sprobowalem wywolac wrazenie, iz nie bylbym sklonny do odrzucenia propozycji przyjecia 50 funtow za wskazanie boksu konia w mojej stajni, gdyby ktos oczywiscie gotow byl zaplacic tyle za te informacje. Zarobilem sobie na kilka pelnych dezaprobaty spojrzen, ale takze jedno pelne zainteresowania, ktorym obrzucil mnie bardzo niski stajenny z duzym zasmarkanym nosem.

Rano w lazience myl sie przy sasiedniej umywalce i odezwal sie polgebkiem:

– Czy mowiles powaznie wczoraj, ze wzialbys piecdziesiat, zeby pokazac boks?

– A dlaczego nie? – wzruszylem ramionami. Rozejrzal sie lekliwie dokola. Zachcialo mi sie smiac.

– Moze bede mogl sie skontaktowac z kims, kto chcialby to wiedziec, za piecdziesiat procent.

– Cos sobie chyba uroiles – odparlem ostro. – Sto procent… Co ty sobie wyobrazasz, do cholery, ze kto ja jestem?

– Dobra… to moze za piatke – pociagnal nosem, opuszczajac cene.

– Nie wiem…

– Juz uczciwiej nie moge – wymamrotal.

– Wskazanie boksu to swinstwo – zauwazylem delikatnie, wycierajac twarz recznikiem.

Spojrzal na mnie zaskoczony.

– I nie moglbym tego zrobic za mniej niz szescdziesiat, jezeli ty wezmiesz piatke z tego.

Najwyrazniej nie wiedzial, czy rozesmiac sie, czy splunac. Zostawilem go w tym niezdecydowaniu i wyszedlem usmiechniety, by zajac sie eskortowaniem Sparking Pluga z powrotem do Yorkshire.

5

W piatek wieczorem poszedlem znowu do baru w Slaw i wymienialem z Soupym spojrzenia pelne wyczekiwania.

W niedziele polowa stajennych miala wolne popoludnie, pojechalismy do Burndale na mecze pilki noznej i strzalek, i wygralismy obydwa; odbyly sie poklepywania po ramieniu i picie piwa. Jednak stajenni z Burndale nie zwrocili na mnie specjalnej uwagi, poza tym, ze bylem nowy i zaprzepascilem ich szanse wygrania w strzalki. Mimo opowiesci Octobra o przypadkach dopingu w Burndale, nie bylo wsrod miejscowych stajennych zadnego Soupy’ego, i o ile moglem sie zorientowac, nikogo tu nie obchodzily moje sklonnosci przestepcze.

Przez nastepny tydzien oprzatalem moje trzy konie, czytalem ksiegi, rozmyslalem i nie doszedlem do niczego. Paddy zachowywal sie wobec mnie zimno, podobnie jak Wally, ktoremu Paddy niechybnie opowiedzial o moim podobienstwie do Soupy’ego. Wally objawial swa dezaprobate przydzielaniem mi wiekszej ilosci roboty, tak ze kazdego dnia, zamiast odpoczywac w wolnym zazwyczaj czasie od obiadu do wieczornego obrzadku, o czwartej musialem zamiatac podworze, przygotowywac pasze, siekac obrok, szykowac sieczke, myc samochod Inskipa albo okna w wolnych boksach.

Robilem to wszystko bez komentarzy w przekonaniu, ze gdyby pozniej byl mi potrzebny jakis powod do szybkiej klotni i odejscia, moglbym z powodzeniem skarzyc sie na przepracowanie w ciagu jedenastu godzin dziennie.

Niemniej jednak w piatek w poludnie wyruszylem znow ze Sparking Plugiem, tym razem do Cheltenham, i tym razem w towarzystwie nie tylko kierowcy furgonu, ale takze Gritsa, jego konia i koniuszego.

Po przyjezdzie do wyscigowej stajni dowiedzialem sie, ze tego wieczora wydawany jest obiad dla najlepszego dzokeja poprzedniego sezonu, totez wszyscy pozostajacy na noc stajenni postanowili uczcic te okazje pojsciem na tance do miasta. Tak wiec razem z Gritsem oporzadzilismy konie na noc, zjedlismy kolacje, odszykowalismy sie troche, pojechalismy autobusem do miasta i zaplacilismy wstep na potancowke. Sala byla ogromna, orkiestra glosna i rytmiczna, ale niewiele tanczacych par. Dziewczeta staly w niewielkich grupkach spogladajac na znacznie wieksze grupy mlodych mezczyzn i w sama pore powstrzymalem sie od uwagi, jak bardzo dziwne wydawalo mi sie to wszystko: przeciez Grits musial spodziewac sie, ze jest to dla mnie calkiem normalne.

Zaprowadzilem go do baru, gdzie grupki stajennych z wyscigow mieszaly sie juz z miejscowymi chlopakami, postawilem mu piwo zalujac, ze to on wlasnie bedzie swiadkiem tego, w jaki sposob postanowilem wykorzystac ten wieczor. Biedny Grits rozdarty byl pomiedzy lojalnoscia wobec Paddy’ego i wyrazna sympatia do mnie, a mialem calkowicie pozbawic go zludzen. Chcialbym moc to wytlumaczyc. Opanowala mnie pokusa spokojnego spedzenia wieczoru. Jak moglbym jednak usprawiedliwic zmarnowanie tak niepowtarzalnej okazji tylko po to, by zachowac na jakis czas sympatie dosc nierozgarnietego chlopaka stajennego, bez wzgledu na to, jak bardzo go lubilem? Musialem zarobic dziesiec tysiecy funtow.

– Grits, idz poszukaj sobie dziewczyny do tanca.

– Nie znam zadnej – usmiechnal sie do mnie szeroko.

– Nie szkodzi. Kazda chetnie zatanczy z takim chlopakiem. Idz i popros ktoras.

– Nie, wolalbym zostac z toba.

– W porzadku. To napij sie jeszcze.

– Jeszcze nie skonczylem tego.

Odwrocilem sie do baru, o ktory bylismy oparci, i zastukalem moim ledwie napoczetym kuflem o kontuar.

– Dosyc mam tego kompotu – wykrzyknalem gwaltownie. – Hej tam, barman, podwojna whisky prosze.

– Dan! – Grits przerazony byl moim tonem, co bylo wyrazna miara mego zwyciestwa.

Barman nalal whisky i przyjal pieniadze. A ja rzucilem donosnie:

– To moze zaraz druga, skoro juz pan tu jest…

Wyczulem raczej niz zobaczylem, ze grupa stajennych w dalszej czesci baru odwrocila sie i ze przygladali mi sie, podnioslem wiec szklanke i dwoma lykami wypilem whisky, wycierajac nastepnie usta wierzchem dloni. Pchnalem pusta szklanke po kontuarze w strone barmana i zaplacilem za nastepna.

– Dan – Grits pociagnal mnie za rekaw – myslisz, ze powinienes?

– Tak – odpowiedzialem gniewnie. – Idz i poszukaj sobie dziewczyny do tanca.

Grits jednak nie odszedl. Przygladal mi sie, kiedy wypijalem druga whisky i zamawialem trzecia. Wjego oczach bylo przerazenie. Grupa stajennych zblizala sie w nasza strone wzdluz baru.

– Hej, brachu, troche za ostro idziesz – zauwazyl jeden z nich, wysoki mezczyzna w moim wieku, w polyskliwym jasnym garniturze.

– Pilnuj swego cholernego nosa! – odparowalem brutalnie.

– Czy ty nie jestes od Inskipa? – zapytal.

– Taa… od Inskipa… od cholernego Inskipa.

Podnioslem trzecia szklanke. Mialem mocna glowe, w dodatku przedtem zjadlem rozmyslnie obfita kolacje. Obliczylem, ze potrafie zachowac trzezwosc jeszcze dlugo potem, kiedy wedlug powszechnej opinii powinienem juz byc kompletnie pijany, ale musialem odegrac te scene wczesnie, gdy sluchacze sami beda jeszcze na tyle trzezwi, zeby dokladnie to zapamietac.

– Jedenascie cholernych funtow to wszystko, co mozna dostac za oblewanie sie siodmym potem przez caly tydzien – dodalem.

Niektorym trafilo to do przekonania, ale Niebieski Garnitur rzekl:

– Po co wydajesz to na whisky?

– A czemu nie, do cholery? To fajna rzecz, podniecajaca. A w tej robocie czegos do diabla potrzeba!

– Twoj kumpel ma niezle wymagania – powiedzial Niebieski Garnitur do Gritsa.

– Bo… – zaczal z niepokojem na twarzy Grits – mysle, ze chyba mial duzo ekstra roboty w ostatnim tygodniu…

– Zajmujesz sie konmi, za ktore placa tysiace, i cholernie dobrze wiesz, ze to, jak na nich jezdzisz i jak sie nimi zajmujesz, robi wielka roznice, czy zwycieza, czy nie, ale tobie zaluja przyzwoitej zaplaty… – Skonczylem trzecia whisky, czknalem i dodalem: – To jest cholernie nie w porzadku.

Bar wypelnial sie. Widok przybywajacych gosci, a takze sposob, w jaki sie witali, przekonywal mnie, ze niemal polowa klientow zwiazana byla z wyscigami. Pracownicy i naganiacze bukmacherow, chlopcy stajenni – cale miasto bylo ich pelne, a potancowka przewidziana byla specjalnie dla nich. Coraz wiecej alkoholu wlewalo sie w te wszystkie gardla, musialem wiec zlapac barmana w locie, zeby podal mi czwarta podwojna whisky w ciagu pietnastu minut.

Stalem naprzeciwko powiekszajacego sie kregu sluchaczy, trzymalem w reku szklanke i kolysalem sie na nogach.

Вы читаете Dreszcz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату