Potem pojawila sie kobieta w srednim wieku - kamera filmowala ja od plecow tak, ze widz widzial tylko tyl glowy, ucho i skrawek policzka. Iwga podniosla pilota.
- ... i przyszlam do niej, poniewaz nie mialam juz jak zyc...
- Zdradzal pania?
- Zdradzal, i... syna w cos wciagnal... do jakiejs bandy czy towarzystwa... Przyszlam do niej, pomoz, powiadam, babciu, sil juz nie mam...
- Pomogla?
- Pomogla... Zaplacilam jej wodka, pieniedzmi, drew nawiozlam... A on od tej pory przestal kompletnie, siedzi w domu jak przystebnowany... Syna tez nie rusza...
- A czy pani rozumie, ze umowa z wiedzma to rzecz karalna?
- Jaka tam umowa... Czy ja podpisywalam jakis papior? Nie-khe... Komu to przeszkadza, ze mialam meza takiego, ze w paprocie go... a mam...
- A co pani powie, jesli do tej samej wiedzmy przyjdzie, powiedzmy, pani rywalka? I ta jej tez pomoze? Uczyni wszystko na odwrot?..
Kobieta milczala. Sapala w milczeniu. Ucho, dostepne obiektywowi kamery, wolno zalewalo sie czerwienia.
Nastepne ujecie. Mloda wesola dziewczyna. W poprzek twarzy - czarny pasek, przeslaniajacy oczy.
- Po cos to zrobila?
- Ona mi zabrala chlopaka.
- Tego, za ktorego chciala wyjsc za maz?
- Chi-chi... Chciala. Ale sie odechciala... s-s-s...
Cenzura troskliwie przykryla niecenzuralne slowo dlugim i soczystym sykiem.
- Wiesz, co za to grozi?
- A niech grozi. Wiedzmie grozi, nie mnie.
- Zaplacilas jej?
- Chi-chi... Akurat wam powiem... Jakbym zaplacila, to juz by byla umowa. A tak, nikt nic nie wie...
- Czlowiekowi odjelo nogi. Nie zal ci go?
- Trzeba bylo wczesniej pomyslec... zanim cudzego chlopaka odbila!.. S-s-s... S-s-s!..
Zmiana obrazka. Teraz komentator patrzyl z uczuciem, Iwdze przyszlo do glowy okreslenie „wolooki”.
- Ludzkosc zyje w towarzystwie wiedzm nie od wczoraj i nie pierwszy wiek.
Popatrzcie wokol. Wy, wy sami - nigdy nie zawieraliscie z nimi w umowy? Jesli tak - to dlaczego teraz placzecie, znajdujac w zeszycie ukochanego synka znak pet, pocztoweczke podarowana przez kolezanke z klasy?
Iwga sciszyla dzwiek.
- Co to jest znak pet?
- Moglabys mi nie przeszkadzac?
Sekretarz zmarszczyl czolo, ale w oczach nie bylo widac rozdraznienia. Iwga wiedziala, ze ten mlody ambitny chlopak, ktory raczej nie stanie sie nigdy inkwizytorem, w glebi duszy jest jej sojusznikiem.
Usmiechnela sie, sama widzac, jak milo i kuszaco unosza sie kaciki ust:
- Miran... prosze mi wybaczyc...
Sekretarz sapal chwile, udajac, ze strasznie jest zaabsorbowany tym, co sie dzieje na ekranie, w koncu westchnal ciezko:
- Znak pet... Znak dzialajacy jednorazowo. Moze byc wykonany przez wiedzme dowolnej klasy o poziomie „studni” nie nizszym niz trzydziesci. Co to jest poziom „studni” - wiesz?
Iwga skinela potakujaco glowa:
- Mniej wiecej.
- No wiec tak. Znak pet ma wlasciwosc wywolywania narkotycznej zaleznosci... od czlowieka, ktory ten znak pokazal. Skoncentrowany wariant „lubczyku”, w istocie ustala trwaly zwiazek „pan- niewolnik.” „Spetany” czlowiek, pozbawiony towarzystwa swego pana, cierpi meki narkomana, pozbawionego prochow. Czasem umiera. Czasem, nacierpiawszy sie co niemiara, wyzwala sie, ale uraz zostaje do konca zycia... Czy wylozylem to zrozumiale?
- Jak encyklopedia - powiedziala powaznie Iwga.
Zadzwonil telefon, sekretarz podniosl sluchawke i zwyczajowo umiescil ja miedzy ramieniem a uchem:
- Sekretariat Wizna-jeden...
Iwga zobaczyla, jak drgnely mu brwi, glos jednakze nie zmienil sie ani na jote.
- Tak, wasza wysokosc. Tak, linia bezposrednia jest aktualnie wylaczona... Tak, wasza wysokosc. Jedna chwile.
Pstryknal przycisk. Sekretarz zaczal mowic innym tonem, nie oficjalnym i uprzejmym jak z Iwga i, jak sie okazalo, z ksieciem tez, a z szacunkiem i godnoscia - takiego tonu uzywal wylacznie w rozmowie z Klaudiuszem:
- Prosze o wybaczenie, patronie... Jego wysokosc na linii, patronie... Tak, patronie...
Po pol godzinie drzwi do gabinetu otworzyly sie. Klaudiusz Starz, posepny jak chmura gradowa, zignorowal sekretarza skapo rzucajac Iwdze:
- Idziemy. Pora popracowac.
* * *
Przeszywajacy lot, rzeka - blekitne zyly... Zapach oblokow. Strzepy, przeplywajace pod nogami, skrawki, przez ktore widoczna jest ziemia... Plonacy ksiezyc nad glowa i wyraznie widoczna obraczka na pustej swiecacej rowninie. Wyzej...
Lodowaty wicher zapiera dech, ksiezyc sie nie zbliza. Iwga smieje sie, jej wlosy leca za nia, splatajac sie z wiatrem i oblokami. Wyciaga reke...
Ksiezyc jest zimny. Obraczka parzy.
Obraczka lezy na jej dloni, rteciowa, brylantowa, jednoczesnie lodowata i palaca; patrzy na zasnuty chmurami ksiezyc i wklada obraczke na palec...
...Wrze, wylewajac sie przez brzegi, tlusta zielonkawa warza... Na dloni drzy cieple cialko - omdlala mysz... Palce wolno prostuja sie, szare male zwierzatko leci do kotla, kipiel z zadowoleniem pieni sie, przez cialo przebiega spazm, jak w chwili najwyzszego milosnego uniesienia... Iwga otwiera mala damska puderniczke, soczyscie spluwa w metne, zaproszone pudrem lusterko; plwocina rozbija lusterko, Iwga wybiera odlamek w ksztalcie skosnej gwiazdy i ciska do kotla w slad za mysza... Usychaj, usychaj, zapomnij swe imie, zapomnij
swa sile, usychaj, usychaj...
Leci, wolno obracajac sie w zracym dymie, srebrna ksiezycowa obraczka...
Powierzchnia kipieli wygladza sie.
Na dnie przezroczystej niczym krysztal cieczy, lezy bialy mysi szkielecik.
* * *
W samochodzie zapytala zasepionego Klaudiusza:
- Dlaczego mi pan nie powiedzial o znaku pet?
Skrzywil sie.
- O czym? O czym?
- O niczym - oswiadczyla Iwga, w zamysleniu patrzac przez okno.
Jak sie okazalo, potrzebowala tylko znaku pet. Niechby nawet przeszla w tym celu inicjacje... Zreszta, i bez inicjacji mozna. W malych wsiach zawsze sa usluzne, calkowicie dostepne dla chetnych stare wiedzmy...
- Dziwne masz zainteresowania - powiedzial Klaudiusz, a w jego glosie wyraznie zabrzmiala pogarda.
Iwga poczula sie dotknieta. Nie tyle slowami, co tonem; jakby po jej twarzy ktos przejechal mokra scierka. Jakby siekl rozga...
Ciekawe, o czym dzis rozmawial jego wysokosc ksiaze z Wielkim Inkwizytorem miasta Wizna.
- Krag moich zainteresowan jest niewypowiedzianie szeroki - odezwala sie zimno. - Patroszenie ludzkich dusz, kompletne nawiasem mowiac, bez prawa do tego - rzecz wyjatkowo zabawna. Ale przywrocic zainteresowanie ukochanego czlowieka wszelkimi dostepnymi sposobami - to juz wyrazna glupota. Prosze powiedziec „fe”. Mozna nawet trzy razy.
- Dziwne - mruknal obojetnie Klaudiusz. - Mialem znacznie wyzsze mniemanie o twojej inteligencji.
Iwga obrazila sie i zamilkla na dlugi czas.
* * *
W malym mieszkanku, ktore Iwga przyzwyczaila sie w myslach nazywac „swoim”, wziela prysznic i zdrzemnela sie przed telewizorem; zasypianie w samotnosci na ogromnym jak boisko lozu bylo nieprzyjemne i nudne. Telewizor mamrotal jakies glupoty - ale glos mial prawie ludzki. Iwga zasnela, a sygnal telefonu spowodowal, ze podskoczyla w fotelu.
- Znak pet - powiedzial Klaudiusz bez zadnego powitania - to najpewniejszy sposob, by zabic... wszelkie dobre uczucie. Kiedy jeden czlowiek fizycznie nie moze zyc bez drugiego... a przyczyna tego jest zaleznosc - brutalny przymus... i drugi czlowiek wspaniale to rozumie... To jest wyrafinowana tortura, Iwgo. To tak samo, jakby skuc zakochanych kajdankami na cale zycic, az do smierci. Powiadaja, ze jacys zwyrodnialcy probowali tego.
Iwga milczala, przycisnawszy do sluchawki policzek.