calkiem rozsadnie. Tego nalezalo oczekiwac od kazdego trenera mieszkajacego okolo czterdziestu kilometrow od morza. Morska woda jest dobra na konskie nogi. Ale w jakims momencie koniom trenowanym przez Humbera przytrafialo sie cos, co pozwalalo na pozniejszy doping, i mialem glebokie podejrzenia, ze czymkolwiek bylo owo cos, to przytrafialo sie wlasnie w tym momencie Mickeyowi, a ja tracilem jedyna okazje, aby to odkryc.

Zgodnie z rejestrem rachunkowym, Adams byl wlascicielem czterech koni wyscigowych znajdujacych sie w stajni, procz dwoch wierzchowcow. Zaden z tych koni nie byl znany w stajni pod swoim prawdziwym imieniem, totez Mickey mogl byc kazdym z czworki. Mogl w istocie byc Kanderstegiem albo Starlampem. Byla nawet nikla szansa, ze byl wlasnie jednym z nich i mial pojsc w slady Supermana. Nic wiec dziwnego, ze sie niepokoilem.

W piatek rano wynajety furgon powiozl konia z naszej stajni na wyscigi w Haydock, a furgon Juda i Humbera pozostal na podworzu az do obiadu. To bylb zdecydowane odstepstwo od normy, wykorzystalem wiec sposobnosc, by zapisac stan licznika furgonu.

Jud wyprowadzil furgon z podworza w czasie, gdyjedlismyjeszcze poludniowa papke, nie widzielismy tez kiedy wrocil, bo bylismy wszyscy na treningu galopu, dosc daleko od stajni, wpychajac z powrotem na miejsce grudki ziemi wykopane z miekkiego gruntu podczas licznych cwiczen tego tygodnia. Jednak kiedy wrocilismy o czwartej na wieczorny obrzadek, Mickey stal juz w swoim wlasnym boksie.

Wdrapalem sie do szoferki furgonu i spojrzalem na licznik. Jud przejechal dokladnie trzydziesci dwa kilometry. A wiec nie dojechal do wybrzeza. Opadly mnie dosyc gorzkie mysli.

Kiedy skonczylem z moimi dwoma wyscigowymi konmi, zabralem szczotki i widly do boksu czarnego wierzchowca Adamsa i zobaczylem, ze zaplakany Jerry stal oparty o zewnetrzna sciane boksu Mickeya, obok mojego.

– Co sie stalo? – zapytalem odkladajac narzedzia.

– Mickey… mnie ugryzl – Jerry drzal z bolu i ze strachu.

– Pokaz.

Pomoglem mu wydostac lewe ramie ze swetra, i spojrzalem na obrazenia. W poblizu lokcia widoczna byla purpurowoczerwona kulista prega. Slad po mocnym, dzikim ugryzieniu. Pojawil sie Cass.

– Co sie tu dzieje?

Kiedy jednak zobaczyl reke Jerry’ego, nic nie trzeba bylo mu tlumaczyc. Zajrzal do boksu Mickeya przez gorna polowe drzwi i rzekl:

– Jego nogi byly juz za slabe, zeby mogla mu pomoc morska woda. Weterynarz powiedzial, ze trzeba mu przylepic wizykatorie, i zrobil to dzis po poludniu, kiedy Mickey wrocil. I to jest przyczyna. Czuje sie troche nieswoj, ty bys tez sie tak czul, gdyby ktos ci przylepil palacy plaster na nogi. Przestan sie mazgaic, wlaz z powrotem do boksu i zajmij sie nim. A ty, Dan, wracaj do wierzchowca i pilnuj swojego nosa.

To powiedziawszy odszedl wzdluz boksow.

– Nie moge – wyszeptal Jerry bardziej do siebie niz do mnie.

– Poradzisz sobie – powiedzialem pocieszajaco.

– Znowu mnie ugryzie – Jerry odwrocil do mnie przerazona twarz.

– Na pewno nie.

– Probowal wiele razy. I strasznie kopie. Nie mam odwagi wejsc do boksu. – Stal sztywno, drzac ze strachu i zdalem sobie sprawe, ze wejscie do boksu jest ponad jego sily.

– Dobrze. To ja zalatwie Mickeya, a ty zajmij sie moim wierzchowcem. Tylko zrob to starannie Jerry, bardzo starannie. Pan Adams znowu jutro bedzie na nim jezdzil, a nie chcialbym spedzic nastepnej soboty na kolanach.

– Nikt nigdy nie zrobil dla mnie nic takiego… – Jerry byl oszolomiony.

– To po prostu zamiana – powiedzialem szorstko. – Nie zalatwisz porzadnie mojego wierzchowca, a ugryze cie gorzej niz Mickey.

Jerry przestal drzec i zaczal sie usmiechac, a o to mi przez caly czas chodzilo. Ostroznie wlozyl z powrotem rekaw swetra, podniosl moje szczotki i otworzyl drzwi boksu czarnego wierzchowca.

– Nie powiesz Cassowi? – zapytal z niepokojem.

– Nie – zapewnilem i otworzylem drzwi boksu Mickeya.

Kon przywiazany byl wystarczajaco mocno, na szyi mial drewniane chomato, zwane kloszem, ktore uniemozliwialo mu pochylenie glowy w dol i zdejmowanie bandazy z przednich nog. Cass twierdzil, ze pod bandazami nogi Mickeya oblepione byly wizykatoria, rodzajem kaustycznej pasty, stosowanej do ujedrnienia i wzmocnienia sciegien. Bylo to normalne lekarstwo na niepewne sciegna. Jedyny klopot polegal na tym, ze nogi Mickeya nie wymagaly leczenia. Na moje oko, byly zupelnie zdrowe. Teraz jednak zdecydowanie sprawialy mu bol, co najmniej tyle bolu, co wizykatoria, jezeli nie wiecej.

Zgodnie z tym, co mowil Jerry, Mickey byl wyraznie nieswoj. Nie dal sie uspokoic pieszczota ani glosem i wierzgal tylnymi nogami, ile razy zdawalo mu sie, ze jestem w ich zasiegu; w podobny sposob wykorzystywal zeby. Uwazalem, zeby nie znalezc sie za nim, chociaz robil co mogl, zeby obrocic sie w moja strone, kiedy szykowalem mu slomiane poslanie w kacie boksu. Przynioslem mu siano i wode, ale nie byl tym zainteresowany, zmienilem mu tez derke, bo ta, ktora mial na sobie, byla wilgotna od potu i w nocy na pewno by zmarzl. Zmiana derki przypominala troche bieg z przeszkodami, ale strzegac sie jego atakow za pomoca widel, wyszedlem z tego nienaruszony. Poszedlem razem z Jerrym do skrzyn paszowych, gdzie Cass wydzielal odpowiednie porcje dla kazdego konia, i w drodze do boksow po prostu wymienilismy wiadra. Jerry usmiechnal sie uszczesliwiony. To bylo zarazliwe, usmiechnalem sie i ja.

Mickey nie chcial tez jedzenia, to znaczy oprocz kaskow mojego ciala. Zadnego jednak nie dostal. Na noc zostal przywiazany. Zabralem torbe ze szczotkami moimi i Jerry’ego w bezpieczne miejsce pod sciana. Mialem nadzieje, ze do rana Mickey znacznie sie uspokoi.

Jerry czyscil czarnego wierzchowca wlasciwie wlos po wlosie, nucac przy tym pod nosem.

– Skonczyles? – zapytalem.

– Czy tak bedzie dobrze? – Jerry byl pelen watpliwosci. Wszedlem do boksu, by spojrzec na konia.

– Doskonale – powiedzialem zgodnie z prawda.

Jerry najlepiej nadawal sie do czyszczenia koni i nastepnego dnia, ku mojej niewypowiedzianej uldze, Adams obejrzal oba wierzchowce i nie odezwal sie do mnie ani slowem. Wyraznie spieszyl sie, ale mimo to sadzilem, ze udalo mi sie zostac kims zbyt tchorzliwym, by warto go bylo torturowac.

Tego ranka z Mickeyem bylo duzo gorzej. Po odjezdzie Adamsa stalem razem z Jerrym u wejscia do boksu, patrzac przez otwarta gorna polowe drzwi. Biednemu zwierzeciu udalo sie, mimo klosza, zedrzec jeden z bandazy i na nodze widoczna byla duza rana. Mickey mial plasko polozone uszy i patrzyl na nas nieszczesliwymi oczami, szyje mial agresywnie wyciagnieta do przodu. Muskuly na jego ciele drgaly konwulsyjnie. Nigdy nie widzialem, by kon tak sie zachowywal, jedynie w czasie walki; uznalem wiec, ze Mickey jest niebezpieczny.

– On oszalal – wyszeptal Jerry, sparalizowany strachem.

– Biedactwo.

– Nie wejdziesz tam chyba? Wyglada na to, ze moglby cie zabic.

– Idz i sprowadz Cassa – powiedzialem. – Nie mam zamiaru tam wchodzic bez wiedzy Cassa. I Humbera. Idz i powiedz Cassowi, ze Mickey oszalal. To powinno go tu sprowadzic.

Jerry podreptal i powrocil z Cassem, ktory wydawal sie szarpany na przemian niepokojem i szyderstwem. Na widok Mickeya niepokoj natychmiast wzial gore. Pobiegl po Humbera, zakazujac Jerry’emu otwierania drzwi do boksu.

Humber, opierajac sie na lasce, kroczyl powoli przez stajnie, a u jego boku dreptal duzo nizszy Cass. Humber dlugo przygladal sie Mickeyowi. Potem przeniosl wzrok na Jerry’ego, trzesacego sie na sama mysl, ze kaza mu zajac sie koniem w takim stanie, a nastepnie spojrzal na mnie. Stalem przy wejsciu do sasiedniego boksu.

– To jest boks wierzchowca pana Adamsa – powiedzial do mnie.

– Tak, prosze pana. On pojechal wlasnie z panem Adamsem.

Zmierzyl mnie wzrokiem od stop do glowy, potem Jerry’ego i w koncu powiedzial do Cassa: – Lepiej, zeby Roke i Weber zamienili sie konmi. Zdaje sobie sprawe, ze obaj nie maja za grosz odwagi, ale Roke jest duzo wiekszy, silniejszy i starszy.

A takze, pomyslalem w przyplywie wewnetrznego olsnienia, Jerry ma ojca i matke, ktorzy moga byc niewygodni, jezeli cos mu sie stanie, podczas gdy w kartotece Roke’a pod naglowkiem „krewni” wpisano „nie

Вы читаете Dreszcz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату