Overforce’em? Towarzystwo Badan Metapsychicznych? Pudeleczko na fiolki w cukrze przekazane w darze na kiermasz staroci? Futrzane damy w ksiegarni Blackwella?

— Ciagle nie rozumiem — wyznala Verity. — Jezeli kontinuum musialo tylko powstrzymac panne Sharpe przed napisaniem listu do wydawcy, istnialy prostsze sposoby.

— To chaotyczny system — powiedzialem. — Kazde zdarzenie jest powiazane ze wszystkimi innymi. Nawet niewielka zmiana wymaga rozleglych poprawek.

Ale jak rozleglych? — zadalem sobie pytanie. Czy objely rowniez Luftwaffe? I Agathe Christie? I pogode?

— Wiem, ze to chaotyczny system, Ned — mowila Verity. — Ale tam byl nalot. Gdyby samokorekta dokonywala sie automatycznie, bezposrednie trafienie skorygowaloby niekongruencje znacznie latwiej i szybciej niz jakis skomplikowany plan, uwzgledniajacy koty i wycieczki do Coventry.

Bezposrednie trafienie bomby burzacej usuneloby wszelkie zagrozenie, jakie panna Sharpe stanowila dla Ultry, i to bez zadnych konsekwencji. Ponad piecset osob zginelo tamtej nocy w Coventry.

— Moze Ostrozka Sharpe czy jakas inna osoba spod zachodnich drzwi miala do odegrania inna role w historii — zasugerowalem, myslac o krepym wartowniku COP i kobiecie z dwojka dzieci.

— Nie mowie o Ostrozce Sharpe — odparla Verity. — Mowie o strusiej nodze biskupa. Gdyby bomba trafila bezposrednio w Kaplice Kowali, panna Sharpe uwierzylaby w zniszczenie strusiej nogi biskupa i nie napisalaby listu do wydawcy. Albo wystarczyloby bezposrednie trafienie, zanim Lizzie Bittner przeskoczyla, i wcale nie spowodowalaby niekongruencji.

Miala racje. Bezposrednie trafienie wystarczyloby w zupelnosci. Chyba ze bomba burzaca zmienilaby cos innego. Albo strusia noga biskupa miala do odegrania inna role w Wielkim Planie. Albo kontinuum mialo inne, subtelniejsze powody, zeby zastosowac taka wlasnie korekte.

Plany, zamiary, powody. Jakbym slyszal profesora Overforce’a. „Wiedzialem! To tylko argument na rzecz Wielkiego Planu!”

Wielki Plan, ktorego nie widzimy, poniewaz jestesmy jego czescia. Wielki Plan, ktorego fragmenty dostrzegamy jedynie przelotnie. Wielki Plan, obejmujacy cala historie, caly czas i cala przestrzen, ktory z niepojetych przyczyn posluzyl sie dla swoich celow kotami, wycieraczkami do pior i mlotkami do krokieta, nie liczac psa. I ohydnego wiktorianskiego dziela sztuki. I nas.

„Historia to charakter”, mowil profesor Peddick. I rzeczywiscie charakter odgrywal wazna role w procesie samokorekty — przywiazanie Lizzie Bittner do meza, upor pulkownika Meringa, ktory nie chcial nalozyc plaszcza w deszcz, zamilowanie Verity do kotow i zamilowanie Ksiezniczki Ardzumand do ryb, temperament Hitlera i latwowiernosc pani Mering. I moja dyschronia. Jesli stanowily czesc samokorekty, jak to wplywalo na pojecie wolnej woli? A moze wolna wola rowniez stanowila czesc planu?

— Jeszcze czegos nie rozumiem — ciagnela Verity. — Niekongruencja zostala naprawiona, kiedy Tossie uciekla z Baine’em, tak?

Kiwnalem glowa.

— Wiec co tam robila Ostrozka Sharpe? Przeciez TJ. powiedzial, ze prawdopodobienstwo zalamuje sie w prawdziwy ciag wydarzen, jak tylko niekongruencja zostaje naprawiona?

— Ale niekongruencja nie zostala jeszcze naprawiona, kiedy tam bylismy — zwrocilem jej uwage. — Baine wrzucil Tossie do wody, ale jeszcze z nia nie uciekl. A dopoki nie uciekli, niekongruencja nie naprawila sie w pelni.

— Przeciez uciekli. Uciekli osiemnastego czerwca 1888 roku. I to bylo przesadzone, odkad ja pocalowal, wiec po co w ogole pojechalismy do Coventry? Na pewno nie po to, zeby Tossie uciekla z Baine’em.

Znalem przynajmniej te odpowiedz.

— Zeby znalezc strusia noge biskupa — oznajmilem. — Musialem zobaczyc drzwi i pusty zelazny postument, zeby zrozumiec, co zaszlo.

— Ale dlaczego? — upierala sie, wciaz marszczac brwi. — Mogla sie naprawic nawet bez naszej wiedzy.

— Z litosci — podsunalem. — Bo wiedziala, ze lady Schrapnell zabije mnie, jesli jej nie znajde przed konsekracja.

Ale Verity miala slusznosc. Strusia noga biskupa nadal mogla tkwic na strychu pani Bittner i obrastac kurzem, skoro niekongruencja zostala naprawiona i nazisci nie dowiedzieli sie o Ultrze. Wiec dlaczego wyslano mnie do laboratorium w 2018 i do Blackwella, i do nalotu, i dostarczono mi takie wyrazne wskazowki, skoro nie mialo znaczenia, czy znajdziemy strusia noge biskupa? Czyzby jej ewentualne odkrycie po smierci pani Bittner spowodowalo jakas inna niekongruencje? Czy tez z jakiegos powodu musiala znalezc sie w katedrze podczas konsekracji?

— Dojezdzamy do Oksfordu — odezwal sie kierowca. — Dokad mam jechac?

— Chwileczke — poprosilem i zadzwonilem do pana Dunworthy’ego.

Odebral Finch.

— Dzieki niebiosom — powiedzial. — Jedzcie Parks Road do Holywell i Longwell, a potem skrecajcie na poludnie w Glowna i na boisko Merton. Skorzystajcie z drogi dojazdowej. Bedziemy na was czekac przy drzwiach zakrystii. Wie pan, gdzie to jest?

— Tak — powiedzialem. — Zrozumial pan? — zapytalem kierowce. Kiwnal glowa.

— Zabieracie te rzeczy do katedry?

— Tak.

— Strata czasu i pieniedzy, gdyby mnie kto pytal — mruknal. — To znaczy, jaki jest pozytek z katedry?

— Zdziwilby sie pan — odparla Verity.

— Prosze tutaj skrecic — polecilem, wypatrujac furtki dla pieszych w Merton. — Finch, jestesmy na miejscu — powiedzialem do komunikatora, a do kierowcy: — Niech pan jedzie na wschodni koniec. Drzwi zakrystii sa na poludniowej scianie.

Kierowca zahamowal przed drzwiami zakrystii, gdzie czekal na nas tuzin robotnikow od Fincha. Jeden z nich otworzyl tylne drzwi karawanu. Verity wygramolila sie z pojazdu i zaczela wydawac rozkazy:

— Obrus na oltarz idzie do Kaplicy Kowali, tak samo ten swiecznik. Uwazajcie, zeby nie pomieszac rekonstrukcji z oryginalami. Ned, podaj mi paliusz czapnika.

Polozylem go na jej wyciagnietych ramionach, a ona wniosla go po schodach. Siegnalem po komunikator.

— Finch, gdzie pan jest?

— Tutaj, sir — odezwal sie od drzwi karawanu. Wciaz nosil surdut kamerdynera, chociaz rekaw mial juz suchy. Podalem mu emaliowane cyborium.

— Konsekracja jeszcze sie nie zaczela? — upewnilem sie.

— Nie, sir — powiedzial. — Niestety powstal zator w St. Aldate’s. Wozy strazy pozarnej i karetki pogotowia calkowicie zablokowaly ulice. Wszystko okazalo sie zwyklym nieporozumieniem — ciagnal z absolutnie pokerowa twarza — ale rozladowanie korka zabralo troche czasu. Nikt nie mogl dojechac na Blonia Christ Church prawie przez godzine. A potem biskup sie spoznil. Jego kierowca zle skrecil i pojechal do Iffley. A teraz wynikly jakies klopoty z biletami.

Z podziwem pokrecilem glowa.

— Jeeves bylby z pana dumny. Nie liczac Buntera i Niezrownanego Crichtona.

Wyladowalem strusia noge biskupa.

— Mam to zaniesc, sir?

— Chce to sam dostarczyc. — Ruchem glowy wskazalem dzieciecy krzyz. — To idzie do Kaplicy Pasamonikow. A posazek sw. Michala idzie na chor.

— Tak, sir — powiedzial. — Pan Lewis pana szuka. Chce z panem omowic jakas kwestie dotyczaca kontinuum.

— Swietnie — steknalem, szamoczac sie z mizerykordia. — Jak tylko uporzadkujemy ten balagan.

— Tak, sir — powtorzyl. — A w wolnej chwili ja tez chcialbym z panem pomowic, sir, o mojej misji.

— Prosze mi powiedziec tylko jedno. — Wyciagnalem mizerykordie i podalem ja dwom pierwszorocznym studentom. — Czy panska misja polegala na przenoszeniu wstecz nieistotnych przedmiotow?

Wydawal sie urazony.

— W zadnym wypadku.

Вы читаете Nie liczac psa
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату