zmniejsza. Teraz mial juz szesc stop wysokosci i byl znacznie wezszy. W pewnym momencie Lis uderzyla sie o skale i rozciela sobie czolo – blizne ma do dzisiaj. W tej chwili korytarz mial juz tylko piec stop wysokosci i Lis biegla zgieta wpol. Potem sufit obnizyl sie jeszcze – byl na wysokosci czterech stop. A pozniej Lis musiala sie zaczac czolgac.

Przed nia tunel jeszcze sie zmniejszyl, chociaz po drugiej stronie bardzo waskiego otworu zdawal sie poszerzac. Bylo tam tez jasniej. Ale zeby tamtedy uciec, musialaby sie przeczolgac przez tunel wysoki na jakies dwanascie cali – majac Hrubeka tuz za soba.

– Mysl o tym, ze bede taka… no, taka obnazona… Bo mialam przeciez na sobie tylko kostium kapielowy… Nie bylam w stanie tego zrobic. Skrecilam w lewo i wpelzlam w jakis wiekszy otwor.

Bylo ciemno, ale ona czula, ze krazy tu chlodne powietrze, i doszla do wniosku, ze ma przed soba jakas duza przestrzen. Weszla do srodka, posuwajac sie po omacku po gladkim podlozu. Kiedy sie obejrzala, zobaczyla wejscie, ktore bylo nieco jasniejsze niz otaczajace ja sciany. Stopniowo zrobilo sie ciemniejsze, a potem znowu sie rozjasnilo i Lis uslyszala jakies syczenie. Hrubek znajdowal sie gdzies kolo niej w tej malej jaskini. Lis polozyla sie plasko na ziemi. Gryzla palce, zeby powstrzymac szloch.

– Czlowiek, ktory nie byl w takim miejscu, nie ma pojecia, co to jest halas. Bylam pewna, ze zdradzi mnie bicie serca albo pulsowanie krwi. Slyszalam wlasne lzy kapiace na ziemie.

Przez chwile Hrubek krecil sie po jaskini. Minal ja, przechodzac najwyzej o piec stop od niej. Potem zatrzymal sie, wciagnal powietrze i mruknal:

– Tutaj jest kobieta. Czuje zapach jej dupy.

Lis zerwala sie i zaczela biec. Nie mogla dluzej wytrzymac.

– Dopadlam do otworu i wbieglam w waski korytarz, w ten sam, ktorym tam przyszlam. To znaczy myslalam, ze to ten sam. Ale okazalo sie, ze zle skrecilam.

W pewnym sensie miala szczescie. Bo bylo tu wiecej swiatla i jaskinia okazala sie wysoka. Lis zobaczyla wyrzucone papierosy i puszki po piwie, co nasunelo jej mysl, ze zbliza sie do wyjscia. Biegla w strone swiatla.

– A pozniej poczulam podmuch i uslyszalam, ze gdzies nad moja glowa splywa woda. Rzucilam sie w tamta strone. I wlasnie tam znalazlam cialo. – Spojrzala przez zaparowane okna, za ktorymi w ogrodzie hulal teraz wiatr. – Z poczatku go nie poznalam. Bo bylo za duzo krwi.

17

Na ziemi lezal Robert Gillespie.

– Jego cialo bylo dziwnie skrecone. Wygladal jak szmaciana lalka, a glowe mial rozplatana. Ale zyl.

Lis wziela go za reke i pochylila sie nad nim, blagajac go, zeby oddychal.

– Sprowadze pomoc – powiedziala.

Ale nagle uslyszala kroki. O dziesiec stop od nich stal Hrubek i gapil sie na nich. Usmiechal sie cynicznie i cos mruczal.

– Mowil cos – powiedziala Lis do Kohlera – o jakichs spiskowcach. Lis cofnela sie i natrafila na wlasna torebke. W torebce znalazla noz.

Zapakowala go, wybierajac sie na piknik – wyjasnila. Byl zawiniety w papierowa serwetke, zeby nikt nie skaleczyl sie, siegajac po niego na oslep. Teraz wyciagnela go i usunela serwetke. Noz byl bardzo ostry, jego ostrze mialo dziesiec cali dlugosci. Lis wyciagnela go w strone Hrubeka i kazala mu sie cofnac. Ale on ruszyl prosto na nia, powtarzajac: Sic semper tyran-nis Lis stracila odwage. Rzucila noz i uciekla.

– To byl ten noz, ktorym on sie posluzyl? – zapytal Kohler. – Pamietam, czytalem, ze ofiara byla pobita i ze pchnieto ja nozem. A poza tym miala okaleczone genitalia.

Lis odpowiedziala dopiero po chwili.

– Robert byl ranny, ale prawdopodobnie przezylby. Sadzac po tym, co sie okazalo na procesie, nie umarlby od uderzen kamieniem. Umarl z powodu tego pchniecia nozem. – Przerwala. – A to okaleczenie… No tak, Hrubek dzgnal go w pachwine. Kilka razy.

W odleglosci zaledwie piecdziesieciu stop Lis znalazla wyjscie i wygramolila sie przez nie. Upadla na ziemie i z trudem lapala powietrze ustami. A potem zaczela biec kanionem. Jednak po dwunastu jardach chwycila ja kolka. Hrubek znajdowal sie jakies dwadziescia, trzydziesci stop za nia. I mowil:

– Chodz tutaj. Jestes bardzo ladna. Ale co ty masz na wlosach? Nie podobaja mi sie twoje wlosy. Co ty masz naglowie?

Lis miala na glowie krew Roberta. To zdenerwowalo Hrubeka. Hrubek byl bardzo zly. Lis myslala, ze dlatego, ze uwazal krew za dowod swiadczacy przeciwko niemu.

– Co ty ze soba zrobilas? – krzyknal. – To nie jest modne. Nie powinnas byla tego robic!

Zrobil krok w jej kierunku, a ona padla na kolana i wtoczyla sie pod wystajacy nawis skalny. Pod nawisem bylo zaglebienie, w ktore Lis sie wcisnela, trzesac sie z zimna i starajac sie nie wpasc w panike. Kiedy spojrzala na sciezke, pojawily sie na niej stopy Hrubeka. Hrubek mial na sobie buty. Ogromne. Z takimi charakterystycznymi noskami. To ja zdumialo. Nie wiadomo dlaczego spodziewala sie, ze ten czlowiek bedzie boso i ze ona zobaczy jego dlugie paznokcie u nog. Zastanowila sie, czy zabil kogos, zeby zdobyc te buty. Potem polozyla sie na brzuchu.

– Niezle – mowil Hrubek. – Chodz tu. No wyjdz. Ty jestes Ewa, prawda? Piekna kobieta. Powinnas pozbyc sie tych pieprzonych wlosow.

Lis wpelzla w szczeline – tak gleboko, jak sie tylko dalo. Przycisnela twarz do skaly. Kiedy Hrubek siegnal reka, szukajac jej po omacku, krzyknela tak przerazliwie, ze sama sie przestraszyla. On tez krzyknal, a potem kazal jej byc cicho. Steknal i znowu sprobowal jej dosiegnac. Z wielkim wysilkiem wyciagnal w przod reke. Koniuszek jego palca srodkowego dotknal jej uda. Ten palec i to udo to byly jedyne czesci ich cial, ktore sie stykaly. Lis poczula, ze jego palec pokryty zgrubiala skora przesuwa sie w strone jej kolana. Miala wrazenie, ze ja parzy, i to wrazenie pozostalo nawet wtedy, kiedy Hrubek wstal i zniknal.

Lis lezala, placzac i zmagajac sie z atakiem klaustrofobii. Gdzie on jest? – zastanawiala sie. Czy ja odwaze sie stad wyjsc? Uplynelo pol godziny od czasu jej znikniecia z plazy. Wiedziala, ze Owen jeszcze nie przyjechal, ale Portia i Dorothy mogly jej szukac. Takze Claire mogla byc gdzies w poblizu.

Potem Lis zobaczyla, ze na zewnatrz pada. Krople deszczu rozpryskiwaly sie na kamienistej sciezce.

– Zaczelam sie gramolic, chcac wyjsc. I wtedy uslyszalam glos Hrubeka. Hrubek byl bardzo blisko i mowil cos do siebie. Rownoczesnie uslyszalam grzmot.

Grzmot byl potezny. Lis miala wrazenie, ze zatrzesla sie ziemia. Zaczela sie bac, ze wiszaca nad nia skala przesunie sie, zamykajac ja w pulapce. Ale ta obawa wkrotce ustapila, a na jej miejscu pojawil sie strach przed utopieniem. Gdyz nagle wyschnietym potokiem poplynela woda, ktora zaczela wypelniac jaskinie.

Lis posunela sie w strone otworu. Gdyby Hrubek siegnal teraz w glab jaskini, z latwoscia by ja zlapal. Lis miala glowe przekrecona na bok (bo tylko w ten sposob mogla sie ona zmiescic w waskim otworze) i rozpaczliwie usilowala chwytac powietrze ustami. Wkrotce brudna woda podniosla sie na tyle, ze siegnela jej warg. Lis wyplula ja i zaczela sie krztusic. I znowu grzmot, i znowu woda walaca po kamieniach. Lis z duzym wysilkiem sprobowala posunac sie w strone wyjscia, ale przychodzilo jej to z trudem. Zmagajac sie z pradem wody, dotarla w koncu tak blisko otworu, ze mogla wysunac reke na zewnatrz. Po omacku chwycila sie jakiejs skaly i podciagnela sie w jej strone.

– Wtedy skala poruszyla sie. Bo to nie byla wcale skala, tylko but. Cofnelam sie szybko, ale ogromna dlon schwycila mnie za przegub i wyciagnela na zewnatrz. – Lis odwrocila wzrok. – Kostium kapielowy zaczepil o skale i podarl sie.

Byla polnaga. Ale nie miala wyboru – nie mogla zostac dluzej w jaskini. Przypomniala sobie, ze zalowala wtedy, ze nie ma dosc odwagi na to, aby wybrac smierc przez utopienie i nie dac sie zgwalcic i zamordowac temu szalencowi. W momencie gdy Hrubek wyciagnal ja z jaskim, wyobrazila sobie, jak jego ogromne dlonie sciskaja jej piersi, a potem wsuwaja sie miedzy jej nogi. Zaczela plakac.

I wtedy jakis meski glos powiedzial:

– W porzadku, prosze pani. Wszystko w porzadku. Co sie tu stalo? Lis osunela sie w ramiona straznika.

Lal deszcz. Stojac na tym deszczu i opierajac sie o skale, opowiedziala straznikowi o Robercie i Hrubeku.

Вы читаете Modlitwa o sen
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату