– Domysla sie pan? – Adler spojrzal na Grimesa rozbawiony. – Domyslil sie pan, ze po wypisaniu ze szpitala on wzial taksowke, pojechal do ciotki i zgwalcil ja, a potem wyprul jej flaki, szukajac schowanego mikrofonu, za pomoca ktorego miano rzekomo zdobyc przeciwko niemu dowody? Domyslil sie pan, ze pietnastoletnia corka ciotki weszla do domu w trakcie tych poszukiwan i ze on jej zrobil to samo co matce? Domyslil sie pan, ze osmioletniego syna ciotki uratowalo to, ze Webley zasnal wsrod wnetrznosci dziewczyny? No, zbladl pan. Ale ja jeszcze musze panu powiedziec cos najbardziej szokujacego. Otoz on to wszystko sobie zaplanowal. Mial iloraz inteligencji 146. Przestal brac leki, a potem, po paru dniach, poszedl do biblioteki i nauczyl sie na pamiec odpowiedzi na wszystkie dwadziescia piec testow. No i jak przyszlo co do czego – poszlo mu cholernie dobrze.
– Mysli pan, ze Hrubek zrobil to samo? Ze oszukal Kohlera?
– Oczywiscie, ze tak mysle! I Kohler kupil to, co on mu powiedzial. To Kohler jest wlasciwie winien smierci Callaghana. I pozostalych smierci dzisiejszej nocy. Tak, Grimes, on jest odpowiedzialny.
– Bez watpienia.
– Prosze mi powiedziec, co pan o nim mysli. To znaczy o Kohlerze.
– To nadeta gnida.
Adler byl zadowolony, ze ktos podziela uczucia, jakie on zywi do Kohlera, chociaz gardzil Grimesem za to, ze jest takim lizusem,
– To nie wszystko. Bo zastanowmy sie, dlaczego on jest taki slepy. Przeciez nie jest glupi. Jest jaki jest, ale glupi nie jest na pewno. Wiec dlaczego?
– Naprawde nie…
– Chcialbym, zeby pan cos dla mnie zrobil.
– Ale, panie doktorze…
– Zeby sie pan zabawil w detektywa.
Adler, ktory byl w zasadzie szczuply, opuscil glowe, patrzac na Grime-sa ponad okularami, wskutek czego zrobil mu sie pokazny podwojny podbrodek.
Bylo juz bardzo pozno, wiec Grimes, ktory mial dosyc dyplomatycznego lawirowania, postanowil byc odwazny.
– Raczej nie mam na to ochoty – powiedzial.
– Nie ma pan ochoty? – warknal Adler. – Niech sie pan nie stawia. Ja chce zobaczyc strach w pana oczach, mlody czlowieku. Nie jest pan nietykalny. Gdybym chcial obciac panu jaja, to zrobilbym to w jednej chwili. Byloby to dla mnie latwiejsze niz wykastrowanie tych sanitariuszy. Niech pan o tym nie zapomina. A teraz slucha mnie pan? Zabawi sie pan w detektywa. Niech pan robi notatki, jezeli nie moze pan zapamietac, co mowie. Jest pan gotowy? – zapytal drwiaco, zapominajac, ze mowi nie do niekompetentnej sekretarki, tylko do lekarza.
Kiedy wrocili z psem do sportowego samochodu, Heck nabral przekonania, ze Hrubek zlapal okazje albo schowal sie w samochodzie pogotowia technicznego, ktore przyjechalo wezwane przez kierowce zepsutej maszyny.
No tak, teraz ten swir naprawde chowa sie w ciezarowce – powiedzial sobie. Oparl sie o samochod i zatrzasl sie z zimna w naglym podmuchu wiatru.
Cholera, zrezygnowalem z takiej forsy, z czternastu tysiecy, z prawie rocznej pensji, wygadywalem takie wzniosle bzdury. I co? I zgubilem trop. A ty, Jill, co bys zrobila na moim miejscu? Powiedz, ze tez bys mu powiedziala, zeby sie odpieprzyl.
Ale Jill wcale by mu tak nie powiedziala. Heck wiedzial, ze popedzilaby do domu i schowala czek Kohlera w kasetce z bizuteria. A potem zasnelaby snem sprawiedliwego.
W swojej rozowej koszuli nocnej. Kochana Jill…
Nagle Emil podniosl leb i znieruchomial. A potem odwrocil sie w strone znajdujacej sie na polnocy szosy numer 236 i puscil sie klusem przed siebie. Heck podazyl za nim. Poczul, ze linka napina sie, bo Emil biegnie coraz szybciej.
Co tu sie dzieje? – pomyslal Heck.
Powial znowu wiatr, a Emil zaczal biec.
Heck spojrzal na asfalt i zamknal oczy ze zlosci na samego siebie.
– Cholera! O czym ja myslalem? Rower!
Heck rozkazal Emilowi, zeby sie zatrzymal, po czym zbadal asfalt i znalazl slad opony biegnacy od samochodu do szosy. Ten slad byl bardzo szeroki – rowerzysta mogl wazyc jakies trzysta funtow.
Ale najlepszym dowodem na to, ze trafili na slad Hrubeka, byl sam Emil, ktory wciaz trzymal nos w powietrzu. To, ze pies podnosi nos i przestaje obwachiwac slady na ziemi, a weszy w powietrzu, oznacza, ze scigany jedzie na rowerze albo na motocyklu. Prawdopodobnie wiatr przynosil zapach w ich strone. Emil strzygl uszami i przenosil ciezar ciala z lewej lapy na prawa i z powrotem – gotowy do biegu.
Heck tez byl gotowy. Kiedy zapach wisi w powietrzu, najtrudniej jest tropic, bo najlzejszy wiatr moze go rozwiac. A juz burza, ktorej sie spodziewano, z pewnoscia spowodowalaby jego znikniecie.
Heck poprawil rzemien przy pistolecie i owinal sobie linke wokol lewej dloni.
– Szukaj, Emil. Szukaj!
Pies ruszyl naprzod szosa. Jeszcze raz byli na tropie.
Co tu sie zmienilo?
Stanawszy nad jeziorem w poblizu patia, Lis przez moment byla zdezorientowana. To miejsce wydalo jej sie znajome, a rownoczesnie obce. W chwile pozniej zrozumiala dlaczego. Poziom wody w jeziorze podniosl sie tak bardzo, ze zmienil sie ksztalt linii brzegowej. To, co kiedys bylo wzgorkiem porosnietym trawa i trzcinami, teraz zdawalo sie tworzyc zaglebienie, a skupisko malych, skalistych wysepek przypominajace ksztaltem konstelacje Oriona zniknelo, bo calkowicie przykryla je woda.
Lis zabrala sie ponownie do pracy.
Obie z Portia nie wrocily do tamy, tylko postanowily zbudowac nowy wal blizej domu, gromadzac worki w miejscu, gdzie przepust dochodzil do trawnika. Jezeli woda przelalaby sie nad tama, ten nowy wal – gdyby sie utrzymal – zatrzymalby ja i woda nie zalalaby domu. A poza tym Lis wiedziala, ze nie maja ani czasu, ani sily na to, zeby przetransportowac kilka ton piasku na odleglosc stu jardow i przeprawiac sie przy tym przez kamienisty przepust wypelniony woda.
Portia napelniala worki piaskiem, a Lis przeciagala je albo zanosila na improwizowana linie obrony. Pracujac, Lis spogladala od czasu do czasu na siostre. Portia zdjela pierscionki i krysztalowe korale, a jej delikatne dlonie z krotkimi, wypielegnowanymi, ogniscie czerwonymi paznokciami okrywaly plocienne rekawiczki. Na glowie zamiast opaski z czarnej koronki Portia miala czapke z napisem Boston Red Sox.
Zaabsorbowana praca, energicznie machala lopata, zgarniajac duze kupki piasku i wkladajac je do workow. Lis, ktora przez cale lata zajmowala sie ogrodem, zawsze uwazala, ze jest silniejsza od siostry. Jednak teraz doszla do wniosku, ze Portia jest co najmniej tak silna jak ona. Prawdopodobnie dzieki temu, ze spedzala dlugie godziny w silowni, na kortach. Siostra od czasu do czasu przerywala sobie, zdejmowala rekawiczke, zeby zobaczyc, czy nie robi jej sie odcisk, a potem wracala do pracy. Kiedy w pewnym momencie Lis spojrzala w strone lasu, Portia nawinela wlasnie na palec kosmyk wlosow i wlozyla sobie jego koniec do ust. Juz wczesniej Lis zauwazyla u niej ten nawyk – nerwowy nawyk, ktorego prawdopodobnie nabrala ostatnio.
Ale wlasciwie skad mam wiedziec, czy nabrala tego nawyku ostatnio? – pomyslala Lis. Przyszlo jej do glowy, ze bardzo malo wie o zyciu siostry. Portia opuscila dom w wieku lat osiemnastu i rzadko do niego wracala. Jezeli juz to robila, to wpadala tylko na jedna noc albo na sobotni lub niedzielny obiad – zwykle z aktualnym narzeczonym. Nawet wiekszosc swiat spedzala poza domem – przewaznie z chlopcami, a czasami z kolezankami z pracy. Lis natomiast nigdy nie miala ochoty na Boze Narodzenie we dwoje w jakims odleglym hotelu, mimo ze moglo to byc romantyczne. Podczas letnich wakacji w czasie studiow Portia podrozowala z kolezankami albo pracowala w miescie. Kiedy po pierwszym roku wyleciala ze studiow, wyprowadzila sie z mieszkania w Bronxville i przeniosla sie na Manhattan. Lis pracowala wtedy w Szkole Sredniej w Ridgeton i mieszkala w malym wynajetym domu w Redding. Miala nadzieje, ze Portia po skonczeniu studiow tez przeniesie sie w te okolice. Ale Portia z usmiechem odrzucala te propozycje, tak jakby to byl jakis szalony pomysl. Powiedziala, ze musi mieszkac w Nowym Jorku, bo przyszedl czas na to, zeby „poznala miasto'.
Lis przypomniala sobie, ze zastanawiala sie wtedy, co to znaczy i dlaczego jej siostra traktuje to jak obowiazkowy rytual zwiazany z przejsciem do spolecznosci doroslych.
Jak czlowiek zyje, zastanawiala sie Lis, kiedy „poznaje miasto'? Czy Portii czas uplywa szybko czy powoli? Czy dziewczyna flirtuje ze swoim szefem? Czy plotkuje? Co jada na kolacje? Gdzie kupuje srodki piorace? Czy na