Zaraz mnie przylapia z drutami wystajacymi z rekawow. Probowalem wyrwac reke z dloni madame Iritosky (albo ksiecia), ale dlon trzymala mnie w zelaznym uchwycie.

— Baine! Swiatlo! — zawolala madame Iritosky. Potarla zapalke i zapalila swiece.

Nagly podmuch od oszklonych drzwi zgasil swiece.

Tossie wrzasnela i nawet Terence steknal. Wszyscy spojrzeli na falujace zaslony. Rozlegl sie jakby niski jek i cos swiecacego pojawilo sie przed zaslonami.

— Moj Boze! — wykrzyknal wielebny Arbitage.

— Manifestacja — wydyszala pani Mering.

Ksztalt plynal powoli w strone otwartych oszklonych drzwi, zbaczajac lekko na bakburte i rozsiewajac upiorna zielonkawa poswiate.

Uscisk na mojej dloni rozluznil sie, wiec szybko schowalem druty do rekawow. Obok mnie Verity podciagnela spodnice, po czym wepchnela pudelko na fiolki w cukrze za cholewke mojego prawego buta.

— Ksiaze de Vecchio, niech pan zapali swiatlo! — zazadala madame Iritosky.

— Una fantasma! — westchnal ksiaze i przezegnal sie. Verity wyprostowala sie i wziela mnie za reke.

— O zjawo, czy jestes duchem lady Godivy?

— Ksiaze de Vecchio — powtorzyla madame Iritosky. — Rozkazuje ci zapalic swiatlo!

Ksztalt dotarl do oszklonych drzwi, po czym jakby uniosl sie i przybral forme twarzy. Zawoalowanej twarzy z wielkimi ciemnymi oczami. I splaszczonym nosem. I obwislymi policzkami.

Reka Verity w mojej lekko drgnela.

— O duchu — powiedziala Verity opanowanym glosem — czy zadasz, zebysmy pojechali do Coventry?

Ksztalt powoli odplynal od oszklonych drzwi, a potem obrocil sie i znikl jak nakryty czarna plachta. Drzwi zatrzasnely sie z hukiem.

— Wzywa nas do Coventry — powiedzialem. — Nie mozemy lekcewazyc wezwania duchow.

— Widzieliscie to? — zawolal ksiaze de Vecchio. — To bylo straszne, straszne!

— Widzialem serafina w ciele — oznajmil z uniesieniem wielebny Arbitage.

Zablyslo swiatlo ukazujac Baine’a, ktory stal spokojnie obok stolika z marmurowym blatem i regulowal plomien lampy.

— O, madame Iritosky! — wykrzyknela pani Mering i osunela sie na dywan. — Widzialam twarz mojej drogiej matki!

ROZDZIAL OSIEMNASTY

W calym moim zyciu… Nigdy jeszcze nie spotkalem sie z taka rzecza jak blahostka

Wilkie Collins, „Ksiezycowy kamien”
Dobrze przespana noc — Pseudonim — Nagly odjazd — Wiecej pseudonimow — Przepowiedziana przyszlosc madame Iritosky — Tajemnica wycieraczki do pior rozwiazana — Strusia noga biskupa jako narzedzie mordu — Rabunek — Tajemnica rubinow rozwiazana — Tajemnica pamietnika rozwiazana — Spozniony odjazd — W pociagu do Coventry — Pech

Zuzylem prawie godzine i butelke rozpuszczalnika, zeby zmyc z Cyryla Swiecaca Farbe Balmaina, w asyscie Ksiezniczki Ardzumand. Widocznie opary sciely nas z nog, bo pamietam tylko, jak Baine potrzasal mna i mowil:

— Przepraszam, ze pana budze, sir, ale minela szosta, a pulkownik Mering i profesor Peddick kazali sie obudzic o siodmej.

— Uhum — wymamrotalem, na wpol rozbudzony. Cyryl zagrzebal sie glebiej w poscieli.

— Jimmy Slumkin, sir — powiedzial Baine, nalewajac goraca wode do umywalki.

— Co?

— Prawdziwe nazwisko ksiecia. Jimmy Slumkin. Bylo w jego paszporcie.

Slumkin. No coz, tyle w kwestii ksiecia jako tajemniczego pana C. Moze to i lepiej, zalowalem jednak, ze nie mamy chociaz jednego podejrzanego. Klopoty lorda Petera i Herkulesa Poirot polegaly na tym ze zawsze mieli za duzo podejrzanych. Nigdy nie slyszalem o kryminale, gdzie detektywowi brakowalo sprawcy.

Usiadlem i spuscilem nogi z lozka.

— Przez „S” czy przez „C”?

Baine przerwal ukladanie brzytew i spojrzal na mnie ze zdziwieniem.

— Slucham, sir?

— Slumkin. Pisze sie przez „S” czy przez „C”?

— Przez „S” — odpowiedzial. — Dlaczego, sir?

— Madame Iritosky wywrozyla pannie Mering, ze poslubi kogos, czyje nazwisko zaczyna sie na „C” — wyjasnilem, lekko naciagajac prawde.

Baine odwrocil sie z powrotem do swoich brzytew.

— Doprawdy, sir?

— Wlasnie. Nie znacie przypadkiem w okolicy jakiegos dzentelmena do wziecia, ktorego nazwisko zaczyna sie na „C”?

— Dzentelmena? — powtorzyl. — Nie, sir.

Przy pomocy Baine’a ogolilem sie, ubralem i sprobowalem wyciagnac Cyryla z lozka.

— Tym razem nie zamierzam cie nosic.

— Dzisiejszy ranek jest dosc chlodny i pochmurny — oznajmil Baine. — Lepiej niech pan wezmie plaszcz.

— Pochmurny? — upewnilem sie, wywlekajac Cyryla z poscieli.

— Tak, sir — potwierdzil Baine. — Zanosi sie na deszcz.

Baine nie przesadzal. Zanosilo sie na porzadna ulewe i bylo tak zimno, jakbym przeskoczyl do polowy grudnia. Cyryl tylko raz zaweszyl pod drzwiami i natychmiast zawrocil. Dotarl do polowy schodow, zanim go zlapalem i ponownie znioslem na dol.

— W stajni wcale nie jest tak zimno — pocieszylem go, co bylo wierutnym klamstwem. Panowal tam lodowaty ziab i egipskie ciemnosci. Widocznie stajenny tez zaspal. Po omacku znalazlem zapalki i zapalilem lampe.

— Halo — powiedziala Verity. Siedziala na belach siana, machaja nogami. — Gdzie byles?

— Co ty tu robisz?

— Madame Iritosky i ksiaze wyjechali o czwartej. Przekupili stajennego, zeby zawiozl ich na stacje.

Cyryl, ktory udaje, ze nie potrafi wejsc na pojedynczy stopien bez pomocy, wskoczyl pieknym lukiem na siano i na kolana Verity.

— Halo, Cyrylu — powiedziala. — Pomyslalam, ze moze slusznie podejrzewales, ze ksiaze jest panem C, wiec sledzilam ich, zeby sprawic, czy nie zabrali ze soba Tossie.

— On nie jest panem C. — odparlem. — Nazywa sie Jimmy Slumkin.

— Wiem — przyznala Verity, drapiac Cyryla za uszami. — Znany takze jako Tom Higgins, hrabia de Fanaud i Bob „Lasica” Wexford. Przeskoczylam po ich odjezdzie i sprawdzilam archiwa Scotland Yardu. Wiem takze, po co tutaj przyjechali.

— Przeprowadzic rozeznanie?

— Prawdopodobnie — potwierdzila. Cyryl z westchnieniem przewrocil sie na bok. Verity poglaskala go po brzuchu. — Tak sie zlozylo ze poprzedniego wieczoru madame Iritosky urzadzila specjalny seans dla Towarzystwa Badan Metapsychicznych, zeby sprawdzili jej autentycznosc. Zwiazali jej rece i nogi, zamkneli ja w gablocie, po czym ukazal sie duch Kleopatry, gral na tamburynie i tanczyl wokol stolu, dotykajac uczestnikow i ostrzegajac ich przed C.

Вы читаете Nie liczac psa
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату