sie. – Nawet nie drgnal.

Patrzylem przed siebie na mijane swiatla Durham i myslalem o tym, jak niewiele mozna wywnioskowac na podstawie fizjonomii. To przejscie bylo tortura. Jezeli nie pokazalem tego po sobie, to pewnie dlatego, ze mialem juz cale miesiace praktyki w ukrywaniu moich uczuc i mysli, stawalo sie to zakorzenionym przyzwyczajeniem. Wydawalo mi sie – i slusznie – ze jesli wytrwam przy tym przyzwyczajeniu, to w najblizszym czasie ono wlasnie doda mi sily.

Reszte drogi spedzilem na rozmyslaniach, ze wpakowalem sie w paskudna sytuacje i spedze bardzo niemile chwile probujac sie z niej wyplatac. Naprawde zabilem Adamsa. Trudno bylo sie tego wyprzec, czy zapomniec o tym. I nikt nie bedzie widzial we mnie uczciwego obywatela, tylko podlego morderce, ktory probuje wszelkich mozliwych unikow, by uniknac konsekwencji swojego czynu. Bede oceniany na podstawie pozorow, ktore nie byly najlepsze. Na to nie ma zadnej rady. W koncu przetrwalem osiem tygodni u Humbera jedynie dlatego, ze wygladalem jak met. Pozory, ktore zmylily Adamsa, beda rownie przekonywajace dla policji, czego najlepszym dowodem byli dwaj siedzacy obok mnie funkcjonariusze, czujni i nieprzyjazni.

Rudzielec ani na chwile nie oderwal wzroku od mojej twarzy.

– Nie jest zbyt rozmowny – zauwazyl po dluzszym milczeniu.

– Ma duzo na glowie – zgodzil sie szyderczo ciemniejszy.

Swiadomosc przestepczej dzialalnosci Adamsa i Humbera nie przyniosla mi ulgi. Poruszylem sie niezrecznie na siedzeniu, zadzwonily kajdanki. Pogoda ducha, z jaka w moim nowym przebraniu udawalem sie do Slaw, wydawala sie bardzo odlegla.

Przed nami byly swiatla Clavering. Ciemniejszy policjant spojrzal na mnie z subtelnym rozbawieniem. Pojmali przestepce. Wykonali swoje zadanie. Rudzielec znow przerwal dluga cisze, w jego glosie brzmiala nuta tej samej satysfakcji.

– Jak stad wyjdzie, bedzie duzo starszy.

Mialem nadzieje, ze tak sie nie stanie, ale az nazbyt dobrze zdawalem sobie sprawe, ze czas, jaki spedze w areszcie, zalezy jedynie od tego, jak przekonywajaco zdolam udowodnic, ze zabilem w obronie wlasnej. Nie na prozno bylem synem prawnika.

Nastepne godziny byly koszmarem. Sily policyjne w Clavering skladaly sie z gromady twardych cynikow, ktorzy starali sie w miare wlasnych mozliwosci powstrzymywac zywotna fale przestepczosci w gorniczym regionie o wysokim procencie bezrobocia. Rekawiczki nie figurowaly w ich wyposazeniu. Poszczegolni policjanci kochali byc moze swoje zony i byli dobrzy dla swoich dzieci, ale nawet jesli tak bylo, to zachowywali dobry humor i humanitarnosc jedynie na godziny wolne od pracy.

A pracy mieli duzo. Budynek pelen byl gwaru i spieszacych sie glosow. Przepychano mnie ciagle jeszcze zakutego w kajdanki, z pokoju do pokoju, pod eskorta, i zadawano mi sporadyczne pytania.

– Pozniej – mowiono. – Tym zajmiemy sie pozniej. Na niego mamy cala noc.

Z tesknota myslalem o goracej kapieli, wygodnym lozku i kilku tabletkach aspiryny. Nie dostalem niczego.

Pozno wieczorem posadzono mnie na krzesle w pustym, jasno oswietlonym pokoju, i wtedy powiedzialem im, co robilem u Humbera i jak to sie stalo, ze zabilem Adamsa. Opowiedzialem im wszystko, co sie wydarzylo tego dnia. Nie uwierzyli mi, o co nie mialem pretensji. Uparcie, uznajac to za rzecz oczywista, oskarzali mnie o morderstwo. Protestowalem. Ale bezskutecznie.

Zadawali mi mnostwo pytan. Odpowiadalem na nie. Wtedy zadawali mi je znowu. I znow odpowiadalem. Zadawali pytania systemem sztafetowym, jeden przejmowal sledztwo od drugiego, wydawalo sie wiec, ze wszyscy przez caly czas pozostaja w pelni sil, podczas gdy ja bylem coraz bardziej zmeczony. Bylem zadowolony, ze nie musze podtrzymywac historii utkanej z szeregu klamstw, bo w tym stanie wzrastajacego zmeczenia i niewygody trudno bylo zachowac jasnosc umyslu nawet po to, zeby mowic prawde. A oni czekali, zebym popelnil blad.

– Teraz powiedz nam, co sie naprawde wydarzylo.

– Juz powiedzialem.

– To byla raczej historyjka z jakiejs powiesci przygodowej.

– Zatelegrafujcie do Australii po odpis kontraktu, jaki podpisalem podejmujac sie tej pracy. – Po raz czwarty powtarzalem adres mojego adwokata, i po raz czwarty juz go zapisywali.

– Powiedziales, ze kto cie zaangazowal?

– Hrabia October.

– I bez watpienia on tez to potwierdzi…

– On do soboty jest w Niemczech.

– To niedobrze. – Usmiechali sie zlosliwie.

Wiedzieli od Cassa, ze pracowalem w stajni Octobra. Cass powiedzial im, ze bylem kiepskim stajennym, nieuczciwym, strachliwym i niezbyt bystrym. Poniewaz sam wierzyl w to, co mowil, latwo ich przekonal.

– Miales klopoty z corka hrabiego, prawda?

Cholerny Cass, pomyslalem ze zloscia, cholerny Cass i jego plotkarski ozor.

– A teraz mscisz sie na nim za to, ze cie wyrzucil, i wplatujesz go w te historie?

– Tak jak zemsciles sie na panu Humberze za to, ze cie wczoraj wyrzucil.

– Nie. Sam odszedlem, bo skonczylem juz swoja prace.

– A wiec za to, ze cie bil?

– Nie.

– Koniuszy mowi, ze zasluzyles na to.

– Adams i Humber prowadzili oszukancza gre na wyscigach. Odkrylem to i probowali mnie zabic. – Wydawalo mi sie, ze mowie to juz po raz dziesiaty i nie wywiera to na nich najmniejszego wrazenia.

– Obrazali cie tym biciem. Wrociles, zeby sie zemscic… To dosc czesta rzecz.

– Nie.

– Myslales o tym, potem wrociles i zaatakowales ich. Strasznie to wygladalo. Krew w calym pomieszczeniu…

– To byla moja krew.

– Mozemy okreslic jej grupe.

– Wiec zrobcie to. To moja krew.

– Z tego malego rozciecia? Nie badz az tak glupi.

– To rozciecie zostalo zszyte.

– Aha, wracamy wiec do lady Elinor Tarren, corki hrabiego Octobra. Narobiles jej klopotu, co?

– Nie.

– Spodziewala sie dziecka?

– Nie. Zapytajcie lekarza.

– Wiec wziela pigulki nasenne…

– Nie. Adams ja otrul. – Opowiedzialem im dwukrotnie o sloiku fenobarbitonu, i musieli go znalezc, kiedy pojechali do stajni, ale nie przyznali sie do tego.

– Wyleciales ze stajni, boja uwiodles. Nie mogla zniesc wstydu. Zazyla pigulki nasenne.

– Nie miala powodu do wstydu. To nie ona, tylko jej siostra. Patricia oskarzala mnie o uwiedzenie. Adams podal Elinor trucizne w dzinie zmieszanym z campari. Dzin, campari i fenobarbiton byly zarowno w kantorze, jak i w pobranej do analizy probce zawartosci jej zoladka.Nie zwrocili na to najmniejszej uwagi.

– Do tego wszystkiego jeszcze przekonala sie, ze ja porzuciles. Pan Humber na pocieszenie poczestowal ja drinkiem, wrocila z powrotem do college’u i zazyla pigulki nasenne.

– Nie.

Mowiac delikatnie, byli sceptycznie nastawieni do opowiesci o uzywaniu przez Adamsa miotacza plomieni.

– Znajdziecie go w szopie.

– A, w tej szopie… Gdzie to ona ma byc, jak mowiles? Wytlumaczylem im dokladnie jeszcze raz.

– Pole nalezy prawdopodobnie do Adamsa. Mozecie to sprawdzic.

– To istnieje tylko w twojej wyobrazni.

– Poszukajcie, a znajdziecie nie tylko szope, ale i miotacz plomieni…

– Najprawdopodobniej uzywany jest do wypalania wrzosowisk. W tych okolicach wielu farmerow ma taki przyrzad.

Pozwolili mi zatelefonowac, zeby znalezc pulkownika Becketta. Jego sluzacy w Londynie powiedzial mi, ze pulkownik wyjechal do przyjaciol w Berkshire na wyscigi w Newbury. Lokalna centrala w Berkshire byla nieczynna,

Вы читаете Dreszcz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×