Doceniam twoje wysilki. Ale wracaj predko do domu, dobrze?

Wiatr wzmogl sie. Deszcz z takim halasem zabebnil o dach i o polnocna sciane cieplarni, ze Lis wstrzymala oddech.

Najwyzszy czas wyjezdzac – pomyslala.

– Portia! Jedziemy!

– Musze zrobic jeszcze kilka – odkrzyknela Portia z gory.

– Zostaw to.

Portia pojawila sie w chwile pozniej. Lis przyjrzala sie jej i ku swemu zdziwieniu stwierdzila, ze w tym wiejskim ubraniu, tak dla siebie nietypowym, siostra jest bardzo do niej podobna.

– O co chodzi? – spytala Portia, zauwazajac jej spojrzenie.

– O nic. Jestes gotowa?

Lis wreczyla Portii zolty plaszcz od deszczu i wlozyla swoj.

Portia zarzucila plecak na ramie. Podnoszac swoja mala walizke, Lis skinela glowa w strone drzwi. Wyszly na deszcz, ktory teraz padal rowno. Nagly podmuch zerwal Portii z glowy czapke baseballowa. Portia krzyknela zaskoczona i rzucila sie za nia w pogon, podczas gdy jej siostra zamknela tylne drzwi od domu na dwa zamki. Obie poszly mokra sciezka w strone parkingu.

Lis obejrzala sie i spojrzala na dom. Dom – z oknami, na ktore na krzyz naklejona byla tasma, ze swoimi wypaczonymi gontami, tkwiacy jakby w srodku strefy niczyjej – wygladal na zniszczony wskutek dzialan wojennych. Lis patrzyla na cieplarnie, kiedy uslyszala pytanie siostry:

– Co to jest?

Lis odwrocila sie szybko.

– Boze drogi!

Przed nimi rozciagal sie obszar zalany blotem i woda. Woda, majaca stope glebokosci, pokrywala podjazd i wlewala sie do garazu.

Siostry przebrnely przez zimny szlam i spojrzaly na jezioro. To nie ich tama zostala przerwana, to wal z workow nie wytrzymal, ten kolo doku, ten, ktory Owen ulozyl podobno tak solidnie. Podnoszace sie wody jeziora przerwaly go i wlaly sie do strumienia za garazem. Pelen wirow strumien zalewal ogrod.

– Co teraz zrobimy? – zawolala Portia.

Jej glos byl ochryply i denerwujacy. Tylko on zaklocal cisze, gdyz woda, aczkolwiek rwaca, plynela bez halasu.

Lis doszla do wniosku, ze niewiele moga zrobic. Woda wplywala przez dwudziestostopowa wyrwe – tak duza, ze nie byly w stanie jej zatkac. Poza tym garaz byl nisko polozony. Jezeli poziom jeziora nie podniesie sie znacznie, dom i wieksza czesc podjazdu beda uratowane.

– Jedziemy – powiedziala.

– Nie mam nic przeciwko temu – odrzekla Portia.

Przebrnely przez wode, dotarly do garazu i wsiadly do samochodu. Lis wsunela kluczyk w stacyjke. Bojac sie, ze woda spowodowala spiecie w akumulatorze albo uszkodzenie rozrusznika, przekrecila kluczyk dopiero po chwili, spogladajac na siostre. Silnik wlaczyl sie i zaczal pracowac. Cofajac sie ostroznie, Lis wyprowadzila samochod.

Wyjezdzala juz prawie z ciemnego bajora otaczajacego garaz, kiedy samochod zatrzasl sie, a przednie jego kola zaryly sie w tluste bloto znajdujace sie pod zwirem i zaczely sie krecic w miejscu jak na lodzie.

Lis przypomniala sobie, ze bardzo sie tego bala…

Wzial zakret na szosie numer 236 i wyjechal z Ridgeton. Deszcz zacinal w szyby samochodu.

Richard Kohler zjechal ze wzgorz i skrecil w prawo, jeszcze raz kierujac sie na wschod. No tak. Jest. Swietnie. Po prostu doskonale! Zasmial sie glosno, myslac, ze to miejsce wyglada o wiele bardziej imponujaco, niz mu sie zdawalo. Wjechal na parking i wylaczyl silnik. Rozpial plecak i wyjal papiery Michaela Hrubeka – te, ktore zaczal czytac dzis wieczorem.

Zniszczone juz strony zostaly zapisane pismem szescdziesieciopiecio-letniej doktor Anny Weinfeldt Muller, psychiatry ze Szpitala Psychiatrycznego w Trevor Hill.

Szpital ten byl znana placowka prywatna polozona w poludniowej czesci stanu. Michael byl pacjentem Anny Muller zaledwie przez piec miesiecy, jednak zarowno jej poglad na jego przypadek jak i poprawa, jaka zaszla u niego, kiedy przebywal pod jej opieka, byly inspirujace. Prawdziwa tragedia – pomyslal Kohler – jest to, ze nikt nigdy nie bedzie wiedzial, jak skuteczna mogla byc terapia, ktora doktor Anna Muller zastosowala w przypadku Michaela Hrubeka.

Podobnie jak Kohler, Anna Muller dzielila swoj czas pomiedzy rozne szpitale i natknela sie na Michaela w pewnej malej placowce stanowej, w ktorej pracowala ze schizofrenikami. Duze wrazenie zrobily na niej zarowno jego inteligencja jak i jego niezwykle urojenia, wskutek czego zaczela sie usilnie starac, zeby Michaela przyjeto – jako pacjenta pro bono – do szpitala w Trevor Hill, w ktorym leczenie bylo kosztowne. Administracja szpitala – preferujaca pacjentow bardziej niz on konwencjonalnych (to znaczy takich, ktorzy sa w stanie placic rachunki) – sprzeciwiala sie temu poczatkowo. Pozniej jednak ulegla jej namowom glownie dlatego, ze doktor Anna miala duzy prestiz i byla bardzo uparta.

Pierwszy dzien w szpitalu Michael spedzil w kaftanie bezpieczenstwa. Potem uspokoil sie i zdjeto z niego te straszna czesc garderoby. Kohler jeszcze raz zajrzal do notatek Anny Muller sporzadzonych podczas pierwszego tygodnia pobytu Michaela w szpitalu.

Pacjent jest nastawiony wrogo i podejrzliwy. Boi sie, ze go ktos uderzy („Uderzysz mnie w glowe, ty skurwysynu, wiem, ze chcesz to zrobic'.) Nie stwierdza sie omamow wzrokowych, sa omamy sluchowe… Ogromna aktywnosc ruchowa, chwilami konieczne jest jej ograniczenie… Uczucia stepione albo nieadekwatne (pacjent zaczal szlochac, kiedy zobaczyl podrecznik historii Stanow Zjednoczonych; pozniej smial sie, kiedy go zapytano

0 babke ze strony matki, i powiedzial, ze jest ona glupia martwa pinda')… Funkcjonowanie poznawcze dobre, chociaz chwilami gonitwa mysli wskazuje na chaotycznosc myslenia…

We wspomnieniach Michaela liczne szpitale stanowe, w ktorych przebywal, z pewnoscia zlewaly sie w jedna magme. Natomiast ten szpital musial sie wsrod nich pozytywnie wyrozniac. W szpitalach stanowych pacjenci nosili brudne ubrania i przesiadywali w odrapanych pomieszczeniach, majac do dyspozycji kredki i modeline. Wielu z nich mialo wglebienia na glowie po lobotomii, wielu takze poddawano regularnie elektrowstrzasom albo kuracji insulinowej. Ale ten szpital byl inny. Bylo tu o wiele wiecej sanitariuszy i lekarzy „na glowe pacjenta' niz w szpitalach stanowych, w bibliotece znajdowalo sie mnostwo ksiazek, oddzialy byly sloneczne, w oknach nie bylo krat, na zewnatrz znajdowal sie ladny teren z porzadnymi sciezkami i ogrodem, a w salach rekreacyjnych pelno bylo zabawek

1 gier edukacyjnych. Elektrowstrzasy stosowano bardzo rzadko, a kuracje opierano glownie na lekach.

Jednak, jak to bywa w przypadku pacjentow chorych na schizofrenie, dobranie odpowiedniego leku i dawki okazalo sie u Michaela trudne. Pewien mlody stazysta w swojej naiwnosci zapytal go, jakie w przeszlosci bral leki, a Michael odpowiedzial mu jak pilny student medycyny:

– Och, bralem lit. Chloropromazyna i jej pochodne sa w zasadzie dla mnie niewskazane. Jestem schizofrenikiem, ale mam tez okresowe depresje. Wiec w zasadzie w moim przypadku stosowano lit.

Stazysta, na ktorym ta przemowa zrobila wrazenie, przepisal lit. Skutek byl taki, ze Michael wpadl w szal. Wyrzucil przez okno telewizor, wyskoczyl za nim i ucieklby przez glowna brame, gdyby nie dopadli go trzej krzepcy sanitariusze.

Po tym incydencie doktor Muller zajela sie nim osobiscie. Zapisala mu potezna dawke haldolu – taka, ktora mogla szybko spowodowac jego dojscie do rownowagi. Stan Michaela natychmiast sie poprawil. Potem doktor Anna zaczela dopasowywac leki tak, zeby osiagnac jak najwieksza skutecznosc i zeby rownoczesnie jak najbardziej ograniczyc skutki uboczne: tycie, suchosc w ustach, niekontrolowane poruszanie wargami powodowane lekami przeciwpsychotycznymi, mdlosci. Michael bral wiec w roznym czasie thorazyne, stelazyne, mellaril, moban, haldol i prolixin. Trzydziesci miligramow tego, sto tamtego, podniesmy to do dwustu, albo lepiej nie – zmniejszamy. Tysiac osiemset thorazyny, nie, idzmy wyzej, zamienmy to na haldol, dziewiecdziesiat miligramow, no tak, to to samo co czterdziesci piec thorazyny, za duzo, jak dyskinezja? No dobrze, wracamy do stelazy-ny…

Doktor Muller ustalila wreszcie, co mu trzeba dawac. Zgadzalo sie to z ustaleniami Kohlera: duze dawki thorazyny dzialaly na Michaela najlepiej. Jego kuracja polegala na braniu tego leku i terapii z doktor Anna. Doktor

Вы читаете Modlitwa o sen
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату