Jakby na potwierdzenie tych prognoz latarnia zaczela kopcic.
— To nie ma sensu, Cyrylu — stwierdzilem. — Ksiezniczka odeszla. Wracajmy do obozu.
Latwiej powiedziec niz zrobic. Rozgladalem sie tylko za kotem i nie zwracalem uwagi na kierunek marszu, a wszystkie krzaki wygladaja podobnie.
Opuscilem latarnie nad ziemie i zaczalem szukac okruchow chleba, ktore rozrzucalem po drodze. Potem przypomnialem sobie Jasia i Malgosie, nastepna pare, ktora zle skonczyla.
— Pokaz mi droge, Cyrylu — poprosilem z nadzieja, a on rozejrzal sie czujnie i usiadl.
Oczywiscie nalezalo wracac wzdluz rzeki, ale tam czyhaly labedzie a wilki na pewno nie zjadly wszystkich okruchow chleba. Wybralem najbardziej prawdopodobny kierunek.
Pol godziny pozniej zaczal siapic deszcz i ziemia, zaslana liscmi, zrobila sie mokra i sliska. Wleklismy sie niczym Sasi, ktorzy maszeruja od jedenastu dni. I wkrotce straca Anglie.
Stracilem kotke. Zmarnowalem cenny czas, nie wiedzac, ze ja mam, a potem pozwolilem jej uciec. Wyplynalem na rzeke z nieznajomym, przeze mnie Terence’a ominelo potencjalnie wazne spotkanie i…
Cos mi przyszlo do glowy. Wyplynalem z Terence’em i zjawilismy sie akurat we wlasciwej chwili, zeby uratowac profesora Peddicka z topieli. Czy doszloby do tego, gdyby Terence spotkal Maud, czy tez wcale nie mial jej spotkac, tylko znalezc sie w odpowiednim miejscu i czasie, zeby uratowac swojego tutora? Albo moze profesor Peddick mial utonac i powinienem dopisac te akcje ratunkowa do listy moich wykroczen?
Lecz jesli nawet popelnilem wykroczenie, nie dreczyly mnie przesadne wyrzuty sumienia. Cieszylem sie, ze profesor nie utonal, chociaz znacznie skomplikowal mi zycie, i zaczynalem rozumiec, dlaczego Verity uratowala kota.
Kota, ktory blakal sie gdzies w deszczu. Podobnie jak Cyryl i ja. Nie mialem pojecia, gdzie jestesmy, natomiast mialem pewnosc, ze nigdy przedtem nie widzialem takiego rzedu drzew ani takich splatanych zarosli. Zatrzymalem sie i ruszylem z powrotem po wlasnych sladach.
I zobaczylem lodz. I polane. I moje poslanie.
Cyryl dostrzegl je pierwszy i rzucil sie pedem w tamta strone, po czyni zatrzymal sie jak wryty. Przestraszylem sie, ze labedz zajal nasze obozowisko.
Nie zajal. Na srodku poslania, zwinieta w klebek, smacznie spala ksiezniczka Ardzumand.
ROZDZIAL DZIEWIATY
W tych malych szarych komorkach mozgu lezy rozwiazanie kazdej tajemnicy
Moja pierwsza noc w epoce wiktorianskiej wygladala troche inaczej, niz to sobie wyobrazala pielegniarka w infirmerii. Niezbyt odpowiadala rowniez moim wyobrazeniom, Okazala sie znacznie mniej wygodna i znacznie bardziej zatloczona, niz sie spodziewalem.
Zamierzalem wlozyc Ksiezniczke Ardzumand z powrotem do kosza, zamknac go porzadnie i przycisnac pokrywe kamieniami dla wiekszej pewnosci. Lecz kiedy ostroznie podnioslem kotke, uwazajac na pazury i gwaltowne ruchy, umoscila sie wygodnie w moich ramionach. Zanioslem ja do kosza i uklaklem, zeby ja tam wlozyc. Spojrzala na mnie proszaco i zaczela mruczec.
Czytalem o kocim mruczeniu, ale zawsze wyobrazalem sobie cos rodzaju cichego warczenia czy tez elektrycznych trzaskow. To, co slyszalem, wcale nie brzmialo groznie ani elektrycznie. Mimo woli zaczalem sie usprawiedliwiac.
— Musze cie wsadzic do kosza — powiedzialem, niezrecznie glaszczac kotke. — Nie moge ryzykowac, ze znowu uciekniesz. Chodzi o caly wszechswiat.
Mruczenie przybralo na sile i kotka ufnie polozyla lapke na mojej dloni. Zanioslem ja z powrotem do lozka.
— Jutro bedzie musiala siedziec w koszu przez caly dzien — Powiedzialem do Cyryla, ktory ulozyl sie na srodku dywanika. — Ona juz teraz nie ucieknie, skoro mnie zna.
Cyryl nie wydawal sie przekonany.
— Przedtem sie bala — wyjasnilem. — Teraz juz sie calkiem oswoila. Cyryl parsknal.
Usiadlem na dywanikach i zdjalem przemoczone buty, wciaz trzymajac kota. Potem chcialem sie polozyc. Latwiej powiedziec niz zrobic. Cyryl twardo bronil granic swojego terytorium.
— Przesun sie! — zazadalem i uwolnilem jedna reke, zeby go odepchnac. — Psy powinny sypiac w nogach lozka.
Cyryl nigdy nie slyszal o tej zasadzie. Przywarl do moich plecow i zaczal chrapac. Pociagnalem za dywaniki, zeby zrobic dla siebie troche miejsca, i przekrecilem sie na bok, z kotem w ramionach.
Ksiezniczka Ardzumand rowniez nie przestrzegala zasad obowiazujacych zwierzeta w lozku. Szybko wywinela sie z moich objec i obeszla poslanie dookola, depczac po Cyrylu, ktory zareagowal slabym „uff”, po czym wbila mi pazury w noge.
Cyryl rozpychal sie tak dlugo, az zdobyl dla siebie cale poslanie, a Ksiezniczka Ardzumand ulozyla sie na mojej szyi, opierajac sie calym ciezarem na jablku Adama. Cyryl popchnal jeszcze troche.
W godzine po rozpoczeciu tego malego dramatu rozpadalo sie na dobre, wiec wszyscy schronili sie pod przykrycie i ponownie rozgorzala walka o pozycje. Wreszcie glowni przeciwnicy zmeczyli sie i zasneli, a ja lezalem i rozmyslalem, co powie Verity, kiedy dowie sie o kocie, i martwilem sie deszczem.
A jesli jutro bedzie padalo przez caly dzien i nie poplyniemy do Muchings End? Pogoda warunkowala wiele punktow zwrotnych w historii, poczawszy od boskiego wiatru, kamikaze, ktory zniszczyl flote Kubilaj Chana, kiedy probowala dokonac inwazji na Japonie w trzynastym wieku.
Sztormy rozproszyly hiszpanska Armade, zamiec przesadzila o wyniku bitwy pod Towton, mgla skierowala „Lusitanie” na trase niemieckiej lodzi podwodnej, a front niskiego cisnienia nad lasem w Ardenach o malo nie odebral aliantom zwyciestwa w bitwie o Ardeny podczas drugiej wojny swiatowej.
Nawet dobra pogoda wplywa na historie. Nalot Luftwaffe na Coventry udal sie z powodu zimnej, pogodnej nocy oraz pelni „ksiezyca bombowcow”.
Pogoda i jej skutek uboczny, choroba. A jesli profesor Peddick przeziebi sie spiac na deszczu i jutro trzeba go bedzie odwiezc do Oksfordu? Prezydent Stanow Zjednoczonych, William Henry Harrison, przeziebil sie stojac na deszczu podczas swojej inauguracji i miesiac pozniej zmarl na zapalenie pluc. Piotr Wielki przeziebil sie ogladajac okret i zmarl po tygodniu. Zreszta nie tylko przeziebienia. Henryk V zmarl na dyzenterie i w rezultacie Anglia stracila wszystko, co zdobyla pod Agincourt. Niepokonany Aleksander Wielki zostal pokonany przez malarie, co zmienilo oblicze calego kontynentu azjatyckiego. Nie liczac czarnej smierci.
Pogoda, choroby, zmiany klimatu, przesuniecia skorupy ziemskiej — slepe sily profesora Overforce’a — te wszystkie czynniki ksztaltowaly historie, pomimo zaprzeczen profesora Peddicka.
Oczywiscie problem — jak w wielu wojnach — polegal na tym, ze obaj, profesor Overforce i profesor Peddick, mieli racje. Po prostu zyli sto lat za wczesnie na teorie chaosu, ktora miala wchlonac ich przeciwstawne poglady. Historie rzeczywiscie ksztaltowaly slepe sily, a takze charakter i odwaga, zdrada i milosc. Przypadek i slepy traf. Zablakane kule, telegramy i napiwki. I koty.
Ale historia byla takze stabilna. Pamietalem wyraznie, jak T.J. to mowil, a pan Dunworthy dodal, ze gdyby niekongruencja wyrzadzila jakies szkody, juz by sie ujawnily. Co znaczylo, ze kot wrocil do swojej pierwotnej lokalizacji czasoprzestrzennej, zanim spowodowal jakies dlugofalowe konsekwencje.
Istniala tez druga mozliwosc, ze znikniecie kota niczego nie zmienilo, ale wiedzialem, ze to nieprawda. Spowodowalo, ze przeze mnie Terence nie spotkal Maud. A ja nie zamierzalem ryzykowac. Zamierzalem jak