— I nikt nie wyszedl zachodnimi drzwiami, kiedy patrzylas? Nie widzialas nikogo w Kaplicy Sukiennikow?

— Nie. Ned, o co ci chodzi?

Polnocne drzwi byly zamkniete na klucz, a Verity wyraznie widziala poludniowe drzwi, a na zewnatrz przez caly czas byli ludzie — grupka gapiow i dwaj walkonie pod latarnia.

Sluzba pozarowa korzystala z drzwi zakrystii, ktore wkrotce potem zablokowal ogien, zaledwie rektor Howard zdazyl wyniesc ksiegi z oltarza. Przy drzwiach zakrystii tez byli ludzie. I krepy wartownik COP robil obchod. I herod-baba z Komitetu Kwiatowego pelnila warte przed zachodnimi drzwiami. Nie bylo wyjscia z katedry.

Nie bylo wyjscia z katedry. Nie bylo wyjscia z laboratorium. I zadnej kryjowki. Oprocz sieci.

Chwycilem Verity za ramiona. Schowalem sie w sieci, za teatralna kurtyna, i slyszalem, jak Lizzie Bittner mowi: „Zrobie dla niego wszystko”. W Oksfordzie, w 2018 roku. Gdzie T.J. wykryl obszar zwiekszonego poslizgu.

„Dlatego ze nie mamy takich skarbow jak Canterbury i Winchester”, powiedziala Lizzie Bittner. Lizzie Bittner, ktorej maz pochodzil od Botonerow, ktorzy zbudowali ten kosciol w 1395 roku. Lizzie Bittner, ktora sklamala o otwartych drzwiach laboratorium. Ktora miala klucz.

„Myslisz, ze to pierwsza zbrodnia, a okazuje sie, ze druga — powiedziala kobieta w futrze. — Pierwsza zbrodnie popelniono duzo wczesniej”. Albo pozniej. Ostatecznie to byla podroz w czasie. A w jednym z symow Waterloo kontinuum cofnelo sie do 1812 roku, zeby dokonac samokorekty.

A wskazowka, ten drobny fakt, ktory nie pasowal, to byl zwiekszony poslizg. Zwiekszony poslizg, ktory nie nastapil przy skoku Verity, ktory nie powstrzymal jej przed uratowaniem kota, ktory przede wszystkim nie uchronil jej przed wywolaniem niekongruencji. Piec minut w kazda strone wystarczalo, ale zamiast tego poslizg wynosil dziewiec minut. Dziewiec minut, ktore skierowaly ja prosto na scene zbrodni.

„Kazda symulowana niekongruencja powoduje zwiekszony poslizg w osrodku”, powiedzial T.J. Kazda symulacja. Nawet takie, gdzie niekongruencja byla za duza, zeby kontinuum ja skorygowalo. Kazda.

Oprocz naszej.

My mielismy tylko troche poslizgow w 2018 roku, zdaniem TJ. za duzych jak na taka odleglosc od osrodka. I Coventry. Ktore stanowilo punkt krytyczny.

— Ned — powiedziala naglaco Verity. — Co sie stalo?

— Szsz — uciszylem ja, sciskajac jej ramiona jak wtedy zielone metalowe porecze furtki dla pieszych w Merton. Prawie to mialem i jesli tego nie zmace naglym ruchem czy rozproszeniem uwagi, zobacze klarowna calosc.

Poslizg wystepowal za daleko od osrodka, a rozbieznosci wykrywano tylko w bezposrednim otoczeniu niekongruencji. A futrzana dama w ksiegarni Blackwella powiedziala: „Ciesze sie, ze za niego wyszla”. Mowila o jakiejs kobiecie, ktora poslubila farmera. „Gdyby nie on, dalej by tkwila w Oksfordzie, dzialala w koscielnych komitetach i prowadzila kiermasze…”

— Ned? — odezwala sie Verity.

— Szsz.

„Byla przekonana, ze ktos ukradl strusia noge biskupa”, powiedzial Carruthers. Mial na mysli te „zgorzkniala stara panne”, panne Sharpe, ktora zarzadzala Komitetem Kwiatowym.

A wartownik z COP powiedzial: „Prosze stad odejsc, panno Sharpe” do siwowlosej kobiety, pilnujacej zachodnich drzwi. Siwowlosa kobieta, ktora kogos mi przypominala, odpowiedziala: „Nigdzie nie odejde. Jestem wiceprzewodniczaca Katedralnego Kobiecego Kolka Parafialnego i kierowniczka Komitetu Kwiatowego”.

Panna Sharpe, tak ja nazwal.

Panna Sharpe, ktora tak sie przejela, ze oskarzala wszystkich, iz wiedzieli z gory o nalocie. Wyslala nawet list do wydawcy.

Napisala list do gazety, ze ktos wiedzial wczesniej o nalocie.

W Coventry, ktore wiedzialo zawczasu o nalocie. Ktore, w przeciwienstwie do Muchings End, nie bylo zapadlym katem historii. Ktore bylo punktem krytycznym. Z powodu Ultry.

Poniewaz gdyby nazisci dowiedzieli sie, ze mamy ich maszyne Enigma, to zmieniloby przebieg wojny. Bieg historii.

A jedyny przypadek przeniesienia czegos przez siec do przodu stanowil czesc samokorekty.

Sciskalem ramiona Verity tak mocno, ze musialo ja bolec.

— Ta mloda kobieta w katedrze — powiedzialem. — Jak sie nazywala?

— W katedrze? — powtorzyla oszolomiona Verity. — Ned, tam nikogo nie bylo. W katedrze byl pozar.

— Nie podczas nalotu — wyjasnilem. — Tamtego dnia, kiedy tam pojechalismy z Tossie. Mloda kobieta, ktora przyszla do wikarego. Jak sie nazywala?

— Nie pamietam… cos jak kwiat — powiedziala Verity. — Marzanka?

— Ostrozka — poprawilem. — Nie imie. Nazwisko.

— No… zaczynalo sie na S. Sherwood, nie, Sharpe — powiedziala Verity i swiat obrocil sie o sto osiemdziesiat stopni, nie stalem przed brama Balliol, tylko na boisku Merton, a tam, na Bloniach Christ Church, stala katedra z Coventry, osrodek wszystkiego. — Ned, co sie dzieje? — zapytala niespokojnie Verity.

— Patrzylismy na to od niewlasciwej strony — wyjasnilem. — Ty wcale nie spowodowalas niekongruencji.

— Ale… zbiegi okolicznosci… — wyjakala — i zwiekszony poslizg w 2018. Musiala zaistniec niekongruencja.

— Zaistniala — potwierdzilem. — I dzieki pracy moich zdumiewajacych szarych komorek wiem juz, kiedy zaistniala. I co ja spowodowalo.

— Co?

— Elementarne, moj drogi Watsonie. Dam ci wskazowke. Nawet kilka wskazowek. Ultra. „Ksiezycowy kamien”. Bitwa pod Waterloo. Trzymac jezyk za zebami.

— Jezyk za zebami? — powtorzyla. — Ned…

— Carruthers. Pies, ktory nie szczekal w nocy. Wycieraczki do pior. Golebie. Najmniej podejrzana osoba. I general Rommel.

— General Rommel?

— Bitwa w Afryce polnocnej — wyjasnilem. — Uzywalismy Ultry, zeby zlokalizowac konwoje z zaopatrzeniem dla Rommla i zatapiac je, i zawsze pilnowalismy, zeby wyslac samolot rozpoznawczy, ktory widziano z konwoju, zeby nazisci nie nabrali podejrzen.

Opowiedzialem jej o mgle i jak samolot nie mogl znalezc konwoju, o jednoczesnym przybyciu RAF-u i floty, i co Ultra zrobila pozniej — telegram, rozsiewane plotki, wiadomosci wysylane specjalnie, zeby je przechwycono.

— Gdyby nazisci dowiedzieli sie, ze mamy Ultre, to zmieniloby przebieg wojny, wiec musieli uruchomic skomplikowana operacje wywiadu, zeby naprawic potkniecie. — Obdarzylem ja promiennym usmiechem. — Nie rozumiesz? Wszystko pasuje.

Wszystko pasowalo. Carruthers uwieziony w Coventry, Terence, ktory przeze mnie nie spotkal Maud, profesor Overforce wpychajacy profesora Peddicka do Tamizy, nawet te cholerne kiermasze staroci.

Futrzane damy u Blackwella, Herkules Poirot, T.J., profesor Peddick ze swoim gadaniem o Wielkim Planie, oni wszyscy probowali mi powiedziec, a ja bylem zbyt slepy, zeby to zobaczyc.

Verity patrzyla na mnie z troska.

— Ned — zapytala — ile dokladnie skokow zrobiles?

— Cztery — odpowiedzialem. — Drugi byl do Blackwella, gdzie podsluchalem trzy matrony w futrach, prowadzace wyjatkowo pouczajaca dyskusje o powiesciach kryminalnych, a pierwszy byl do laboratorium w 2018 roku, gdzie uslyszalem, jak Lizzie Bittner mowi, ze zrobilaby wszystko, zeby nie dopuscic do sprzedania katedry w Coventry bandzie spirytystow.

Siec zaczela slabo blyszczec.

— A jesli powstala niekongruencja? — zapytalem. — Potkniecie? I kontinuum, probujac chronic bieg historii, uruchomilo skomplikowany system dodatkowych linii obrony, zeby skorygowac problem? Podobnie jak Ultra, kiedy wysylala telegramy i falszywe wskazowki, kontinuum realizowalo rozbudowany plan, obejmujacy topienie kotow i seanse spirytystyczne, i kiermasze staroci, i potajemne malzenstwa. I poslugiwalo sie dziesiatkami agentow, a niektorzy nawet nie znali prawdziwego celu swojej misji.

Вы читаете Nie liczac psa
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату